Nielegalna aborcja farmakologiczna w Polsce.

\"Dziennik\": Holenderska organizacja rzekomo broniąca praw kobiet przez internet sprzedaje Polkom nielegalnie środki aborcyjne. Dostarczane pigułki wywołują u kobiet poważny krwotok. W sieci może kupić je każdy, nawet nastolatka. Dziennikarka \"Dziennika\" bez najmniejszego problemu zamówiła pigułkę, po której zażyciu - według obliczeń lekarzy - ponad 10 proc. pacjentek trafia w stanie ciężkim do szpitali. Wypełnienie ankiety na stronie Women on Web - 25 pytań - zajmuje około 10 minut. Potem wystarczy przelać 70 euro na amsterdamskie konto organizacji i po kilku dniach nadchodzi przesyłka - sześć tabletek przeciwwrzodowego misoprostolu i jedna mifepristone, który jest zakazanym w Polsce środkiem aborcyjnym. Środki do domowej aborcji od Wowo kupiło już kilkaset Polek. Do lekarzy co rusz trafiają ofiary internetowych aborcji. Praktyki holenderskiej organizacji wywołują sprzeciw nie tylko przeciwników aborcji, ale też znacznej części jej zwolenników - podkreśla \"Dziennik\". Ze strony: http://wiadomosci.onet.pl/1815444,11,item.html

nie ma aborcji, są aborygeni i mają bumerangi, które im zawracają :p

to nie jest temat do zartow. popier****ne feministki, wielkie swiatowe kobiety XXI wieku, a nie potrafia sie zabezpieczac przed ciaza. Potem "genialnie" sprzedaja przez net srodki, ktorymi aborcji dokonuja 13 latki. Psychoza jakas.

i wtedy nie było by takich rzeczy. Oprócz Irlandii jesteśmy jedynym krajem gdzie nie ma aborcji na żądanie. U nas jest kult matki Polki która jest workiem do rodzenia dzieci i jej los jest mało istotny. Zresztą los narodzonego dziecka też jest małoistotny - moze być bite i maltretowane - grunt że się urodziło...

Kto by brał jakąś tabletkę z niepwenego źródła? :/ W Trójmieście to się robi tak że wsiadasz na prom do Szwecji, 5 godzin płyniesz, tam idziesz do kliniki kulturalnie i bez strachu. Jednodniowa wycieczka bez żadnego strachu.