Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość carramba

Zamieszkanie razem - czy coś zmieni?

Polecane posty

Gość carramba

Ostatnio nie dzieje się u nas najlepiej, oddalilismy się od siebie, kłócimy sie czesto i nie potrafimy porozumieć. Jak dla mnie - za mało czasu spędzamy razem, on mówi że przesadzam a mi brakuje zwykłej codziennej bliskości. On dużo czasu pośiwęca pracy, często wyjezdza do rodziny poza miasto itd. Po pracy wracamy do domów (on do rodziców, ja mieszkam sama) i zanim się spotkamy jest późny wieczór. Ostatnio podczas sprzeczki powiedział, żeby byc tak jak chce musielibyśmy ze sobą zamieszkać (oczywiście u mnie)... hmmm Szczerze - nie sądze że by to coś zmieniło, a doszłyby nowe obowiązki, ew.dzielenie sie opłatami i nie wiem jakbyśmy w tym funkcjonowali, czy jeszcze szybciej byśmy się nie rozstali :O Samo zamieszkanie może i zbliża ludzi ale tych, którzy są do tego gotowai i potrafią sie dogadywac... A my własnie tego musimy się najpierw nauczyć co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic na siłę
jak on nie chce- droga wolna! nie namawiaj faceta na siebie samą, to nigdy sie nie kończy dobrze. zamiast tego pozwól sie adorowac innym chłopcom, sama poczujesz sie lepiej a i on sie może nad sobą zastanowi. W tym związku to Ty jestes bardziej zaangazowana. On o tym wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carramba
ale on chce :) twierdzi że wtedy bedziemy mogli spędzac razem wiecej czasu i być bliżej Tylko w tej sytuacji nie wiem czy nam to pomoże czy raczej zaszkodzi :O bo mieszkac razem jest fajnie ale wbrew pozorom nie jest to takie proste, wymaga kompromisów itp , coś o tym juz iwem (on jeszcze nie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic dobrego z tego nie będzie... Chcecie na siłę to reperować a tak się nie da... nie na długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem przeciw...
Uważam, że wspólne zamieszkanie - tak, ale jak już jesteście zdecydowani, żeby być razem a nie - bo może to coś zmieni. Trzeba uważać, żeby potem nie mieszkać razem już tylko dlatego, że tak jest wygodnie. Z drugiej strony sama jestem przykładem czegoś zupełnie innego. Zamieszkaliśmy razem (sytuacja zmusiła) kiedy baaaardzo się między nami nie układało i w zasadzie mieliśmy się rozstać. I to pomogło. On potem (kiedy sytuacja się zmieniła i zaczęłam szukać mieszkania) powiedział, że nie wyobraża sobie, żebym miała już z nim nie mieszkać, i od tej pory było tylko lepiej (rok po zamieszkaniu i wspólnych przejściach zaręczyny). Ale - jest ale. Zanim zrobiło się lepiej było strasznie. Bardzo wiele mnie to kosztowało żalu, bólu, w ukryciu wylanych łez (bo on był tak obojętny obok mnie). Gdybym była znów w tej samej sytuacji - nie zamieszkałabym z nim, a przynajmniej robiłabym wszystko, żeby nie zamieszkać (może by się udalo, choć w gorszych warunkach). Nawet gdyby to skończyło się rozstaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, wspókne mieszkanie to ogromna i ważna próba, ale i tak jeśli ma coś z tego być na poważnie, to nie unikniecie tego, więc nie widzę sensu w odwlekaniu. moim zdaniem Twój facet ma rację. wspólne mieszkanie albo Was zbliży do siebie, albo poróżni całkowicie i spowoduje rozstanie - ale każda z tych dwóch opcji jest lepsza, niż przeciąganie w nieskończoność takiej niepewności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carramba
mocno sie nad tym zastanawiam... jesteśmy razem ponad rok, ja mieszkam sama więc gdybyśmy czuli taką potrzebe wyszłoby to jakoś naturalnie, ale do tej pory ja nie czułam czegos takiego bo to właściwie ja powinnam go zaprosić, to moje mieskzanie. Naprawde mam zgryz, co dalej, bo chcemy być razem, tyle że wszystko to jakoś idzie nie tak... Ja jestem po wieloletnim związku, przyzwyczaiłam się do codzienności z kimś, bliskości, on zawsze był w jakiś dziwnych układach i chyb adlatego na tej płaszczyźnie trudno nam sie dogadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carramba
uppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agashnb
super bedziecie sie mogli bzykac do woli !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carramba
i tak bzykamy się do woli :P wspólne mieszkanie nie jest nam do tego potrzebne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiem ci tak. wóz albo przewóz. rozstańcie się albo zamieszkajcie ze sobą. Nie ma innej opcji... to zależy jak widzisz przyszłość, z nim, czy bez niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i oprócz tego, twierdzisz że brakuje ci czułości. no to zmień to, ty mu okazuj jej więcej, automatycznie on też zacznie. Ale nie oczekuj od faceta żeby stał się ciepła kluchą :P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z doswiadczenia wiem, ze wspólne zamieszkanie wiele zmienia - ludzie lepiej się poznają, sprawdzają w codziennych sytuacjach i obowiązkach. Ale nie moze to być sposób na ratowanie związku. Wbrew pozorom wcale nie ma się dla siebie więcej czasu. My np wcześniej spotykaliśmy się różnie - codziennie lub co drugi dzień, bywało też że rzadziej, ale zawsze były to godziny które mieliśmy tylko dla siebie. Żadnego sprzątania, gotowania - czas tylko dla nas. Teraz jak razem mieszkamy niby jesteśmy ze sobą więcej czasu ale... Tu pobiegniesz ugotowac, wstawić pranie, facet w tym czasie siedzi na kompie, ty na telewizji, ktoś czyta książkę... Nie ma takiego czegoś ze spędza się wieczór wspólnie, takie coś dopiero przychodzi w weekend jaknie trzeba iść do pracy robić zakupów i ma się siłę na cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carramba
brakuje mi zwykłej codziennej bliskości, nie czułości bo to on mi okazuje (co nie świadczy że jest kluchą :P) Nie wiem czy mamy przyszłość przed sobą ale ot tak szkoda mi to wszystko kończyć :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Caramba – co by Ci tu poradzić :O Jesteście razem rok …potrzeba mieszkania razem powinna jakoś się w Was zrodzić, w obojgu…. Ważne, żebyście oboje tego chcieli. W moim związku zamieszkanie razem wyszło samo naturalnie….po prostu został raz na noc, bo nie chcieliśmy się rozstawać, potem znów został…potem przywiózł, rzeczy pare rzeczy bo męczące było jeżdżenie z rana przed praca do siebie… potem zostawał na więcej dni….aż w końcu się okazało, że mieszkamy razem :D Skoro Twój facet, wykrzyczał Ci w kłótni, że musielibyście zamieszkać razem żeby widywać się więcej ….to nie wiem :O Myślę, że wspólne zamieszkanie nie rozwiąże waszych problemów… Dalej będzie duzo pracował i jeździł do rodziny…. Dlaczego po pracy jeździ do domu??? Zawsze? A nie może przyjechać do Ciebie, razem cos upichcic na obiadek??? Posiedzieć odpocząć, zjeść wspólna kolację??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carramba
widze ż mnie zrozumiałyście ;) jak to baba z baba :P musiałam usłyszeć te wszystkie rzeczy bo już sama nie byłam pewna czy ze mna wszystko ok :D biało-czarna --własnie, wolałabym żeby wyszło to tak naturalnie, a my ponad rok i jakoś tak :O nie chce żeby to było na przymus, żebyśmy sie oboje w tej sytuacji czuli dobrze i komfortowo. On czasem nocuje ale rzadko. Dlaczego po pracy jezdzi do domu - zjeść obiad, przebrać się... smieszne wiem, ma już 32 lata a mieszka z rodzicami co tez jest dziwne... dziewczyny :( potrzebuje wsparcia :( powoli wysiadam psychicznie z tą cała sytuacją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carramba
to wszystko bardziej skomplikowane niz sie wydaje... Jego rodizce nawet nie wiedza że się z kimś spotyka, zawsze miał dziwne układy, a jakąś poprzednia dziewczynę (lata temu) rodzice nie zaakceptowali bo była z biedniejszej, niewykształconej rodziny itd. i od tego zaczął się jego 'uraz' do rodziców, więcej im nikogo nie przedstawiał. Ta sytuacja tez mnie nieco dziwi :O i troche boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szurum Burum
po pierwsze zastanów się czy facetowi na Tobie naprawdę zależy. jesteście ze sobą rok...on u Ciebie zostaje tylko CZASEM na noc jego rodzice o Tobie nie wiedzą - dobrze zrozumiałam??? a on ma lat 32 Ktoś tu słusznie zauważył, że wcale nie musi biec na obiad do mamusi...przecież Ty mogłabyć zaprosić po pracy na obiad, albo razem byście coś u Ciebie przygotowali...również u Ciebie mógłby się doświeżyć...mieszkasz sama, wieć zero krępacji przed osobami trzecimi.... zastanów sie też, czy chcesz mieszkać (tzn wiązać się) z kims kto nie ma dla Ciebie czasu.... wspólne zamieszkanie nie sprawi, że poświęci Ci każda wolną chwilę ...tez będzie miał dużo pracy, wyjścia na miasto.... piszesz o przyroście obowiązków.... jak go mama przyzwyczaiła, że mu gotuje, sprzata, prasuje to z pewnością spocznie to na Tobie. Oczywiście nie musi Ci to pasować, więc kłótnie murowane hmmm zamieszkanie razem - czy coś zmieni? - w Twoim przypadku może zmienić na jeszcze gorsze niż jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ftxjnrsykf

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie brzmi to fajnie
wspólne zamieszkanie, żeby ratować walący się związek to tak, jakby robić sobie dziecko, bo ono na pewno scali związek :O i w jednym i w drugim przypadku wychodzi z tego KUPA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carramba
... czyli wszystkie znaki na niebie i ziemi i to co wy piszecie świadczy o tym, że zamieszkanie razem nic nie da, n apewno nie zmieni naszej sytuacji na lepsze :) Tez tak czułam, gdyby było inaczej jakoś sami tak naturalnie weszlibyśmy w codzienny rytm i mieszkali razem... Szurum burum --jemu zalezy boto on zawsze podejmuje pierwszy krok po jakimś nieporozumieniu, dzwoni, wyciąga ręke kiedy ja już nie widze szans, on mówi ze chce być ze mną bo mnije kocha i musimy się siebie nauczyć itd... Tak, mama przyzwyczaiła go do wygody - ma wszystko gotowe - łatwiej pojechać do domu i zjeść, potem odpocząć niż zmęczony po pracy pojechac na zakupy, stac w kolejce, potem robić obiad itd. ;) :O Pracuje tyle bo mówi, że ja juz mam mieszkanie a on ciągle musi na nie zarabiać (troche przesadza bo zarabia naprawde spooooro ;) a nikt za gotówke raczej nie kupuje własnego M). I tak to wszystko kołem się toczy :O Czy są jakieś szanse że on dojrzeje? odetnie pępowine, stanie się odpowiedzialny za siebie, za drugą osobę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carramba
nie brzmi to tak fajnie----może... chodzi nam bardziej o to, żeby spędzac więcej czasu razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ftgyksyj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie brzmi to fajnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carramba
W takim razie widzicie jakieś rozwiązanie tej sytuacji?? Jak rozmawiać aby wszystko to jakoś sobie wyjaśnić, oczysscić atmosfere? Pytam, bo czasem ktoś z boku inaczej to widzi, nie podchodzi emeocjonalnie i obiektywnie potrafi ocenić sytuacje. proszę was o radę :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Carramba – a nie wydaje Ci się, że mając lat 32 powinien być już dojrzały?? Jeśli do tej pory pępowiny nie odciął….to marne szanse!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carramba
:O ale się wpakowałam :O On zawsze powtarza, że jakie to ma znaczenie że nadal mieszka z rodzicami... - bo czasem mu tak troche dogaduje z tego powodu :P Był sam i nie potrzebował mieszkania osobno, nie przeszkadza mu mieszkanie z rodzicami - tak to tłumaczy :O No własnie - jakie ma to znaczenie wg was, że nie jest jeszce na swoim (dla mnie o czymś jednak świadczy) :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To, że nie jest na swoim, to nie tragedia….przecież nie każdego stać na swoje mieszkanie. Ale moim zdaniem w tym wieku to powinien wiedzieć czego chce. Powinna w nim być chęć usamodzielnienia się ….szczególnie teraz kiedy ma dziewczynę…. Czy On Cię do siebie zaprasza??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×