Kobieta zdobywca jest?

Poznałam faceta, zakochałam się w nim pomimo tego że i ja i on bylismy w zwiazkach. Potajemne spotkania, sms-y, ukradkowe pocałunki. Ja zostawiłam chłopaka bo nie chciałam go więcej oszukiwac. Dzisiaj dowiedziałam sie że on zostawił narzeczona i szuka innego mieszkania. A terraz sie boje czy podołam. Boje sie że to chodziło o zdobycie dla samego zdobycia. I jak skonczy się aura tajemniczości to i skonczy sie uczucie. Miałyście kiedys cos takiego? Irracjonalny strach...

fajnie gonić króliczka....i nie złapać go....

Złapałam, ale naszła mnie taka refleksja poprostu. Czy kobieta musi ciągle zdobywac bo innaczej coś w sobie zatraca? Czy ciągle musi zdobywać innych facetów czy jeden starcza? Jak to jest z nami?

miedzy wami k..mi

Tak myślisz? Naprawde? Bo faceci jakby mogli to wieszali by głowy uwiedzionych (zdobytych) przez siebie kobiet nad łóżkiem albo w przedpokoju w ramach trofeów żeby koledzy mogli podziwiać. I kto tu jest k**wami?

och, rozumiem cie spotykam sie z pewnym zonatym przystojniakiem i sie boje ze jakby on zechcial rzucic zone to ja bym musiala juz zostac z nim i wtedy cala ta aura tajemniczosci, erotyzm zakazanych spotkan, to wszystko by prysnelo on w kapciach przed tv, z wyciagnietym dresie itd... jak na razie to niech takie widoki ma jego zona, boje sie ze taka codziennosc zabilaby ten ognisty romans jaki jest obecnie :P

no ale ty mowisz o uczuciu, u mnie chodzi o seks, lubie go ale nie kocham sytuacja jednak analogiczna wydaje mi sie

No mnie sie wydaje że jak w gre wchodzi tylko seks bez uczucia, to jest łatwiej. Łatwiej jest chyba znaleźć sobie kogoś do bzykania niż do kochania, prawda?