Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

riplej42

ŻYCIE PO ROZWODZIE - REAKTYWACJA

Polecane posty

dobra teraz o mnie.. zbieram się na szczerość od tygodnia.. napisze krótko...dałam męzowi szansę-tym razem naprawde ostatnia.. nie moge i nie chcę się tłumaczyc z tego... wiem jakie macie zdanie na ten temat... mam nadzieje, ze mnie stąd nie przepędzicie..zżyłam sie z wami a zwłaszcza z 2 osobami..stellla i przemem..:) to by było na tyle moi drodzy..ulzyło mi, że wam o tym napisałam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
katie27... ja wiedziałam, że to zrobisz. Trzymam kciuki. Daleka jestem od radzenia wszystkim, żeby konczyć małzenstwa. Mi sie nei udało, ale Tobie z całego serca życzę, by sie udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
katie - wierzę... tak jak moja o rozwodzie i nadal zastanawiam sie gdzie popełnilam błąd, że on mnie tak nienawidził i zdradzał... co zrobilam nie tak? powiem szczerze... chyba chciałabym być w Twojej sytuacji... bo Ty go kochasz i on walczy... moj nie walczył... a chciałabym go teraz przytulić... kurwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czas pokaże czy dobrze zrobiłam...jedno jest pewne...pozbyłam sie złudnych nadzieji i teraz tez nimi nie zamierzam zyc..ale wierze, że cięzka praca moze przynieść efekty-jesli ktos tego chce... co do ciebie koniec życia...pamietaj to nie twoja wina..nie dręcz się takimi pytaniami..przytul sie do tego który na to zasługuje..i dbaj o siebie..fizycznie i psychicznie..bo jestes wartościowa osoba i cale zycie przed Toba..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koniec życia, nie wiem, co powiedzieć w takiej chwili ( trudno gratulować). Myślę tak jak Katie. Nie możesz siebie winić o rozpad małżeństwa. Radzę Ci :zapomnij o nim. Boję się, że gdy mu z laską nie wyjdzie -zechce do Ciebie wrócić, a Ty go przyjmiesz z otwartymi ramionami. On nie zasłużył na Twoją miłość! Myślę że chcesz się przytulić do kogoś wartościowego, a nie do ex.Piszesz o nim, bo znasz tylko jego ciało, jego zapach i żyjesz wspomnieniami..... Z dnia na dzień będzie lżej, bo ból będzie malał. Niestety musisz się na niego przygotować. Czytałam, że żaloba po śmierci bliskiej osoby trwa rok, a po rozwodzie aż dwa lata. Ja lizałam rany po związku trzy, ale wierz mi-one się zabliźniają.Oczywiście, że gdzieś w środku mnie jest wielki ból i żal, ale można to opanować i żyć w miarę szczęśliwie. Trzymaj się kochana i zaglądaj tu do nas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jedno.....Koniec życia, myślę, że nie powinnaś odbierać od niego telefonów. Inaczej nigdy się od niego nie odetniesz. Ma co chciał. Niech żyje wlasnym życiem, a Ty zajmij się sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....we wtorek złożyłem pozew.......nie bolało, bo.........zabolało wcześniej....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy rozstanie
z żoną faceta tylko zaboli ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy jestem z siebie dumna???? NIE!!!!! co ze mnie za kobieta, jeśli facet opuszcza mnie dla starszej, jeśli nie potrafie go przy sobie zatrzymać?????????? kurwa, stracilam część siebie samej i nikt mi jej juz nie odda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest mi źle i mam dosć udawania że jest inaczej... kurwa... jakas suka przytula sie teraz do niego... a ja jestem SAMA!!!!!!!!!!!! to moj mąż... jakim prawem ona mi go odebrała????? dlaczego inni są szcześliwi, chodzą trzymajac sie za rece, kochaja co noc... dlaczego to mi ktos zapisał, ze mam całe życie dostawać w dupę?????? jakim prawem??????? co ja takiego złego zrobilam??????????????? niech mi ktos odpowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co ze mnie za kobieta, jeśli facet opuszcza mnie dla starszej, jeśli nie potrafie go przy sobie zatrzymać?????????? BŁAGAM CIĘ..CO TY MÓWISZ..? moja kolezanka dostała dziś rozwód.mąż zostawił ją z 2 dzieci dla takiego paszczura ze jak mam totalnego doła to patrze sobie na zdjęcie tej lafiryndyi wszystkie moje kompleksy pryskają jak bańka mydlana.... musi ją bardzo kochać... mozemy popadać w małe lub większe paranoje ale prawda musi temu przyświecać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koniec życia prawda jest taka ze rozpaczasz..masz do tego prawo ale pamiętaj ze z kazdego stanu trzeba kiedys wyjść.popłacz.poużalaj sie nad sobą a potem idź do p;rzodu.zycie samo pokaze co wart on co warta ona..a co ty. chcemy czy nie zycie pełne jest dziwnych zwrotów akcji..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uśmiechnij się...
zatroszcz i zadbaj o SIEBIE tak, jakbyś się troszczyła o skrzywdzone dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koniec życia - brawo!! dołączam się do ukłonu, naprawdę byłaś dzielna i jestem pod wrażeniem jak sobie super dałas radę teraz jest czas na to, żeby dotarło do Ciebie to co sie stało i masz prawo płakać płacz, rozpaczaj, wyzywaj, to normalne, przecież właśnie zakończyło sie Twoje życie, to które miałaś do tej pory ale zaczyna się nowe...kiedyś łzy w końcu miną, słonko wróci na twarz, zobaczysz :) teraz w to nie wierzysz i to naturalne ale będzie dobrze nie będę tu sypać przykładami, ale uwierz że można z tego wyjść, co więcej! wyobraź sobie, że kiedyś będziesz to wspominać z uśmiechem na twarzy, w ramionach kogoś, kto będzie Cię kochał ponad wszystko, zobaczysz!! zmień nick na \"początek życia\", wypłacz się, daj sobie czas i ....zacznij od nowa :D powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
antych, Twoje rady są faktycznie antychowe :D :D :D porozglądam się za kolegami następnym razem, zanim przepuszczę gościa przez otworek w sicie :D;D Katie - co do Twojej decyzji to dodam tylko tyle, żebyś pamietała że masz dziecko ono patrzy na wszystko i próbuje to ogarnąć swoim malutkim dziecięcym rozumkiem rozwód jest zły, na pewno, ale pomyśl o tym, żeby nie było takiego schodzenia sie i rozchodzenia, bo ono patrzy i nie rozumie co się dzieje, raz tatuś jest, raz go nie ma mam koleżankę, która po rozwodzie (który miał być ostateczny) dawala swojemu mężowi kolejne szanse, każda z nich była ostatnia, każda się nie udała, ponieważ w tym wieku to już mało kto się zmienia, pomiędzy szansami rzucała się na złośc jemu w wir życia towarzyskiego, pomijam to, że sama siebie wpędziła w obsesję, bo nie potrafiła już o niczym innym gadać jak o tym swoim mężu, więc słuchałam w pracy przez 8 godzin jaki to on jest podły (pomiędzy jedną ostatnia szansą a drugą) lub też, jakie to próby podejmują żeby ratować związek i jak jest cudownie (do czasu, kiedy wszystko wróciło na stare tory), próbowałam jej doradzać, ona niby słuchała, ale robiła po swojemu, tak że tylko patrzyłam jak sama siebie wyniszcza i jak marnuje swoje życie na pogoń za czymś, co już dawno przestało istnieć i tylko lęk przed samotnością kazał jej wyobrażać sobie że to coś dalej istnieje i w tym wszystkim dziecko, córka, które nic nie rozumiało o co chodzi, co się dzieje, czy ma w końcu tego tatę czy nie, dlaczego raz tatuś ją kocha a raz nie (bo to był człowiek, który nie bardzo interesował się dzieckiem, gdy zrywali ze sobą) jak myślisz, jakie to daje rokowania na przyszłe życie tej dziewczynki? pomyśl o tym ale życzę Ci powodzenia, z całego serca!! czasem ludzie coś zaczynaja rozumieć, kiedy to stracą, tylko nie karm się nadziejami, nie przerabiaj tego co widzisz i czujesz pod kątem tego, co bys sobie życzyła żeby było :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzeczka33
dzień dobry wszystkim:) Koniec_zycia, dałabym wiele żeby nie rozumieć o czym piszesz:(:(:( ja zadaję sobie takie pytania od wielu miesięcy i nadal nie znajduję odpowiedzi chę uwierzyć, że z czasem ból zelżeje i będę mogła normalnie funkcjonować bez myślenia o tym s* (wciąż m, którego wciąż niestety kocham:() i jego puszczalskiej tego samego z całego serca Ci życzę, żeby naj najszybcuej przestało boleć jeśli chcesz pisz proszę na maila - może wspólnie łatwiej będzie przeżyc te emocje i pomyśleć tylko o sobie mocno Cię przytulam 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iduna zapewniam Cie żepamietam o tym ,że mam dziecko... nie zadręczam nikogo swoimi żalami ani opowieściami ani w pracy ani w zyciu prywatnym choc mam wiele bliskich osób, które mnie wypytuja o stan mojego ducha i umysłu..ale chcę dźwigac to sama właśnie ze względu na to, że juz tyle razy sie rozchodzilismy i wracaliśmy do siebie... nie mam złudnych nadzieji i nie popadam w stany zachwytu i euforii..dystansuje sie do tego co sie dzieje..choc staram się cieszyć tym co mam teraz.. i na koniec...bardzo trudno jest powiedzieć spadaj gdy ojciec twojego dziecka klęczy przed toba na kolanach i widzisz w nim szczere chęci..i jestem pewna ze 90% osób które rozstały sie z partnerami i cierpia bo nadal kochaja -gdyby miały taka szanse to próbowałyby..wybaczyc zdrade i inne rzeczy..dlatego mam nadzieje ze nikt mnie nie bedzie oceniał ze swojego punktu widzenia..a w moim tez nie polecam próbowac sie znaleźć.. dlatego kiedys juz to powiedziałam i teraz sie powtórze ...czasem lepiej ze ktos nie walczy i ma nas w d...czasem to jedyny sposób by sie uwolnić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porzeczko... jest cieżko, ale Ty o tym wiesz... myślałam, że po rozwodzie będzie łatwiej ale nie jest co zt ego, że na sali spokojnie i rzeczowo odpowiadałam na pytanie czy podtrzymuje pozew, skoro w środku krzyczałam: \"Marek, kocham Cie... wróć\"... czuje sie bezwartościowa, pusta w środku... On byl częścia mnie... nie zasługiwał na to, ale kocham... nie potrafiłabym go teraz dotknać, bo on dotykał ją a ona jego... ale tęsknie za zapachem, za ciałem, za jego długimi palcami... nie narzekam na brak zainteresowania ze strony facetów, ale nie ufam... od razu wyobrazam sobie rozstanie i ten ból... jest jeden - cierpliwy - bylismy ze sobą chwile 10 lat temu, ale sie rozpadło; byliśmy gówniarzami wtedy... on jest gotów rzucić wszystko (mieszka pod Lublinem) i zacząć życ ze mną w Krakowie... ale ja sie boję... niewiem czy i kiedy dojdę do siebie... dla mnie, jako kobiety, jest to porazka ściskam Cię, Porzeczko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koniec życia...wiem:( boje się..że znów znajde się w punkcie wyjścia ...choc staram się ufać i wierzyć skoro podjęłam taka decyzje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
katie27... wiem czego sie boisz i istnieje duze prawdopodobieństwo ze sie to sprawdzi.. .ale walcz... trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale wiecie co jest najgorsze... to, że gdybym przed odejsciem wiedziałaj ak to będzie bolało, to nie zdecydowałabvym sie na to drugi raz... dawałabym dalej sobą pomiatać, wyzywać, zdradzać... to obrzydliwe co mówie, ale to bylo najgorsze co mnie w życiu spotkało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a dla mnie najgorsza jest swiadomośc i pewność tego ze ja już na pewne rzeczy sobie nie pozwole na pewno.. poza tym oczekuje tez czegoś wiecej niz to że nie bedzie awantur..oczekuje pomocy i partnerstwa a nie że ja będę niewolnicą i sługa..i mój m o tym wie..i narazie sie stara..pomaga mi bbardzo przy dziecku..a ja tylko sie trzese ze strachu jak długo tak będzie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×