Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość załamana mężatka

mąż-impotent jak żyć?

Polecane posty

I co? Będę kolejną, która musi gdzieś ujawnić swój problem żeby nie zwariować. Jestem mężatką od 9 lat. Mam 35 lat. Dwa lata po ślubie i udanym życiu sexualnym mój mąż miał wypadek motocyklowy. Od 7 lat jeździ na wózku, który wspólnie jakoś pchamy. Kocham go, to dobry chłopak. Żal mi go. Dużo by pisać ile przeszliśmy i ile przechodzimy, jednak na pisanie o tym nie mam siły. Tak jak wiele z Was niszczy mnie brak sexu. Czasami coś tam próbujemy, ale mój mąż nie ma popędu sexualnego i to co lata temu bylo sexem przez duże S, dziś jest uprzejmością. Żal myśleć, chce się tylko płakać. Nie możemy mieć dzieci, mąż nie może, a ja przy nim. Przeszliśmy już przez nieudane inwitra i inseminacje, a komplikacje po nich ciągle dają o sobie znać. Na zewnątrz jestem dziarską dziewczyną, w środku nie ma mnie. Po trzech latach od wypadku miałam romans, wstydzę się tego, ale tak bardzo potrzebowałam czułości i bliskości. Mąż niczego z tych spraw ode mnie nie chciał, ucinał tematy, zamykał się w sobie. Zresztą co miałam i mam mu powiedzieć skoro wiem, że to nie jego wina, że nie może się ze mną kochać. (Nie piszcie tylko, że ma palec i język żeby zrobić mi dobrze, bo to mogę sobie sama zrobić, wibratory też przerobiliśmy - czułam pustkę po takim "wibrowanym zabiegu", chodzi o intymny związek o czułość o...). Źle się czułam z tym romansem, tzn. sex postawił mnie na nogi, chciało mi się wstawać rano do pracy, ubrać, śmiać, ale bałam się, że oddalę się za bardzo od męża i nie będę potrafiła z nim żyć, a on wymaga opieki cały czas. Nie jego wina, że trafił na wózek i nie moja. Nie chcę od niego odchodzić, choć czasami mam wszystkiego tak bardzo dość. To co pisze nierozwiedziona - zostałam wychowana w ogromnym poczuciu odpowiedzialności i to ciągnie się za mną. Nie umiałabym sobie poradzić z tym, że zostawiłam niepełnosprawnego męża, mimo, że żyję z nim jak z bratem. Nie chcę żeby zabrzmiało to tak, że jest mi z nim źle. Sama nie wiem jak to nazwać. Cierpię z powodu braku dzieci, cierpię z powodu braku sexu, czułości, przytulania, dotykania, całowania.... Jestem przytłoczona ilością obowiązków - 7 lat to kawał czasu. Trochę chaotyczna ta moja wypowiedź, ale ciężko to wszystko ująć w prosty sposób. Wracam do romansu - po dwóch latach zakończyłam go, choć wiedziałam, że będzie mi ciężko bez sexu. Tłumaczyłam sobie, że muszę się skupić na budowaniu związku z moim mężem, że kiedyś "będzie mi to wynagrodzone:-)", ale czuję się coraz bardziej sfrustrowana, nie wiem, czy nie mam jakiejś łagodnej formy depresji, bo nic mnie nie cieszy. Brak mi perspektyw, skupiam się na pracy. Mąż jest odludkiem, lubi samotność, nie lubi towarzystwa, mało ze mną rozmawia. I tak żyjemy z dnia na dzień. Często płaczę, gdy on tego nie widzi, gdy coś zauważy obwinia siebie, więc nie chcę mu tego robić - błędne koło. Często śni mi się sex, kilka razy przebudziłam się z uczuciem orgazmu, po przebudzeniu chciało mi się tylko płakać, że tak rozładowuję swoje potrzeby. I co tu robić? Czasami myślę, że tylko odebranie sobie życia mogłoby to wszystko zakończyć, ale życie jest takie piękne i takie kruche... drugiego nie będzie. Tak bardzo chciałabym móc po prostu kochać się ze swoim mężem. Bez myśli, że żeby mieć odrobinę sexu muszę zdradzić. Romans miałam raz, ten chłopak się we mnie zakochał, ja też za bardzo się zaangażowałam i dlatego to przerwałam, chciałam tylko sexu, a to nie takie proste, bo tam gdzie jest udany sex i ludzie się dogadują pojawiają się uczucia... Nie oceniajcie mnie zbyt pochopnie za ten romans, wiem, że to złe. Ale przede mną perspektywa życia bez sexu, a to niszczy mnie. Nie wspomnę tu jak bardzo cierpię z powodu braku dzieci, bo nie o tym jest wątek, to za trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do malopolskiej35
Nikt nie ma prawa Cie oceniac, to co przezyliscie jest tragedia. Ja sama nie wiem co bym zrobila, mysle, ze tez bym weszla w romans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
topik stary, ale sie wypowiem. na widok tak wrednych, a i zapewne niepięknych już bab jak autorka - facetom po prostu nie staje. poznałby miłą i uczuciową, przestałby być impotentem. u facetów podniecenie też rodzi się w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc84
Tak was czytam i się zastanawiam, czy w ogolę jeszcze warto coś w życiu robić, starać się itp. Może nie warto już się o nikogo starać, bo potem ta osoba okaże się być taka jak autorka tematu. Impotencja jako choroba nie jest łatwa do wyleczenia, ba, czasem w ogolę nie można nic zrobić. Owszem, może powinien spróbować iść do lekarza, ale po twoim zachowaniu , na jego miejscu, też bym nie poszedł. Ciekawe, jakbyś się czuła, gdybyś była np bezpłodna, a on by się z ciebie śmiał i kazał ci spać w salonie? Produkujesz się tutaj , że niby przez rok coś tam próbowałaś, a samo leczenia mogło by trwać (nawet bez żadnych efektów) wiele lat. Co więcej, może jego impotencja to Twoja wina? Pamiętaj, ze to czasem tylko kwestia psychiki, a czytając twoje posty mam postawy, aby sądzić, że tak też mogło być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ziaba, co Cię napadło? impotencja najczęściej jest skutkiem miażdzycy naczyń krwionosnych, są zatkane cholesterolem i nie dają rady ukrwić penisa, aby stanął do akcji i co to ma wspólnego z kobietą? chyba jedynie kiedy niezdrowo gotowała- a facet jak ta mała bezwolna dzidzia, wpierniczał to, co na stół dawała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc84
Oj nie, radze poczytać trochę fachowej literatura. Podpowiedź : kobiecie pisma, internetowe poradniki i gazetowe artykuły to nie jest fachowa literatura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzka492
Jestem mężatką od ponad 20 lat,ja mam 40 a mąż 42 lata. Jak widać bardzo wczesnie wyszłam za mąz i właściwie sama ciągnę ten wózek, ja musze podejmowac wszystkie decyzje bo moja druga połowa uważa że zrobię to lepiej a ja mam juz dość. Marzy mi sie facet który niekoniecznie podejmie za mnie jakąś decyzję ale chociaz spróbuje przedyskutowac ze mną różne warianty, przy którym odzyskam poczucie bezpieczenstwa, który bedzie moim partnerem a nie podopiecznym. W dodatku mój mąż jest impotentem od okolo 5 lat. Do zeszłego roku mi to nie przeszkadzało, myslalam ze jestem oziebła seksualnie. Jednak w zeszłym roku zakochałam sie, miałam romans i okazało sie ze seks to niesamowita sprawa. Przy tym drugim poczułam sie piekną seksowną kobietą i nagle okazało sie ze potrzebuje seksu jak kazda normalna kobieta, ze potrafie zachowywać sie uwodzicielsko, czerpac radosc z bycia razem itp. Kiedys nie wyobrazałam sobie jak mozna dopuścić się zdrady, było to dla mnie nie do przyjęcia a jednak zycie jest pelne niespodzianek. Dodam ze nie kocham meza od trzech lat, uswiadomilam to sobie po tym co wtedy zrobił. Straciłam do niego zaufanie, odebrał mi poczucie bezpieczenstwa i jeszcze wciagnał w to 10 letnie dziecko.Wybaczyłam ,zostałam. Nikt nie ma prawa oceniac kobiet ktore nie radza sobie w zwiazkach z impotentami. Trzeba samemu przezyc cos takiego zamiast oskarżać i obrażać. Seks jest najpiękniejszym sposobem na okazanie uczucia, czułosci i bliskości. Jedni potrafią bez tego zyc inni nie i tyle. Teraz sama zastanawiam sie nad rozwodem, to trudna decyzja mimo jego "ułomności" i braku miłości z mojej strony. Mąż jest dla mnie jak brat, zawsze będzie mi bliski ale wydaje mi sie ze to za mało aby ciągnąć dalej ten związek. Przeraza mnie sama mysl ze mialabym tak zyc przez nastepnych kilkadziesiat lat :-( . Rozumiem nierozwiedzioną i załamaną mężatkę , ich męzowie dokonali wyboru i sami beda winni ewentualnego rozpadu swoich zwiazkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sabina2626
Wyśmiewanie nie jest dobrym pomysłem. Człowiek się tylko zamyka w sobie i brnie głebiej w bagno. Pomóż mu z tego wyjsć i zacznij działać. Może kup mu taki specyfik http://skutecznetabletkinapotencje.pl ? Podobno pomaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kerba
Jeju..niestety mam podobny problem:( Jestem mezatka od maja.. znamy sie od 3 lat. Maz mnie przytula i caluje ale .. nie kochamy sie od roku:( wielokrotnie rozmawialismy na ten temat ,ale on milczy. Mowi jak mu przykro, ze nie wie co zrobic, ale.... nie robi nic. Mi brakuje juz pomyslow :( no i boje sie znowu odrzucnia. Strasznie sie czuje samotna.. obok mojego ukochanego meza:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samantha 32
Samantha 32 Witam nie wiem czy dobrze trafiłam ale może jest mi w stanie ktoś pomóc poradzić bo sama już nie daję rady .....mój problem polega na tym ....jestem mężatką około 2 lat w sumie w tak małym stażu sprawy łóżkowe powinny iskrzyć jest jednak inaczej . W moim małżeństwie nie wiem co sie dzieje ale jest to dziwne i nie wiem jak sobie to wszystko wytłumaczyć na początku było dobrze ....sex i te inne sprawy były udane po roku czasu jednak coś się zaczęło psuć ...otóż mój mąż zaczął mieć problemy w łóżku często zdarzało się że po pięknej grze wstępnej do finału nie dochodziło ....bo członek robił się miękki , kilka razy przemilczałam to a nawet mówiłam mężowi że to nic że następnym razem będzie dobrze ...po jakimś czasie mąż powoli zaczął unikać sexu tłumacząc się że jest zmęczony i tak dalej , potem przeniósł się do innego pokoju spać .....w ostatniej teraz chwili unika nawet przytulania twierdząc że nie ma takiej potrzeby ...po kilkunastu rozmowach z mężem prosiłam go żeby poszedł do lekarza się przebadać , może coś jest nie tak , ale warto wiedzieć najpierw powiedział, że pójdzie a ostatnio stanowczo stwierdził, że to jego problem i do zadnego lekarza nie pójdzie . proszę pomóżcie mi zrozumieć tą całą sytuacje i zachowanie męza dodam że chyba mam podobna sytuację do załamanej też jeśli chodzi o rozwód to mu to nawet na ręke byle tylko nie miał wstydu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samantha 32
Samantha 32 Witam nie wiem czy dobrze trafiłam ale może jest mi w stanie ktoś pomóc poradzić bo sama już nie daję rady .....mój problem polega na tym ....jestem mężatką około 2 lat w sumie w tak małym stażu sprawy łóżkowe powinny iskrzyć jest jednak inaczej . W moim małżeństwie nie wiem co sie dzieje ale jest to dziwne i nie wiem jak sobie to wszystko wytłumaczyć na początku było dobrze ....sex i te inne sprawy były udane po roku czasu jednak coś się zaczęło psuć ...otóż mój mąż zaczął mieć problemy w łóżku często zdarzało się że po pięknej grze wstępnej do finału nie dochodziło ....bo członek robił się miękki , kilka razy przemilczałam to a nawet mówiłam mężowi że to nic że następnym razem będzie dobrze ...po jakimś czasie mąż powoli zaczął unikać sexu tłumacząc się że jest zmęczony i tak dalej , potem przeniósł się do innego pokoju spać .....w ostatniej teraz chwili unika nawet przytulania twierdząc że nie ma takiej potrzeby ...po kilkunastu rozmowach z mężem prosiłam go żeby poszedł do lekarza się przebadać , może coś jest nie tak , ale warto wiedzieć najpierw powiedział, że pójdzie a ostatnio stanowczo stwierdził, że to jego problem i do zadnego lekarza nie pójdzie . proszę pomóżcie mi zrozumieć tą całą sytuacje i zachowanie męza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barmar6
mam ten sam problem i wiem co przechodzisz Zlosc jes taka ze gdybym miala bron to bylby martwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carolka07
podnoszę temat...chyba bardziej,żeby się wygadać... Jesteśmy małżeństwem od 8 lat. Mamy wspaniałego 5-letniego synka i z pozoru udane życie. Kochamy się i szanujemy. Ja mam 32 lata a mój mąż 47. Kiedyś sex był cudowny... To mąż pokazał mi jak czerpać z niego przyjemność i się nim cieszyć. To dopiero przy nim zobaczyłam co to jest orgazm i "połknęłam bakcyla" hihih. Od 1,5 roku nasze życie seksualne powoli umiera. Stres,zmęczenie,problemy wkraczają między nas. I chociaż dochodziło między nami czasami do zbliżeń, to mam wrażenie,że były wymuszone i na odczepnego-żebym nie miała "focha". Ale czułam,że mój mąż myśli tylko o tym żeby jak najszybciej skończyć i pójść spać. Nie liczyła się w ogóle moja przyjemność. zapomniałam co to orgazm. Ale tłumaczyłam go i usprawiedliwiałam,że stres,praca itp... Od pół roku nie kochamy się w ogóle. Mąż jest zmęczony albo źle się czuje. Czasami próbujemy sprawiać sobie przyjemność ale coraz rzadziej.Coraz częściej płaczę w poduszkę... Brakuje mi sexu! Nawet nie przypuszczałam,że tak bardzo będzie mi go brakowało. Wczoraj próbowałam sprawić mężowi przyjemność oralnie, ale po moich długich i wyczerpujących próbach mąż stwierdził,że nie ma ochoty i musi do toalety. Ręce mi opadły!!! I wybuchłam. Powiedział mi,że prawdopodobnie jest impotentem bo nie ma ochoty na sex i zbliżenia. Nie potrzebuje tego i że mogłam się tego spodziewać skoro związałam się z mężczyzna starszym o 15 lat. A ja! Gdzie w tym wszystkim jestem ja. Czuje się jak jakaś straszna napalona baba. Powiedziałam,że można przecież pójść do lekarza i spróbować,że nie można się poddawać. Są przecież leki... A on stwierdził,że się reklam naoglądałam. Myślę,że nie ma to związku z inna kobietą. Kocha mnie. Mówi mi to codziennie, ale pomimo tego czuje się sfrustrowana i nieszczęśliwa. Nie wiem jak mam do niego dotrzeć. Może zmienię naszą dietę i tryb życia, może będę cierpliwe czekać ?ale jak długo? Czytając wasze wpisy tracę nadzieję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejna wiara
"Może zmienię naszą dietę i tryb życia, może będę cierpliwe czekać ?ale jak długo?" niech zgadnę...... DO USRANEJ ŚMIERCI? "Powiedziałam,że można przecież pójść do lekarza i spróbować,że nie można się poddawać. Są przecież leki... A on stwierdził,że się reklam naoglądałam." a nie ma racji z tymi reklamami? "32 lata a mój mąż 47. Kiedyś sex był cudowny..." - kiedyś nie słuchałaś tych co ci odradzali związek z facetem o 15 lat starszym. Ty wiedziałaś, że jest cudowny i miałaś w dupie tych co mówili: zabaczysz za parę lat. I jak większość tych co mają w dupie słuchanie płaczesz, że będąc u szczytu potrzeb seksualnych nie masz co do dupy włożyć. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję Wam forumowiczki i rozumiem Was. Mam podobny problem i pod wpływem waszych postów zastanawiam się czy nie zakończyc mojego związku , który trwa na tyle krótko , ze nie bedzie to wielką tragedią. Na pewno bedzie łatwiej się pozbierać teraz niż za kilka lat. W grudniu poznałam mojego partnera , w połowie stycznia pierwszy raz próbowalismy współzyć, oczywiście nic z tego nie wyszło z powodu braku erekcji , przyjęłam to bardzo spokojnie , wiadomo stres zwłaszcza ze partner bardzo chciał , później były kolejne próby i nic , nawet jesli ma erekcję to trwa 2-3 min i nie jest to pełny wzwód. On jest wspaniałym człowiekiem , mówi , ze bardzo mnie kocha , jest czuły delikatny , ale niestety chyba jest impotentem. Mam 45 lat , on 55 i jakoś nie wyobrazam sobie związku bez seksu , a samo całowanie czy przytulanie to dla mnie zbyt mało. Sugerowałam mu pójscie do lekarza , niby przyznaje mi rację ale nic nie zrobił w tym kierunku , mam wrazenie ze liczy na cud , a przecież biorąc pod uwagę jego wiek jest bardzo prawdopodobne , że jest to problem fizjologii i czas tu niczego nie zmieni chyba że na gorsze. Chociaż mieszkamy 20 min od siebie spotykamy się raz czy dwa w tygodniu , bo zawsze ma coś waznego do zrobienia, a ja mam wrazenie , że unikanie spotkań jest związane z problemem braku erekcji. Zaczynam sie bać co będzie dalej , boję sie że zaangazuję się jeszcze bardziej i będę przezywała podobne katusze jak inne kobiety , nie wiem co robić dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To teraz Jatez;;;
Prawie 9 letni zwiazek i od 7 lat bez sexu;) Mieszkam z bratem tak bym to ujela lub czasami jak mowie z najlepsza przyjaciolka,bylam tak dlugo zwodzona ze zok ,myslac ze sie cos zmieni . I tak jak wiekszosc dziewczyn jestem zgrabna ,to nie zycie to porazka!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To teraz Jatez;;;
nie ta minka miala byc .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeglądnęłam wątek
i jestem w szoku,podstawą związku jest jednak sex,który buduje bliskość,poczucie wspólnoty,,,oczywiscie z jakiś powodów,akt sexualny moze zostac pominięty-ale coś musi być zastępczego,bo trwanie yylko obok siebie to..straszne smutna perspektywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co z a prymitywy
...pisać to to się nauczyło i bełkoczą....do wideł się nie nadajecie prostaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wideł może się nie nadajemy
bo do tego trzeba mieć odpowiednie wykształcenie i przeszkolenie albo urodzić się z widłami w ręku ale może do taczki bym się nadała:) takiego prymitywa powyżej na taczkę...i w lasssss:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baba z wozu a koń za nią
ja bym takiego ze sflaczałym wyyebała z chaty:P no chyba żeby jakieś rozwiązanie zaproponował w postaci zdrowego dużego prącia z miłą obudowa :D to tak we trójkę bym mogła:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wideł może się nie nadajemy
:P to fakt ,,,potrafimy byc straszne:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klasyka...
...mutacji zośniętego mUUzgUU z macicĄ.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klasyka...
....aspekt małżeństwa zaczyna się i kończy na poczuciu wypełnionej chÓÓjem pIIzdy......najjlepiej by chÓÓj penetrował wnętrze mÓÓzgu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klasyka...
...potraficie być straszne tylko mając argument szantażu dzieckiem ... manipulując poczuciem odpowiedzialności faceta......co za prostactwo w stringach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem jak to robisz
ale twój ujj penetruje cie widać zupełnie i zalewa coś styki ..idź do wc ,i sobie ulżyj,boś spięty🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klasyka...
...podpaski wam się przesunęły od rana....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie stosuje tego
ale ty nie używasz pasty do zębów,bo coś straszni capi:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To teraz Jatez;;;
moze ktos nomalny sie wypowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×