meggie29 0 Napisano Listopad 7, 2008 mój kochany 7-letni owczarek niemiecki ma raka. 2 dni temu poszłam do weterynarza ,psinka nie jadła,wymiotowała,miała 40 stopni goraczki. po zrobieniu usg i badaniu krwi okazało sie ,ze ma raka sledziony i z watroba tez cos sie dzieje,lekarz powiedzial ,ze rak sie chyba\'\' rozprzestrzenił.odrazu dał kropłowki i pies poczuł sie lepiej,dzis druga tura kroplowek -pies zaczyna jesc i biegac ,chociaz widze ,ze nie jest taka sama jak była zawsze ,jakoas tak ciezko oddycha. myslałam o chemioterapi ale lekarz powiedział ,ze to meczy psa i wydłuza zycie o jakis rok. jezeli chemi nie bedzie to zostało jej max 8 tygodni zycia. co robic? moja psinka jest dla mnie jak dziecko,7 lat ze mna ,wspomnien co niemiara,jest bardzo madra i oddana ,tego słowami nie da sie opisac,kazdy mi jej zawsze zazdroscił ,ze taki pies mi sie trafił... co czuje to masakra,serce mi rozrywa z bólu,łez to przez te 2 dni chyba z tone wypłakałam,nie moge jesc ani spac. nawet nie chce myslec co bedzie kiedy bede musiła ja usmiercic.odechciało mi sie zyc! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dkkdkdkdkd Napisano Listopad 7, 2008 Idź na konsultację do innego weterynarza. Są weterynarze i rzeźnicy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze mi z tym Napisano Listopad 7, 2008 to trudna decyzja, ale najważniejsze, żeby Twój pies się nie męczył. Mój ukochany pies właśnie dożywa swoich ostatnich dni. To niesprawiedliwe, że zwierzęta żyją ta krótko... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
meggie29 0 Napisano Listopad 7, 2008 w poniedziałek wybieram sie do innego weterynarza,o bardzo dobrej renomie. psinka po tych kroplowkach nie cierpi jest całkiem ok,tak wolniej chodzi .ale wiem ,ze jezeli bedzie po niej widac lub słychc ,ze cierpi ,bede musiła zrobic krok ostateczny. nie chce potem miec pretensji do siebie ,ze cos moglam a nie zrobiłam,zrobie wszystko co w mojej mocy ,zeby wydłuzyc jej zycie ,oczywiscie zycie bez bólu ! bo jak bym widziała ze cierpi to mi sie udziela równiez nie moge na to pozwolic. jeszcze bym to jakos zaakceptowała gdyby miała swoje lata,ale co ona pozyła ..7 lat to za mało Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Perła z lamusa 0 Napisano Listopad 7, 2008 A Asikowi biegnie 15-ty rok i prawie nie mamy kontaktu: ślepy, głuchy, nie pachnie, cały dzień śpi:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asddas Napisano Listopad 7, 2008 mało, ale ten pies będzie cierpiał.... wiesz kiedy czekałam na swojego psa (był operowany w związku z innym problemem) do poczekalni weszła kobieta, facet i pies...Bokser. Pierwsze skojarzenie jak spojrzałam na tego psa - to Oświęcim zwierzęcy. Wystawała mu każda kość, żebra jak kaloryfer, z pyska toczyła się ślina, strasznie głośno oddychał, a oczy po prostu krzyczały "boli"... Pani z miną 'ale jestem genialna" powiedziała "ach, nasza sunia ma raka, ale walczymy już 10 miesięcy. Jest po 4 chemiach, trochę lepiej jest ale teraz będzie 5". Wygramy... Kocham zwierzęta, ale widok tej bokserki po prostu mną wstrząsnął. Kiedy wyszli spytałam lekarza jakie szanse ma ten pies - powiedział, że żadne. To czemu go męczą? Bo uważają, że tak będzie lepiej, że to ich pies i ma dopiero 5 lat... A potem mój pies poczuł się gorzej. Wreszcie stwierdziliśmy, że to bez sensu, że zrobiliśmy wszystko a mimo to pis cierpi....pies osowiał niesamowicie.Kiedy odwołaliśmy lekarkę (miała przyjść do domu) pies ożył :) Był znowu taki radosny, taki kochany...dwa dni później przestał sikać... Pamiętam to jak dziś, był wczesny ranek, wstałam i wyszłam do ogrodu - całą noc balkon był otwarty. A moj pies biegał dookoła ogródka piszcząc i płacząc...Potem wbiegał do kuchni pił wodę i znowu do ogródka napinając się przy każdym krzaczku, każdym drzewku...Płakał, przysięgam, ze widziałam łzy... Przyszła lekarka, pokiwała smutno głową. Płakała razem z nami kiedy odchodził....kiedy było po wszystkim powiediała, że ona zrobiłaby to o wiele wcześniej...wie, że go kochaliśmy, ze walczyliśmy, ale przyjaźń i miłość polega też na tym,że czasami trzeba pozwolić odejść.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
meggie29 0 Napisano Listopad 7, 2008 pieknie napisane ! tylko ,ze jak sie bardzo kogos kocha to zawsze ma sie ta nadzieje do konca,tak robi wiekszosc. jestem ciekawa czy ktos z was zgodził by sie na eutanazje gdyby naprzykład chora była babcia czy mama? a zdrugiej strony kazda istota chce zyc... to tak podobnie,kocham zwierzeta sa najwierniejszymi towarzyszami zycia,ludzie niestety sa okrutni i zawistni. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam tak Napisano Listopad 7, 2008 spokojnie, może nie być tak źle. Z moim psiakiem też było źle 1,5 roku temu. Myśleliśmy, że to koniec - pierwszy wet zrobił jakieś przekrętne usg , gdzie wyszło rak prostaty. zaraz mówił, co i za ile, i że psu zostało maks 2-3 m-ce życia. Moja mama nie poddała sie. Objechali pół regionu, zanim trafili do porządnych weterynarzy, którzy zrobili 3 razy usg, zbadali mocz ( w miedzyczasie mama jeżdzila do ludzkiego szpitala na bad hist/ pat moczu z krwią, któe wydalał pies - w sumie to była czysta krew ) > Bad hist/ pat wykluczyly obecność nowotworowych komorek Lekarze po 3 usg, gdzie zbadali mojemu psu wszystko, co mogli, łacznie z nerkami, watrbą, żołądkiem prostata , serii różnych badań, stwierdzili, że pies nei ma raka , tylko cysty, bo przez 5 lat swego życia miał " celibat" . Teraz bierze tabletki 1 szt dziennie dla mezczyzn na prostate , dostepna w aptece, zapobiegawczo, od 1,5 roku mamy spokoj, psina nie ma żadnych ataków, i odpukać, oby tak dalej. Więc jedz do innego lekarza, zobacz co inni powiedza, niektorzy tylko mysla o tym, zeby zarobić, a nie wylecztyc zwierzę. Ja trafiłam na dobrych lekarzy w Zbrosławicach. I dzieki temu mój pies nie musiał się niepotrzebnie męczyć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
rodowita cyganka 0 Napisano Listopad 7, 2008 Dopóki nie będzie wiadomo na 100%, czy to rak, jaki rodzaj i czy w ogóle nadaje się do leczenia, to nie panikuj. Jak już będzie wiadome i okaże się najczarniejszy scenariusz z możliwych, uśpij. Nie czekaj, aż z każdym dniem będzie stawał się coraz słabszy, będzie bardziej cierpiał. Nie możesz do tego dopuścić. Wiem, że jest Ci ciężko, ale nie masz wyjścia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
....pomawiacz..... 0 Napisano Listopad 7, 2008 Współczuję :( Mój pies miał 10 lat jak zmarł na nowotwór. Niestety do ostatniej chwoli konowały nie potrafili u niego zdiagnozować nowotworu. To straszna chwila kiedy umiera kochany pies. Jeszcze po 3 latach, jak sobie przypomnę, to robi mi się smutno. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lilly rose 0 Napisano Listopad 7, 2008 autorko.. moj pies mial dokladnie to samo.. raka, ktory wychodzil od sledziony i zalał cala jame brzuszna.. byly male szanse. ze operacja (wyciecie) sie uda.. ale zrobilismy to.. niestety po miesiacu nerki przestaly pracowac.. krew byla zatruta i psa trzeba bylo uspic :( mial 10 lat.. i byl najwspanialszym psem ale nie moglam pozwolic zeby umieral sam.. chcialam mu tego cierpienia zaoszczedzić.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
....pomawiacz..... 0 Napisano Listopad 7, 2008 Jesli wolniej chodzi i zatrzymuje się na spacerze i stoi nieruchomo, to znaczy, ze właśnie psa boli. Ja długo nie wiedziałem dlaczego mój pies czasami wolno chodził i się nagle zatrzymywał, choć się domyślałem, że coś mu jest. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asdas Napisano Listopad 7, 2008 nie chodzi mi o to żeby od razu usypiać psa i nie walczyć Oczywście, że trzeba walczyć do czasu... Zawieź psa do dobrego weterynarza, poróbcie badania, popytajcie kilku specjalistów niezależnych, zróbcie to co w waszej mocy i dopiero wtedy podejmijcie decyzję.Jeżeli można walczyć, jeżeli jakikolwiek lekarz powie, ze tak - to walczcie, jeżeli nie - to w momencie kiedy pies zacznie cierpieć pozwólcie mu odejść.... Eutanazja najbardziej kochanego psa a babci to niestety diametralna różnica... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość brenda27 Napisano Listopad 7, 2008 Moja suczka też odeszła. Alaskan Malamuthe. Miała 3 lata. Też była wspaniałym psem, wierna, mądra, dobrze wyuczona. Jak ja byłam ciężko chora cały czas ze mną leżała, pilnowała, nawet swoje jedzenie mi oddawała. Też cieżko mi się pogodzić z jej śmiercią, a minęły już ponad dwa lata. Krótko po jej śmierci musieliśmy uspać kundelka który też z nami był, miał 17 lat. Niestety bardzo się męczył i już nie było innego wyjścia. Zobacz jeszcze co inni weterynarze powiedzą. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lilly rose 0 Napisano Listopad 7, 2008 na poczatku strasznie plakalam.. mialam wyrzuty, ze go uspilam.. trafilismy do najlepszych weterynarzy w miescie i stwierdzili, ze z tak zlymi wynikami.. (pieciokrotnie przekroczony mocznik i kreatynina).. pies pozyje jeszcze z 2-3 dni w wielkich meczarniach.. cieszw sie, ze mu ulzylam.. bo pies robil pod siebie.. z ledwoscia wciskalam mu papki dla dzieci ze sloiczka.. z 40 kg spadl na 18.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
....pomawiacz..... 0 Napisano Listopad 7, 2008 meggie29 (wisienka25@poczta.fm) pieknie napisane ! tylko ,ze jak sie bardzo kogos kocha to zawsze ma sie ta nadzieje do konca,tak robi wiekszosc. jestem ciekawa czy ktos z was zgodził by sie na eutanazje gdyby naprzykład chora była babcia czy mama? a zdrugiej strony kazda istota chce zyc... to tak podobnie,kocham zwierzeta sa najwierniejszymi towarzyszami zycia,ludzie niestety sa okrutni i zawistni. meggie29 - chyba uśpienie będzie dla niego wybawieniem. Niestety u psów przy nowotworze złosliwym szanse na wyleczenie wynoszą 0. Pies coraz bardziej cierpi kiedy rak niszczy jego narzady. Nawet środki przeciwbólowe przestają pomagać. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kagaya Napisano Listopad 7, 2008 Autorko... Ogromnie Ci współczuję, sama miałam podobną sytuację. U mojego psa wykryto nowotwór w marcu tego roku, staraliśmy się go uratować i być może przedłużyliśmy mu trochę życie. Niestety, odszedł w październiku, na szczęście chyba nie męczył się za bardzo. Byłam do niego bardzo przywiązana i strasznie mi go brak:( Ale jestem niesamowicie wdzięczna za te 13 pięknych lat, przez które był przy mnie. Pozdrawiam i życzę dużo siły i zdrowia Twojemu psiakowi Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość maxi_moron Napisano Kwiecień 5, 2011 to jakies straszne bzdury straszne bzdury co tu wypisujecie. po pierwsze kilka osób szuka tu usprawiedliwienia dla siebie że poddały eutanazji swojego przyjaciela (słodkie, prawda?) . Po to aby zaoszczędzić kilkaset złotych (wystarczy kupić mniej kremów i ciuchów). Wykluczam tu przypadki kiedy nie było szans. Po pierwsze raka u psa/kota/ innego zwierza da się leczyć. Po drugie można leczyć raka bez bólu. Po trzecie do weterynarii wchodzi technika rodem z XXIw. Po czwarte można leczyć skutecznie chemią bez wiekszych skutków ubocznych. Wiadomo dobra chemia kosztuje ale bez przesady, nie są to jakies niebotyczne kwoty. Po piąte w onkologii weterynaryjnej stosuje się często najnowocześniejsze leki jeszcze nie zarejestrowane dla ludzi. Przez to nie są drogie. Po szóste standardem powoli staje się rezonans magnetyczny czy tomografia komputerowa, dająca szansę na postawienie trafnej diagnozy - czy leczyć czy to koniec. Po siódme można leczyć paliatywnie (czyli opieka nad przypadkiem niewyleczalnym ) tak aby poprawić jakość życia (czyli życie bez bólu). Po ósme eutanazja bez badania histopatologicznego to nic innego jak komformizm i unikanie odpowiedzialności za zwierzę aby poprawić sobie samopoczucie. Po dziewiąte - głowa do góry, wystarczy trafić na dobrego weta z wiedzą i sumieniem na karku. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
za_krótka_doba 0 Napisano Kwiecień 5, 2011 Bardzo współczuję :( Też byliśmy zmuszeni uśpić psa, bo była chora i za bardzo się męczyła, nie było innego wyjścia :( a miała 15 lat, i choć minęły grubo ponad 2 lata, to nadal potrafię się popłakać, gdy o Niej pomyślę trzymaj się Autorko! Tak czasami bywa, życzę Wam jak najlepiej, ale w razie czego pamiętaj o tych wspaniałych latach wspólnie spędzonych :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieeeeeeee Napisano Kwiecień 5, 2011 ten top jest z 2008 roku:8 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość też młoda Napisano Kwiecień 6, 2011 o fuck, też dałam się wkręcić :S faktycznie stary temat :P Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Grudzień 13, 2013 Pies po 6 roku życia powinien mieć raz na rok badania: krew czy ma zdrowa wątrobę i powinien być osłuchany przez weterynarza czy serduszko dobrze bije NIESTETY !!! WETERYNARZ TEGO NIE ZROBIŁ , JEZDZIŁO SIE co roku na szczepienie za 75zł. nawet nie wspomniał o badaniu ROFILAKTYCZNYM pies zmarł 09.XII 2013 w wieku 12 lat i kilku miesięcy owczarek mieszaniec z Ogromnie NABRZMIAŁYM brzuchem. Po sekcji RAK WATROBY I PEŁNO WODY WEWNATRZ. Zmarł szybko Ok dwóch dni nie jadł tylko pił wodę i ja zwracał. MASAKRA Okazało się ze to długotrwała choroba była Na wątrobie już nie było prawie tkanki. WYRZUTY SUMIENIA ALE LEKARZ NIE WSPOMNIAŁ ZE TAKIE BADANIA SIE ROBI a to pierwszy pies był. Pozostał smutek i pustka. Gdyby choroba była wykryta dużo wcześniej na pewno miał by dietę i TABLETKI NA CIERPIENIE Z TYM ZWIAZANE Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Marzec 16, 2014 zeby wydłuzyc jej zycie ,oczywiscie zycie bez bólu ! bo jak bym widziała ze cierpi to mi sie udziela równiez nie moge na to pozwolic. jeszcze bym to jakos zaakceptowała gdyby miała swoje lata,ale co ona pozyła ..70 lat to za mało Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Marzec 16, 2014 mało, ale ten pies będzie cierpiał.... wiesz kiedy czekałam na swojego psa (był operowany w związku z innym problemem) do poczekalni weszła kobieta, facet i pies...Bokser. Pierwsze skojarzenie jak spojrzałam na tego psa - to Oświęcim zwierzęcy. Wystawała mu każda kość, żebra jak kaloryfer, z pyska toczyła się ślina, strasznie głośno oddychał, a oczy po prostu krzyczały "boli"... Pani z miną 'ale jestem genialna" powiedziała "ach, nasza sunia ma raka, ale walczymy już 10 miesięcy. Jest po 4 chemiach, trochę lepiej jest ale teraz będzie 5". Wygramy... Kocham zwierzęta, ale widok tej bokserki po prostu mną wstrząsnął. Kiedy wyszli spytałam lekarza jakie szanse ma ten pies - powiedział, że żadne. To czemu go męczą? Bo uważają, że tak będzie lepiej, że to ich pies i ma dopiero 50 lat... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Marzec 16, 2014 mało, ale ten pies będzie cierpiał.... wiesz kiedy czekałam na swojego psa (był operowany w związku z innym problemem) do poczekalni weszła kobieta, facet i pies...Bokser. Pierwsze skojarzenie jak spojrzałam na tego psa - to Oświęcim zwierzęcy. Wystawała mu każda kość, żebra jak kaloryfer, z pyska toczyła się ślina, strasznie głośno oddychał, a oczy po prostu krzyczały "boli"... Pani z miną 'ale jestem genialna" powiedziała "ach, nasza sunia ma raka, ale walczymy już 10 miesięcy. Jest po 4 chemiach, trochę lepiej jest ale teraz będzie 5". Wygramy... Kocham zwierzęta, ale widok tej bokserki po prostu mną wstrząsnął. Kiedy wyszli spytałam lekarza jakie szanse ma ten pies - powiedział, że żadne. To czemu go męczą? Bo uważają, że tak będzie lepiej, że to ich pies i ma dopiero 50 lat... A potem mój pies poczuł się gorzej. Wreszcie stwierdziliśmy, że to bez sensu, że zrobiliśmy wszystko a mimo to pis cierpi....pies osowiał niesamowicie.Kiedy odwołaliśmy lekarkę (miała przyjść do domu) pies ożył usmiech.gif Był znowu taki radosny, taki kochany...dwa dni później przestał sikać... Pamiętam to jak dziś, był wczesny ranek, wstałam i wyszłam do ogrodu - całą noc balkon był otwarty. A moj pies biegał dookoła ogródka piszcząc i płacząc...Potem wbiegał do kuchni pił wodę i znowu do ogródka napinając się przy każdym krzaczku, każdym drzewku...Płakał, przysięgam, ze widziałam łzy... Przyszła lekarka, pokiwała smutno głową. Płakała razem z nami kiedy odchodził....kiedy było po wszystkim powiediała, że ona zrobiłaby to o wiele wcześniej...wie, że go kochaliśmy, ze walczyliśmy, ale przyjaźń i miłość polega też na tym,że czasami trzeba pozwolić odejść.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Marzec 17, 2014 sam sobie przy...erdol łopata w głupi łeb. Mój pies prawie 8-letni też chorował pod koniec zeszłego roku. Miał operację, która się udała ale pies nie sikał. Przez 3 tygodnie dzień w dzień jeżdziliśmy na cewnikowanie.Przed świetami weterynarze kręcili głowami i proponowali delikatnie uśpienie. wszystkie możliwe badania miał porobione, wszystkie były ok. Uparłam się i nauczyłam się psa cewnikować. pod koniec stycznia tego roku zaczął kropelkować. Kiedy w połowie lutego pojechałam z nim do weta i powiedziałam, że sika już prawie normalnie to wszyscy weci się zlecieli. sam właściciel kilniki go teraz przyjmuje bo to przypadek wyjątkowy.Mój sierściuch wcale nie jest rasowy, ale i tak najlepszy na świecie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Marzec 27, 2014 pomocy nie wiem co robić.Moja kochana bokserka ma 9 lat zawsze wszystko było dobrze tylko miała guzy.Jakiś miesiąc temu dostała cieczkę przy której pojawiły się powoli guzy na sutkach tak że pokryły całą linie mleczną. Pojechałam z nią do weterynarza zrobił usg macicy wykrył cystę na jajniku ale ropomacicza nie stwierdził. Dostała zastrzyk i tak jeszcze 2 razy chodziłam z niunią na zastrzyki,robiłam jej jeszcze okłady z sody.Minął tydzień moja niunia czuła się dobrze.Pewnego ranka wyszłam z nią na spacer jak zawsze załatwiła się normalnie przyszłyśmy do domu dałam jej jeść i nawet do końca nie wszamała i nagle zaczęła przewracać sie na jedną stronę oszalałam nie wiedziałam co sie dzieje zadzwoniłam po teścia i przyjechał po nas.bardzo szybko byliśmy w lecznicy.Zaraz pobrali jej krew (wyszedł stan zapalny) zrobili usg macicy i lekarz powiedział że ma ropomacicze,a jeszcze jej żrenice nie reagowały na światło.Dostała kroplówkę po której się lepiej poczuła.mogła chodzić.lekarz stwierdził nowotwór na sutkach,ropomacicze, cystę,i że ma objawy neurologiczne podobne do guza mózgu.Powiedział też że operacja jest zbyt dużym ryzykiem i ze zaleczymy to lekami.Moja kochana lunka dostała antybiotyk na 5 dni, tabletki osłonowe , encorton i lucetam. wszystko teraz jest jakby dobrze moja psinka ma wilczy apetyt przestała pić tyle wody ma zapał do zabawy:) nie taki jak miała przedtem ale daje rade:) Wszystko było by dobrze gdyby nie to że przez 3 tygodnie schudła 2 kg i wczoraj zobaczyłam że na łapie tam gdzie znajduje sie nowotwór ma normalnie ranki jakby strupki i ciągle je liże jakby ją bolało:( czy to jakieś przeżuty nie chce jej stracić tak bardzo ją kocham ale boje się że cierpi już nie wiem ja codziennie płacze i boje sie że zaraz stracę moją żabeczkę co robić?:( Dodam jeszcze ze wet najpierw odradzał mi operacje a ostatnio jak byłam to powiedział że jest już na tyle ustabilizowana że można operować. Myślę że on wie o tym że nie da sie nic zrobic i ze podtrzymuje ją przy życiu bo widział jak strasznie ryczałam za każdym razem jak do niego szłam a ta operacja którą chce jej zrobić to nadzieja dla mnie której pewnie juz nie ma.Lekarz po prostu nie chce zebym miała wyrzuty sumienia i pewnie ta operacja to by było zakończenie na jakie nie jestem gotowa :( co mam zrobic :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Marzec 27, 2014 Taki Mr Muerte nie przypuszcza nawet ze zycie waszych psow jest wiele bardziej warte niż jego .he he he he he Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mohagony Napisano Kwiecień 25, 2014 mr. muerte ...znajdą cie bucu moje psy....bedziesz blagal o obciecie jaj, (ale i tak nie masz, ...wiec powiesimy...za obciete kikuty palancie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wika779 Napisano Styczeń 19, 2015 moja 14 letnia suczka ma raka. Ma wielki guz na brzuchu. Weterynarz powiedział że ma chorą wątrobe i dał leki i antybityk. Mówi że on by ją operował. Boję się i nie wiem co robić. Suczka jest mała, jest wesoła ma apetyt, na spacer wynoszę ja na rękach i przynosze bo się męczy przy schodzeniu na schodach. Czy zgodzic sie na operację? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach