Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

like_

znowu sie z nim przespalam. pomocy...

Polecane posty

Ale mnie tu dawno nie było :) like_ cieszę się, że dobrze się miewasz :) Oby takie nastawienie pozostało Ci na jak najdłużej :) U mnie wszystko w porządku . Zmieniłam pracę i powoli wdrażam się w nowe obowiązki , mam urwanie głowy ale generalnie nie narzekam :D Co do 'mojego' , to nadal nic się nie zmieniło . Kontakt mamy praktycznie cały czas, z jego inicjatywy. Spotykamy się z różną częstotliwością, głównie w miejscach publicznych ;) i spędzamy miło czas :) On w dalszym ciągu robi jakieś dziwne podteksty,które dają mi nadzieję , czyli kompletnie nic się nie zmieniło . Może poza wyjątkiem tego, że się nie zadręczam , nie rozmyślam i nie analizuję. Żyję swoim życiem , a on jest do niego dodatkiem ;) Już się przyzwyczaiłam , że on gdzieś tam w moim życiu ciągle jest. Czas pokaże, jak rozwinie się ta znajomość , ja już sama nie wiem, co o tym myśleć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wolność to wspaniała rzecz. Jednak w naszym życiu od czasu do czasu pojawiają się silne emocje, które czynią nas w pewnym sensie niewolnikami. Zakochanie jest stanem podobnych do choroby, a nieszczęśliwie zakochani ludzie, po opadnięciu emocji, czują się jak ozdrowieńcy :-). Warto mieć pasje w życiu. To pomaga wypełnić czymś wartościowym nasze życie bez biernego czekania, aż zrobią to nie zawsze korzystne emocje. Pozdrawiam cieplutko :-),

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marusia1111
Tak, "warto mieć w życiu pasje" i to co w moim życiu się dzieje to właśnie przez moje pasje. Pasji mam wiele i faktycznie ułatwiają samotne życie, a gdy dodać do tego umiejętność satysfakcjonującej masturbacji - to, latami można nie łudzić się marzeniami, o rycerzu na białym koniu. "nie chcesz norm.relacji? " Jak, każda kobieta pragnę "normalnej relacji". Ale, do normalnej relacji to, nie tylko ja muszę być normalna, normalna też musi być również druga strona (proszę do każdego słowa - normalna - dodać sobie cudzysłów). Dawno nie spotkałam normalnego mężczyzny (nie wiem, czy w ogóle), a znam ich naprawdę wielu. Moje postępowanie w dużej mierze, zależy od danego mężczyzny z którym mam do czynienia. Oczywiście targają mną wątpliwości, rozterki i wyrzuty sumienia, panicznie boję się nieporządanej ciąży (z tym nie ma żartów!). Chwilowo wyłączyłam marzenia. Co będzie dalej czas pokaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inteligentne z Was dziewczyny :-). Marusia1111 bardzo ładnie to wyżej napisałaś i w ogóle ładnie piszesz. Wcześniej pytasz: A, jeśli ktoś jest mądrzejszy i zna, jakiś inny, lepszy sposób, jak sobie w tych sprawach poradzić to, chętnie posłucham. Problem w tym, że na silne emocje nie ma mądrych, czyli nie ma prostej rady. Sama siła woli tu zdecydowanie nie wystarcza. Tu potrzebne jest doświadczenie, spryt. Najlepszym, a chyba nawet jedynym skutecznych sposobem na zerwanie z jakimkolwiek nałogiem, jest czasowe oderwanie się od uzależniacza. Trzeba gdzieś „uciec i odczekać aż emocje opadną. Wtedy, po czasie, można na wszystko co było spojrzeć z perspektywy - bez emocji. To brzmi dość prosto, choć w praktyce bywa trudne, ale oczywiście jest możliwe. Później należy tylko uważać, aby nie uzależnić się na nowo. Wolność to cudowna sprawa i każdy kto ją odzyskał to potwierdzi :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marusia1111
Spać w nocy nie mogłam, z powodu wpadki ortograficznej - i oby to była jedyna moja wpadka (niepożądanej...!) fair2003 Masz wiele racji - to wygląda jak uzależnienie. Ale, uczucia dla mnie są jednym z podstawowych składników ludzkiej egzystencji, bez nich to wegetacja, nawet jeśli jest wzbogacana przez wiedzę i sztukę, a uszlachetniana mądrością. Teraz próbuję osiągnąć taki stan, w którym będę wolna od jednego faceta, a to może mi zapewnić drugi. Żadnego sobą nie obciążam, ja mam swoje, oni chyba są zadowoleni. Jest naprawdę sympatycznie i o dziwo -chyba mnie szanują za to, jaka jestem. A, jeśli któryś mnie poprosi o wyłączność to wtedy uznam, że mam do czynienia z prawdziwym facetem. (Mam nadzieję, że jeszcze do tego czasu ocalę w sobie prawdziwą kobietę.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marusia, z tą "umiejętnością satysfakcjonującej mastrubacji", to było niezłe, naprawdę niezłe.... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na temat tego co jest wegetacją mam akurat odmienne zdanie :-). Działając pod presją silnych emocji obsesyjnie skupiamy się na celu, który nie jest celem stworzonym czy wymyślonym przez nas, ale celem wyznaczonym nam przez matkę naturę. Jesteśmy wtedy jak roślinki, które poza tym celem, nie dostrzegają reszty świata :-). Największy problem tkwi zaś w tym, że w stanie silnego pobudzenia emocjonalnego nasze dotychczas zdobyte doświadczenie oraz wiedza, rozsądek, wola schodzą na plan dalszy, przestają się liczyć. Nie ma życia bez emocji. Są nam potrzebne, niezbędne, są częścią naszego życia i towarzyszą nam od narodzin do śmierci. Krótkotrwałe silne emocje potrafią wstrząsnąć nami do głębi w sensie pozytywnym, ale też spowodować, że zrobimy coś głupiego. Silne emocje utrzymujące się bardzo długo z reguły w ogóle przestają być dla nas korzystne. Każdy z nas ma okresy w życiu, w których jest uzależniony od silnych emocji i są to chyba najbardziej niebezpieczne okresy w naszym życiu. Wydaje mi się, że człowiek zaczyna być dojrzały wtedy, kiedy nabiera pewnego dystansu do swoich emocji. No ale nikt nie rodzi się dojrzały. To dość długi proces :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na temat tego co jest wegetacją mam akurat odmienne zdanie :-). Działając pod presją silnych emocji obsesyjnie skupiamy się na celu, który nie jest celem stworzonym czy wymyślonym przez nas, ale celem wyznaczonym nam przez matkę naturę. Jesteśmy wtedy jak roślinki, które poza tym celem, nie dostrzegają reszty świata :-). Największy problem tkwi zaś w tym, że w stanie silnego pobudzenia emocjonalnego nasze dotychczas zdobyte doświadczenie oraz wiedza, rozsądek, wola schodzą na plan dalszy, przestają się liczyć. Nie ma życia bez emocji. Są nam potrzebne, niezbędne, są częścią naszego życia i towarzyszą nam od narodzin do śmierci. Krótkotrwałe silne emocje potrafią wstrząsnąć nami do głębi w sensie pozytywnym, ale też spowodować, że zrobimy coś głupiego. Silne emocje utrzymujące się bardzo długo z reguły w ogóle przestają być dla nas korzystne. Każdy z nas ma okresy w życiu, w których jest uzależniony od silnych emocji i są to chyba najbardziej niebezpieczne okresy w naszym życiu. Wydaje mi się, że człowiek zaczyna być dojrzały wtedy, kiedy nabiera pewnego dystansu do swoich emocji. No ale nikt nie rodzi się dojrzały. To dość długi proces :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marusia1111
Zakradło się tu trochę miłego mędrkowania. A, tu przede wszystkim chodzi o "znowu sie z nim przespalam. pomocy..." Jednak: Co Cię nie zabije to Cię wzmocni. Moim zdaniem, silne emocje są szkodliwe, gdy kogoś niszczą. Każdy ma inną odporność i inne zapotrzebowanie na silne emocje. Są osoby, które mają w ogóle lęk przed silnymi emocjami, więc z lęku przed nimi zrezygnują ze wszystkiego. Staram się, rządzić moimi silnymi emocjami tak, żeby korzyści przewyższały koszty. I jestem zadowolona. fair2003 miło się z Tobą wymienia spostrzeżeniami, ale trochę tego nie rozumiem: "Działając pod presją silnych emocji obsesyjnie skupiamy się na celu, który nie jest celem stworzonym czy wymyślonym przez nas Jesteśmy wtedy jak roślinki, które poza tym celem, nie dostrzegają reszty świata" Mnie, te cele się zupełnie nie wykluczają. Emocje potęgują we mnie doznanie reszty świata, choć go i tak w całości nigdy nie ogarnę (choćby nawet w stanie nirwany). Wracając do głównego tematu: faceci nauczyli się, trzymać kobiety w szachu, więc przydałoby się coś z tym zrobić. Co, o tym sądzicie? Panowie (i tak Was lubię, ale...): wykorzystywanie słabości kobiet - to, chyba nie jest, takie do końca męskie? Naprawdę, dobrze się z tym czujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, Ty nazwałaś życie bez emocji wegetacją. Więc ja stwierdziłem, że równie dobrze można tak nazwać życie z silnymi emocjami. Mało tego, wbrew pozorom takie określenie chyba nawet lepiej tu pasuje :-). Roślina szuka wody i światła, i reszta świata nieważne jak piękna i ciekawa - dla niej nie istnieje. Tak samo jest z osobą będącą pod wpływem silnych emocji. Na przykład, zakochana osoba ma obsesję na punkcie swojego partnera i reszta świata jej nie interesuje. Stan zakochania jest zaś niczym innym jak pewnym mechanizmem wrodzonym, podobnie jak u rośliny podążanie za światłem :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marusia1111
fair2003 Z zaślepienia to, ja już wyrosłam i wierz mi lub nie, potrafię dostrzegać resztę świata, również przy silnych emocjach. Ja je naprawdę lubię. Nie umiem tego udowodnić i nie chcę się spierać o to, jak ktoś inny funkcjonuje. Powiem szczerze, że już nawet nie wiem czy byłabym w stanie się naprawdę zakochać - bo tak jestem rozczarowana mężczyznami. Ordynarnie powiem, że w ogóle bym sobie ich odpuściła, ale żaden wibrator nie ma tylu funkcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma o co się spierać. Po prostu dla mnie życie bez silnych emocji nie jest wegetacją, choć rozumiem, że dla osoby będącej pod ich wpływem, może się tak wydawać ;-). Mężczyźni, kobiety według mnie nie ma tu lepszych czy gorszych. Tak jak Ty jesteś rozczarowana mężczyznami, tak jakiś mężczyzna może czuć się rozczarowany kobietami i powiedzieć, że traktuje je tylko mówiąc delikatnie jako dziurki do bzykania :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marusia1111
fair2003 napisał: "...tak jakiś mężczyzna może czuć się rozczarowany kobietami i powiedzieć, że traktuje je tylko mówiąc delikatnie jako dziurki do bzykania ." To, niech "jakiś mężczyzna" ma tą odwagę i powie mi prosto w oczy, że tak mnie traktuje! (Tylko jeden miał odwagę powiedzieć mi, że w rachubę wchodzi tylko seks... i BD między nami kwitnie - ale mam do tego dystans i teraz już traktuję to, jako zabawę - chociaż nerwy szarpie. Początek był bardzo trudny, bo nie miałam zielonego pojęcia w co się pakuję. Jednak on ma do tego wrodzony talent, a ja lubię kiedy ktoś robi coś naprawdę dobrze. Mam świadomość o co chodzi, więc mnie to nie rani. A, jak robi się już za ciężko to wtedy, tj. napisałam wcześniej - pociesza mnie ktoś inny.) Ale, z reguły faceci nie grają w otwarte karty. "Jak sięga to przysięga"; a przynajmniej słodkie są te biedne/rozczarowane (mówię o facetach) niewiniątka, jak nie wiem co. Każdy ma na swoim koncie rozczarowania "sercowe", ale przecież z tego powodu nie można się kimś bawić - utrzymując go w nieświadomości. Odgrywać się za swoje niepowodzenia na zupełnie innej osobie to, nie (nomen omen) fair. Jakoś, nie doczytałam się nigdzie, tekstu napisanego przez faceta pt. "znowu sie z nią przespalem. pomocy..." Nie widzę, żeby mężczyzn w takich sytuacjach ogarniały wątpliwości. Posty dziewczyn mówią same za siebie, że w chwili słabości, lub w jakimś ciągu chwil słabości idą z kolesiem do łóżka, ale potem nie potrafią się w tym odnaleźć. W większości cierpią i szarpią się z tego powodu. Jestem pewna, że odsetek masochistek, w tej grupie jest znikomy. fair2003 właściwie to, co Ciebie w tym temacie zainteresowało? Dlaczego uważasz uczucia (chyba mowa tu o miłości?) za zbyt silne, niszczące emocje? Chyba aż tak nie musi być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marusia1111
fair2003 napisał: "... tak jakiś mężczyzna może czuć się rozczarowany kobietami i powiedzieć, że traktuje je tylko mówiąc delikatnie jako dziurki do bzykania ." Więc, niech któryś powie mi to prosto w oczy! Z reguły faceci kręcą. Żadne rozczarowania nie upoważniają do tego, żeby bawić się emocjami drugiej osoby. Nigdzie nie znalazłam tekstu faceta, pt.: "znowu sie z nią przespalem. pomocy...". fair2003 dlaczego uważasz uczucia (np. miłości) za silne i niszczące emocje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marusia1111
No to się nawysyłało!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marusia1111, Nie uważam, że miłość jest niszcząca :-). Ale wszystko w nadmiarze szkodzi, silne uczucia trwające zbyt długo również. I dotyczy to zarówno miłości jak i pożądania. Ty chyba prowadzisz bujne życie emocjonalne i trochę się martwię o Ciebie :-). Myślisz, że masz nad wszystkim kontrolę? W tym temacie zainteresował mnie poetycki styl, opisujące wasze rozterki :-). Z jednej strony miło się to czyta, a z drugiej, to wszystko jest trochę smutne i chciałoby się, żeby było inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajnie dyskutujecie
ale bez nerwow i klotni.. nie wiem jak mozna sie podniecac poetyckosci naszych nieszczesc :( :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane, co sądzicie o tym: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4408841 Jak widzicie uzależniającą siłę seksu. Poddawać się czy walczyć? Czy w ogóle można sobie z nią poradzić? Macie jakieś swoje własne sposoby? Co robić gdy dopadnie, a dopada chyba każdego - przynajmniej przez jakiś okres?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajnie dyskutujecie
nuuudny temat nie wierze w uzalenienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marusia1111
Myślę, że tego typu historie dla osób o wrażliwej naturze, mogą wydać się romantyczne i dramatyczne. Swoją drogą, ja też lubię ładnie napisane teksty bogate w treść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktora z was jest tym gangstere
m? przyznawac sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny , co tam u Was? Tyle czasu milczycie... :) U mnie raczej bez zmian :) Znów obiecałam sobie, że już więcej się z nim nie spotkam , że ta znajomość do niczego doprowadzi , że nie ma sensu... ciekawe , ile wytrwam tym razem :D Oby jak najdłużej :) Nareszcie skończyła się ta paskudna zima... Zupełnie inaczej patrzę na świat, mam mnóstwo energii i zupełnie inne nastawienie do życia :) Korzystając z okazji , życzę Wam zdrowych i wesołych Świąt Wielkanocnych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej :) Krótko i na temat: widziałam się z nim jeszcze kilka razy. Moge stwierdzić już z cała pewnością, ze ... PRZESZŁO. Po niespełna 4 latach mordęgi, leżąc obok niego ostatnio poczułam, że... nie czuję już nic! Że jego obecność nie rusza mnie, wręcz denerwuje, że ... że jest mi obojętny! Że nie czuję żalu, nie czuję niczego!! Że jestem w stanie żartować sobie z przebiegu naszej znajomości w jego obecności, nie płaczę, nie odgrażam się, nie lamentuje, nie płaczę mu w rękaw, że "ja już tak dłużej nie umiem"! On umarl we mnie, zabił wszystkie uczucia, jakie do niego miałam. Czuję się wolna, i piszę Wam to żeby przekazać, że ... MOŻNA! to cudowne uczucie :) Zawsze mówiłam sobie: nie mogę chciec sie z nim widziec, musze walczyc ze sobą, żeby nie ulec, a od jakiegos czasu dojrzewało we mnie uczucie, że... ja już po prostu nie chcę i to wypływa ze mnie! Nie wierzyłam, ze kiedykolwiek to poczuję i będę mogła tak napisać. I Wam też się uda, bo to możliwe. Kurczę, aż samej ciezko mi w to wierzyć :)🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale bajki opowiadacie
wiadomo, ze nie jestescie zdystansowane.. mozecie se wmawiac, ze tak ejst, ale tak nie jes.t... jak was zostawia, odwroca sie, znow bedzie placz i rozpacz..... tak wam sie teraz wydaje, ze jest ok, bo chwilo czujecie ze macie rpzewage, ze rzadzicie, ze obejdzie sie bez nich..ale to zluda... zobaczycie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cieszymy sie razem z toba !!!! :D Ja znam to uczucie wyzwolenia, ale to z poprzedniego zwiazku. Tylko, ze tam w gre wchodzila wielka namietnosc i w ogole sceny jak z wenezuelskich telenowel (i milosci i nienawisci). I tez ktoregos dnia obudzilam sie z blogim przeswiadczeniem, ze sie odkochalam i juz mnie nie obchodzi co sie dzieje z tamtym panem. Wtedy jest tak latwo zerwac kontakt, nie odpowiadac na maile i wiadomosci, nie wspominac tych najlepszych chwil, nie tesknic do bliskosci idt itp...... Tylko, ze ja wciaz czekam na ten cudowny moment oswiecenia, w przypadku mojej aktualnej niespelnionej milosci :-( Nie wiem jak inni ale dla mnie to uczucie (odkochania sie tak na dobre) jest chyba lepsze niz uczucie zakochania sie. Zdarzylo mi sie raz (w sensie ze zwiazek byl powazny) i wiem jaki to ciezar z serca spada, cala wyssana przez faceta energia powraca, przychodzi chec zmian w zyciu. Ale sie rozmarzylam :P Niestety ten moment musi przyjsc sam z siebie, bo jak widac - od kiedy ja juz probuje sie odkochac ????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do ale bajki opowiadacie - tu w tym wypadku nie chodzi o jakis chwilowy przyplyw energii i nienawisci do faceta tylko prawdziwe odkochanie sie. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawe czy nie ze z 'odkochaniem sie' nie jest jak z alkoholizmem. Utracona milosc nigdy nie powraca. Nie znam nikogo komu przeszlo zakochanie i nagle znowu sie zakochal w tej samej osobie. Wtedy przychodzi raczej lekkie obrzydzenie a i nierzadko ta druga osoba zaczyna sobie uswiadamiac co stracila i chce na sile ratowac/odbudowac cos czego sie nigdy juz nie uratuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazdroszcze, jesli przeszlo "na stale". :) U mnie bez zmian. Tzn, skrajne wahania... Raz tesknie, rozmyslalam, kombinuje, zaluje, rozpaczam, a raz jestem pelna energii, czuje sie niezalezna, przeklinam przeszlosc i mam go w dupie. Najbardziej boli jak przypomina mi sie ta jego "prawdziwa i normalna" dziewczyna, a ich wspolne zdjecie ciagle mam przed oczami :O Generalnie wydaje mi sie, ze jest lepiej... Lepiej niz pare tygodni temu, pare miesiecy temu - powoli mi jakby przechodzi, ta cala obsesja (u mnie to chyba nie byla / nie jest milosc)... Rzucilam sie w wir roznych zajec, staram sie wywalac go z glowy jak mnie tylko nachodzi. Ale daleko do normalnosci, daleko do zapomnienia, obojetnosci.. oj daleko. A juz nie wspomne ze zaden facet z ktorym sie spotykam sie do niego nie umywa :O ..Zastanawiam sie, czy by sie nie odezwac do niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ożył mój ulubiony topic
Po prostu powiedzcie sobie "NIE" i skończcie to, a nie użalajcie się nad sobą i nie marnujcie życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może warto sięgnąć po jakąś książkę? 1. Pia Mellody: Toksyczna miłość i jak się z niej wyzwolić. 2. Howard M. Halpern, Ph.D.: Uzależnienie od partnera. Jak skutecznie się wyzwolić z sideł toksycznej miłości? 3. Patrick Carnes: Od nałogu do miłości. Jak wyzwolić się z uzależnienia od seksu i odnaleźć prawdziwe uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×