Gość diderot Napisano Sierpień 23, 2008 Hm.. Każdy związek ma swoją historię, a każdy z nas jest inny. Nie ma więc sensu, żeby się nad tym rozpisywać, ale wiecie, niektóre z uczuć, relacji są tak skomplikowane, że ciężko je ogarnąć i podjąć tą właściwą decyzję. Kochałem, nadal zresztą kocham, tyle, że już bez wzajemności. Po kilku latach razem, trudnościach ale i radościach, wspólnym mieszkaniu i tej specyficznej więzi, silniejszej nawet niż miłość, która nas łączyła, ona postanowiła odejść. Było to kilka miesięcy temu. Mocno o nią walczyłem, bardzo się starałem. Każdego dnia stawałem się kimś lepszym. I dla niej i dla siebie. Mimo kolejnych ciosów, udało mi się w końcu zbliżyć do niej na nowo i nie mogła dłużej pozostać obojętna. Wróciła do mnie. Było to miesiąc przed jej odjazdem za granicę. Widzicie, kiedy została tam sama i nie mogłem podtrzymywać ledwo co odbudowanej więzi, z dnia na dzień znów coraz bardziej się oddalała. I w końcu usłyszałem, że "próbowała na nowo pokochać, rozpalić tą tlącą się iskierkę miłości, ale... brakuje w tym tej namiętności i już nic z tego nie będzie". I ja sam wiem, czuję, że to naprawdę koniec. Że już nic więcej nie jestem w stanie zrobić. Tym bardziej, że chcę, żeby była naprawdę szczęśliwa, a skoro ze mną nie potrafi, to... kiedyś zaboli, jak pozna nową miłość. Ale ja muszę puścić jej rękę. Tylko jak odwrócić się od osoby, z którą tyle nas łączy, która jako jedyna wśród całego przytłaczającego świata wie o Tobie wszystko, zna każdą najgłębszą myśl i każde marzenie. I o której Ty wiesz tyle samo. Czy warto walczyć ze sobą i z uśmiechem na ustach być przyjacielem i w zamian otrzymywać przyjaźń, kiedy wszystko podszyte będzie przeszłością? Z drugiej strony, jeśli odwrócę się od niej na zawsze, żeby samemu nie cierpieć, a jej nie przysparzać trosk, to wraz z nią odejdzie część mnie, której przecież już nigdzie indziej nie znajdę. Wiadomo, życie przede mną, na pewno jeszcze będę kochał i będę kochany, ale tak wiele zostawię za sobą. Żal tego po prostu. Czy ktoś był na tyle silny, żeby nie palić mostów i nauczyć się żyć przy tej jednej, jedynej osobie, ale już jako przyjaciel? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach