Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 22latkaa

czy romans przez internet też jest zdradą?

Polecane posty

Gość 22latkaa

Pytam z ciekawości czy takie wirtualne romansowanie może przeszkadzać ewentualnym partnerą/-ką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie naprawde nie
dlaczego pszeciez do luzka z nim nie idziesz ani jezora do geby nie pchasz wiec NIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasikonik
tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zainstaluj sterowniki
moze zapytasz sie swojego partnera co on o tym mysli ? bo ty mozesz tego nie uznawac za zdrade i kiedy on bedzie sobie robil dobrze pod fotki i czaty z jakas panienka to dla ciebie nie bedzie to nic wielkiego, ale moze partner ma inne spojrzenie na to, co ? w koncu to mialabybyc zdrada tego partnera nie nas ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdrada emocjonalna gorsza
od fizycznej :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwazam ze tak...ja bym tak nie zrobila i moj facet tez nie...poza tym jesli kochasz go z calego serca to zadne internetowe romansowanie nie powinno Ci przyjsc do glowy:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blelele
Guaranaaaaaaaa a skad wiesz ze Twój facet tez nie? nie badz taka pewna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZDRADA i ROMANS to według mnie stanowczo za duże słowa, żeby móc nimi okreslac kontakty internetowe. Rzeczywiście jest tak, że wiele osób zawiązuje dośc silne więzi emocjonlane z ludźmi przez neta, rodzą się wirtualne przyjaźnie. Oczywiście zdarza sie, że ludzi się wzajemnie fascynują sobą, ale nie jest to według mnie zdrada czy romans. Jak najbardziej zdarzają się takie relacje, że niewątpliwie partner mógłby mieć o nie pretensje, ale dokąd jest to wirtualne, to ja postrzegam to bardziej jako flirt, jakiś tam brak lojalności w stosunku do partnera (jeśli te kontakty są np. w jakiś sposób intymne), ale nie jako zdradę czy romans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasikonik
sex jest w mózgu :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 22latkaa
a nie uważacie, że z czasem takie wzajemne fantazjowanie nie zechce mieć pokrycia w rzeczywistości? u mnie np. im dłużej pobudzamy swoją wyobraźnie tym większą mamy ochotę spełnić te fantazje w realu... apetyt rośnie w miarę jedzenia... więc może lepiej nie zaczynać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drozdzowkazdzemem
Moim zdaniem nie wazne czy to real czy internet, sprawa dotyczy obydwojga rzeczywistych ludzi. Co z tego ze forma kontaktu sie rozni, ale tu chodzi o emocjonalne zaspokojenie potrzeb. Takze zdrada emocjonalna jak najbardziej i owszem zaboli. Zawsze gdy pojawia sie intymny kontakt, wiez czy to na gg czy realnie moim zdaniem boli tak samo. Bo to oznacza mniej wiecej tyle ze ja dla partnera nie wystarczam, nie zaspokajam jego potrzeb, wiec on szuka ich gdzie indziej i nawiazuje emocjonalna wiez z inna kobieta tzn zdradza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale temat dotycznył kontaktów internetowych. Wiadomo, że jeśli się je przeniesie w real, zaczną się spotkania, kłamstwa itd. to zupełnie inna sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drozdzowkazdzemem
Kochana mysli i wyobraznia sa glownym motorem naszych dzialan! Dlatego zdrada zaczyna sie w glowie, zmienia sie sposob myslenia partnera o mnie, zaczyna myslec czy by tu nie sprobowac z inna. W miare myslenia apetyt emocjonalny rosnie, wiec potem to robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochliwy kochlik
drozdzowka z drzemem ma racje popieram:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drozdzowkazdzemem ---> pewnie masz też duzo racji, zwłaszcza z tym, że osoba z neta to jednak osoba realna (i tak tez nalezy ją traktować, ale jednak na płaszczyźnie, na której jesteśmy), ale sam fakt, że ktoś utrzymuje jakiś kontakt wciąż tylko i wyłącznie internetowo, że układa to w taki sposób, żeby nie ryzykować swojego związku, a więc nie przenosi w real, świadczy jednak o jakiejś tam kontroli, świadomości, o tym, że jednak emocjonlanie jest bliżej swojego partnera, niż osoby, z którą utrzymuje kontakty internetowe. Wszytko zalezy od człowieka - dokąd osoba z neta nie zaczyna zastępować nam partnera i relacji z nim, dokąd nie uciekamy w każdej wolnej chwili w myślach do osoby z neta, dokąd czujemy, że nasz realny (że tak to nazwę ;) ) partner jest najważnjiejszy, nie ma zdrady emocjonalnej. Nie każda bliższa relacja z inną osobą od razu musi być "zdradą emocjonlaną". No nie dramatyzujmy aż tak a jesi nawet się przeniesie kontakt w real, też nie jest od razu powiedziane, że to musi być dążenie do zdrady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HerbacianyListek
Myślę, że jest. Mimo wszystko. Jeżeli masz wątpliwości to postaw się z drugiej strony - wyobraź sobie, że w Twoje ręce wpadają gorące rozmowy Twojego faceta z jakąś kobietą. Jak Ty byś się poczuła, gdybyś to przeczytała? I nie, nie oceniam, sama jestem w podobnej sytuacji i potwornie źle się z tym czuję... długo by opowiadać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HerbacianyListek ---> ale stawianie się z drugiej strony nie zawsze daje adekwatne odczucia. Partner nie jest w naszej głowie, ocenia to, co widzi ze swojego punktu widzenia. Często coś, co jest wyrwane z całego kontekstu wygląda zupełnie inaczej, niż jest w rzeczywistości, dlatego to co nie ma większego znaczenia, w oczach partnera może urosnąć do rangi ogromnego problemu bardzo ważną sprawą jest samokontrola, ufanie samemu sobie. Jednego jestem pewna - jesli nie mamy pewnosci co do samych siebie, czujemy, że nie kontrolujemy do końca sytuacji, mamy jakies tam wyrzuty sumienia, to znaczy, że coś jest nie tak, że sytuacja nas przerasta, że nalezy włączyć kontrolkę, być może się wycofać ... Na to, na co może sobie pozwolić jedna osoba, druga czasami abskoltulnie nie powinna sobie pozwalać - wszystko zalezy od czlowieka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HerbacianyListek
klaudka 27 --> masz racje, wszystko zależy od człowieka. "ale stawianie się z drugiej strony nie zawsze daje adekwatne odczucia." - wydaje mi się jednak, że jeżeli jest się z kimś w związku, to można wyczuć, czy też z dużym prawdopodobieństwem próbować ocenić, w jaki sposób ta druga osoba by zareagowała, nie sądzisz? "Często coś, co jest wyrwane z całego kontekstu wygląda zupełnie inaczej, niż jest w rzeczywistości, dlatego to co nie ma większego znaczenia, w oczach partnera może urosnąć do rangi ogromnego problemu" - i tak i nie. To, że dla nas coś jest błahe i nie ważne, nie oznacza, że dla drugiej strony nie stanie się problemem i na odwrót. "Na to, na co może sobie pozwolić jedna osoba, druga czasami abskoltulnie nie powinna sobie pozwalać - wszystko zalezy od czlowieka " - i tu się zgodzę. Wszystko jest względne. Wydaje mi się jednak, że to, że ja sobie mogę na coś pozwolić, nie oznacza, że mam to zrobić, bo trzeba wziąć pod uwagę uczucia drugiej strony. Nie wierzę, że będąc w związku nie ma się pojęcia bladego, co ta druga strona by na ten temat sądziła. Zawsze też można się spytać, przeprowadzić teoretyczne dywagacje z pratnerem na ten temat. Z autopsji - ja wiem, na co mogę sobie pozwolić, gdzie są moje granice, jak traktuję ten flirt. Z drugiej strony (i to mnie gryzie), wiem, że mojemu facetowi nie przypadłoby to do gustu. Gdzie leży granica pomiędzy zdrowo pojętym "egoizmem" a troską o drugiego człowieka? Jak bardzo powinniśmy brać pod uwagę drugą osobę, żeby po drodze nie zgubić siebie? Eh, ostatnio w mojej głowie więcej pytań niż odpowiedzi, sry za dygresję. To tyle moim skromnym zdaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Z autopsji - ja wiem, na co mogę sobie pozwolić, gdzie są moje granice, jak traktuję ten flirt. Z drugiej strony (i to mnie gryzie), wiem, że mojemu facetowi nie przypadłoby to do gustu. Gdzie leży granica pomiędzy zdrowo pojętym \"egoizmem\" a troską o drugiego człowieka? Jak bardzo powinniśmy brać pod uwagę drugą osobę, żeby po drodze nie zgubić siebie?\" to bardzo mądre, co napisałaś, mimo że jest w tym dość dużo niepewności, wahań. Ja na przykład nie podjęłabym się w poważnej dyskusji nikogo na siłę przekonywać do tego, na co może sobie pozwolić, a na co nie, bo prawda jest taka, że to bardzo indywidualna sprawa. Ja wiem, co mogę JA i zdaję sobie sprawę, że w takich sytuacjach internetpwych, w jakich ja \"pływam po wierzchu\" inna kobieta mogłaby \"utonąć\". Gdybym miała bardzo powierzchownie ocenć Twoją sytuację, to według mnie jest w Tobie za dużo niepewności, jakiegoś strachu o to, że przekraczasz jakies tam granice - już samo to jest według mnie faktycznie niepokojące. Zasada jest jedna - jesli nie czujesz się silna, nie wchodz lub się wycofaj, póki nie jest za późno !!! Proste ;) Ja tak to widze i tego się trzymam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alro
a co gdy nie ma już wielkiego uczucia w związku ,który jest a znajomość internetowa przynosi ukojenie ,jest potrzebna gdy ta osoba z drugiej strony ekranu staje się ważna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a co gdy nie ma już wielkiego uczucia w związku ,który jest a znajomość internetowa przynosi ukojenie" wtedy nalezy sobie zadać pytanie czy chce się dalej ciągnąć związek, w którym nie ma już czucia. Jeśli odpowiedz brzmi "nie" to sie go kończy, rozwija się tę znajomośc internetową, przenosi w real ... itd. - co to w ogóle za pytanie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alro
ale ani on ani ja nie jesteśmy sami ,jego związek nie mniej jest pokręcony od mojego ale raczej żadne z nas z różnych powodów nie odejdzie mimo że uczuć do nie ma w tych związkach.Na początku była tylko przyjazń ,naprawdę szczera przyjazń ,w tej chwili zaczynamy tęsknić za bliskością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HerbacianyListek
klaudka 27 --> "to bardzo mądre" - to wględnę ;) "mimo że jest w tym dość dużo niepewności, wahań" - a i owszem jest. A i to bez udziału "internetowego flirtu". Może taki okres w życiu, kiedy zatrzymujesz się i zadajesz milion pytań? "Gdybym miała bardzo powierzchownie ocenć Twoją sytuację, to według mnie jest w Tobie za dużo niepewności, jakiegoś strachu o to, że przekraczasz jakies tam granice - już samo to jest według mnie faktycznie niepokojące. " - Owszem, jest przede wszystkim niepewność, milion pytań, ale 99% z nich urodziła się zanim zaczął się flirt. Większość rozterek z nim samym związanych jest raczej w kontekście mojego faceta, z którym sprawy niestety mają się nienajlepiej. Zostałam zmarginalizowana, sprowadzona do poziomu niezłej klasy sprzętu AGD. Ten flirt, ta znajomość, która nigdy nie wyjdzie poza ekran monitora, w jakiś sposób daje mi na siebie spojrzeć jako na kogoś, kto jest czymś/kimś więcej niż pełnoetatową bezimienną pomocą domową. Nie zdziwię się jeśli zaraz ktoś napisze, że powinnam zająć się naprawianiem związku, zamiast flirtowaniem ;) "Zasada jest jedna - jesli nie czujesz się silna, nie wchodz lub się wycofaj, póki nie jest za późno !!! Proste Ja tak to widze i tego się trzymam " - cieszę się, że potrafisz. Ja ją jakiś czas temu trochę to kiepsko zinterpretowałam w zupełnie innej sprawie i jestem tu gdzie jestem (i nie chodzi mi o znajomość internetową). Wydawało mi się, że dam radę, ba - byłam święcie przekonana, że pokonam wszystkie przeciwności losu, że nie dam się stereotypom, że będę ponad tym i stawię czoła wszystkiemu. I tak stawiałam, że mam od tego tylko coraz większy ból głowy ;P Trochę chaotycznie piszę, ale jaśniej dziś nie potrafię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alro
Właśnie te znajomości dają inne spojrzenie na siebie gdy się jest w nie udanym związku ,a ratować związek muszą dwie osoby.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HerbacianyListek
alro "a co gdy nie ma już wielkiego uczucia w związku ,który jest a znajomość internetowa przynosi ukojenie ,jest potrzebna gdy ta osoba z drugiej strony ekranu staje się ważna? " - hmmm imho o zdradzie można mówić wtedy, kiedy są jakieś uczucia w związku. Czy Twój facet wie, że między wami już nic nie ma? Jeżeli sama chcesz rozpatrywać to w kwestii zdrady, to może jeszcze jakieś uczucie was łączy? Hmm może nadinterpretacja z mojej strony - rozwiń może stwierdzenie "wielkie uczucie". "ale ani on ani ja nie jesteśmy sami ,jego związek nie mniej jest pokręcony od mojego ale raczej żadne z nas z różnych powodów nie odejdzie mimo że uczuć do nie ma w tych związkach.Na początku była tylko przyjazń ,naprawdę szczera przyjazń ,w tej chwili zaczynamy tęsknić za bliskością" - przemyślałabym sprawę. Nie ma gwarancji, że wyłuskanie się z jednego skomplikowanego (jak widzę) związku i zaangażowanie w drugi nie mniej skomlikowany przyniesie jakąś poprawę. Kwestia pytania, a raczej odpowiedzi na pytanie "czego chcę".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HerbacianyListek
alro "Właśnie te znajomości dają inne spojrzenie na siebie gdy się jest w nie udanym związku ,a ratować związek muszą dwie osoby....... " eh, rozumiem nad wyraz dobrze :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HerbacianyListek ---> nie znam Twojej sytuacji, dlatego od razu napisałam, że oceniam bardzo pobieżnie :) "Nie zdziwię się jeśli zaraz ktoś napisze, że powinnam zająć się naprawianiem związku, zamiast flirtowaniem" a ja Ci napiszę, że ratuje się tę miłośc, która na to zasługuje. Co z tego, że stoisz po szyję w wodzie, jesli i tak umierasz z pragnienia???? Zastanów się nad tym "Ja tak to widze i tego się trzymam " - cieszę się, że potrafisz." Potrafię, bo jestem w innej sytuacji. Może to, co dla mnie w chwili obecnej byłoby kompletnym idiotyzmem, dla Ciebie jest jakąs szansą ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zen1982
jeżeli nie masz nic do ukrycia to mu powiedz o tym jeżeli czujesz że nie możesz powiedzieć ... oznacza to jedno żę robisz źle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×