Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ewwwwaaa...28

Odkułam się!!!!!!

Polecane posty

Gość Ewwwwaaa...28

Nie chcę rad. :) Chcę tylko opowiedzieć moją historię i powiedzieć niektórym dziewczynom że wszystko jest mozliwe. Poznałam M. 3 lata temu. Własciwie od początku to była wielka szalona miłość. Błyskawiczne zaręczyny i wspolne zamieszkanie. Naprawdę głęboko wierzyliśmy że jestesmy dla siebie stworzeni, że szukaliśmy się całe życie. Wspólne życie zweryfikowało moje poglądy o nim. Zaczeło się od tego że nie robił nic w domu. Uwazal że "kobieta jest po to stworzona". Nie umył nigdy po sobie żadnej szklanki, nigdy nie ugotował, nigdy nie sprzątnął po sobie. Robiłam wszystko, a on całymi dniami grał w gry, potem nawet przestał się kąpać, mył się ok. raz na tydzień. Okazało się że to alkoholik który się już kiedyś leczył. Okazało się że kiedyś siedział w więzieniu. Ale kochałam go i pomyslalam - przeszłość to przeszłość, dziś jest innym czlwiekiem. Faktycznie był - prawa nie łamał. Ale zaczął wpadać w ciągi... Jego ciągi, mój płacz, odtruwanie, jeżdżenie po lekarzach, obiecanki, przeprosiny. Stałam się współuzalezniona i nie potrafiłam odejść, odwiedzałam terapeutów, psychologów (z nim i sama też). Uzależnił mnie psychicznie od siebie, głęboko wierzyłam że to moja wina że on pije i jeśli będę lepsza - on nie będzie pił. Później bylo już coraz gorzej. Rzucił pracę. Szarpał mnie, nazywał kurwą, wciąż podejrzewał o zdradę. Wyrzucał mnie z domu albo sam się wyprowadzał a ja byłam taka głupia że wracałam do niego. Wydałam masę, masę pieniędzy. Raz uciekałam przez okno w mróz, bo był pijany, zamknął drzwi i próbował mnie udusić. Byłam kłębkiem nerwów. Zadłużył się na grube pieniądze i ja to spłacałam. Stałam się jedną z tych kobiet które nie potrafią odejść - mimo że wczesniej takich nie rozumiałam i były dla mnie śmieszne. Naprawdę ... książkę mogłabym napisać o tym co z nim przechodziłam. Dziś sama nie wiem jak miałam siły by to wszystko przejść. I za co? Tylko za to że go kochałam. Hmm... chociaż... jeśli pomyśleć o jakiejś mojej "winie" to muszę przyznać że bardzo przytyłam w ciągu naszego związku. Dobiłam prawie do 100 kg - co oczywiscie często mi wypominał, nazywając grubą świnią i mówiąc że się mnie brzydzi i nie moze na mnie patrzeć. Pewnej nocy znów się wyprowadził - spakował wszystkie rzeczy, zadzwonił po kolegę z samochodem dostawczym i odjechał. Z meblami, lodówką, ciuchami itd. Tę noc przeżyłam tylko dzięki tabletkom uspokajającym - na szczęście nie sama, bo przyjechali moi rodzice (którzy na marginesie od dawna mnie wręcz "zmuszali" żebym go zostawiła). Kilka kolejnych dni było strasznych - musiałam wrócić do mieszkania, pakować się, sprzątać je, rozwiązać umowę z osobami od których to wynajmowalismy. Sama byłam w tym domu, pamiętam jak dziś. Była zima, było mi strasznie zimno, płakałam a potem mechanicznie i bez uczuć robiłam wszystko dalej, potem znów płakalam, siadałam na podłodze, kiwałam się i wylam. Wrócilam do rodziców. To było rok temu. I od wtedy miłość do niego minęła mi jakby ręką odjął. Ta jedna kropla przelała wszystko. Zaczęłam od odchudzania się. M. w międzyczasie zaczął się odzywać - co było do przewidzenia. Że kocha, że tęskni, że nie mogę zmarnować takiej szansy na wielką miłość, że on "teraz zrozumiał" (co mówił zawszepo tym jak się wyprowadzał). Nie reagowałam. W pół roku schudłam 30 kg. Poznałam fantastycznego faceta. Bez kryminalnej czy alkoholickiej przeszłości, pracowitego, odpowiedzialnego, kochanego, przystojnego, inteligentnego, z normalnej rodziny. Potem schudłam kolejne 10 kg i dziś ważę 58 kg. Jestem szczęsliwa, szczupła, znalazłam świetną pracę. Mam faceta który dosłownie nosi mnie na rękach, nigdy nie powiedział mi złego słowa, nigdy nie okłamał. Nigdy nawet się ze mną nie pokłócił. Nawet moi rodzice powiedzieli że jest zupełnym przeciwieństwem M. Czasami zastanawiam się czym sobie zasłuzylam na tyle szczęścia które mam teraz i płakać mi się chce... Gdyby ktoś wtedy (gdy byłam z M.) powiedział mi że kiedyś będę tak szczęsliwa z innym facetem - nie uwierzylabym. Ja myslalam że moje miejsce jest przy M. i muszę być z nim na dobre i złe - że to mój zasrany obowiązek, bo na tym polega związek. M. natomiast wciąż pisze, coraz rozpaczliwiej, mimo że minął już rok. Pewnie myśli ze wciąż jestem gruba, nieszczesliwa i że strasznie za nim tęsknię. On podobno nie moze sobie ułożyć życia, jest w nieustannym ciągu, nie trzeźwieje. Ostatnio był w szpitalu bo wątroba mu siadła od wódki. Próbuje uderzyć z róznych stron - raz błaga, raz straszy, raz wspomina, raz bierze na litość (ajki to schorowany i zadłużony), raz stwierdza że za mało się starałam a miałam z nim tak dobrze (!). Ogólnie - jest już wrakiem człowieka. Trochę załuję że nie wie jak teraz wygląda moje życie, jak ja wyglądam, jaka jestem szczęsliwa. Ale cóż... to tylko jego problem. Dziś mnie po prostu naszła chwila refleksji bo odwiedził mnie dawny znajomy i nie mógł mnie poznać - nie jestem już nerwowa, zahukana, gruba; planuję przyszłość z innym człowiekiem. Powiedział "gdyby M. wiedział jak potoczyło się twoje życie to chyba dostałby ataku serca". Napisałam to ku pokrzepieniu dziewczyn które są w takim związku w jakim ja byłam z M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość darni
nie chce mi się tego czytać :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewwwwaaa...28
Widzę pewną nieścisłość w tym co napisałam. :) To nie był cały rok temu, tylko 10 miesięcy. Był październik i było strasznie mroźno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Musisz byc silna osoba
ja bym tego chyba nie wytrzymala..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
gratuluję Ci dokonałas rzeczy trudnej - musisz być silna jak cholera:-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A w jaki sposób udało Ci się tyle schudnąć w tak krótkim czasie i czy utrzymujesz wagę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anaaaa
ja na twoim miejscu zmienilabym numer zeby M. nie pisal. no ale i tak jestes bardzo silna. i gratuluje ci, na pewno mozesz powiedziec ze twoje zycie jest udane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alfa i beta
Dajcie spokój z pytanami jak schudła:O oczywiście mniej jadła i wiecej sie ruszała. Nie liczcie na ujawnienie jakieś cudownej diety, na której chudnie się bez wyrzeczeń. Sedno leży gdzie indziej. Pragnę Ci pogratulować samozaparcia i silnej woli. Naprawdę uczyniłaś coś, na co stać niewielu. Naprawdę! I chylę czoła. takich ludzi tylko się podziwa:) Oby tak dalej :) Należy Ci się wszystko co najlepsze! Powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alfa i beta
I w sumie miałam podobnie, tylko z tą różnicą, że facet gnębił mnie psychicznie. Teraz wiem, że leczył własne kompleksy moim kosztem. Fakt porzucił mnie, sądząc, że do niczego się nie nadaje. Nic bardzo mylnego, osiągnęłam dużo w moim życiu i teraz chcę mu to pokazać jak grubo sie pomylił. Naprawdę gratuluję:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cdromka
a gdzie poznalas obecnego faceta? ja jestem zalamana, bo nie ma kompletnie w czym wybierac:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewwwwaaa...28
anka12 >> Odchudzałam się jedząc o wiele mniej i ćwicząc każdego dnia. :) Tak, wagę utrzymuję. Ale to nie jest najwazniejsze w tym temacie... anaaaa >>> zmieniłam juz dawno (od razu po rozstaniu), ale on pisze np. na nr mojej koleżanki, albo na mojego maila - i tak już pozmieniałam wszystko co mozliwe, a on wciąż znajduje sposób alfa i beta >>> :) cdromka >> w necie. Chociaż historia jest o tyle zabawna, że okazało się że my znaliśmy się.... w przedszkolu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anaaaa
no tak zawsze znajdzie sposob, zeby sie odezwac, ale to chyba nie problem dla ciebie, bo skoro jestes na tyle silna by wyjsc z tego wszystkiego, znalesc wspanialego faceta i jeszcze schudnac tyle to juz na pewno nigdy nie odezwiesz sie do niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewwwwaaa...28
Oczywiscie że się nie odezwę - ja teraz się go brzydzę, nie rozumiem co ja w nim widzialam i jak mogłam go kochać. :O Jednak to że on się odzywa - b. denerwuje mojego faceta. Ja to rozumiem, bo mnie też by denerwowało. Wolałabym aby przestal się odzywać. Sądzilam że moje milczenie będzie najlepszym sposobem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaasssss
a jak wyskoczylas przez to okno jak bylas taka gruba???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewwwwaaa...28
:) Nie wyskoczyłam, tylko przeszłam, chociaż mnie ciągnął w swoją stronę. No jakoś się udało mimo mojej tuszy - okno było bardzo nisko, prawie przy ziemi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przez okno mozna wyskoczyc
bez wzgledu na wage:O:O autorko! jestes :classic_cool:🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaasssss
sory za glupie pytanie ale ciekawosc.. gratuluje Ci wszystkiego co osiagnelas i powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zycie jest...
co nas nie zabiję to nas wzmocni:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agrgopka
rano przyszedl do niego sms,on jeszcze spał wiec ja go przeczytałam. czesc czy jeszczce boli CIe glowa, jak sie czujesz? spisalam nr teli zadzoniłamdo niej otóz spotyka sie zmoim narzeczonym juz 1.5 miesiąca, on do niej jezdzi, a ona siedzi u niego codziennie w firmie, poznała jego rodziców(ktorzy go kryli przede mną), co wiecej powiedział jej ze my nie jestesmy razem, nawet wzial z domu pierscionek zareczynowy ze niby ja mu juz go oddałam.ja chcial utwierdzic w przekonaniu ze nie jest ze mną. Mamy wynajęte mieszkanie, rzeczywiscie nie bywał w domu, twierdził ze musi pracowac od rana do wieczora,a jak nie było go to ja dzwoniłam ale nie odbierał potem mowil ze nie mogl albo nie slyszał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaos
alez przeszlas, kobieto... az serce rosnie, jak sie to czyta. chyba tylko ci co wiele bolu przezyli potrafia docenic szczescie, ci co maja wszystko z gorki uwazaja, ze sie z urzedu nalezy i potrafia narzekac o byle glupstwo. GRATULACJE!!!!!! Trzymaj tak!!!! :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mialam tak samo ze swoim bylym. Gnoil mnie a potem mi wmawial ze nikogo lepszego od niego nie znajde i ze nikt nie bedzie mnie tak kochal. Tez odchodzilam i wracalam. W koncu odeszlam calkowicie, wyjechalam z kraju. Namawial mnie na powrot i slub bo on sie tak zmienil. Teraz wiem ze ma problemy z trzustka wiec przestal pic. Nie wiem jak to mozliwe ze wiedzac ze on sie nie zmieni i tak tyle razy wracalam :O ciesze sie ze mam to za soba. Teraz mam cudownego meza i synka. Kazdej kobiecie ktora jest w toksycznym zwiazku powiem - warto odejsc. Ewa - gratuluje sily i zycze wszystkiego najlepszego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooa
płakałam jak to czytałam.. ciesze sie ze jestes juz sczeswlia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
Gratuluję, podziwiam, życzę szczęścia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewwwwaaa...28
Hmmm... Zasługiwałabym na te gratulacje gdybym miała tyle siły i sama bym odeszła. Z perspektywy czasu uważam że gdyby on mnie nie zostawił - sama bym tego nie zrobiła i siedziała z nim do dziś. Znerwicowana, zabijająca stres jedzeniem ;) , na psychoterapii, współuzależniona od alkoholika i cierpiąca na bezsenność. Bo to paradoksalne - ktos tak Cię niszczy, gnoi, boisz się zasnąć, boisz się każdego stuknięcia bo wiesz że znowu może mu odbić i może chcieć Cię pobić, dusić, może nawet zabić .... a odejść nie można. Podejrzewam że byłam od niego uzależniona tak jak narkoman od strzykawki. Lub jak on od alkoholu. Wtedy płakałam, zastanawiałam się - po co to zrobił, po co? Mogło być tak pięknie! Dziś chciałabym powiedzieć - M., dziękuję że mnie zostawiłeś, dziękuję że przez Twoje odejście odzyskałam swoje życie. Dziękuję za to że sam podjąłeś tę decyzję i dzięki temu mogłam poznać najcudowniejszego człowieka na świecie - mojego P. Ale teraz rozumiem kobiety które nie potrafią wyjść z toksycznego związku, już nie są dla mnie śmieszne. Ale z całą pewnością trzeba zrobić ten krok. Nie bojcie się samotności, spotkacie miłość prędzej niż myslicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×