Potrzebuję porady dotyczącej mojej pracy

Witam! Mam nadzieję, że będą tutaj ludzie, którzy będą mogli mi pomóc. Nie wiem, czy to co dzieje się w mojej pracy jest do końca zgodne z prawem. Pracuję w szkole średniej i jestem nauczycielem wf. Płacą mi za ilość godzin lekcyjnych do tego oczywiście dochodzą zebrania z rodzicami, rady, spotkania zespołów przedmiotowych oraz imprezy szkolne. To wszystko ok, ale mam dylemat, jeżeli chodzi o mój przedmiot. W tym roku szkolnym miałam etat, czyli 18 godz. i za tyle mi płacono(1300zł na rękę), w szkole jednak spędzałam grubo ponad 40 godz. tygodniowo. Jest jakaś taka presja na prowadzenie zajęć pozalekcyjnych oczywiście nieodpłatnie, do tego dochodzą zawody, gdzie często i gęsto to jest czas spędzony do późnego popołudnia, który nie jest w żaden sposób rozliczany. Jeżeli bywały dni, że po skończonych lekcjach po prostu szłam do domu to od razu słyszałam komentarze naszego kierownika zespołu, że ledwo co się lekcje kończą a my już uciekamy do domu. Dochodzi do tego jeszcze jeden element, nasz kierownik ma prywatny samochód bus i jeździ z młodzieżą na zawody, nie wiem jaki ma układ z dyrekcją, ale przepisy nie pozwalają, aby przewozić dzieciaki prywatnym transportem. Szkoła nic na to nie mówi, ponieważ to jest dla niej oszczędność. Dodam, że kierownik oprócz pracy w szkole ma sieć sklepów i na taki gest go po prostu stać. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, ze wywiera on na nas także presję, abyśmy my też młodzież na zawody wozili prywatnymi samochodami, jak kiedyś powiedziałam, że nie pojadę, to zaczęła się robić wokół mnie dziwna atmosfera. Do tego ten czas spędzony na tych wszystkich zajęciach po lekcjach jak to ładnie nazywają społecznie, katastrofa- przychodzę na 8.00 mam 5 lekcji w tym dwa okienka(okienko, to jest pusta godzina w planie nieodpłatna), później społeczne zajęcia i wychodzę około 18.00 W tym dniu natomiast płacą mi tylko za 5 godzin, które mam w planie. Dodam, że w tym czasie moje dzieci muszę zawieść do opiekunki, która kasuje mnie 10 zł za godzinę. Tak więc w tym dniu w plecy mam około 40-50 zł. jak są np. ferie zimowe to prowadzimy zajęcia dla młodzieży 2-3 razy w tygodniu(społeczne), przychodzę wtedy z własnymi dzieciaczkami, ponieważ nie mam ich gdzie zostawić, a na opiekunkę nie chcę po prostu w tym czasie wydawać kasy, bo to niby wolny czas dla nauczycieli. Mój kierownik a za jego sprawą dyrekcja twierdzi, że to nieprofesjonalne, aby dzieci ciągać do miejsca pracy. Nikt jednak nie pomyśli, dlaczego je tam w tym czasie ciągam. We wrześniu mam oddać kartę samooceny, gdzie min. znalazł się punkt, w którym jest zapytanie o formy zajęć charytatywnych i społecznych i co mnie doprowadziło prawie do białej gorączki, czy w tym roku pozyskaliśmy jakiegoś sponsora dla szkoły? Moja szkoła jest malutka, większość nauczycieli tu pracująca to albo stare panny, które rzeczywiście się poświęcają, albo panie, które pracują, ale w zasadzie utrzymywane są przez mężów, którzy mają prywatne dobrze prosperujące przedsiębiorstwa. Ja tam zaczynam się czuć jak ktoś zbędny, który nic szkole nie może zaproponować. Po tych wszystkich narzekaniach dodam tylko, że lubię pracę z młodzieżą i robię to naprawdę w dobry sposób, tyle tylko, że wychodzi na to, że na taką pracę mnie nie stać. Napiszcie proszę, czy ja może przesadzam? Naprawdę sama już nie wiem, czy mam się godzić na te działania, które mają miejsce w moim miejscu pracy. Jaki jest tego wszystkiego aspekt prawny?

cię tu zjadą, że pracujesz 18 godzin na tydzień i jeszcze ci źle... Nie każdy ma pojęcie \"z czym się je\" pracę w szkole i dlatego ludziom sie wydaje, że to łatwe i lekkie. Mało kto wie, ile czasu spędza sie w domu nad stosami papierów... Nie pozwalaj się wrabiać w ciągłe \"akcje społeczne\", wiem na pewno , że prowadzenie np. tzw. zespołów wyrównawczych jest płatne. Poszukaj informacji w przepisach.