Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

notebook

mężatki a koleżanki

Polecane posty

dlaczego 90% dziewczyn kiedy złapie już faceta olewa koleżanki lub potrafi rozmawiaż już jedynie na tematy związane z jednym tj. małżeństwem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm skądś to znam..... może koleżanki uważają , że jedynym priorytetem w ich życiu było wyjście za mąż i dlatego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie lubie generalizowaś ale w naszym kraju rzeczywiście sporo jest kobiet, które uważają ze ich największym życiowym dokonaniem jest złapanie mąża w starszym wieku gdy zdobywają juz doświadczy ich trochę prawdziwe życie częśto pryłazą w łachę do koleżanek z dawnych lat smutna prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie to przygnębia, bo moje osobiste pseudo kolezanki tak zrobiły. kurczowo trzymają się mężów i zapomnij o odwiedzinach czy spotkaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem, może nie powinnam się udzielać bo mężatką nie jestem ale skoro mieszkamy razem już prawie 3 lata, wiec papierek i wizyta w kościele niczego nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem mężatką ale dalej mam koleżanki:) też mężatki ale i panny, rozwódki i myślę że to takie lekkie generalizowanie. Wprawdzie jak rodzi się dziecko to wtedy tego czasu owszem, jest mniej, ale to zrozumiała kolej rzeczy. A kantem to i koleżanka może puścić, nie tylko mąż:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DLATEGO UWAŻAM TAK JAK WY ZE PO ŚLUBIE KOBIETA NIE POWINNA BYĆ TYLKO SŁUŻEBNICĄ PAŃSKĄ POZBAWIONĄ KONTAKTÓW TOWARZYSKICH:) umiar wszędzie wskazany:) a tak serio to tak troche mi żal tych młodych małżeństw dla których jedyną rozrywką po ślubie staje się wypad na griila do teściów:) wrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale rzeczywiście sporo takich młodych małżeństw choćby u siebie w rodzinie obserwuje. Mam wrażenie, że wśród niektórych uchodzę za jakiś egzotyczny okaz – bo właściwie teraz będąc mężatką mam naprawdę super życie towarzyskie – bo wiadomo wreszcie wlasne mieszkanko to często imprezy itp. Poza tym jak sie chce to zawsze znajdziesz czas na pogaduchy czy zakupy z kumpelą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak...ale
co wyobrazacie sobie ze wasze kolezanki po slubie beda spedzac z Wami tyle samo czasu co wczesniej lub nawet wiecej?? heh chyba normalne ze nie...przeciez maja swoje obowiazki, rodzine i osobe ktora kochaja przy sobie :) ciekawe czy wy po slubie tez bedziecie takie super psiapsioly, spedzajace kazda wolna chwile z kolezanka :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie kasia mala
mam cztery kumpele z dziecienstwa. kazda z nas wziela slub. i mamy swoje srodowe spotkania, bez ogonów :) oczywiscie czasem rozmawiamy o mezach, ale na tych spotkaniach to temat zakazany ( podobnie jak praca). i nigdy nam tametów do rozmów nie brakuje. mi sie wydaje, ze jak poprzedniczki mówiły: jak sie nie ma innych wartosci, marzen planów czy zainteresowań, to gada sie wciaz o malzenstwie. a co najwazniejsze: szkoda, ze 90% facetów po slubie traci imiona na rzecz przydomka "mąż" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biedna biedna
Ja co prawda jeszcze panna lae jesteśmy razem 8 lat i od 5 lat mieszkamy razem,moje "przyszywane siostry" mają już mężów...i żadna ,naprawdę żadna nie olała reszty...Jest odwrotnie teraz staramy się spotykać jeszcze częściej żeby odpocząć od facetów, obgadać ich,potańczyć i wypić...taka odskocznia od codzienności.Dodam że dwie w nich mają dzieci poniżej 3 roku i maluchów na zmianę pilnuje którejś mama.Ale dużo też zależ od męża...niestety niektórzy najchętniej by żony z domu nie wypuszczali,a one sie na to godzą...no bo po co im tygodniowa kłótnia z powodu 2-godzinnej przyjemności? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adella25
Nie tylko nie utrzymują kontaktów ale też sprawiają że ich faceci też zrywają kontakty. Moja była najlepsza przyjaciółka właśnie zerwała ze mną kontakt przez faceta, nawet nie męża. Nawet na głupiego smsa nie raczyła odpisać. Przyjaźniłyśmy się od podstawówki poprzez liceum, potem jeszcze na studia poszłyśmy te same i ona poznała faceta na pierwszym roku. Po pół roku się do niego wyprowadziła i koniec. próbowałam ją wyciągnąć na piwo albo na pizzę i w ciągu całego roku nie potrafiła znaleźć godziny czasu. nawet w urodziny zrobiłam imprezę a ona mnie olała. Ale w tym czasie znalazłam nowych kolegów z grupy którzy mimo tego że mieli drugie połówki to potrafili znaleźć czas na życie towarzyskie. Z jednym z moich kolegów się zakochałam i wyszłam za niego za mąż ale to już inna bajka. W każdym razie tego faceta mojej kumpeli widywałam w barze czasem. Jak byliśmy na ostatnim roku on znalazł sobie inną i nagle moja kumpela zaczęła mi pisać smsy i chciała ze mną wychodzić, ale niestety nie wypaliło to bo przez te wszystkie lata stała mi sie obca i nawet nie mieliśmy o czym gadać. Teraz ciężko jest mi się zorganizować, bo praca, dom, jeszcze teraz podyplomowe studia robię ale jak znajomi dzwonią to idziemy oboje z mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiadomo, że w pewnym stopniu po ślubie niektóre priorytety się zmieniają i życie już może nie wyglądac tka, jak to było przed ślubem, zwłaszcza, jesli się mieszkało samemu, było na garnuszku u rodziców, wtedy właściwie nic się konkretnego nie robiło więc miało się czas na koleżanki. Po ślubie jednak nieco sytuacja się zmienia, człowiek wtedy (z założenia) pracuje, przychodzi do domu, a tam już nie ma mamusi tylko mąż, który czeka na obiad (taki stereotyp ;) ) no i wieczorem już się czlowiekowi nic nie chce, tylko poleżec przy mężu i takie tam, przy okazji trzeba coś posprzątac, wyprac, pojechac na zakupy itd. Wydaje mi się to normalne... ...ALE... ...tydzień ma 7 dni a miesiąc 30/31. Nie wydaje mi się jednak, żeby (pomimo tych obowiązków domowych) było AŻ TAK CIĘŻKO znaleźć jeden wieczór w tygodniu tylko dla siebie i koleżanek i nie móc wyjść gdzies z domu BEZ męża. Trzeba umieć wypośrodkowac, znaleść granicę, nabyc umiejętność oderwania się, wpuszczenia nieco powietrza do związku, niechęć do ciągłego kiszenia się we własnym sosie. Ja, pomimo tego, że mam męża i obowiązki domowe oraz cały dom właściwie na moim utrzymaniu (bo dzieci jeszcze nie mamy a kot sam po sobie nie posprząta) to zawsze znajdę czas, jeśli koleżanki równiez znajdą się w tej samej strefie 'czasoprzestrzeni" (wiadomo że one tez pracują, studiują w innym mieście). Poza tym mężczyznom tez nalezy się jakaś swoboda, izolacja od kobiet. Jak chce sie umówić z kumplami na piwo - prosze bardzo. Grunt żeby wrócił stęskniony itp. :) Oczywiście WIADOMO, że wszytsko musi się odbywac w granicach rozsądku i wteyd zawsze będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez mam parę takich kolezanek, które jak złapały męża, to juz tylko mąż i mąż, ewentualnie jak sie spotkac, to tylko z innymi małżeństwami. No a jak sie pojawi dziecko, to juz koniec, nie ma co liczyc na spotkanie. Ale one zawsze miały takie ciagotki. Strach przed ludźmi, zawsze tylko sprawdzone sytuacje, nic nie próbowac nowego, nic nie ryzykować. Jak już sobie znalazły bezpieczna norkę, to tam siedzą. całe szczeście nie są mi to osoby jakos szczególnie bliskie i nie jest to dla mnie wielka strata. Jak ktos z natury jest otwarty, wesoły, towarzyski, to ani mąż nie bedzie przeszkodą, ani dziecko, ani nic innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×