Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

*mala zolza*

20 paroletnie mlode mezatki szczesliwe i te mniej i te bez mezczyzn

Polecane posty

postanowilam zalozyc nowy topik bo nie mam czasu nadrabiac zaleglosci w czytaniu poprzednich. Mlode zonki jakie przemyslenia? 2 raz tez powiedzialybyscie tak? jak przetwac kryzys?na ile mozna sobie pozwolic i partnerowi? i rozne inne tematy prosze poruszac niekoniecznie zwiazane ze zwiazkami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kikirikisdddol
mlode??? a niech tam mloda jestem :-) 26 lat, bez faceta i generalnie jest cudownie... nie ma gierek, udawania, znoszenia fochow, podporzadkowywania sie, humorkow, pretensji, leku, zdrady teraz mam raj :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piszesz teraz, wiec bylas mezatka? czy w zwiazku? no ja juz zaczelam 25 roczek ale nadal uwazam sie za mloda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paralotnia
moje przemyslenia sa takie, zeby sie absolutnie nie hajtac w tym wieku!!!!!! ja piernicze jakbym wiedziala to wolala bym byc samotna przez nastepne 10 lat :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kikirikisdddol
po co mi facet, a od czego mam wlasnego ojca? Tata codziennie czysci mi oba lufty i nikt nie robi tego lepiej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja czasem dochodze do wniosku ze wychodzac za maz pospieszylam sie. A jak wszyscy po klotniach mowia mi ze mam tak wspanialego meza ze takiego ze swieca szukac to ogarnia mnie jakies dziwne uczucie niecheci do calej instytucji zwanej malzenstwem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kikirikisdddol
to wyzej to nie ja. Nie bylam mezatka, wystarczy mi zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paralotnia
jestem niecaly rok po slubie mam 24 lata... kurcze, pospieszylam sie. wydawalo mi sie ze jestem taka szczesliwa, ze wiem ze to jest to o na te 101%... a tu dupa. zyje teraz udawajac, troche z przyzwyczajenia troche z nadzieja ze moze jednak wszystko sie ulozy i bedziemy szczesliwi do konca zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bvkhgkv
27 lat, w zwiazku pewnie ostatnim. ani mi w glowie jeszcze wychodzic za maz...za wczesnie, za pare lat moze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciociadobrarada
reguły nie ma, ja mam 26 i juz sie rozwiodłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
paralotnia to jestesmy w tej samej syt a nie myslalas o rozwodzie? ciocia mam pyt, jak rodzina zareagowala na wiesc ze sie rozwodzisz?odwodzili Cie od decyzji czy wspierali?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciociadobrarada
Tata na piczatku załamany był prawie, ale jak mówie długo to nie trwało. Rodzina bardzo mnie wspierała i mówili, ze lepiej rozwiesc sie niz meczyc i ja jestem tego samego zdania. A tak czy inaczej dziewczyny moze zastanówmy sie czy ten słub naprawde jest potrzebny?! Bo rózwód ciezko jest przetrwac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz u mnie nie jest tak kolorowo bo kazdy mowi ze wygralam los na loterii, ze on och i ach i jestem sama przeciwko wszystkiemu a do tego dop koncze studia i nie podjelam zadnej pracy narazie wiec finansowo uzalezniona jestem od mamy bo maz po rozwodzie kasy by mi nie dawal, haha:) chociaz mam nadz ze jakos sie pouklada miedzy nami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślałam, myślałam. ja też mam najgorzej z moją rodziną. moi rodzice wiedzą że nam sie raczej \"średnio\" układa ale twierdzą że widziały gały co brały, albo coś tam jeszcze innego. oni są tacy fest katolicy i w ogóle nie wyobrażam sobie tego. mysle ze z ich strony wsparcia bym nie miala raczej, wrecz przeciwnie. a co do mnie i mojego meza to jest tak, ze mamy za soba taki dupny kryzys po ktorym niby wszystko wrocilo do normalnosci, spimy niby ze soba, zyjemy, cos tam robimy, gadamy, ale ja nie wiem czy go jeszcze kocham. na razie jest mi dobrze... tzn nie jest nie do zniesienia, ale ja np. nie moge sie doczekac rano kiedy on juz sobie pojdzie do pracy, nie moge sie doczekac mojego wyjazdu na szkolenie zeby w koncu byc sama. mi sie z nim po prostu nudzi, wkurwia mnie, nie moge byc przy nim soba!! mysle sobie czasem, moze zrobmy dziecko, moze to jakos poprawi sytuacje miedzy nami, bedziemy miec \"cos\" wspolnego, czym sie bedziemy zajmowac, pasjonowac, kochac itd... bo teraz to raczej lipa. a z drugiej strony...dziecko?? ja nie chce jeszcze dziecka, mam swoje plany, nie chce byc potem uwieziona w domu 24h/dobe przez pierwszych kilka miesiecy a moze lat? nie jestem pewna jak on mi bedzie pomagal, ja chce jeszcze gdzies wyjsc, spotkac sie ze znajomymi, isc na kolejne studia itd... kurka, moja maz jest dla mnie bardzo dobry... ale ja czuje ze sie marnuję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurka, kocham sie z nim w nocy tylko dlatego zeby miec swiety spokoj. ale nie zalezy mi na tym. z jednej strony nie chce go ranic a z drugiej nie chce sobie zmarnowac zycia. jestem jeszcze mloda ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciociadobrarada
Pod zadnym pozorek nie rob sobie dziecka dlatego, żeby cos poprawic! I nie wtedy kiedy nie chcesz! słuchaj rodzice sa rózni- ja mialam szczescie, ze zrozumieli, wsparli itd. Ale rodzice nie przezyja życia za ciebie- musisz zrobic tak jak Ci nakazuje sumienie i serce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
paralotnia powiem Ci ze z rodzina mam tak samo, te same teksty. Do meza czuje to samo, w spaniu ze soba mielismy przerwe ale teraz sypiamy ze soba. W kwestii dziecka to u mnie jest tak ze chcialabym miec dzidzie ale z 2 str jak pomysle ze miedzy nami bedzie jak jest to nie wyobrazam sobie spedzic tak zycia, a potem jeszcze przejmowac sie dzieckiem to by byla katastrofa Moj brat powiedzial mi ze jak na sile bede doszukiwala w mezu samych zlych rzeczy to nie bede dostrzegac nic dobrego i faktycznie dlugo tak bylo co by nie powiedzial i nie zrobil to zle a teraz staram sie jednak patrzec na niego w inny sposob i doceniac on juz przestal sie dasac, choc i tak moje fochy humory i wyjscia z kolezankami znosil bez slowa. Problem lezy gdzie indziej bo ja wiem ze jestem miloscia jego zycia a coz moja milosc gdzies uleciala chyba o ile w ogole kiedys istniala.Bo coraz czesciej przychodzi mi na mysl ze ja chyba nie przezylam prawdziwego zakochania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech... no ja w kazdym razie poczekam jeszcze z tym rozwodem. nie wiem ile... czasem mysle ze chciala bym zeby ten moj chlop znalazl sobie jakas kochanke, zakochal sie... moze wtedy by zauwazyl ze to co ma ode mnie to niestety ale taki pic na wode fotomontarz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pieprz i sol
witam :) ja jestem mam podobne odczucia co Wy. ale na szczescie ja jeszcze nie mezatka... mi po jakim czasie kazdy facet sie po prostu nudzi... a moze nie trafilam jeszcze na wlasciwego?? mam 27 lat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze, widzisz ja bylam pewna ze tym razem to jest to, ze TAKI facet mi sie nie znudzi... heh wychodzi na to ze sa takie typy kobiet ktore nadaja sie na single ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pieprz i sol
no wlasnie :( ale ja bym chciala miec rodzine, dziecko... ale nie wyobrazam sobie (poki co), ze mialabym byc z jednym facetem do juz do konca... przytlacza mnie ta mysl. opowedz troche jak to jest po slubie. moje przyjaciolki juz po slubie i zgodnym hurem krzycza, ze super :) mam nadzieje tylko, ze krzycza prawde. mam wrazenie, ze nawet jakby cos zlego sie dzialo to i tak sie nie przyznaja do tego... i nie wiem czemu. bo dla mnie to nic strasznego popsioczyc z przyjaciolka na faceta :D w koncu kto Cie tak zrozumie, jak nie inna kobieta. pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej wszystkim:) Mam 26 lat,w zwiazku od ponad 2 lat,zona od marca tego roku.Nie zaluje,ze powiedzialam \"tak\" i gdybym miala zrobic to jeszcze raz,nie zawahalabym sie ani sekundy.Dobralismy sie idealnie,chociaz czasem maz mnie wkurza i ja jego tez-obydwoje mamy mocne charaktery;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to gratulacje dla Ciebie. Ja wychodzac za maz wiedzialam ze nie bedzie latwo... Nie mieszkalismy wczesniej ze soba. Na poczatku bylo cudownie, wiesz takie odkrywanie siebie jeszcze bardziej, urzadzanie razem mieszkania itd... ale w miedzy czasie zaczely tez wychodzic inne rzeczy, te gorsze...... Jak juz pisalam wyzej ciagle mam nadzieje ze to wszystko sie jeszcze jakos ulozy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
paralotnia->nie napisalam,ze bylo/jest latwo:)na poczatku ciezko bylo mi zaakceptowac niektore wady mojego-wtedy-chlopaka,jego tez wkurzaly niektore moje...zdanie-klucz-praca nad soba i nad zwiazkiem.Od poczatku wiedzielismy,ze swiata poza soba nie widzimy i chcemy byc razem.Ja sie troche;) dla niego zmienilam,on dla mnie tez.Pracowalismy i nadal pracujemy nad naszym zwiazkiem.Jest praktycznie idealnie,chociaz czasem sie posprzeczamy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
acha-my mieszkalismy ze soba przed slubem,dosyc sporo razem podrozowalismy wiec widzialam,na co sie potencjalnie decyduje;)najciezej bylo mi zaakceptowac jego balaganiarstwo,bo lubie miec wszystko poukladane (nie chodzi mi o maniakalne utrzymywanie sterylnej czystosci-az takim zboczencem nie jestem).Brrr,na poczatku bylo naprawde ciezko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×