Prosze o pomoc kogoś kto miał stycznośc z alkoholizmem.

Treść będzie pewnie dość obszerna, ale chciałabym wam wytłumaczyć mój problem, by uzyskać być może właściwą pomoc a może raczej poradę. Mój tato jest alkoholikiem -pije średnio raz na dwa, trzy lata - nie potrafi sam przestać, zawsze rodzina (najczęściej ja z mamą) pomagałyśmy mu wyjść z transu poprzez łatwienie różnego rodzaju skierowań na oddział odwykowy, zwolnień z pracy itd. dużo by tu pisać. Oczywiście wszystko było na siłe, on ciągle wierzył, że poradzi sobie sam, że przestanie...nie przestawał dopóki nie wylądował na detoksie z przymusu. Najgorsze jest to, że on nie czuje się alkoholikiem. Gdy nie pije, jest naprawdę fajnym ojcem, dba o rodzinę szczególnie pod względem finansowym. O co mi chodzi tak naprawdę już tłumaczę. Wiem, że alkoholik musi spaść na totalne dno, aby się z niego podniesć, by zrozumieć co robi-tym dnem jest dla mojego taty utrata pracy to po pierwsze bo ile mozna mieć dni urlopu a po drugie...utrata zdrowia. Co mamy zrobić w sytuacji kiedy on nie chce dobrowolnie się leczyć, ale nie może też przestać. Wiem, że gdy ponownie mu nie pomożemy (na siłe) on poprostu się zapije (dawniej już dostał częściowy paraliż, padaczkę) i nic...Chciałabym z jednej strony aby poczuł dna i się z niego odbił z drugiej strony boję się o to, że moja i mamy obojętność doprowadzi go prosto na cmentarz.Proszę doradźcie coś...nie chcę czuć się winna np. śmierci ojca.