Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

agaton

popełniałyście błędy wychowawcze po rozwodzie?

Polecane posty

pytam bo ja straszne,teraz (5 lat) dopiero to wyrażnie widać.Słyszę ,ze jestem niekonsekwentna,łatwo mówić komuś ,kto ma wsparcie!jak to było u was?A może tak bezboleśnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milkag
I miałas prawo-po pierwszym rozwodzie to co robiłam to była masakra.Po drugim-prawie bezboleśnie.I to zarówno w stosunku do dzieci jak i byłych.Ale wiem na pewno , ze trzeci raz nie dam się wmanewrować w małzeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i te durne panie psycholog!takie mądre,masakra,ojciec jest oki(no bo raz na kilka miesięcy dwie godz) a ja no cuz,wieczna wojna.Naczytalam się "mądrych" ksiązek,tylko nic z tego nie wynika,czasami człowiek udaje,ze nie słyszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i byłam taka wyrozumiała,tłumaczyła dlaczego tata nie przyszedł,kłamałam,cos tam wymyslałam,nie powtarzałam tego co wygadywał itp.Odwrotnie to nie dzialało,dzieci wszystko co usłyszały dusiły w sobie.teraz juz sie nie "patycze",mówię prosto z mostu co mnie wkurza,wczsniej próbowałam go tłumaczyc Wszystkich wrazliwych przepraszam za ewentualne błedy,to taka mała przypadłośc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dowolny psychiatra
Luśka - też tak miałam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
udało mi się uniknąć najgorszego błędu - wynagradzania dziecku rozbitej rodziny. Choć akurat w tym wypadku byłoby to nadmiarowe, bo z ojcem i jego rodziną do tej pory ma częsty, bardzo serdeczny kontakt. Wychowywałam córkę jakby nic się nie zmieniło, a nie jak dziecko specjalnej troski. udało mi się nie wmieszać dziecka w konflikt między nami, na ojca złego słowa nie powiedziałam, choć zastrzeżeń miałam listę. O pewnych sprawach dowiedziała się jako nastolatka (np. miganie od płacenia alimentów), resztę zachowań oceniła sama. Tłumaczyć trzeba - ale niekoniecznie trzeba walić prawdą jak toporem. Dziecko naprawdę nie ma potrzeby słyszeć, że ojciec jest ostatnim sukinkotem i ma je w dupie, nawet jeśli taka jest prawda... te same rzeczy można przekazać w różny sposób - a matce powinno chyba zależeć na tym, żeby nie robić dziecku krzywdy. Brutalna prawda o ojcu rani przede wszystkim dziecko, po ojcu jeśli jest gnojem i tak to spłynie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje pewnie wyjdą za kilka lat. :-) Na razie też staram się nie wynagradzać jej na siłę braku pełnej rodziny, nie obniżam wymogów odnośnie zachowania, nie zmieniam zasad panujących w domu. Nie mówię też nic złego na ojca i nie utrudniam kontaktów. W tej chwili moim największym problemem jest przekonanie jej, że tato nie może z powrotem z nami zamieszkać. Muszę jej to tłumaczyć dosyć często bo wciąż ma nadzieję. A nie jest łatwo zrobić to tak, by przyjęła to do wiadomości a jednocześnie nie wyrobiła w sobie przekonania, że albo tatuś ją porzucił albo mamusia wyrzuciła tatusia. Na razie mi się udaje, bo dziecko jest małe, ale nie wiem co będzie później gdy podrośnie i zacznie zadawać bardziej szczególówe pytania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9696
WSZYSTKIE DROGIE PANIE POPEŁNIACIE BŁĘDY, A NAJWIĘKSZY TO POPEŁNIŁYŚCIE W SĄDZIE WALCZĄC JAK LWICE O DZIECI, KTÓRE PEWNIE WOLAŁBY BYĆ Z OJCAMI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taaaaaaaaaaaaaaaaaaa z ojcami już to widzę szczególnie jak tatuś jest damskim bokserem i do tego socjopatą . Zawsze popełni sie jakieś błędy - nie ma siły , sztuka w tym aby było ich jak najmniej - moim największym było przekonanie że tatuś będzie grał fer. przebudzenie było bolesne - ale wyprostowałam te wszystkie bzdury , które gadał do córki - i teraz jest tak że tatuś jest ale jak coś zrobi bleeee to córka go prostuje i to mocno ( ciężkie ma życie chłopina oj ciężkie ) ale sam sobie zapracował na to .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wcale nie walczyłam w sądzie o dziecko... nie było opcji że tatus je zabiera:P Pewnie jak kazdy popełniałam błedy. Ale młoda była bystra... i widizała jaki tatus jest. Tzn.. olewał ja na maksa... bywało ze i rok jej nie widział, chodziła do dziadków. Dopiero jak się zrobiła całkiem dorosła to nagle przypomniało mu sie ze ma córkę... Jak młoda mówi złosliwie: kryzys wieku sredniego:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie o tyle mam łatwiejszą sytuacje,ze dzieci nie zabiegają specjalnie o kontakty,nie płacza z tego powodu,ze tatus je olewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
Agaton - uważaj na jedno - bo dzieci nie muszą mówić głośno o tym co czują w tej sytuacji. Choćby dlatego, że nie potrafią tego sprecyzować, nazwać rzeczy po imieniu. Po drugie - bo jest to bolesne, po trzecie - bo temat jest drażliwy itd. to, że na pozór nie przeżywają tego - nie oznacza, że nie ma sprawy! sama pomyśl - czy ktokolwiek cieszyłby się z tego że rodzony ojciec, ktos, kto powienien być najbliższy - ma cię gdzieś? przecież to podkopuje poczucie własnej wartości, podświadomie dzieci czują się gorsze, że nie zasługują na jego uwagę, że nie były dość dobre, grzeczne, ładne żeby tatuś o nich pamiętał. Szczegółnie wtedy, kiedy dzieci nic nie mówią o ojcu - trzeba z nimi na ten temat rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczynam jednak doceniac fakt ,że zostawił mnie teraz .Starego babszyla :)Z równie starym synem .Juz nic nie musze tłumaczyc .Dorosły syn nie pozwala mi na fantazjowanie .Trzyma sie realiów . Wie kto jest winny ,ale kiedy moje emocje sięgają zenitu .potrafi mi powiedziec ,że nie mam racji i ,że wymyślam .Sprowadza mnie na planete zwana ziemia :)Gdyby był młodzszy ,nie wiem ile błędów mogłabym popełnic ???Pewnie wiele .I to najgorszego kalibru ,pewnie zemsta itp itd . Bo emocje czasem góruja u mnie nad rozsądkiem . Teraz nuczyłam sie ,dystansu :) Bo dorosłe dzieci też przeżywaja rozpad związku ,małżeństwa . Trywialnie mówiąc ja już nie napieprzam . Mówię czuję to tak i do moich odczuć mój syn sie musi odnieść ,nie do emocjii:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iouoi
lamella czytam od pewnego czasu Twojew wypowiedzi istwierdzam , że bardzo mądra z Ciebie kobietka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×