Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

like_

znowu sie z nim przespalam. pomocy...

Polecane posty

Gość M=zraniona
Ale jest cos w tym pozytywnego;) pewnego dnia i nas spotka cos dobrego;) przeciez nie mozemy miec caly czas pod gorke;) no i doswiadczenie na przyszlosc. Uwazac na takich facetow... bo nic dobrego z tego nie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No głupie , głupie, ale może wyciągniemy z tych przeżyć jakieś nauczki na przyszłość:) Tak jak pisze Zraniona, ja mam nadzieję, że kiedyś będę z kimś naprawdę baaardzo szczęśliwa w zamian za to , co z NIM przeszłam ;) Ja póki co miewam się nieźle. ON też miał niedawno urodziny, ale nie wysłałam mu żadnych życzeń. Nie korci mnie, aby do niego pisać, nie zamartwiam się i generalnie nie jest źle :) Miałam cień nadziei , że po tym wszystkim on nadal będzie jakoś zabiegał o kontakt ze mną, że tak łatwo nie odpuści, no ale na nadziei się skończyło. Przynajmniej kolejny raz widzę, ile dla niego znaczyłam i ile warta była dla niego ta cała znajomość. Kto wie, może tym razem to naprawdę koniec ? :) Ciekawe, co przyniesie los :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M=zraniona
Ja juz tez sie nie odzywalm,, ostatni jego brak odpowiedzi na smsa pokazl mi kim dla niego bylam. Nie bede sie narzucac , zabiegac , mam swoja dume, ktora nie pozwoli mi juz tego zrobic.a czas tez robi swoje, kazdego dnia boli mniej, kazdego dnia coraz rzadziej zagladam na telefon, kazdego dnia jest lepiej. I wielka nauczka na przyszlosc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość as!a
Wierzę, że dacie radę, że wytrzymacie w niekontaktowaniu się, że ułożycie sobie wreszcie życie, tak jak ono powinno wyglądać - szczęśliwie. I że ja też...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja juz nie wierze w szczescie i milosc..... Zyje z dnia na dzien, staram sie nie myslec o przeszlosci i o nim. Nie obchodzi mnie praca, porzucilam pasje, plany, nie mam ochoty i sil wylazic gdzies... ze znajomymi ,ktorych wlasciwie nie mam:O Czuje sie totalnie rozmemłana, zmeczona, nie dbam o nic... W dupie mam go, w dupie mam caly swiat:O Zalosne to wszystko, oj zalosne.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jej....... to juz pol roku minelo, odkad z nim sie spotkalam/rozmawialam ostatni raz , wariuuuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Weszlam tu i tak czytam...
Zemsta jedynie przyniesie ulgę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Głupi jebany skurwiel, nienawidzę!!!!!!!!!!!!!!!!! siebie, jego, wszystkich i wszystkiego!!!!!! Przeklinam moment gdy go poznalam i zycze mu wszystkiego najgorszego. Jebany manipulator, cwaniak! nienawidzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M=zraniona
Spokojnie, naprawde wkoncu bedzie juz tylko lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czy ktos tu jeszcze zaglada, ale jesli tak to mam dla was pocieszenie - odkochalam sie i nie mysle o nim w ogole :D recepta na wyzdrowienie - nowa milosc (lub nowy romans) :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O kurde, mleko!!!! :D No to .. super!! Nie wierzę, że tak łatwo poszło :P wow.. :) Mam nadzieje, ze teraz juz bedzie dobrze...wiec jednak istnieja rownie warci faceci? trzymaj sie tam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak - oglaszam wszem i wobec ze istnieja inni faceci :classic_cool: trzeba tylko trafic na tego odpowiedniego. Ja po tylu nieudanych randkach, po tylu tygodniach i miesiacach piekla i tesknoty za tamtym (ktory nigdy nie pomyslal o mnie powaznie) nie czuje nic. I juz nie wspominam, juz mi nie zal i mam go w glebokim powazaniu :classic_cool:. Na maila ktorgo wyslal mi w tymtym tygodniu odpisalam dzis, bo bylam 'strasznie' 'beeeezy' - jest to niezy wynik w porownaniu z okresami, kiedy o malo nie posikalam sie w majtki jak widzialam jakas wiadomosc od niego. Przysiegam, nie wierzylam ze to sie kiedys skonczy - tzn. ze sie odkocham. myslalam ze juz zawsze bede nieszczesliwie zakochana i ze zloza mnie do trumny z napisem na czole - scierka do podlogi, ktorej weekendami uzywal Mr. X No coz tu wiele mowic :P tego nowego poznalam na urodzinach kolezanki ktora urzadzila domowke. w chwili w ktorej go zobaczylam, to zapomnialam o tamtym (naprawde). kiedy zaczelismy rozmawiac to mialam na mysli tylko to ze on jest taki fajny :D i bylam taka szczesliwa ze znalazlam sie tam na tej imprezie. Spotykamy sie i jest super. Like nie Ozzi a Kiwi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tu ciągle zaglądam ;) Mleko !! Gratuluję ! :) Bardzo się cieszę, że nareszcie udało Ci się zapomnieć :) A cóż takiego w tym mailu napisał Ci Mr X ?? Like, a Ty jak się tam miewasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość as!a
Widziałam go w piątek... Po pół roku nie widzenia i nie kontaktowania się... On mnie nie widział. Szedł wzdłuż ulicy w centrum, ja stałam w korku autem. Wrażenia? Żadnych przyjemnych, zupełna obojętność i jakaś drobna chęć zemsty się we mnie zrodziła... :-) Najgorsze jest to, że wpadłam z deszczu pod rynnę. Poznałam chłopaka. Mamy świetny kontakt, długo rozmawiamy, śmiejemy się, piszemy, dzwonimy, spotykamy. Seksu nie było, ale całowaliśmy się i dotykaliśmy. :-) Ma dziewczynę od iluś tam lat i z nią mieszka... Nie wiem już dlaczego mam takiego pecha... Staram się nie agażować, zabraniać sobie takich romanów, ale tak ciężko rezygnować z takiej spontanicznej, magicznej bliskości... Mądrzyłam się tutaj, że to takie bezsensowne zgadzać się na bycie tą drugą, a znowu sama weszłam w to gówno po raz kolejny. Poje**ne to wszystko!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mleko jestes niezly hardkor :classic_cool: Ah, no to Ci sie udalo!!!!! Tak trzymac, oby tamten juz totalnie nie wrocil do glowy... I co, zostajesz w Australii, czy wracasz do UK..? ;) A u mnie to tak w kratke. Niestety, nie poznalam jeszcze odpowiedniego ;) i zdarza mi sie rozpaczac za tamtym; te natretne mysli, tesknota, chore plany.. ale na szczescie on nie odzywa sie do mnie (ani ja do niego), juz od tylu miesiecy jest cisza..... Dzis akurat jest dobrze. Mam go w dupie i generalnie mu zlorzecze :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzwonił do mnie.............! krótko, raz. Nie odebrałam. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u mnie był przełom. Były wielkie słowa ,były deklaracje (z jego strony) ,była propozycja związku, już miałam nadzieję, że opłacało się tyle męczyć i czekać... Niestety gdzieś po drodze, setny raz z kolei, zaginął mu zapał... Znowu wszystko się posypało, wszystko po staremu... Jestem strasznie rozbita :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O kurczę, Mleko, jestes hardcorem :) to raz Dwa, cholera, kicii, z nimi to nic nigdy nie powinno byc, nawet jesli nagle zleciałoby jasniepanom bielmo z oczu :) jestem przekonana, że nic dobrego nie może wyjść ze znajomości, która miała TAKI przebieg... A ja sie tu nawymądrzałam ostatnio, jaka to nie jestem fajna i wolna :classic_cool: i że mam go w dupie, no to troche zweryfikuję: z jasniepanem spotykalam sie dalej :o co prawda na 'moich' zasadach, juz nie bylam jakas wielce urazona i wykorzystana i biedna etc, ale no fakt faktem, ze... przyzwyczailam sie do jego obecnosci i beztrosko sama inicjowalam spotkania. Nawet mialam wrazenie ze w nim cos drgnelo, uslyszalam wyznania (o dupe je rozbic zreszta). No i dalej tak jest, wiec wcale sie nie skonczylo. W miedzyczasie byl kto inny, ale sie spieprzylo :P wiec ogolnie jestem zdegustowana zwiazkami damsko-meskimi, mysle sobie ze moze ze mna jest cos nie tak, ale generalnie nie zadreczam sie. Dzieki panu X nieco sie udoporniłam i powoli sama staje sie cyniczna. A on dalej jest w moim zyciu :) wpieprzylam sie jak swinia w pomidory, ot cala prawda, dziekuje. W sumie dzialamy teraz jeden do jednego, jestesmy sobie plasterkami na złe dni. He :o I racja: klina klinem, tu moze pomoc tylko wpakowanie sie w nowe bagienko:) Ściskam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stonogo , no niby masz rację i mogłam to przewidzieć, ale ja na takie wyznania czekałam tyle czasu... Jak on mi to wszystko powiedział, to ja spotykałam się wówczas z innym facetem i z miejsca przestałam się do niego odzywać, bo znowu klapki opadły mi na oczy i nie widziałam nikogo innego poza nim... To jest absurd, ale ja Ci tak strasznie zazdroszczę, że dalej spotykasz się z tym swoim :( Zgodziłabym się chyba na każde jego warunki, byle tylko móc go widywać... A kto pierwszy zainicjował to spotkanie po przerwie ? U mnie sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała, wczoraj spotkałam się z jego kolegą... Nie mam pojęcia, co mnie podkusiło, ale tak jakoś wyszło i teraz to już na pewno koniec między nami, tym bardziej, że on nas widział... Ostatnie dni to dla mnie jakiś koszmar... Nie jem , nie śpię, upijam się do nieprzytomności i nie mogę sobie poradzić ze sobą... Nie chcę żadnego innego... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kicii, o kurde... neverending story... :o Wiem o co chodzi, jest zafiksowanie się na Niego i nikogo innego, wszyscy przegrywaja w tej konkurencji, wiem, znam... I najgorsze jest to, ze nie mozna tu nic poradzić, bo my wiemy co robić, tylko realizacja tego okazuje sie prawie(!) niemożliwa... U nas to pierwsze spotkanie po "koncu" (buhaha) zostało zainicjowane przez niego, a potem jak ja doszlam do wniosku ze ani on mnie ziebi ani grzeje, dzielilismy sie inicjatywa po polowie :) Upije sie z Toba dzisiaj (wczoraj, przedwczoraj etc...) solidarnie, poniewaz... dasz wiare, ze pakuje sie w kolejne bagno? :) Chyba jestem jakas pieprzona masochistką :o By ich szlag jasny wział!!! A tak szczerze - bylabys gotowa przyjac go do swojego zycia, gdyby zadeklarował, ze chce, tak bardzo chce...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja kiedys mialam taka sytuacje rok, rok latałam na sptkania ja tylko ON chciał ale po roku pojawił sie ktos inny - On sie wtedy obudził, płakał ale nic nie dało - juz byłam wykonczona jego kłamstwami. teraz niedawno mialam taka sytaucje ze poznałam kogos przez neta i wiem ze to głupie ale czuje cos do niego, rozmawialismy codziennie przez kamerki- niby sie mielusmy spotykac i nic z tego nie wyszło- nie wiem czy robił to specjalnie ale gadka o spotkaniu była a nic z tego nie wychodziło, w koncu nagle kontakt sie urwał( mielismy kontak przez neta moze z 3 miechy) juz z miesiac nie gadamy w ogole - nagle zapadł sie pod ziemie, tesknie bardzo ale nawet jak teraz sie pojawi to wiem ze napisze mu ze to koniec- trzeba sie było wczesniej decydowac ;/ a nie zwodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to dzisiaj ja potowarzyszę Tobie w piciu, ale biernie :D W piątek ostatni raz się upiłam :D Rozmawiałam z przyjaciółką do 4 nad ranem i chyba mi to pomogło, bo nareszcie się podniosłam . Już nie rozpaczam, żyję sobie , śmieję się , wszystko odeszło jak ręką odjął. Czasem żałuję, że przecież on jest taki idealny i żaden mu nie dorówna, a z drugiej strony mam do niego ogromny żal... Rozmawiałam z nim w niedzielę, ale była to rozmowa chłodna i rzeczowa. Wygarnęłam mu wszystko , powiedziałam, jak bardzo mnie zranił , zwyzywałam go od świń i na pożegnanie powiedziałam, że w życiu nie spotkałam tak zepsutego człowieka i nie chcę mieć z nim już nic wspólnego , nigdy. Mam nadzieję, że więcej się nie odezwie i pozwoli mi zapomnieć... Gdyby ponownie zadeklarował, że chce, zaproponował mi związek "na poważnie" i starałby się o mnie tak naprawdę, tak jak facet stara się o kobietę, to pewnie w końcu bym mu uległa... Ale wolę nawet nie marzyć o tym, bo znowu się zdołuję. Niech spada :D Dlaczego pakujesz się w kolejne bagno ? Poznałaś jakiegoś innego faceta, który również zainteresowany jest spotykaniem się od czasu do czasu ? Czy masz na myśli tego aktualnego ?:>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i mi pare dni temu przyjaciel 'nagadal'........... i generalnie jakos obecnie mysle rozumem a nie sercem i jest OK. Poza tym, klinem klina.. spotykam sie z innym i 'jest milo'. Zapelniam czas aby nie znajdowac chwil nudy na sentymenty.. i jest w miare spokoj.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
like_ w takim razie pozostaje życzyć, aby taki stan Ci się utrzymał ... :) A kim jest ten nowy ? Będzie z tego coś poważnego ,czy spotykasz się z nim z nudów , żeby nie myśleć o tamtym ? U mnie bez zmian... Poznałam kogoś i spotkaliśmy się już kilka razy. Jest fajnie, ale na pewno nie będzie z tego nic poważnego. Traktuję go w kategoriach rozrywki, jako plasterek na złamane serduszko ;) No ale widujemy się, spędzamy miło czas i jakoś tak to leci ... Nadal myślę o tamtym , nie ma dnia, abym o nim nie pomyślała. Co prawda nie rozpaczam już i nie zadręczam się, ale ciągle pamiętam i ciągle mam żal, że tak się to wszystko skończyło. On milczy,a ja wcale mu się nie dziwię, bo potraktowałam go bardzo ostro i dobrze, bo należało mu się. Mimo wszystko i tak chciałabym, aby się odezwał. W pewnym sensie tęsknię za nim. Nie mogę przywyknąć, że nie mam z nim żadnego kontaktu, nie wiem co u niego się dzieje, już tyyyle dni ... Zastanawiam się, czy ma inną, co on myśli o całej tej sytuacji, czy jeszcze kiedyś los skrzyżuje nam drogi... Na razie nie ma go w mieście, więc przynajmniej tyle, że nie muszę go widywać, bo ciągle byłoby to dla mnie bolesne... I tylko na tym forum mogę się do tego wszystkiego przyznać... Koleżanki kazałyby mi się popukać w głowę, że po tym wszystkim co mi zrobił, ja ciągle o nim myślę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten nowy to nic powaznego, tzn ja nie traktuje tego zbyt powaznie i zachowuje dystans, nie uzalezniam swych mysli i planow od niego, to juz postep;) Fajny facet, jest milo i przyjemnie, jutro jedziemy razem na weekend :classic_cool: Grunt, ze msli o tamtym nie sa juz tak natretne, wszechobecne. Wg mnie duzo pomogl mi wyjazd- jak wiem,ze nie ma fizycznej mozliwosci spotkania go na ulicy czy polecenia do niego na jego zawolanie, to mi lzej na duchu.. Poza tym zatopilam sie w pracy/nauce,no i jakies spotkania z tym czy tamtym, wracam zmeczona, i wreszcie zasypiam kamiennym snem zaraz po polozeniu sie do lozka,, a nie rozmyslam/nie analizuje godzinami jak wczesniej...... Czasem mi smutno. Czasem pomysle. Ale to juz 9 miesiecy jak sie do siebie nie odzywamy.... Hmm, wyglada na to, ze sobie poznajdowalysmy jakies te 'plasterki' ;) i jest lepiej....................... do kiedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też tak mam... od 1,5 roku jesteśmy ze sobą a on pojawia się i znika... a ja nie potrafię mu powiedzieć, żeby spadał... jak się znowu pojawia to jestem przeszczęśliwa... a jak znika... najnieszczęśliwsza na świecie.... teraz nie ma go od 3 m-cy a ja czekam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×