Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nieskromna1

niedpoełnione małżeństwo

Polecane posty

Gość nieskromna1

Cześć, włąsnie sobie czytałam prawo kanoniczne i naszly mnie takie refleksje, ale nawet nie wiem jak to napisac. Chodzi o to, że jeśli ktos zawrze małżeństwo, ale nie skonsumuje go, po ludzku mowiąc nie da dupy swojemu wspołmałżonkowi, to mozna takie małżeństwo unieważnic i teraz mnie to zastanawia dlaczego seks jest tu w tej calej świetej instytucj małżeństwa najwaźniejszy. Czy Pan Jezus gdzieś to przekazał, ze jeśli w małżeństwie nie bedzie bara bara to że małżeństwo jest nieważne? Dlaczego przyjemność typu seks jest tutaj decydijaca. Zbijcie mnie, ale nie umiem sobie odpowiedziec na to pytanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tego się nie bierze dosłownie
Nie przyjemność, tylko PROKREACJA. A bez bara-bara prokreacji (w opinii kościoła - niestety) nie ma. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo tu nie chodzi o przyjemność, tylko prokreację :) Biorąc ślub, zakładasz rodzinę, nawet w trakcie ceremonii pojawia się coś w stylu "czy przyjmiecie i wychowacie potomstwo...". Tak samo jeśli jedno z małżonków jest bezpłodne i zataiło ten fakt, albo nie chce mieć dzieci, to też można unieważnić. No i jeszcze trochę innych powodów jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieskromna1
acha na takiej zasadzie, a wobec tego, jesli ktos w malzenstwie tylko bara bara, a rozmnazac sie nie chce, to pewnie grzeszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmien nicka na niemadra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zygfryd de Trąba
A jak walca zatańczysz krokiem do tanga to nie będzie walc. A dlaczego? bo ktos wymyślił że tak sie tańcyz walca. Podobnie jest ze ślubem kościelnym :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieskromna1
desiree83 acha juz rozumiem. Małżenstwo = prokreacji. Jakas niekumata dziewczyna jestem :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawe w takim razie co
z osobami, które nie mogą mieć dzieci?:O To juz nie rodzina? Czy one żyją w grzechu, bo wiedzą, że nie będzie z ich współżycia potomstwa, a oddają się rozpuście? Wszyscy grzeszycie- pierdzielicie się a dzieci nie macie:O🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieskromna1
oj tam odrazu niemadra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zygfryd de Trąba
zgodnei z katolicką etyka małżeńską - małżeństwo jest możlwie przy neipodłodności ale nie jest możliwe przy impotencji. śmieszy mnie tylko jedna rzecz - bo z godnie z tą sama teorią nei można współżyc przed ślubem - więc skąd potencjalny małżonek ma wiedzieć że jest niezdolny do współżycia skoro mu nie wolno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieskromna1
Ja mysle, ze w kontekscie, iż to Bóg obdarza nas potomstwem, probowanie, a zatem oddawanie sie rozpuscie, to tak naprawde oczekiwanie na ten dar. I jeden bedzie czekal do najbliższych dni płodnych, a inny znacznie dluzej, a inny byc moze sie nie doczeka, ale ponawiac proby moze ile mu siel starczy i wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o osoby bezpłodne to inna sprawa. Ten tekst w trakcie ślubu dokładnie chyba brzmi "Czy chcecie przyjąć i wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?" Więc jeśli - w rozumieniu kościoła - Bóg nie obdarza, to tak po prostu jest. To, że seks służy rozmnażaniu nie znaczy, że nie można tego robić dla przyjemności, w końcu kościół akceptuje nawet naturalne metody antykoncepcji. Z tym unieważnieniem chyba bardziej chodzi o to, że nie było w ogóle szansy na dziecko. Może tak nie jest, piszę swoje zdanie i to, jak ja sama rozumiem, jakiejś dokładnej wiedzy w tym temacie nie mam. Tak więc jeśli nie mam racji, to przepraszam za wprowadzanie w błąd ;) Tak ja do tego podchodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdddddddddd
do Zygfryd de Trąba czlowieku ty masz 8 lat? zeby wiedziec czy staje lub nie nie trzeba wspolzycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zygfryd de Trąba
mysle że przesadzacie z tym rozwazaniem kiedy malzenstwo jest wazne. wazne cczy nie wazne - chodzi o to by sie kochac i byc szczesliwym - ajak ci ksiadz pod koneic zycia powie ze bylo niewazne. zapytajcie strszych ludzi? nikt z nich nei rozwaza czy ich malzenstwo bylo wazne czy nei tylko patrza czy malzenstwo bylo szczesliwe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zygfryd de Trąba
asdddddddddd, teoretyzuje :) poza tym wcale neitak odlegle od teortykow koscienych . mialem znajomego którego ksiadz przed slubem wprost zapytal czy może :) (kolega byl po wypadku - i odpowiedzial wlasnei w ten sposob - ze nie wie bo zgodnie z tym co ksiadz nauczal to nei próbował :P )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a skoro bóg skąpi daru
posiadania potomstwa, to to jakaś kara?:O Skoro nie spotka nas takie wielkie szczęście, to znaczy, że zostaliśmy ukarani...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale właśnie rzecz w tym, że jeśli małżeństwo jest szczęśliwe i wszystko ok, to w ogóle nie ma opcji ważne/nieważne, bo nikt się nad tym nie zastanawia. Takie dylematy pojawiają się wtedy, kiedy komuś coś nie gra. Bo tak to niestety najczęściej wygląda, że jednej stronie coś się nie podoba, więc zaczyna szukać powodu do rozstania. Dla ludzi, którzy się naprawdę kochają, te wszystkie czynniki, które niby powodują nieważność, nie są istotne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zygfryd de Trąba
co do uniewaznienia ze wzgledu na nieplodnosc: nieplopdnosc jest traktowana jak choroba. malzenstwo jest niewazne jesli jedna ze stron byla chora wiedziala o swojej chorobie i zzataila ja przed wspolmalzonkiem. czyli w przypadku nieplodnosci - mozna na tej podstwaie uneiwaznic malzenstwo tylko wtedy gdy wiesz ze jestes nieplodny/a i zatisz to przed malzonkiem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieskromna1
tez wlasnie czytalam o tej impotencji i faktycznie jak ja stwierdzic przed wspołżyciem tego nikt nie wie, natomiast fakt bezplodnosci, czy to u kobiety czy mezczyzny smialo mozna medycznie potwierdzic nawet nie wspolzyjąc. Napewno nie kazda forme bezplodnosci, ale niektore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a skoro bóg skąpi daru
Czyli jak np. pedofil (może byc i w sutannie, no niech będzie), zgwałci dziewczynkę, uszkodzi ją, a ona potem nie będzie mogła mieć dzieci, to znaczy, że to bóg ją pokarał??:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a skoro ==> A kto tu mówi o jakiejś karze?? Co to średniowiecze?? To, o czym piszesz, to temat na zupełnie odrębną dyskujsę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zygfryd de Trąba
desiree83 , no i dochodzimy do sedna - cale stwierdzenia neiwaznosci to bajki dla potluczonych, którzy zamiast wziac cywilizowany rzowód bez prania brudow to za wszelka cene chca ponizyc partnera przed banda ksiezy - po to zeby potem moc opdgrywac swietego/swieta przed inna z kolei banda ksiezy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to już jest inna kwestia. Oczywiście, uważam, że dla większości jest to taka furtka bezpieczeństwa "jakby co", tym bardziej, że coraz częściej unieważnienia są orzekane. Ale mimo wszystko są przypadki, kiedy dla kogoś jest to naprawdę sprawa ważna i ostatnia deska ratunku, zakładając oczywiście, że są wierzący i nie wyobrażają sobie założenia rodziny z kimś innym, po normalnym rozwodzie, bez ślubu kościelnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieskromna1
Jak facetowi staje raz na czas, to jeszcze nie znaczy, ze moze podjac wspolzycie, bo przy takich probach facetowi z ta dolegliwoscia poprostu opada czy jakos tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zygfryd de Trąba
no wlasnie to jest absurd moim zdaniem. bo slubik uniewazniamy, bo pan mlody mial stulejkę i nie powiedział i juz jest cacy :) a z drugiej strony jest małżęństwo patologiczne ale zawarte "po bożemu" i nie ma zmiłuj sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zygfryd de Trąba
to przeciez zawsze mozna cos zataic przed slubem i juz jes furtka. to jest dziecinada moim zdaniem to rozpatrywanie czy slub byl wazny czy nie. jest zle to bierzemy rozwod - bo czasu i tak sie nie da wymazac ten byly maz/ byla zona i tak byla, i tak moze sie domagac alimentow itd....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, ale mówisz o kwestiach prawnych. A dla niektórych te sprawy związane z wiarą są bardziej istotne, niż ten zwykły rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieskromna1
Zygfryd tylko w tym uniewaznieniu małżeństwa najbardziej chyba chodzi o te kwestie duchowe, ze przed Bogiem jestesmy rozgrzeszeni. I to jest chyba w takim rozwodzie koscielnym najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zygfryd de Trąba
co więcej jakby sie oprzec na bibli to tam jest napisane że mężczyzna nie można oddalic swojej żony chyab że w przypadku nierządu. i te słwoa sa przypisane Jezusowi więc trudno je podwazac jesli bazujemy w ogole na biblii. a oznaczaja one nic innego jak "możesz lecz nei musisz wystąpic o rozwod jeśli partner/partenrka jest neiwierny/a" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×