Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość SARA2009

JEDNO MARZENIE...

Polecane posty

aniaw2010 - Nie napisałam Ci nigdzie, że RACZEJ NIE. Napisałam Ci, że wynik uzyskany po czasie dłuższym niż 5 minut od zrobienia testu nie jest wiarygodny. Może być TAK, a może być NIE. Pewny wynik to ten uzyskany do 5 minut pod zrobienia testu. Więc chcesz być pewniejsza, to albo zrób ponownie test i odczytaj wynik od razu po zrobieniu, albo zrób go rano wówczas stężenie hormonu ciążowego jest największe. Aa najpewniejszy wynik, to ten z krwi, ale pewnie ani dzisiaj ani jutro wyników już nie uda Ci się nigdzie zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niechce sie wtracac ale znajoma kolezanki tez straciła swoje malenstwo i kazdy jej unikał bo mysleli ze chce byc sama zeby sie pozbierac zeby nie przypominac jej o tym.....i obraziła sie na swoja przyjaciołke ze w tych trudnych chwilach nie była z nia nie powiedziała tych kilka słów ze jej przykro ze tak sie stało..... moja propozycja zeby napisała jedna z was do niej ze jest wszystkim przykro ze czekacie tu na nia ze jezele bedzie cziuła sie na siłach to niech wroci do was ale uszanujecie oczywiscie jej decyzje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny! jak wszystkie staram sie o dziecko ale nic. Nie wiem z czym jest problem czy ze mna czy z partnerem jednak jestem bardziej skłonna, że ze mna. Otóż juz od pół roku zauwazyłam u siebie, iż mój śluz przez cały moj cykl jest gesto biały (czasem jak klej) albo lekko mętny takie mlecznobiały a przecież w dni płodne powinien by przejrzysty i rozciągliwy i przejrzysty a ja juz od dawna obserwuje swój sluz i takiego nie mam! czy to moze oznaczac, ze nie mam owulki? wspolzyje od ponad dwoch lat bez zabezpieczenia z partnerem. Przedtem nawet mi to pasowalo, że tak wspolzyjemy i nic nie ma bo mialam szkole jeszcze. Teraz jestem za granica. Niestety trudno tu o porade ginekologiczna;/ nie mam sie kogo poradzic wiec moze wy cos mi doradzicie dziewczyny. Moj facet tez ma juz swoje lata i chce miec malego bąbla ja tez a o rodzinie juz nie wspomne... jednak nasze starania ida na marne. Zamowilam sobie tabletki femifertil moze poprawia jakos moja gospodarke hormonalna a poki cos prosze o porade pozdrawiam wszystkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karola - no właśnie o tym piszę: każdy jest inny. Jednemu potrzebne jest głaskanie po głowie, rozczulanie się nad sobą i w ten sposób odreagowuje on targające nim emocje. A drugiej osobie łatwiej zabliźnią się rany, gdy nikt jej o jej nieszczęściu nie będzie przypominał. Tak naprawdę to nikt egz nie zna tak do końca i nikt nie wie co jest dla niej w tej sytuacji lepsze. Napisała, że chce stąd uciec, odciąć się od tematu, więc można domniemywać, że gdyby czytała to wszystko co się do niej będzie kierować - cierpiałaby znacznie bardziej. Może więc nie przypominać i nie współczuć i nie rozdrapywać ran na każdej stronie tak, aby na pewno się na to natknęła, jak tylko tutaj zajrzy. Ale od czasu do czasu podesłać jakiegoś maila, pozdrowienia, takie zwyczajne "wracaj do nas! tęsknimy za Tobą, czekamy na Ciebie". Bez wracania do tematu. Ja bym tak wolała. Przechodziłam kiedyś przez puste jajo płodowe, a wyłam jak tylko wychwyciłam smutny wzrok męża, mamy, czyjkolwiek, jak widziałam ich współczucie. Wolałabym jakby odwracali wówczas moją uwagę od wiadomego tematu. Ale każdy jest inny. Egz może potrzebuje okazywania współczucia, ale tego nikt tak naprawdę nie wie. Żadna z Was, chociaż jesteście już tutaj ze sobą tak długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety to jest straszne przezycie.....na innym forum kolezanka tez straciła malutka zuzie w 32tc.....cały swiat jej sie zawalił..... depresji dostała prace straciła, studia rzuciła....małzenstwo ledwo uratowali...no i próbe samobojcza miała.....straszne.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadya1991 femifertil z pewnością Ci nie zaszkodzi. Jednak po 2 latach starań sugerowałabym najpierw badanie nasienia u Twojego faceta. Jest ono po pierwsze najłatwiejsze do zrobienia, po drugie najtańsze z tych badań "płodnosciowych", po trzecie wskazuje lub eliminuje jednoznacznie stronę, w kierunku której należałoby zwrócić uwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym tez proponowała usg czy jest owulacja....u mnie kosztuje 50zł a badanie nasienia chyba tez gdzies taka cena.....no i konsultacja z lekarzem od leczenia niepłodnosci ja tylko traciłam czas u zwykłego gina......ale to tylko moje zdanie.....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety kobitki przebywam za granica i nie zbiera sie na szybki powrot. Tutaj nie mam czasu na latanie po lekarzach. Znacie moze jakies dostepne domowe testy spr plodnosc?? dzieki kobitki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadya - nie ma "domowych testów sprawdzających płodność". Na płodność wpływa milion różnych składników i na niepłodność również. Najprostszymi badaniami - pierwszym krokiem ich sprawdzenia jest badanie nasienia i monitoring, o którym wspomniała Karola. Przepraszam Cię, ale skoro "nie masz czasu" na latanie po lekarzach, to jak wyobrażasz sobie prowadzenie ewentualnej ciąży, podczas której właśnie będziesz "latała po lekarzach" przynajmniej raz na miesiąc i przynajmniej raz na miesiąc na badania krwi i moczu - przy założeniu, że ciąża przebiegała będzie książkowo. A potem niestety ale z bobasem w ciągu pierwszego półrocza jego życia kilka badań, szczepień, bilansów i odwiedzin u specjalistów - przy założeniu, że bobas będzie absolutnie zdrowy i nie będzie wymagał dodatkowych wizyt u specjalistów. Potem podobnie, chociaż trochę rzadziej. Brałaś to pod uwagę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak oczywiscie bralam to pod uwage gdyz jakbym zaszla w ciaze zjechalabym do kraju i zrezygnowala z pracy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taka sobie-ja ma rację po 2 latach starań należy skonsultować do z lekarzem, zagospodaruj sobie chociaż jeden dzień na wizytę. Ten dzien przeznaczycie na badanie nasienia i ewentualne usg najlepeij w połowie cyklu. chociaż tak na prawdę aby uzyskac pełen pogląd należało by przeprowadzic monitoring cyklu poprzez usg, na to musiałabys przeznaczyc kilka dni. W związku z tym proponowałabym wziąśc urlop lub zwolnienie lekarskie. Na początek jesli chcesz możesz isć do apteki i poproscić o testy owulacyjne, robi się je codziennie rano przypadających na połowe cyklu, na ulotce wszystko będzie napisane. Poza tym jeśli masz cierpliwośc możesz prowadzic tez wykresy płodnośći oceniające pomiary temperatury tu masz linka: http://28dni.pl/pomoc/analiza_wykresu Pomiary wykonuje sie codziennie rano przed wstaniem z łóżka i wskazana temperature wprowadzasz na wykresie, potem analizując cały cykl oceniasz fazę przyrostu temperatury. To taka domowa metoda sprawdzania płodnośći, ale wymaga dużo cierpliwości i samodyscypliny. Mimo to radziłabym udać się na konsultacje lekarską razem z mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asiulka, mam coś dla Ciebie => http://www.youtube.com/watch?v=wuSDPHgIfK0 co prawda pocięty na odcinki, ale wydaje mi się że wart obejrzenia :) Co do kataru, polecam olejki eukaliptusowe, albo sosnowe, w kominkach. Nalewasz wody do kominka, wkraplasz olejek, zapalasz świeczkę (podgrzewacz) i nosek czysty :) Taka sobie ja :) Witam :) Światełko :) U nas dziś już lepiej, Emilka śpi spokojniej, leki działają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
można jeszcze spróbować różnych testów badania nasienia domowych ale nie wierze w ich skuteczność a ceny są spore...poszukaj Nadya w sieci ja kiedyś znalazłam w wawie w aptece ale jak miłam dac 100 zł za test z apteki który tylko pokazuje czy jest ich wystarczająco czy nie to wolałam dac 160 za badanie z pelną morfologią plemników

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OlaWlaścicielkaPrzedszkola Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś w poprzednim poście. Ale wiesz co? Tak łatwo jest stać z boku i oceniać poczynania innych. Jeżeli jesteś z boku, to potrafisz mieć dystans do problemu ale jeżeli jest się już w samym centrum, to często emocje ponoszą. A sytuacja Egz wzbudza różne skrajne uczucia, jak widzisz. Jeżeli zależy Ci na tym topiku, na Egz i innych tutejszych smutnych osobach, którym znowu się nie udało, to pomóż nam scalić ten wątek. Mimo tego, że jesteś osobą tylko czytającą jednak nie pisz "wysilcie się" jak Egz wróci (o ile wróci ale też na to liczę), tylko sama stań na wysokości zadania i wesprzyj Ją w każdej dezycji jaką podejmie na przyszłość. Liczymy na Ciebie :) Egz napisała, że nie ma już siły, że zakończyła walkę i powiedziała nam żegnajcie. Widać, że się poddała ale tak było zaraz po tym jak się dowiedziała :( Może porozmawia ze swoim lekarzem i będzie dalej walczyć ale nie możemy oczekiwać od kogoś czegoś, co jest ponad Jego siły. Być może Egz się podda, może uzna, że to będzie dla Niej lepsze i trzeba będzie to uszanować. Ona już tyle zniosła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dosia, Asiulka - nie możemy od razu myśleć o najgorszym, że Egz sobie coś zrobia ale na pewno się załamała :( Wiecie co, ja chyba na Jej miejscu weszłabym do łóżka płacząc co najmniej przez tydzień nad swoim losem i chciała umrzeć. Oczywiście w przenośni !!! Może tak zrobiła, zamknęła komputer, wyłączyła telefon i cierpi w samotności, włuchuje się w siebie. Zresztą ma jeszcze męża. Egz przeszła tragedie. Czuje się jakby straciła 5 lat życia, ten cały czas był dla Niej raz koszmarem a innym razem nadzieją. Ale myslę, że da sobie radę tylko potrzebuje czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taka-sobie-ja - może rzeczywiście jest trochę tak jak napisałaś. Egz przeszła koszmar i my nie chcący stałyśmy się częścią tego Jej koszmaru :( Dlatego narazie się oddaliła ... czas, czas i jeszcze raz czas najlepiej leczy rany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadya - a może kup sobie testy owulacyjne, żeby sprawdzić - to tak na początek. Wiem, że nie każdemu te testy wychodzą ale akurat u mnie wskazywały owulację idealnie, łącznie ze wszystkimi innymi objawami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, chciałam napisać do Was ostatnio raz w tym roku i najprawdopodobniej ostatni raz w ogóle..Przed chwilą wróciłam ze szpitala,niestety u mnie się pokomplikowało,po odstawieniu leków (oczywiście na usg byłam też u innego lekarza żeby się upewnić co do serduszka) czekałam na poronienie naturalnie co wg lekarza byłoby dla mojego organizmu najlepsze.W święta,jedne z najsmutniejszych w moim życiu, było czekanie w stresie czy już się coś zaczyna czy nie, koszmar...:( Po świętach dostałam skierowanie do szpitala na wywołanie poronienia, dostałam tabletki na skurcze które powodowały straszny ból brzucha..cały dzień się męczyłam nie tylko fizycznie ale też psychicznie, to czekanie aż organizm odrzuci moje dziecko było koszmarne...Poroniłam na drugi dzień dopiero, nawet nie chcę pisać jakie to był straszne przeżycie, ten widok mam ciągle przed oczami..Niestety i tak musiałam mieć zabieg łyżeczkowania bo nie wszystko się oczyściło a żeby było mało to niestety jest podejrzenie zaśniadu:(:(:( Boże jeśli okaże się że to znowu to paskudztwo to nie wiem co zrobię...Nie przeżyję znowu tego koszmaru chemioterapii..Teraz leżałam na oddziale sąsiadującym z moim byłym oddziałem onkologicznym,niektóre pielęgniarki mnie nawet poznały,jak zobaczyłam te chudziutkie pacjentki z kroplówkami w chusteczkach na głowach to bolesne wspomnienia wróciły...:( Czekanie 3 tyg na wyniki histopat. będą jedne z najdłuższych w moim zyciu...A żeby tego bólu i cierpienia było jeszcze mało to okazało się że w szpitalu trzeba było wypisać metryczkę naszego dziecka (jakies nowe przepisy) gdzie musieliśmy podać płeć dziecka, a skoro jej jeszcze nie znaliśmy to musieliśmy wymyśleć..podaje się też imię.. trzeba było zdecydować czy pogrzeb na własną rękę czy szpital się tym ma zająć, to jest niezależne od wieku ciąży,nawet w tak wczesnej jak nasza..Naprawdę czułam się jak w jakimś koszmarnym makabrycznym śnie, nie dość że i tak człowiek cierpi to jeszcze to...:(:(:( Trzeba też iść do USC gdzie dostaniemy jakieś potwierdzenie urodzenia dziecka martwego...:(:( Teraz jestem w domu i z pomocą bliskich staram się dojść do siebie...Dziewczyny my już z mężem podjeliśmy decyzję-już nie będziemy się starać o dziecko, to już koniec,żadnego więcej in vitro. To wszystko, te lata intensywnych starań bardzo dużo mnie i męża kosztowały..Wszystko kręciło się wokół tego.. Byłam 5 razy w ciąży, żadna dobrze się nie rozwijała, nie wiadomo czy kiedykolwiek moja ciąża zakończy się sukcesem a nie wyobrażam sobie przechodzenia przez poronienia,szpitale,łyżeczkowania jeszcze raz..Mam dość rozkładania nóg na usg, planowania urlopu tylko pod kątem ivf i wyjazdów do BS, mam dość ciągle pokłutych do bólu żył, wenflonów, badań,czekania w przychodniach,szpitalach.. Nie mam już siły, coś się we mnie wypaliło,coś pękło i czas powiedzieć stop. Przez 6 lat starań wpakowałam w swój organizm tony leków, wątrobe mam pewnie w opłakanym stanie, jajniki pokłute po punkcjach, brzuch cały w siniakach po zastrzykach, psychika w rozsypce..Żebym jeszcze wiedziała że kiedyś się uda, żeby mi to ktoś zagwarantował to nie patrzyłabym na cierpienia i pewnie próbowałabym dalej..Ale nikt gwarancji mi nie da. Wg lekarzy jest jakiś problem genetyczny,bo wszystko inne jest ok, lekami byłam teraz super obstawiona, wyniki które robiłam były idealne, lekarze twierdzą że kiedyś być może trafi się taki zarodek który nie będzie obciążony tym wadliwym genem ale na takie "kiedyś", "być może" ja już nie mam siły ani czasu... Życie i zdrowie mam tylko jedno, są inne ważne rzeczy w życiu, przecież posiadanie dziecka nie jest jedynym celem naszego życia na ziemi. Mam wspaniałego męża, cudowną rodzinę, kochanych przyjaciół,pracę i muszę zacząć doceniać co mam. Niektórzy mają dzieci a brak im miłości w małżeństwie są niespełnieni nieszczęśliwi, niektórzy mają dzieci obłożnie chore i cierpiące, a niektórzy mają dzieci które niestety zapominają o swoich rodzicach na starość..Bardzo chciałam mieć dziecko,walczyłam o nie latami poświęcając cały swój czas, energie,zdrowie,pieniądze temu marzeniu niestety lata przeleciały a dziecka nie ma i nikt mi nie zagwarantuje że jak będę walczyć jeszcze rok, dwa, trzy dziecko kiedyś będzie..A nie chcę się obudzić na starość i myśleć że najlepsze lata swojego życia zmarnowałam na pogoń za mrzonką... Bolesna prawda jest taka że nie każdy kto marzy o dziecku będzie je miał...Skoro nie jest mi dane urodzenie dziecka to muszę to w końcu zaakceptować i się z tym pogodzić...Zawsze byłam bardzo pogodną, wesołą, optymistycznie nastawioną do życia osobą a jak teraz patrzę co się ze mną dzieje to masakra...Muszę odzyskać jakoś radość życia, a przede wszystkim muszę odzyskać zdrowie. Mąż cały czas mi powtarza że to ja jestem dla niego najważniejsza i nie chce mieć dziecka kosztem mojego zdrowia..Może kiedyś pomyślimy o adopcji..Kiedyś byłam przeciwna ale ostatnio o tym coraz częściej myślę,zobaczymy..Na razie muszę dojść do siebie,psychicznie i fizycznie,poczekać na wyniki histopat. i modlić się żeby to nie był zaśniad. Zycie mamy tylko jedno i czasem człowiek staje się szczęśliwszy mówiąc "stop" niż gnając na złamania karku do przodu..Zobaczymy co los przyniesie..Ale póki co wybaczcie ale nie będę już tu pisać, muszę odpocząć od tematu starań, ivf, lekarzy,bety itp. Moje jedno marzenie póki co się nie spełniło a taki jest temat forum...Dziękuję wszystkim za ogromne wsparcie jakie tu dostałam przez te lata, nie raz powtarzałam jak wielkim darem byliście dla mnie, mam nadzieję że i ja mogłam jakoś niektórym z Was czasem pomóc, z wieloma osobami się zaprzyjaźniłam i mam nadzieję będę się ciągle przyjaźnić, trzymam kciuki za wszystkie starające się!! Szczególnie za bardzo, bardzo mi bliskie Inkę i Alicję!!! Dziewczyny z całego serca życzę Wam by 2012 był dla Was szcześliwy!!!!! Asiulka-gratuluję i trzymam kciuki za spokojną i bezproblemową ciążę! Resztę gorąco ściskam i całuję! Gdybym w jakiś sposób mogła komuś pomóc to piszcie na maila egz30@wp.pl (wkrótce odpiszę na maile). Jeszcze raz dziękuję za wszystko i życzę nam wszystkim żeby nasze życie było po prostu szczęśliwe, cokolwiek by miało to szczęście oznaczać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boże Egz tak z całego serca mi przykro...ściskam Cię gorąco...i tak zawsze będę uważać ze jesteś dzielna a ten świat jest wstrętny..mam nadzieję że jak już ułożysz swoje myśli to zajrzysz..powiesz jak wyniki..mam nadzieję że jak zdecydujesz się na adapcję to tu wrocisz i będziesz opisywać działania...kocham Cię i wrazie czego jestem i czekam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Egz, przytulam i składam wyrazy współczucia. Jesteś bardzo mądrą osobą i uważam że podjełaś rozsądną i dojrzała decyzję i trzeba miec odwagę aby powiedzieć stop. Jeśli zamknełas ten rozdział za sobą to ten Nowy rok zacznij z nowym życiem. Nie myśl o najgorszym. Do ciebie również usmiechnie się szczęście. Zobaczysz twoje życie nabierze rumieńców kiedy tylko zaprzestasz tą nieszczęsną walkę. A adopcja? kto wie... zobaczysz jeszcze będziesz się uśmiechać może właśnie do tego adoptusia. Pozdrwiam i życze ci wszystkiego najlepszego jak i innym pozostałym koleżankom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest na forum wpis Egz,tzn.,że forum wraca do dawnej formy.Postanowiłam więc napisać i ja. Egz napisałam na priva do Ciebie,jak już będziesz w stanie to odpisz.Niestety w podobnym czasie przechodziłyśmy przez piekło.Ja leżałam w szpitalu od 13 grudnia.Byłam wypuszczona tylko na 3 dni świąt.Już w drugim dniu świąt czułam się nie za dobrze.We wtorek w trakcie drogi do szpitala zaczęłam ronić.Bardzo cierpiałam,bolał mnie brzuch,miałam silne skurcze,krwawiłam.Po usg okazało się ,że muszę mieć szybko zabieg.Nie mogłam być uśpiona,bo zjadłam śniadanie,wiec byłam znieczulona i lekko otumaniona.Słyszałam brzdęk narzędzi.Po zabiegu dostałam lekkiej histerii i miałam podane leki uspokajające. Czuję się źle,czuję się pusta. Po trzech latach walki też powoli mam dosyć,ale się nie poddam.Mam 4 mrozaczki,po które jak tylko dojdę do siebie psychicznie zamierzam wrócić. Egz szanuję każdą Twoją decyzję,ale mam nadzieję,że w końcu Wam się uda.Znając Twój silny charakter wiem,że się nie poddasz.Mam również nadzieję,że będziesz pisała.Teraz będę się za Ciebie modliła,żeby wynik badania histopatologicznego okazał się dobry,żebyś nie musiała już cierpieć. Asiulka życzę spokojnej ,bezproblemowej ciąży. Światełko dzięki :) Pozdrowienia dla wszystkich,oby nadchodzący rok był lepszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×