Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość a s

socjopata czy facet ktory kocha zbyt krotko?

Polecane posty

Gość gość
tez mialam takiego meza i rada jest tylko jedna: ROZSTANIE, te problemy sie tylko poglebiaja; NIESTETY::

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam drogie panie niewiem co mam napisac i odczego zacząć jestem rozwodka z wychowujaca 4 synow samodzielna i dość dobrze sytuowana (odziedziczyłam spadek po babci ) do tego tez ciężko pracują w firmie sprzatajacej utrzymanie 4 dzieci to nic latwego . 2 lata temu bylam na etapie( niechce miec nic wspólnego z facetami ) zbyt wiele wycierpialam . Wtedy zjawil sie on przystojny cierplowy zabawny kulturalny prawie chodzacy ideał ale juz wtedy cos mi mowilo ze cos jest z nim nie tak za pięknie to wszystko wygladalo . Rozmawialam z nim dzien w dzień ( pracowal w firmie gdzie ja jestem przelozona) tlumaczylam ze niechce sie wiazac bo mam już dla kogo zyc on tlumaczac ze szukal cale życie takiej jak ja mazyl o rodzinie poprostu Super .zajelo mi to 2 lata cos mi nie pasowalo niemartwil sie jak szlam do pracy na cala noc nawed smsa nie napisal a przeciez byl tak zakochany dzieci go zaakceptowaly ich tez oszukal dużo bym jeszcze mogla pisac w tej chwili doszlo do tego ze to tylko ja pracuje piore gotuje tak jak by go niebylo ale mam jeszcze jedna osobe na utrzymaniu a Ferdynand Kiepski ` Czeka na odpowiedna prace i co najlepsze ze pracujac wczesnie odlozyl sobie.dosc pokazna sumkie twierdzac ze to na wszelki wypadek jak go z domu wrzucę teraz jest wszystko zle. Tylko.nakazy rozkazy a on w plastykowych laczkach na kanapie gdzie ja mialam oczy i umysl przez dwa lata ? NIEWiem!!!!!!!!!!! I jeszcz do tego wszystkiego nieumiem powiedziec mu DOSC !!!!!! Widocznie to ze czulam sie samotna i nie kochana bylo dla niego okazja ! Wstydze sie glupoty przed soba i moimi dziecmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobieto on najwyrażniej znalazł sobie głupią ,tak myśli,i też poczuł to dobrze że Ty potrzebujesz faceta,jest przekonany że Tyu nic z tym nie zrobisz,wykorzystuje Cię ,uwierz mi znam takich facetów,ich myślenie,a jeszcze jak stosuje wobec ciebie tzw.huśtawkę emocjonalną,tzn.raz jest miły kochany,a innym razem bezczelny,arogancki lub obojętny na wszystko,to nie czekaj aż zniszczy Ciebie i twoje dzieci,pozbądz się potwora i to szybko,oni kochają tylko siebie.CO niewiarygodne?że nie mają uczuć wyższych??Nie mają!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ktory kocha zbyt krotko nie ma takiego czegos ze kocha krutko albo zauroczenie albo oszukuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiola, wypieprz go ze swojego życia . Im prędzej tym lepiej dla Ciebie i dzieciaków. Na razie żałujesz 2 lat, a potem możesz 5, 7,10, a i tak Pan będzie miał Cię gdzieś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Sama już nie wiem co mam myśleć na temat swojego byłego już partnera. Opiszę wam całą historię w ramach oczyszczenia i proszę was o opinię jak wy to oceniacie. Miałam przyjaciela geja który bardzo blisko przyjaźnił się z moim chłopakiem przez długi czas. Spędzali czas raczej na wspólnych prywatnych rozmowach więc minęło trochę czasu zanim mieliśmy okazję się poznać, ale wielokrotnie przyjaciel mi opowiadał o nim, że chłopak jest taki wartościowy, taki przystojny, taki zaangażowany w znalezienie miłości, a nie może trafić na dziewczynę która to doceni. Chłopak ten naprawdę bardzo mi się podobał, ale uznałam że to nie moja liga i raczej nie starałam się do niego nawet startować. W miedzy czasie poznawałam innych mężczyzn z którymi nie wchodziło w grę angażowanie, więc wszystko sprowadzało się do kruchych relacji polegających raczej na zaspokojeniu seksualnym. Jeden z tych mężczyzn dał mi przynajmniej wiarę w siebie i zaczęłam się zdrowo odżywiac i regularnie cwiczyć. Wyrobiłam się i będąc pewniejsza siebie poznałam bliżej swojego chłopaka. Myślę, że wszystko wyszło raczej z inicjatywy mojego przyjaciela który wręcz popchnął nas ku sobie. Poczatek zwiazku pamietam jak piekny sen i spelnienie marzen. Chlopak piekny i wrazliwy poswiecil mi cala swoja uwage. Chciał spedzac ze mną kazda wolna chwile, a gdy nie chciałam go az tak absorbować swoja osoba bywał wrecz obrażony. Postawił sprawe mi bardzo jasno ze jesli on sie angazuje to na 100 %, żebym nie wykorzystała go i liczyła się z jego uczuciami bo on nie zniesie kolejnego zawodu milosnego. Opowiedział mi tez o historii jego rodziny, że był bardzo blisko ze swoją mamą, ale wszystko się skomplikowało gdy wyszedł na jaw romans matki i został przez nia odrzucony. Matka zostala z jego ojcem więc myślałam że może psychicznie odreagowywala swoje niepowodzenie milosne na rodzinie. Sama w tym wszystkim chciałam ofiarować mu tyle miłości ile byłam w stanie. Starałam się ze wszystkich sił żeby był ze mną szczesliwy i zapomnial o wszystkim co go w zyciu spotkało. No i wtedy kiedy uznał, że jest okej przyznał mi się, że tabletki które przyjmuje nie leczą jego wątroby tylko psychikę, że miał ciężki okres w zyciu, że studia go wyniszczały i nie miał chęci do życia. Nie przywiazywalam do tego wiekszej uwagi no bo przeciez było tak wspaniale i tak sie kochaliśmy. Pewnego razu uznał, że musi zacząć zmniejszac dawki leków. Myślałam że on dawkuje je sobie pod nadzorem lekarza, ale tak nie było. Wtedy zaczeła się emocjonalna hustawka. Raz odrzucał mnie, a za chwile chcial żeby było super. Jak zbyt długo było dobrze to znowu o cos awantura. Miałam juz zakodowany w glowie taki kalendarzyk ze trzy stabilne dni swiadcza o tym ze dzis czeka mnie kłótnia. Ciągle wymagał ode mnie stałego poswiecenia, aż nagle wyskoczył przez telefon że to wszystko nie ma sensu, że ja się z nim męcze, że on niczego ode mnie nie chce. Poleciałam wtedy do niego jak z procy przerazona, że odbierze mi to co liczyłam sobie w zyciu najbardziej- czułość. Cała jeszcze w nerwach pukałam do jego drzwi, a on otwierał uśmiechnięty i w ogóle nie było tematu, jakby nic się nie wydarzyło spędzaliśmy razem następny piękny wieczór. Wszystko było "w normie", aż znowu uznał że nic z tego tylko tym razem powiedział mi że leki go zmieniły i ze juz mnie nie kocha, a nie chce tego ciagnac zebym nie angazowała sie w to wszystko jeszcze bardziej i zeby mnie nie bolało tak mocno, ale dawał mi nadzieje jeszcze ze on musi odpoczac i to wszystko sobie przemyslec, że moze jego wyjazd do pracy na 3 miesiace uswiadomi go w tym ze jednak cos do mnie czuje. Jego wyjazd nie sprawil wcale tego ze odpoczelam psychicznie. Zaczal osadzac mnie o zdrady ale jak juz go uspokoilam to znowu wszystko bylo dobrze na te trzy dni. Wysylal mi fotorelacje ze swoich dni i pisal ze tak bardzo chcialby sie do mnie przytulac. Ten brak spedzania razem czasu wykorzystywalam na ulepszenie siebie, znowu cwiczylam bardzo duzo i zdrowo sie odzywialam, ale oczywiscie chwalac sie mu jakimis sukcesami nie dostawalam zadnej pochwały a raczej przyczepial sie do najmniejszych szczegolow "dlaczego tunczyka zjadłaś na sniadanie jak powinno sie jesc wieczorem" "po co znowu trenowalas brzuch jak robilas to dzien wczesniej", albo "po co kupowalas obiad na miescie jak moglas sobie zrobic w domu i byloby wiecej za taka cene" "jak mogłaś zjeść kawalek ciasta jak to puste kalorie i teraz to juz nici z twojego zdrowego trybu zycia". Oczywiscie w to wszystko wplatywane byly czasami tez czule slowka co sprawilo ze sie łudziłam że wszystko bedzie dobrze. Dzien przed jego powrotem znowu sie o cos do mnie przyczepil i wtedy troche wybuchlam mowiac mu co mnie boli na co dostałam cios w serce. Zablokował mnie na wszystkich mozliwych portalach i dodzwonic sie tez nie moglam. Poszlam do niego i stalam pod drzwiami dostajac co chwile smsy ze my w ogole nie mamy o czym ze soba rozmawiac. Otowrzył mi w koncu a ja nie mialam mu juz nic do zarzucenia, przeciez to bylo normalne ze bylo zle i zaraz bylo dobrze. Po tym spotkaniu nie doczekalam sie na nastepne, ale za to dostalam kilka przykrych wiadomosci po ktorych w koncu odpuscilam. On nawet w zaden sposob sie do mnie nie przywiazal, zniknelam z jego zycia tak po prostu zwyczajnie,nagle i bez sensu. Niczego nie powiedział mi w oczy. Wszystko to trwało 6 miesiecy, a ja chyba nie zdążyłam się nacieszyc tymi dobrymi chwilami i jestem chora z miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1grzech
Podobne są opowieści, bo osobowość partnerów jest taka sama. Życie u boku człowieka z socjopatycznym zaburzeniem jest trudne ale możliwe. Miłość do niego nie nakazuje ci rezygnować z własnego ego, jeśli masz jednak na to siłę.Mój partner kochał, dbał, sugerował co mam zjeść, jak się ubrać bym nie zmarzła, gotował, łowił ryby ( ze mną )zabierał lasu na grzyby ( tylko ze mną ). Odizolował mnie od otoczenia, odizolował siebie od otoczenia. Chciał bym robiła wszystko to co on. Nocami budził się i sprawdzał czy jestem obok. Potem przestał sypiać w nocy by czuwać gdy ja spałam. Był ciągle w mojej przestrzeni. Potrzebowałam tak naprawdę 2 miesięcy takiego życia by zrozumieć , ze dzieje się coś nie tak. Żaden mężczyzna, bez względu na to czy miał 21 lat czy 60 nie miał prawa do mnie mówić ani być obok. Jeśli było inaczej zaczynały się wyzwiska, krzyki, z czasem uderzenia. Posiada niebywałą wręcz pamięć - opowieści moje, przestrzeń, czas. Wszystko idealnie zapisane w głowie. Ktoś mu kiedyś w szkole powiedział , że chłonie wszystkie treści i obrazy w niebywały sposób.Ma 40 lat, żyje wolny, odchodzi i wraca, odpycha, krzyczy i bije potem prosi o wybaczenie i przyciąga. Potrafi śnić zwłaszcza nad ranem w sposób niemożliwy to znaczy obudzony, zatrzymuje się we śnie i prosi o chwilę by móc sen dokończyć. Autentycznie zasypia by dośnić. Nie lubi zbytnio dotyku, czułości, seksu. Taka potrzeba jednak czasem się pojawia - wtedy jest to niezwykle silne. Wygląda to tak jakby chciał wrócić do czasu gdy powinno być bezpiecznie ( a nie było) , gdy czuła mama ochroniła przed złem. W tym problem, ze mama nie chciała, nie potrzebowała, odrzuciła, karciła. Czasem płacze, wtedy mówi o sobie źle. Wie, że ma problem ze sobą, ale mam wrażenie , że on nie wie co to, dlaczego jest tak. Można odczytać te jego monologi jako rozgrzeszanie siebie. Bo potem może znów być dobrze. Potrzebuje nieustających zapewnień, że jest kochany. Reasumując, nie polecam takiego związku, ale istnieje szansa że gdy kobieta zachowa godność, nie da się upokorzyć to będzie można żyć. Prawda o nas ludziach jest taka, że uciekamy gdy jest za trudno, bo po co się trudzić? Wierzę, że mimo tego jakiego bólu my ( partnerki socjopaty )zaznamy to do końca tak naprawdę nikt nie wie co jest w jego głowie. Jedno pewne cokolwiek jest,jest to jednorazowo krótkotrwałe. Gdy mój partner ma atak agresji : krzyczy, bluzga i zieje jadem, bije w twarz , w głowę , gdy oczy zmieniają się koszmarnie, proszę spróbować nie tracić kontaktu wzrokowego, delikatnie pogłaskać, mówić cicho bo wtedy zechce usłyszeć i przestanie krzyczeć. Głaskanie dłoni, policzka, włosów człowieka agresywnego, który na dodatek ciebie bije? absurd a jednak działa.Proszę wierzyć, że on też cierpi, choć to niemożliwe ,wydawać by się mogło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania bania
piękna przemowa.. jakże inna ..mądra i dojrzała.. podziwiam Panią i gratuluję siły i mocy sprawiania błogości jakże choremu umysłowi..trwania przy osobniku, który skrzywdzony w dzieciństwie , zaznać może prawdziwych ludzkich odruchów przy tak ciepłej kobiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam pytanie- czy należy rozmawiać otwarcie , informować a raczej uświadamiać facetowi że jest socjopatą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. Nie należy. Jeśli faktycznie jest, to nie chcesz go wkurzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×