Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość malinowy jogurt

Tydzień po ślubie...

Polecane posty

Gość dejzi69
sorry,hmm,no to nie wiem co ci doradzic,moze odpocznij od niego ,a najlepiej to z nim szczerze porozmawiaj,moze to cos pomoze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liabila
viss dlaczego mnie się wydaje że małżeństwo to jak więzienie??? albo lepiej - dożywocie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinowy jogurt
Nie czuję nic teraz po ślubie, przed ślubem przez całe 6 lat czułam euforię, kochaliśmy się, byliśmy w sobie szaleńczo zakochani, nie nadinterpretuj moich wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jogurciku
chyba wiem co Cię dręczy :) mnie to dopadło dzień przed ślubem-kocham Go, chcę z nim być, jestem zdecydowana na małżeństwo ale...chyba nasza podświadomość panikuje, że żegnamy sie z wolnością :) uspokój się,porycz jeśli Ci pomoże, upij się-odreaguj po prostu i będzie ok. Mnie się samo ryczało cały wieczór przed slubem. Po prostu to ogromny stres. Z reguły przed slubem za dużo jest wszystkiego na głowie a kiedy już wszystko sie uspokoi wyłazi stres. I to jest ludzkie. Nie swiadczy bynajmniej o niedojrzałości, droga mi mała. O niedojrzałości świadczą raczej wszelkie uwagi w stylu "ja wiem najlepiej a wy się nie znacie"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinowy jogurcie
może masz za dużo wolnego czasu, nudzisz sie i pierdoły ci przychodzą do głowy... Przeczekaj to i albo będzie w jedna albo w drugą strone... Ale skoro ty go kochasz a on ciebie może powalcz o to co was łączy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dejzi69
a mi sie wydaje,ze lepiej wizasc nogi za pas i sie rozwiesc.oskubanie meza ew.sobie darowac i wziasc sie za innego,a na przyszlosc nie ladowac sie w slub i wesele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafarafaa
Powiem to pierwszy i ostatni raz - Mi Mała, masz rację! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinowy jogurt
no tak... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak tak tak tak
a ja myślę, że to zespół napięcia przedmiesiączkowego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może autorke teraz sobi sprawę zdala, ze juz nie ma o co 'walczyc' obraczka na palcu wiec juz wszytsko z gory zaplanowane, wiadomo, maz nie mozna sie wdac w zadna pozazwiązkową eksytację, romansik, ze zycie zacznie byl nudnawo przewidywalne, do konca swiata i jeden dzien dluzej z jednym i tym samym facetem...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malinowy jogurciku pewnie sadziszze teraz bedzie juz kazdego dnia to samo, nic ciebie nei zaskoczy, wczesniej przed slubem bylo duzo spraw do pozałatwiania, dzialo sie ciagle cos a teraz spokoj, moze pojedzcie gdzies z mezem, 6 lat to duzo, ale o zwiazek zawsze trzeba walczyc a po slubie tym bardziej, peielgniuj swoja milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tam nie wierze, zeby autorka tka nagle tydzien po slubie stracila tą radośc...mysle, z ejuz przed slubem musialo cos byc, tylko ta cala afera z suknia itd.przyslonilo prawdziwe oblicze sensu tego slubu..autorka mogla nie bym ostatecznie pewna, czy naprawde juz chce wyjsc za tego goscia, no ale stalo sie a teraz moze zaluje, ze za szybko to sie stalo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sekata i inne dziewczyny tuz przed slubem nie macie czasem watpliwosci czy to napewno TEn? ja nei mowie o takich watpliwosciach ze nie wiem czy go kocham, ale takich przemysleniach czy bede z nim szczesliwa czy nam sie uda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo niektorzy zastanawiaj sie czy to napewno ten i mysle czy jak oni sie zastanawiaj nad tym to sa pewni swoich uczuc czy moze nie sa pewni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie mam. Nie jest mi szkoda tego, że nie poznam juz smaku innych męskich ust, nie jest mi szkoda, ze bede musiala zostac w domu zamiast isc na impreze, nie jest mi szkoda, ze juz nie bede mogla myslec o flircie czy czymś podobnym. Nie zalezy mi na takiej 'wolności'. Nie mam wątpliwości, czy to ten czy nie ten. to TEN. Może nie jest idealny, może czasem mnie wkurza jak mało kto, może nie do wszystkiego się nadaje, może nie wszystko umie i wie. Wiem, że będę z nim szczęsliwa nawet, jesli chwilo najdzie mnie płacz z powodu kłotni czy przykrosci. Musze wierzyc z calego serca, ze nam sie uda. Musze zrobic wszystko, by moj mezczyzna, moj maz byl czlowiekiem szczesliwym, nie suzkal powodow do zdrady itd. Oboje wiemy i mamy swiadomosc powagi podejmowanej decyzji. Wiem, że będzie wspanialym ojcem, wlanialym mezem bo jest wspaialym czlowiekiem. Z jego sprytem i moją zaradnoscia - damy rade. Nawet, gdy bysmy wylądowali pod mostem - razem bedziemy zawsze szczesliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my rozstawalismy się az 3 razy. co roku po razie. Nie umielismy bez siebie zyc dluzej nic 2 tygodnie. Bolalo, milczelismy, ale zadne z nas nawet nie pomyslalo o byciu z kims innym. Byla to raczej forma odsapnięcia, zastanowienia się. PRZEKONANIA, że jesteśmy ze sobą skuci już na zawsze. Że to nie jest teenage love affair tylko prawdziwa miłość. MIŁOŚĆ. Czegóż mam nie byc pewna skoro jestem pewna tego najwazniejszego...? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajnie to napisałyscie, az milo sie czytało to wszystko. mi czasem ejst zal ze bedzie tak beztroskiego zycia jak teraz, bo po słubie to jednak cos innego jest, ale jak mnie przytula, jak jest ze mna to jestem tego pewna. Chociaz czasem sie boje czy uda sie nam przetrwac, tyle jest niby udanych małzenstw jak sie patrzy z boku a jednak sie rozpadaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ja nie mam. Nie jest mi szkoda tego, że nie poznam juz smaku innych męskich ust, nie jest mi szkoda, ze bede musiala zostac w domu zamiast isc na impreze, nie jest mi szkoda, ze juz nie bede mogla myslec o flircie czy czymś podobnym. Nie zalezy mi na takiej 'wolności'. Nie mam wątpliwości, czy to ten czy nie ten. to TEN. Może nie jest idealny, może czasem mnie wkurza jak mało kto, może nie do wszystkiego się nadaje, może nie wszystko umie i wie. Wiem, że będę z nim szczęsliwa nawet, jesli chwilo najdzie mnie płacz z powodu kłotni czy przykrosci. Musze wierzyc z calego serca, ze nam sie uda. Musze zrobic wszystko, by moj mezczyzna, moj maz byl czlowiekiem szczesliwym, nie suzkal powodow do zdrady itd. Oboje wiemy i mamy swiadomosc powagi podejmowanej decyzji. Wiem, że będzie wspanialym ojcem, wlanialym mezem bo jest wspaialym czlowiekiem. Z jego sprytem i moją zaradnoscia - damy rade. Nawet, gdy bysmy wylądowali pod mostem - razem bedziemy zawsze szczesliwi." Sekata pieknie napisane i podpisuje sie pod tym obiema rekami i nogami:D calym cialem heh i dusza:)....lepiej nieszlo tego podsumowac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my raz myslelismy nad rozstaniem, jaksie spotykalismy zawsze były kłotnie, tak samo na gg, w smskach. Mielismy oboje tego dosc, zamiast spotkac sie byc razem szczesliwym, to sprzeczki, ale ciezko nam bylo tak angle rzucic to na co pracowalismy ponad rok czasu i dobrze zrobilismy, jak sa problemy trzeba je razem pokonywac a nie podawac sie i uciekac. Ludzi spotykaja gorsze proby w zyciu i daja sobie rade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja nigdzie nie napisalam, że sie nie boje....BOJE SIE o to, ze przestane mu sie podobac, ze przestaniemy sie dogadywac, ze cos sie stanie i nie bedziemy umieli juz zyc tak jak dawniej, oczywiscie, ze sie tego cholernie boje! Ale wierze rowniez w to, ze jesli bedziemy dbac o wzajemny szacunek, o wzajemne potrzeby i zrozumienie, to przetrwamy to wszystko :) Musze w to wierzyc, inaczej malzenstwo nie mialo by sensu a przysiega w kosciele mogla by byc rownie dobrze jakims wierszem o ojczyznie wyklepanym na potrzeby tłumu...a to nie o to chodzi.dla mnie ślub to dopiero początek WSPÓLNEGO w, spaniałego życia. Nie moge się już doczekać tego, kied będe mu mogła prasowac koszule, myć po nim szklanki, kochac sie w z nim w nocy bez niepoewnosci co to bedzie, jak zajde w ciaze. Naprawde, marze juz o tym! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no, my ogólnie kiedy mój jest w polsce nie mamy okazji, by moc to robic w nocy, normalnie, bez pospiechu czy obawy, z ektos wlezie i bedzie afera. W naszych rodzinach seks (i to przed slubem zwlaszcza) jest tematem tabu i raczej ukrywamy sie z takimi przyjemnosciami, czekamy az nikogo nie bedzie w domu albo jedziemy do naszego domku ale i tak nie zostajemy tam na noc bo moi rodzice od razu by sie wsciekali, ze na pewno tam to robimy a przed slubem to to skandal i w ogole chociaz i tak wiedza podejrzeam, ale udaja cyz cos, nie wiem. Jka bym zaszla w ciaze przed slubem no to by bylo juz wiadomo :P wiem, takie glupie ale jednak przed slubem mysli sie troche innymi kateoriami... a mi sie marzy normalny zywkly seks, w nocy, gdzie po nim bed emogla zasnac kolo mojego ukochanego mezczyzny, obudzic sie kolo niego, nie martwic sie, ze ktos wpadnie a my bedziemy golo lezec itd. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytalam caly topic i moge powiedziec, ze calkowicie zgadzam sie z sekata. Moze troszke inaczej wyglada moje zycie, mieszkam z moim narzeczonym od 2 lat i wiem jak to jest gdy mozna po nim umyc szklanke, wyprasowac mu koszule (chociaz ponarzekam sobie przy tym z przyjemnoscia) i wiem jak to jest gdy mozna sie kochac w nocy bez obwa, ze ktos wejdzie albo nas nakryje. WIem, jak smakuje to na co cieszy sie sekata i wiem, ze powinna sie cieszyc :) strasznie lubie to gdy on pyta mnie, co ma ubrac, bo juz sie przyzwyczail do tego, ze ja lepiej wiem jaki t-shirt pasuje do tych jeansow :P strasznie lubie jak ugotuje obiad, a on zaraz po zjedzeniu idzie zmywac, zeby jakos sie odwdzieczyc.. Cudne jest to bycie razem. Masz sie na co cieszyc sekata :) I mimo to, ze wiem jak to jest miec wspolny dom i wspolne finanse, myc zeby ta sama pasta i pic rano w pospiechu kawe z jednego kubka, to juz nie moge sie doczekac. W moim przypadku, pewnie tak wiele sie nie zmieni, ale to i tak bedzie rewolujca :) nie moge sie doczekac naszego slubu i to nie z powodu tej sukienki, balonow i prezentow :P nie moge sie doczekac przysiegi w kosciele... chce mu powiedziec TAK przed calym swiatem, chce slyszec jak nam bedzie bilo serce przy slowach: " i slubuje Ci milosc, wiernosc i uczciwosc malzenska..." To jest dla mnie najistotniejsza rzecz w ciagu tego calego dnia. Ukoronowanie tego zwiazku, ktory razem budowalismy, o ktory walczylismy... I tez sie boje. ALe nie tego, ze obudze sie dzien po, tydizen po czy rok po i stwierdze, ze to nie ta osoba. NIe teog, ze zadam sobie pytanie: gdzie ja mialam oczy??? Nasz zwiazek nie zaczal sie w podstawoce ani w liceum, kiedy to czlowiek jescze nie wie do konca czego szuka w drugiej osobie. MIelismy gdzies tam obraz i wizje czlowieka, z ktorym chcielibysmy dzielic zycie.. i dlatego tak sie cieszymy, ze udalo nam sie spotkac. COdziennie jestem bardziej pewna tego, ze go kocham. NIe waham sie i nie zadaje sobie pytania, czy to wlasciwy czlowiek. Tylko czasem dopada mnie taki lek, ze tak latwo jest wszystko zepsuc, jesli sie o zwiazek nie dba. Ze nie mozna przestac doceniac tej osoby, z ktora dzielimy zycie, ze nie mozna przestac mowic kocham i pokazywac, ze za slowami stoja tylko czyny. BOje sie, ze kiedys mozemy nie umiec ze soba rozmawiac... boje sie, ze spojrzy na kolezanke z pracy tak jak nie powinien, boje sie, ze ktos z nas zachoruje... Dlatego wiem, ze musimy zrobic wszystko aby dalej biegac wokol siebie i sobie nadskakiwac :) moze to brzmi trywialnie, ale ja w to wierze, ze mozna byc zakochanym przez cale zycie. W koncu widuje tyle babc i dziadkow trzymajacych sie za rece... on tez kiedys mieli te dwadziescia pare lat. Widac dbali o swoje uczucie bardziej niz ci, ktorzy po roku sie rozwiedli.. trzeba sie ciagle starac. Pozdrawiam sekata i wszystkie dziewczyny, ktore wierza, ze to sie moze udac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juffie - widzę, że patrzysz na to wszystko moimi oczami dosłownie! :D 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafarafaa
Sorry, za spostrzeżenie, ale śluby są właśnie dla takich jak Wy. Bo ja piję kawę z tego samego kubka, myję zęby tą samą pastą, kocham się o takiej porze, o której mam ochotę i to od dłuższego czasu już. I ślub mi do tego niepotrzebny. Więc też nie dziwne wcale, ze niektórzy po ślubie przeżywają jakiś szok, depresję i inne mało przyjemne doznania, bo do końca sami nie wiedzą z czym to się je. No, ale wiadomo, że nie wszystkie pary mogą spróbować razem mieszkać przed ślubem z takich czy innych względów, ale jak czytam ten topic to myślę, że jest to świetna sprawa. Sękata pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafarafaa
Teraz Ty upraszczasz, jak zwykle dla Ciebie wszystko takie czarne-białe jest. Ślubu nie biorę z nudów, nie odkładam go też nie wiadomo jak długo, wszystko w statystycznej normie hahaha. Poza tym nie jestem osobą wierzącą i nie biorę ślub u kościelnego :D Chyba najważniejsze, że ktoś jest szczęśliwy, prawda? Co komu po weselu w kościele, jak potem takie topiki zakłada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafarafaa
Przeczytaj sobie najpierw wypowiedzi powyżej, a potem komentuj. Dla takich jak Wy, czyli osób, dla których ślub jest możliwością doznania tych wszystkich spraw, o których pisały dziewczyny, że wydarzą się im dopiero po ślubie. Nie było to ani cyniczne, ani oschłe, głupia gąsko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fafarafaa - niestety nie widze żadnej mądrości w Twoich komentarzach, na żadnym topiku, chełpisz sie jakąs wiedza, ale tak naprawde nic z niej nie wynika...napisalas jasno: "śluby są właśnie dla takich jak Wy" - mi to nie wygląda na aprobatę a na jakiś sakrazm " I ślub mi do tego niepotrzebny" - slubu nie bierze się do tego, żeby pic z jednego kubka, niestety nie umiesz czytać ze zrozumieniem a sama nie widzisz istoty calego sensu brania slubu "niektórzy po ślubie przeżywają jakiś szok," NIEKTÓRZY, Ci, którzy nie dojrzeli do tej decyzji lub nie wiedzieli, za kogo wychodzą. "że jest to świetna sprawa" no oczywiście, a po cos ei martwic za drugiego, jak mi nie spasuje to sie rozejde...i tak do 40stki az sie obadasz, ze jestes SAMA "nie jestem osobą wierzącą" - to nie komentuj wypowiedzi osob wierzacych, dla ktorych slub to cos wiecej niz tlyko podpisanie papiera żenada :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a głupią gąską, to wybacz, ale zdaje mi się, że akurat Ty jesteś po takich wypowiedziach. Zreszta nie zauważyłam, żeby mi mała w jakikolwiek sposób Ci ublizyła więc może troche kultury!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×