mój facet nie wysila się z smsami

rzeczywistosc jest zbyt oczywista, zeby jej nie zauwazac, a i tak wiekszosc kobiet tlumaczy swoich facetow brakiem ich czasu. podczas meczacego i scisle wypelnionego zajeciami dnia, kontakt z kims ukochanym jest niemalze zbawienny. uslyszenie glosu tego kogos, nawet w sluchawce, jest przyjemnoscia. nie interesuja sie wami? wiec maja was w doopie. nie wspominajac w ogole o kochaniu. taka prawda.

paradoksalnie wiem ze ma mnie w dupie, watpie w jego milosc ... i co? masochistka jestem. bawie sie w tym zwiazku w wytrwanie w warunkach ekstremalnych. widac lubie bol, lubie adrenaline jak mnie ktos ma w dupie. wiem o czym mowisz. sa baby co je chlopy leja a te nic. nie rozumiem tego. teraz staram sie zrozumiec siebie i cos z tym zrobic. jak jestem sama, bez zwiazku, to jakos lepiej funkcjonuje. nie lapie dola.

tego zwiazku to juz chyba nie ma. nawet nie zauwazymy, jak przestaniemy sie widywac. teraz jestesmy jak znajomi. samo sie rozpadnie. sam sie zastanawial, czy dotrwamy do zimy. on wie, zna siebie, ze nie daje rady z kobietami. tylko kwestia czy trafi na taka naiwna, co bedzie go tlumaczyc. mowie mu czesto, co nie gra. on nic. sabotuje wszystko. to zostaje tylko sie pozegnac.

No nie powiem, dziwna sytuacja. U mnie jest tak, że po 1 widujemy sie 4-5 razy w tyg. a kiedy się nie widzimy to tak oboje tęsknimy, że co chwile albo smsy albo gg. A lat mój facet ma więcej niż Twój... więc coś mi tu nie gra. Może nie zależy mu aż tak na tym związku jak Tobie? Wydaje mi się że jak się kogoś kocha i chce sie z tą osobą być to się wszystko robi by spędzić z nia jak najwięcej czasu. a jak nie da się osobiście to chociaż poprzez telefon...

ja tez o wiele lepiej funkcjonuje sama, dlatego chwilowo trzymam sie z dala od zwiazkow, chociaz okazji do ich tworzenia i tak teraz nie mam. w ostatnim tez okazalam sie masochistka... nie wiem, czym moga kierowac sie kobiety w takich sytuacjach. moze zasada: lepsze znajome zlo od nieznanego nie-wiadomo-czego? ;]

"tylko kwestia czy trafi na taka naiwna, co bedzie go tlumaczyc. mowie mu czesto, co nie gra. on nic. sabotuje wszystko." nie masz racji. nie zalezy mu (jak i zadnemu innemu) na pierwszej lepszej naiwnej. na razie na zadnej mu nie zalezy, ale jest to kwestia tego, czy trafi na taka, na ktorej bedzie mu zalezec, na ktorej punkcie oglupieje, zwariuje i wywroci swoje zycie do gory nogami na jej zyczenie.

zaden z naszych planow nie zakonczyl sie wspolnym postanowieniem. rozmijamy sie ... milego wieczoru wszystkim. koncze z uzalaniem sie. przynajmnij na dzis ... :)

ja nie jestem ta kobieta. moze teskni za jakas byla ... jego wszystkie ex juz zajete ... mnie nie docenia, nie kocha chyba. moze jest ze mna z braku laku. zreszta pytalam o to. w kazdym razie nie bede zebrac o milosc. bo za mna nie szaleje. qrva ... po pol roku leci sie do siebie na skrzydlach.

na kazde moje watpliwosci odpowiada, ze sie stara ... ale ja nie moge sobie przypomniec, kiedy ostatnio cos zrobil dla nas.

to zacznij go traktować tak jak on Ciebie :)

niul brend dobrze prawi;) Jesli sie kocha to sie kocha i to widac i czuc. ja nie czulam tego i mialam dosc wypraszania u niego zainteresowania. Rozumiem twpj bol autorko i licze na to,ze albo n sie w koncu obudzi, albo Ty znajdziesz kogos kto bedzie za Toba szalal;)

ten moj tez mowil,ze sie STARA!!! haha;) moze to jacys bracia syjamscy:D;)

wole zerwac ... nie daje mi satysfakcji np milczenie i odpowiadanie potem na jego pytanie, co sie stalo ... to tak ma byc, zeby sie zlewac nawzajem? ale mysle, ze to wlasnie taki typ: jak opowiada o bylych to wlasnie o tych co go zlaly opowiada z bolem. ale mnie nie stac na takie gierki. kiedys mnie jakis facet doceni. i nie bede sie prosic o milosc

moze sie nie znam, ale zwiazek to nie wzajemne zlewanie sie, zeby cos zyskac. bo jak to wyglada. pozlewajmy sie troche i to nasz zwiazek umocni? nie umiem i nie chce tak.

Podjełas dobrą decyzję, tylko się tego trzymaj :) ja powiedziałam kiedyś mojemu, ze mi brak tego czy tamtego, że musze widzieć, słyszeć i czuć że za mną tęskni. I co? Z dnia na dzień mam tego coraz więcej i więcej... Zasługujesz na lepszego, takiego co Cie doceni, i będzie Cię na rękach nosił... a prawda jest taka że będac z tym pajacem tracisz możliwośc poznqania kogos naprawde interesującego :) wiec zrywaj i idz szukać szczęscia gdzie indziej:)

jesli on mi ciagle cos obiecuje albo pare razy w klotni zaproponowal przerwe ... to nie daje facet rady. i ja tez. tyle ze ja jestem kobieta, po co mi facet co nie daje rady. zreszta ... sam ze soba sobie nie radzi

I jak co to pamietaj,ze nie jestes sama w takiej sytuacji. Ja zakonczylam moja znajomosc niedawno, tak,ze swieza sprawa i tez boli:( Przyjaciolki siedza za granica, wiec zmagam sie z tym takze praktycznie sama. Kiedys trafimy na swoje 2 polowki-zobaczysz:)

no moze trace czas ... ale nie na to, aby poznawac kolejnych, tylko na udreczanie sie. i psychika siada. wiec trzeba to szybko rozwiazac. zrobie sobie prezent na imieniny ... a jemu przysluge i pogadam z nim. jestem pewna, ze przystanie na zerwanie.

ja musze przede wszystkim dojsc do siebie ... przywrocic wiare w siebie, w swoje poczucie godnosci. przez niego podupadlo

co mnie nie zabije to mnie wzmocni. dam rade po zerwaniu ... bo jakie mam wyjscie.

BOŻE dziewczyno to znowu ty?? Ludzie nie piszcie z nią, ta kobieta jest nienormalna - codziennie zakłada nowy topik o tym jaki jej związek jest nieudany. Już znam cały scenariusz twojego zwiazku na pamiec. Chyba lubisz jak ludzie sie nad toba użalaja jakiego masz beznadziejnego faceta a tak naprawde to nic nie chcesz w zyciu zmieniac :o

nienormalna ... tym pisaniem robie krzywde tylko sobie. jestem teraz w kiepskim stanie psychicznym, przyznaje. ale pisanie nie daje mi satysfakcji ... to tak jakbym po prostu chciala zlagodzic to co nastapi. nie lubie uzalania, bo na temat swojego zwiazku rozmawiam tez z bratem i dostaje niezla zjebke ... nie boje sie przyznac, ze nie wiem co robic, ze jestem w blednym kole, ze z partnerem nie dogaduje sie w kwestii tych samych argumentow, ktore podaje tutaj. mecze sie, bo on mi mowi, ze mnie kocha ... przepraszam, jesli cie rozdraznilam. malo to wariatow na kafe? ja jestem jedna z nich. a to wszystko, bo nie mam z kim porozmawiac ...

widzisz, nawet mi się pseudo pomylilo. dobra, krytykuj. jestes moze mocniejsza/y niz ja. ja sobie w kwestii zwiazkow nie radze. wszystko inne jest pod kontrola

Cóż pozostaje powiedziec?Jesteście siebie warci??Jesteś taka głupia że nie potrafisz tego skończyć?Bez przesady!!!Jesteś beznadziejna tak jak i on!!!!!!!!!!!!A pod tym drugim nickiem(przed chwilą co napisałaś)przed chwilą widziałam inny topik.Weź się dziewczyno lecz!!Psychiatra się kłania:)

nie moge przetrawic zerwania z poprzednim, moj brat jest po wypadku ... psychiatra by sie przydal, owszem. zamiast tego wlazlam na kafe ... nie wiem, czego sie spodziewalam. nie zastapie tym rozmowy z kims. poszlam na latwizne, ze przez neta to lzej ... juz nie bede zasmiecac neta. dziekuje za wypowiedzi. krytyka sie przydaje. ide sie ...

no masz rację-nie zaśmiecaj kafe.Bo zakładanie kilku topików mija się z celem.Chciałaś porady- i chyba ją dostałaś?Wszyscy Ci jasno powiedzieli żebyś sobie dała spokój,wiec na co czekasz?Przecież to gołym okiem widać że to dupek.A nawet jak zerwiecie nie wydaje mi się,że odczujesz to zerwanie skoro widzicie się raz w tyhgodniu!Nawet nie zauważysz jego nieobecności.Dziwią mnie dziewczyny które są z facetem "być oby być",oby inni widzieli że ma chłopaka,oby było się czym pochwalić...

w tym przypadku nie ma sie czym chwalic, ze mam faceta. po prostu nie jestesmy sobie potrzebni do niczego. zawsze dawalam sobie rade sama, przyzwyczailam sie, ze samej lzej. poszukam w moim miescie psychiatry. bo nie wiem juz, kto mi pomoze. mysle, ze utknelam w miejscu, bo mialam sie w zeszlym roku zareczac i sie zjebalo. i teraz dryfuje, trzyma mnie tylko praca. i bracia. nowy zwiazek nie dal mi niczego. ja naprawde nie jestem zlym czlowiekiem. ale jestem glupia. choc na zewnatrz tego nie widac. dobra, spadam.

Psychiatra nie jest Ci potrzebny do tego żeby stwierdzić że to nie facet dla Ciebie.To widać gołym okiem,że facet nie nadaje się do związków.

tyle ze ja sobie nie poradze po zerwaniu. nawet ten drugi topik to nie przypadek. za duzo mysli na moja mala glowe. zadzwonilam do brata. jutro sie spotkamy. on mi nagada jak 10 psychiatrow jednoczesnie. a potem poszukam specjalisty ... bo inaczej bedzie ze mnie wrak ... i sie przeniesie na inne sfery, w ktorych o dziwo wszystko jest pod kontrola

zjebka zawsze na mnie dziala ... wczesniej czy pozniej ale dziala.