Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cotuzrobić

każda opcja zła?

Polecane posty

Gość cotuzrobić

Chciałabym zrobic sondę, zależy mi zwłaszcza na odpowiedziach osób dorosłych i dojrzałych. Myślę o rozwodzie, już dość długo. Więc pytanie: tak czy nie? Krótko opiszę sytuację i za i przeciw: małżeństwo ze stażem 24 lata przed slubem znaliśmy się 5 lat dzieci dorosłe za rozwodem: wieloletnie maltretowanie psychiczne (on mnie), zdrady psychiczne (on), brak jakiegokolwiek opracia (w trudnych sytuacjach byłam zdana na siebie), ma lewe ręce do roboty (zacznie cos w domu i nie skonczy latami), brudas i flejtuch (u dentysty nie był ze 20 lat, o stanie jamy ustnej sie miłosciwie nie wypowiem), seks był raz na miesiac po wielorazowym wypytywaniu czy na pewno można :O, w koncu zdrada fizyczna (moja), brak miłości (z mojej strony, nic do niego już nie mam i mieć nie będę). przeciw: wspólny dom i inne manele, opinia rodzicow, brak środków na inne lokum (ja bym się wyniosła), odkad zażądałam rozwodu (jednak) nie dokucza mi już i chce "naprawiać zwiazek" (tu muszę dodać, ze na słowach sie konczy - do dentysty np. i tak nie poszedł i nie pójdzie), obawa, ze doprowadzi ten wspólny dom do ruiny po moim odejsciu (jest niezaradny), wiek - mamy juz swoje lata, czy jest sens zaczynac od nowa grubo po 40tce. To tak w skrócie. Nie chce za bardzo komentować wypoiwedzi, zalezy mi wlasnie na zdaniu waszym, rozwód czy nie?? bez specjalnych tłumaczeń, powody wałkuję w głowie już ze 3-4 lata. Wy z dystansu: co zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cotuzrobić
zapomniałam dodać - nie śpimy ze soba od prawie 2 lat. ja już nie chce, nie mogę sie przemóc, jako facet on dla mnie nie istnieje. jako partmner cholera też nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukie
opcja przeciw w wiekszosci zwiazana jest z powodami materialnymi, ktore jak dla mnie sa na dalszym planie, wazniejszy jest spokoj psychiczny i poczucie szczescia w zwiazku.... opinia rodzicow - no coz jest wazna, ale nie najwazniejsza, jestes dorosla kobieta i masz prawo sama decydowac o swoim zyciu, a takze podejmowac decyzje, ktore niezawsze bede sie podobac bliskim, szczegolnie, ze chodzi o twoja przyszlosc twoj wiek - na zmiany w zyciu, szczegolnie te pozytywne ;), zawsze jest czas, masz ponad 40 lat i wyobraz sobie, ze reszte swojego zycia, a to nie jest malo lat, spedzisz w takim marazmie jak jestes.... z tej sytruacji wg mnie sa dawa wyjscia: rozwod - zamkniesz do konca ten niezbyt szczesliwy etap swojego zycia i zaczniesz nowy, bez gwarancji ze sie powiedzie, ale przynajmniej powiesz ze probowalas cos zrobic ze swoim zyciem lub zostaniesz z mezem, ale musisz postarac sie naprawic zwiazek i przestac myslec o rozwodzie, bo ciagle wahajac sie powodujesz ze jestes nieszczesliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cotuzrobić
Lukie - ja mogę z nim być tylko na zasadzie sprzątaczki, kucharki itp. Zrobiło się we mnie coś takiego wobec niego jak wstręt fizyczny, nie przemogę się. I tak będę w tym związku sama pod wzgledem uczuciowym, seksualnym itp. Tak jak jest teraz, w koncu ja mu nic złego nie robię. Piorę gotuję sprzątam, ale kochac to ja już nie będę. jak to naprawić? Hipnozą myśli zmiennić i sobie nakazać "mam go kochac i z nim spać"? Inaczej nic z tego nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cytryynkaa
ja bym sie rozwiodła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cytryynkaa
a 40 lat to wcale nie jest dużo ludzie w tym wieku śluby biora i ukladają sobie życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie każda opcja zła
tylko ta mówiąca o tym, że zostaniesz przy nim. Masz 40 lat. No i co?? Najmniej drugie tyle przed Tobą. Może czas pomyśleć teraz o sobie, bo wcześniej to pewnie dzieci i ich dobro było na 1 miejscu... Ja rozwiodłam się w wieku 38-lat. 3 lata później wyszłam drugi raz za mąż. Też za rozwodnika. W tym roku obchodzimy 10-tą rocznicę ślubu. Jedyny żal do siebie mam o to, że tak długo zwlekałam z rozwodem. Tak naprawdę powinnam sie rozwieść 3 lata po ślubie... Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukie
dokladnie jesli odpowiada ci zycie sprzataczki i kucharki to zostan, jesli nie - to odejdz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, doskonale podzielilas sprawy na dwie grupy: 1. Sprawy czlowieka, uczuc, siebie, milosci, poszanowania sieibe jako czlowieka, itp. 2. Sprawy materialne. Widac ze jestes materialistka, martwisz sie o jakis dom, co nie powinno Cie juz ochodzic, chyba ze po smierci chcesz ta mstraszyc ;) widac ze godzilas sie dlugo na ta sytuacje co jest jzu wielkim zlem, za drugiego doroslego czlowieka nieodpowiadasz, a wenwetrzny emocjonalny szantaz w stylu co bedzie potem, ze to bedzie czyjas wina wynika tylko z natury szantazu i obrazuje jego klamliwosc. Co zrobisz wynikac bedzie z tego na ile jestes ta materialistka ze dalej bedziesz tkwic w tym ukladzie dla rzeczy. Ale co potem? Co z przedmiotowym traktowaniem siebie? Co z akceptacja niezrobywch zachowan? Wiele jest do uzdrowienia i sama decyzja to jedynie pierwszy krok do ogromnej pracy psychologicznej. Inaczej nic sie nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Południca2
Pytałaś więc odpowiadam: jeżeli jesteś w stanie szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie: czy cokolwiek jest jeszcze do uratowania i czy jesteś gotowa sprostać temu wyzwaniu - to masz odpowiedź. Zupełnie inną sprawą jest: jak to zrobić. Na pewno nie dotychczasowymi sposobami, które okazały się i tak bezskuteczne. Pozdrawiam i życzę mądrej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko i wyłącznie rozwód, nie ma tu półśrodków. O sprawach uczuciowych nie będę się wypowiadać - myślę, że sytuacja nie wymaga komentarza. Natomiast środki materialne - czegoś pewnie w życiu się dorobiliście - podzielcie to na pół, sprzedajcie dom, na początek Ci wystarczy. Domyślam się, że jesteś aktywna zawodowo, więc nie przepadniesz. Opinia rodziców..... - proszę, też bez komentarza. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie mam taki sam problem z tym ze jestem15 lat po ślubie zdrada fizyczna z jego strony i mam małoletnie dziecko ale dodam ze u mnie sa jeszcze awantury No i mam dylemat teraz -mam już pozew napisany ale mi prawniczka takie uzasadnienie napisała że az boje sie go wysłac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cotuzrobić
Dzieki piękne za komentarze. Jestem samodzielna finansowo, to prawda, nie boję się tego, że umrę z glodu itp. Materialistką wydaje mi sie, ze nie jestem, skoro to ja chcę z tego domu wyjść, problem z tym, że nie bardzo mam gdzie. A w dodatku teraz skoro on jak mówi "naprawia" to mam wyrzuty sumienia, cholerne, chcialabym mu opłacić sprzataczke i kucharke a naweyt babę do łózka w jednym, żeby się bidulkowi nie pogorszyło. Wiem, walnięta jestem, zawsze byłam tzw. "dobrą dziewczynką". :O Proszę o jeszcze, dajecie mi do myślenia jednak, zwłaszcza tym materializmem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak Ty jesteś do mnie podobna! Niesamowite. Prawie kropka w kropkę to samo mam. Zasadniczą różnicą jest posiadanie przeze mnie nieletnich dzieci i całkowita (niestety!!!!!!!) zależność finansowa. Jeżeli byłabym na Twoim miejscu - pakowałabym walizki w zdecydowanym pośpiechu :-) Mnie właściwie w tym związku trzyma tylko niechęć do rozbijania dzieciakom domu. Jeżeli byłyby dorosłe, to złapałabym jakąkolwiek pracę i wiała. Trzymaj się, pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszka plujka
ja też bym wiała....chocia mam męża oddaliliśmy się od siebie i powolutku zaczęłam życ po swojemu, coraz bardziej mi się to podoba, zaczynam, robic to na co mam ochotę nie zważając na jego fochy i nabieram przekonania,że może moje życie nabierze jeszcze blasku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
brzydzisz się gościem, gardzisz nim - i tak ma wyglądać cale twoje życie? litości, wiesz to godne współczucia. Co jeszcze musiałoby zrobić, żebyś zachowała się normalnie? żeby dotarło, że ty też masz prawo być szczęśliwa, zadowolona? facet zmarnował ci życie, zniszczył pewność siebie, odebrał nadzieję. Nie zasługuje na nic. wszystko jest lepsze niz pozostanie z nim. A ty masz masochistyczne podejście, po co się tak umartwiasz? opinię rodziców możesz miec w nosie, to twoje życie. Tak w ogóle to wydaje mi się, że twoje podejście jest związane z tym jak cię wychowano. Na podnóżek dla faceta? No i nie bardzo rozumiem dlaczego nie podzielisz majątku, tylko masz problem gdzie się wynieść? dom jest jego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cotuzrobić
Dom jest wspólny. Mam nadzieję, że któryś z synów będzie chciał w nim mieszkać, jakoś się nim podzielą. Ostre słowa padły o tym podnóżku, slusznie. Jak tak je przeanalizowałam, to wychodzi straszna rzecz....... że ja nie chcę zawiesc matki, że miałam się mężem zajmować do końca czyjegoś życia, a tu chcę zrejterować i uciec od odpowiedzialności. Ładne rzeczy tu wychodzą. Może i dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cotuzrobić
Jeszcze do Praksedy: dzieci dorosłe, ale jeszcze nie w pełni samodzielne. Tez bym im mimo wszystko rozwaliła dom, tak myślę. Pozdrawiam cieplutko, mamy niedobry charakter obie jeśli jesteś do mnie podobna. Matka Teresa z Kalkuty na mniejszą skalę. Nie jest to dobre podejście, ale jest skutek wychowania na pewno, jak już ktoś zauważył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O nie! Matka Teresa to ja na pewno nie jestem. Charakter mam paskudny i odgrywam się na \"biednym\" mężulku jak się da. :-) Ale na prawdę to niesamowite jak nasza sytuacja jest podobna. Przemoc psychiczną mam (despota i do tego choleryk), flejtucha mam, mistrza nieskończonych i byle jakich prac też!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętaj - nigdy nie jest się za starym żeby zacząć nowe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cotuzrobić
Prakseda, ja w tej chwili też już się stawiam. Dokąd kochałam, znosiłam i płakałam, teraz pyszczę równo i robię co mi się podoba. To on spokorniał nagle. I cholera, źle mi z tym, bo mi wytrącił broń z ręki. Gdyby był takim padalcem jak dawniej, juz dawno byłoby po rozwodzie. A tak, to wzbudził we mnie wyrzuty sumienia, bo przecież on "naprawia", tzn. nie wyzywa mnie, nie robi cichych tygodni i nie daje mi do zrozumienia, jaką łaskę mi zrobił żeniąc się ze mną. :O . Na tym to naprawianie polega, bo na plus to nie zrobił nic. Wyzerował licznik tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
Kobito, a kto by chciał mieszkać z kimś takim pod jednym dachem? Przyszłą synową wcześniej czy poźniej szlag by trafił, myślisz, że tatuś da im żyć? najprostsza droga, żeby syn zmarnował sobie życie, i swojej rodzinie również. Myślisz, że nie nasiąknie postawą ojca, jego podejściem do życia i kobiet? sprzedajcie ten dom w diabły i idźcie każde w swoją stronę. masz DOPIERO 40-tkę. Przed tobą może być jeszcze wiele naprawdę szczęśliwych chwil - pod warunkiem, że z daleka od takiego męża. Nie daj sobie wmówić, że całe życie masz służyć innym, tak jakbyś nie zasługiwała na to, żeby ci się zrewanżowali. PS. Matka Teresa z Kalkuty pomagała POTRZEBUJĄCYM, a nie WYKORZYSTUJĄCYM sytuację:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baby ci poradzom: "rozwodzej sie", "tancuj", jezdeś tego warto"... Jo ci powim tak: - myślis głowom - głowa wi co pszysingała - myślis dupom - dupa nie myśli Róp co-kces. Ino pamintoj ze na kuśce świot sie nie kuńcy. :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś jak na razie bez wrzasków, ale jeszcze nic straconego :-) Ja pyskowałam całe życie, ale nic to nie dało, poza tym, że często wrzało jak w garnku. Na szczęście było też dużo pozytywnych emocji, żartów i śmiechu, bo inaczej na pewno nie dałoby się wytrzymać tyle lat pod jednym dachem. Na mojego męża nie ma niestety sposobu. jak dotąd. Przez tyle lat próbowałam wielu różnych opcji, bardziej lub mniej drastycznych i jakoś żadna nie odniosła pożądanego skutku. Bywały okresy, że się starał np. po groźbach, że odejdę, ale od lat to już na niego nie działa. A najzabawniejsze jest to, że twierdzi iż mnie nadal kocha ha, ha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Se\" wsadzić chyba byłoby trudno. Żeby używać wiejskiej gwary trzeba trochę ją znać. Nieproszony gość powinien wiedzieć kiedy wyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cotuzrobić
Mój mąż charakteryzuje się jeszcze jedną rzeczą - totalnym brakiem poczucia humoru. Nie było prawie nigdy dobrych chwil, a przynajmniej ja takich nie pamiętam. Rolnik: ja kuśki nie mam, więc kuśką nie myślę. :P A mężowej kuśki już zdecydowanie nie chcę. Tu też zawiódł na całej linii. Nie chcę dokładnie pisać dlaczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy nie warto dla
chocby 20 lat życia byc szczęśliwą ? masz przed sobą drugą czterdziestkę życia i wykorzystaj to , juz dosyc za Tobą byłam w podobnej sytuacji ( opis Twojego męża to prawie jak mojego) nic juz ,miedzy nami nie było ( żadnego uczucia , żadnego łożka itp ) potem pojawił sie inny facet ( przeciwienstwo mężą ) wniosłam sprawe o rozwód ( mąż stwierdził ze to moja wina , wiec rozwód był z mojej winy - choc ja uważam i on o tym dobrze wie , że wina była wspólna ) zgodziłam sie na rozwód z mojej winy by nie ciągac sie latami po sądach , by wreszcie odetchnąć - rodzina moja była przeciwko mnie , wszyscy sie odsunęli , nikt nie utrzymywał ze mną kontaktu - było trudno , bardzo trudno , przykro , wręcz bolało ale teraz jestem szczęśliwa właśnie z owym facetem poznanym podczas małzenstwa , teraz wiem co to miłość, partnerstwo , przyjażn ........ miałam wtedy 35 lat , dwoje dzieci - dzisiaj 40 i wiem że dokonałam własciwego wyboru i warto było waczyc !!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy nie warto dla
walczyc *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×