Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wari

proszę o radę!

Polecane posty

Gość wari

Witam serdecznie;) W zasadzie nigdy nie sadzilem, ze bede musial potrzebowac takiej pomocy...wiem, ze jest to forum dla kobiet... ale chcialbym wlasnie od was drogie panie dowiedziec sie czegos co mam robic... Chodzi owszem o moja byla dziewczynę.. niestety jakis czas temu -ponad trzy tygodnie temu zerwała ze mną. Bylem tym totalnie zaskoczony , niemal niedowierzałem... spotykalismy sie razem 5 miesiecy... Na poczatku bylo jak zawsze miło kulturalnie itd Powiedziałem jej o swojej ciezkiej chorobie, ona stwierdziła, ze nie ma to zadnego dla niej znaczenia...Spotykalismy sie dosc rzadku na poczatku, troche mnie to denerwowalo, ze tak nie ma czasu , ale bylem cierpliwy... , wydawalo mi sie ze jej narzucam, ona twierdzila ze nie ze tak nie jest, ale tak to wygladalo ze na kolezanki ma czas , a dla mnie nie ma, ale bylem jak mowie cierpliwy... zalezalo mi na niej i to bardzo. Po jakims czasie zostalismy parą... ciagle dusilem w sobie to, ze traktuje mnie tak na boku, ale wiedzialem ze lepiej powoli... choc bardzo chcialem spotykac sie z nia czesciej... Ale jak sie spotykalismy razem to czulem sie przy niej jakbym byl z nia 10 lat... Ona tlumaczyla mi tez to tym, ze miala przede mna chlopaka(okolo dwa miesiace), ktora ja rzucil, (z dnia na dzien) ona ciezko to przechodzila(chciala sie do niego przeprowadzac, on do niej)po zerwaniu chcial z nia trzymac kontakt zeby byli przyjaciolmi ale ona tego nie chciala ... Ja jej oczywisice mowilem, ze nie chce byc facetem na jej rany... ze jak ma tak byc to ja sie wycofuje. Ona oczywisscie stwierdzial ze tak nie jest i tak nie bedzie ,ze tamten byl debilem... Ufalem jej bardzo.. Bardzo sie cieszylem, ze mam kogos kto chce byc z chorym facetem... Cieszylem sie nia bardzo , zrobilbym dla niej wszystko, moglbym poleciec z ogien... Fakt mielismy spiecia, nie jestem ideałem, tez mialem swoje humory, bardzo sie przejmowalem czasami co ona powie, nie chcialem jej urazac... bo nie chcialem jej stracic... bo motywowalem sobie tym, ze moze juz nie poznam kogos kto moglby byc z chorym czlowiekiem...bylem jak do rany przyłóż... Zaangazowalem sie bardzo, uwielbiam dawac... poprostu uwielbiam... ale caly czas czulem, ze ona nie traktuje tego powaznie ... lecz kiedys powiedziała i opieprzyła mnie, ze tak nie jest. Bała sie angazowac bo raz juz sie przejechała... Ja jej mowilem i powtarzałem, ze nigdy bym jej nie skrzywdził... Spedzalismy cudowne chwile razem... wrecz cudowne, dogadywalismy sie bardzo,... Kiedys mi napisala, ze coraz bardziej jej na mnie zaelzy, ze odnajduje we mnie to za czym tesknila cale zycie, ze jestesmy tacy podobni... W wakacje spotkalismy sie juz czesto .. praktycznie codziennie...przychodziłem po nia do pracy, mowila, ze bardzo uwielbia to, ze chce zebym po nia przychodzil, mi tez to pasowało... Zakochałem sie w niej i wyznałem jej ze ja kocham. Ona powiedziala, ze bardzo sie cieszy ze ma mnie ze mamy siebie. Cieszyla sie mna bardzo chwialila sie kazdej kolezance mną. Mowila, ze spadlem jej z nieba, trafilo sie jej ze ziarno slepej kurze...Jestem ogolnie ugodowym chlopakiem, nie mam zadnych wymagan, ale nie jestem tez slepy na niektore sytuacje... Bylo wspaniale, moze powiedziec... Pewnego dnia sie poklocilismy. Odprowadzałem ja do domu, i wszedlem do niej z mysla, ze posiedze u niej, bo sam nie mam co robic... Ona do mnie powiedziala, zebym sie ine gniewal, ale za godzine mam jechac do domu, bo ona musi pobyc sama ze soba, musi porobic pare rzeczy itd. to mnie wkurzyło i to bardzo... chcialem z nia pobyc jeszcze , przeciez nie przeszkadzalbym jej w praniu, sprzataniu. Napisalem jej ze traktuje mnie czasami jak szmate i gówno... pisala, ze jest egoistką i mysli za bardzo o sobie. Zapytalem sie jej tez smsem czy mnie kocha??? Ona sie bardzo wkurzyla, powiedziala, ze nie wie czy mnie kocha... ze ciezko jej stwierdzic. Wiem ze w tym momeneci popelnilem blad , moglem sie nie pytac jej o to, bo to nie o to chodzi. Nast dnia spotkalismy sie razem i nawet o tym nie rozmawialismy o calej tej sytuacji.. poprostu sie przytulilismy do siebie bardzo mocno, powiedziala mi tylko ze musi byc pewna swojego uczucia bo raz sie przejechała. Potem wszystko sie układało nam, wyjechalismy razem, było cudownie. Lecz ja jako przejmujacy sie facet! myslalem, ze jest inaczej, bo mialem powody.. Kiedys pokazala mi zdjecie swojego bylego chlopaka...bardzo specyficzna typ czlowieka.. I jak zawsze widziala podobnego faceta przygladala mu się... nie chcialem jej tego mowic... bo sie bałem poprostu bałem , ze pomysli ze jestem debilem... Pod koniec sierpnia coraz rzadziej sie widywalismy, ona miala nauke... wyjezdzala do domu. Widywalismy sie raz w tygodniu, tesknilem z nia bardzo... Chcialem do niej przyjechac w tygodniu, lecz ona mowila ,ze nie bo sie uczy itd ze bezsensu zebym na godzinke przyjezdzal..Tak bardzo chciałem byc przy niej... ale czułem, ze ona nie tesknila za mna tak jak ja za nia...Wkurzało mnie to bardzo... choc kiedys powiedziala mi, ze ona nie nalezy do tesknisiów... po tygodniu przyjechała po swoje rzeczy do mieszkania swojego i potem spedzilismy razem mily czas, bylo bardzo przyjemnie, ja sie troche zle czulem, on wyczuwala ze cos nie tak jest, ze nie chce jej czegos powiedziec, Nawet w pewnym momencie zapytala mnie : CZy jest cos co chcialbys mi powiedziec? a ja poporstu nie chcialem jej martwic ze sie zle czulem... (Nie wspomnialem tego, ze na poczatku ona bala sie ze nam sie nie ulozy, nie chciala kolejnej porazki, ) (bala sie tez czasami ze ja rzuce).... W ostatnim tygodniu mialem do niej przyjechac na obiad... zadzwonilem do niej pogadalem, bardzo sie ucieszyła tym... i pozniej mi napisala, zebym sie nie gniewał, ale spotakmy sie w inny dzien, bo ona nie ma czasu musi sie uczyc, itd ze z checia wolala by sie spotkac ze mna a po co mam przyjezdzac na godzinke.... Nie odpisalem jej.. olałem do nastepnego dnia, wtedy przyslala mi kilka smsów.. ze sie pogniewalem itd zebym sie odezwał... Odezwałem sie do niej i napisalem, ze robi ze mnie osła... ona znow sie wkurzyła.. ze to nie tak , ze ja sobie tak to wszyskto tłumacze i tyle... Mielismy sie spotkac dwa dni potem... i znow to samo , ucze sie , itp ze niepotrzebnie mam przyjezdac na 15 minut.. i znow ze sie pogniewalem itp itd... Teskniem za nia chcialem spotakc sie z nia , bo nie widzielismy sie 1,5 tygodnia... No i spotkalismy sie w inny dzien... ale juz wyczulem ze cos nie tak... (kiedys mi powiedziala, wiesz jak bede z toba chciala zerwac to zrobie bez problemu), odsunela sie ode mnie na ławce.. poszlismy na bok i wtedy powiedziała... ZE myslala o nas i ze my do siebie nie pasujemy, ze nie teskni w ogole za mna i to dla niej znaczy cos, ze bylem jej przyjacielem , ze nigdy mnie nie pokocha, ze mnie lubi czuje sympatie ,ale nie pokocha.... (Ja przez caly czas naszego zwiazku myslalem, ze ona mnie pokocha, zachowywayla sie tak jakbym byl jej ukochanym, tuliła , okazywala czulosc itd mowila, ze jestem wspanialy cudowny idealny, kochany) czulem ze sie zaangazowała, tak to wygladało ... A tu taki numer, ze zrywa ze mną... poprostu nie dowierzałem , na poczatku spytałem sie , co sie stało itd? ale potem jak uslyszalem takie slowa, ze byla moim przyjacielem... poporstu nie wytrzymałem... powiedzialem jej zeby nie myslala, ze bede plakal za nią, ze zaluje ze z nia bylem i ja poznałem, ze caly czas wiedzialem ze teskni za chlopakiem bylym ( w ten ostastni dzien powiedziala mi ze dzownil do niej pytał sie co u niej slychac itd) ale to nie bylo przyczyna ze zrywa ze mna...tak mi powiedziala ze on i tak ma dziewczyne... I tak sie to zakonczylo odszedlem z honorem, choc w sercu bolało bardzo i to bardzo... Nie zaprzecze tesknie za nia bardzo za chwilami razem spedzonymi, tesknie za jej osoba, bardzo chciałbym byc z nia jeszcze, kocham ją, ale wiem ze to i tak koniec juz jest... Ja sie do niej nie odezwe , nie potrafie, choc bardzo bym tego chcial zeby wrócila, Odszedłem bo uważam, ze nie zmusze do milosci nikogo... wkurzylem sie , ale odszelem .... Smutno mi jak cholera, tesknie za nia... ALe uwazam "Jeśli kogoś kochasz, daj mu wolność. Jeśli odejdzie, znaczy, że nie był nigdy Twój. Jeśli powróci - zostanie na zawsze. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wari
powiedzcie mi czy mam walczyc o nia? bo serce mowi, ze tak, ale rozum, ze nie ma sensu bo nie powróci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OK:) Chyba jako nieliczna na tym forum byłam na tyle cierpliwa, że przeczytałam caly ten długi wywód:P:) I mogę napisać jedno...nie masz po co o nią walczyć, daj sobie spokój i próbuj zapomnieć, a nie rozmyslać że było tak pięknie i że ona powiedziała to czy tamto. To są TYLKO SŁOWA. Można mówić wszystko. Sam widzisz, że słowa jej wychodziły, ale czyny nie za bardzo:o wiec to chyba jest tez odopwiedź na Twoje pytanie. Nie ma co rozpamiętywać takiej baby:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co, niektórzy mówią : ,,jak kochasz to daj odejść" ale ja uważam że to głupota. Może jeszcze z nią porozmawiaj. Poźniej pewnie będziesz żałował, że tego nie zrobiłeś. Co Ci szkodzi. Odnoszę wrażenie, że Ty ciągle, przez cały związek wypominałeś jej byłego. To bardzo męczące. Nie powinna Cię obchodzić jej przeszłość. Nie zdradzała Cię z nim przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wari
nigdy jej nie wypominalem tego nigdy... nie jestem osłem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wari
nie boi sie mojej choroby caly czas mi o tym mowila, ze choroba ine ma znaczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem to już nie ma sensu. będziesz tylko bardziej cierpiał. wiem że to bardzo boli i będzie bolało dlugo ale próbuj zapomnieć. ona chyba nie jest Ciebie warta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KAfetariusz
co to za choroba ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może na początku nie zależało jej bardzo na Tobie to Twoja choroba też nie miała znaczenia. A taeraz kiedy się zaangażowała nabrało to innego znaczenia. Już straciła jednego mężczyznę którego kochała. Wie co to ból i nie chce znowu cierpieć. Łatwiej się wycofać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wari
na koncu powiedziala, ze nie chce mnie oszukiwac, i ze tak bedzie lepiej, i byla szczesliwa ze mna wczesniej, ale doszla do wniosku, ze nie teskni i nic nie czuje do mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wari
jak sie czasami zle czulem, to pytala sie o to, przytulala ze sie martwi o mnie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wari
neurologiczna, nieuleczalna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wari
ale zyje sie z nia normalnie, nie umiera sie na nią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha w takim razie rozumiem. Chociaż jestem dziewczyną nie wiem co sądzić o tej sytuacji. Jeden związek się kończy, później jest drugi. Może ona nie była Ci przeznaczona. Też raz tak cierpiałam. Miałam narzeczonego ale rozstaliśmy się. Na początku było mi bardzo smutno ale teraz jestem szczęśliwa. Tobie też tego życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wari
trzeba zyc dalej , co zrobic... nic na siłe z tego zalozenia wychodze i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wari
tylko najgorsze jest to ze tak uwierzyłem ze uda mi sie... ze ktos mnie zaakceptował takim jakim jestem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajda kor
Ja mialam bardzo podobna sytuacje, z tym że to ja zabiegałam o faceta, nawet jak bylismy juz w zwiazku to ja sie bardziej angazowalam, ale wciaz bylam gdzies z boku jego zycia. Skonczylam to, owszem ciezko bylo, ale nie żałuje, bo po pewnym czasie odżyłam i zobaczyłam ze jezeli nie ma zaangazowania z dwoch stron to juz nic z tego dalej nie bedzie. Radze jednego- zapomnij o niej. Uwierz mi,ze poznasz taka kobiete, ktora dla Ciebie bedzie najwazniejsza i Ty dla niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wari
ja uwierzyłem, jak dala mi prezent z napisame I LOVE YOU , wtedy zrobilo sie miło, i nawet zapytala sie czy mi sie podobał? i teraz tego nie kumam o co w tym chodzilo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wari
tylko jak zapomniec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×