Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lady stonehenge

nie ma pracy po anglistyce

Polecane posty

Gość jhgrfedsqasdrfgtyh
a ja nie dostalam pracy w szkole wiec ty tam wyzej nie chwal sie bo to ze mialas szczescie to twoje szczescie a nie setek bezrobotnych anglistow ktorzy o etaciku w szkolce moga tylko pomarzyc. np ja. a co do chetnych na korki - uwazaj zeby cie nie podyebał ktos. teraz pelno zlosliwych ludzi to sie nie wyplacisz z podatkami. ja nie wiem jak mozna sie cieszyc ze ma po studiach kase tylko z korkow. to jest praca na czarno i spac spokojnie nie mozna bo w kazdej chwili mozna skonczyc w pier..dlu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Zgadzam sie z przedmowczynia...ja nadal pracuje na normalnej umowie w nowej pracy, ale jako ze nie wiem czy za 2 meisiace przedluza mi umowe, nie zrezygnowalam z lekcji pryw. Udzielam lekcji w dni wolne od pracy. Jako DODATKOWY zarobek lekcje sa super.No i juz sie nie wsciekam, gdy ktos odwola lekcje, bo zrodlo STALEGO dochodu mam tymczasowo zapewnione...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem o co Wam chodzi
dziewczyny:) udzielam lekcji prywatnych legalnie, place normalny ZUS i normalne podatki:) nie chce uczyc w szkole wiec nie ucze, chce pracowac we wlasnej firmie wiec to robie, jesli ludziom to przeszkadza no to jest to ich problem :) a nie odpowiedzialyscie mi na pytanie ile kosztuja u Was korki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w lublinie
biore 70 zl za 45 minut. z dojazdem - 90/45, jesli mam dwie osoby na lekcje to biore po 50 od glowy a z dojazdem po 60 tez jestem ciekawa jak w innych miejscowosciach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w warszawie
studenci biora po 10 zl za godzine przynajmniej u mnie na osiedlu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skończyłam anglistykę, drugi rok uczę w szkole, niestety nie mam pełnego etatu, dorabiam sobie korkami i w tamtym roku miałam jeszcze kursy unijne, a teraz na razie czekam, może się coś wyklaruje, z tych kursów unijnych niezła kasa jest. PS TO JA ZAŁOŻYŁAM TEN TEMAT KILKA LAT TEMU POD NIKIEM LADY STONEHENGE :) Jestem zdziwiona że jeszcze jest 'na fali'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skonfundowana...
no niestety jest wciaz aktualny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TO PRAWDA Z tymi 10 ZL????????
nie no blagam Was co to za stawka jest?????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plplpl
i aktualny będzie, jeszcze długo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anglistki
mysle zeby zalozyc mala szkole jezykowa na wsi jak myslicie warto? znajde pracownikow i uczniow? poradzcie zielonej kolezance

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość london
na wsi? tam co drugie dziecko jest niedoywione, ludzie nie maja kasy na jedzenie, a na nazuke jezyka tym bardziej.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suspicious
Hej ;) ja w tym roku zaczelam filologie angielska ze specjalizacja pedagogiczna, niestety zaocznie, bo na dzienne nie udalo mi sie dostac, jednak zamierzam probowac za rok ;) a w wakcje marzy mi sie jechac na Camp America ;) mysle ze pobyt w Stanach na CA, ktory jest podobno jednym z najlepszych pracodawcow na swiecie, moze bardzo pomoc w przyszlych poszukiwaniach pracy.. nie mowiac o samym pobycie w USA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość london
w stanch ?tak kryzys. zapraszamdo mnie do londnu na wakacje najlepszy kurs wakacyjny jest w renomowanyn Oxfordzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suspicious
Camp America to nie kurs wakacyjny tylko program work&travel - przez 9 tygodni pracujesz na campie, pozniej podrozujesz do końca swojego pobytu, wszystkimi sprawami organizacyjnymi jak loty, wiza czy zalatwianie miejsca pracy zajmuje sie wlasnie CA, jak dla mnie super sprawa ;) co z tego ze w stanach kryzys, wszystko funkcjonuje normalnie i nie widze powodu zeby przez to zrezygnowac z jednego ze swoich wiekszych marzen ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fulam
zaprosze do siebie studentke anglistyki,anglia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość @@@
A mnie dziwi, że tak niewiele z wypowiadających się tu osób, chce zostać tłumaczami - jak na mój gust to swietna praca ichyba nieźle płatna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maine7
ja chciałabym zostać tłumaczem przysięgłym po przeczytaniu wszystkich postów z okresu paru lat - popadłam w depresję skończyłam zaocznie anglistykę o specjalności translatoryka, uczę się obecnie na kursie prawa - ale czuję sie zagubiona w tym wszystkim, zawsze marzyłam o anglistyce, a jak juz mam te studia to widzę, że czasy przyszły naprawdę ciężkie, a jestem w latach posunieta niestety zero doświadczenia w tłumaczeniach chyba źle że to wszystko przeczytałam, bo tylko wpadłam w panikę bosheee:((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cromonch
Trafiłem na ten wątek przypadkiem, jestem na 15 stronie i mi ręce opadają. Dlaczego wielu Polaków tak usilnie próbuje znaleźć błędy w czyimś angielskim (a sami często mówią niewiele lepiej). Jeżdżę na delegacje zagraniczne i spotkałem się z już z różnymi problemami językowymi (brak H i problemy z TH u Francuzów, pomyłki w samogłoskach u Hiszpanów itd. - nie żebym wytykał, ale to najzwyczajniej słychać i nie da się przeoczyć). I nikogo w moim środowisku nie obchodzi jakie błędy kto robi tak długo jak każdy każdego rozumie. Znam osoby na bardzo wysokich stanowiskach, komunikatywnie i spontanicznie posługujące się angielskim, ale cały czas robiące szkolne błędy typu: "I say you" zamiast "I told you". I co? I każdy jest zadowolony bo znajomość języka jest wprawdzie koniecznością, ale nie priorytetem. Oczywiście osoby z wymuskanym angielskim, po których dopiero gdy powiedzą coś dłuższego widać, że nie są nativami też spotkałem, ale osoby takie mogę policzyć na palcach jednej ręki. Ja również mówiłbym koszmarnie gdyby nie to że kilka lat temu stwierdziłem, że polska telewizja jest nic nie warta i przerzuciłem się na amerykańskie programy informacyjne, seriale i filmy dokumentalne, których w necie zatrzęsienie. Jak czytam wypowiedzi, że jedyną drogą do dobrego angielskiego jest ukończenie anglistyki to nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Obczajcie proszę tego gościa: http://www.antimoon.com/learners/tomasz_szynalski.htm A w szczególności próbki audio w których czyta fragment powieści po angielsku. Jest to najlepszy amerykański angielski jaki kiedykolwiek miałem okazję usłyszeć u Polaka, oczywiście zaraz "kolejna anglistka2" się do czegoś przyczepi, że to akcent amerykański, a nie cudowny RP, albo że wymowa wymuszona (jak to przy czytaniu na głos bywa) czy coś jeszcze. Ale prawda jest taka, że gość ten mówi nieporównywalnie lepiej niż prawie każda anglistka jaką spotkałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Maine7: Jeśli chcesz zostać tłumaczem, to postawiłabym ZWŁASZCZA na doświadczenie. Ja nie studiuję anglistyki, a pomimo tego już od dłuższego czasu pracuję jako tłumacz, bo moi zleceniodawcy doceniają moje doświadczenie właśnie. Na początek radziłabym zrobić kilka tłumaczeń choćby w ramach wolontariatu, dla organizacji pozarządowych, żeby móc się czym pochwalić w CV.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjvhdkjhsd
up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytanie do osób które wyciągają z korepetycji ok 60-90zł. Jestem po anglistyce (mgr) i chcę 40zł (Warszawa, ale i tak nikt się nie zgłasza, mimo że doświadczenie mam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo jeszcze trzeba wiedzieć JAK I GDZIE się ogłaszać, żeby zawsze mieć komplet uczniów :) Warto wykorzystać kilka sztuczek marketingowych i dobrze się rozreklamować. Ja tak zrobiłam i co kilka dni dzwoni do mnie nowa osoba z zapytaniem o korepetycje, a ja już nie mam wolnych miejsc od połowy października :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak jak mówi Helenka z okienka - najlepszą reklamą są pozytywne opinie i sukcesy twoich uczniów, którzy potem polecają cię znajomym. Naprawdę dobrzy korepetytorzy nie muszą się nawet ogłaszać, informacje o nich roznoszą się pocztą pantoflową i większość uczniów trafia do nich z polecenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trololo!
up up!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majowa Panno
och zgadzam sie z Toba:) wreszcie normalny czlowiek a nie jakas wyfiokowana kolejna anglistka w szkole (GIMNAZJUM!!!!) moja córke uczy pani od angielskiego ktora kaze im wymawiac slowo HUMOUR - jumor ( J U M O R ) a na moj protest (taki delikatny bardzo) moje dziecię otrzymalo jedynke z angielskiego i nie mowcie mi, ze osoby po anglistyce sa takie doskonale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pablichoman
teraz anglistów jak nasrał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pablichoman: Rzeczywiście anglistów jest mnóstwo, ale ilu z nich jest naprawdę DOBRYCH w tym co robi? A ci kiepscy nie są żadną konkurencją, jak ktoś ma talent i odrobinę zaradności to zawsze się wybije ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mikoołajkowy
up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×