Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zagubiona123

osoby w związku z wieloletnim stażem, pomóżcie !!!

Polecane posty

Gość zagubiona123

hej mam pytanie, a raczej problem, jestem w związku od 6,5 lat ale zauwazyłam ze zaczynam się powoli wypalac, nie cieszą mnie juz spotkania z ukochanym, niepałam juz do niego taka sama miłością jak na początku, bardzoi często się kłócimy i to o taką drobnoste ze głowa boli, ja jestem zła, on się gniewa jest cholernie nerwowy, byle moje pytanie on juz się wkurza itd. ale on namawia mnie na ślub, sądzi ze jak się pobierzemy bedzie lepiej, bedziemy ze soba mieszkac, codziennie razem itd., ja się tego boje, zawsze mi wszyscy powtarzali, ze po ślubie nigdy nie jest lepiej. a co Wy uważacie? jak było u was? prosze o rade:( pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też szurnięta
ja po 7 odeszłam a miałam podobnie jak Ty ,coś się wypaliło zrozumiałam ze nigdy go nie kochalam .... zastanów sie czy go kochasz i dlaczego z nim jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szurnięta_alicja_z_krainy_P
Ja jestem w związku dopiero ponad 4 lata, ale także dopadł nas kryzys, a raczej jego niż mnie. Ja kocham go nadal, pierwszy był po dwóch latach, książkowo. Prawie odeszłam, miałam wtedy nawet adoratora, ale nie wdałam się w romans, przemyślałam, wyjaśniliśmy sobie nieporozumienia i powiem szczerze, było bajkowo. Teraz znowu się pogorszyło, brak czułości, zachowywaliśmy bardziej jak rodzeństwo aniżeli para. Nie kłóciliśmy się, a raczej ja byłam na niego ciągle zła. On jest z natury milczkiem. Na imprezie potrafił cały czas stać za konsolą i miał gdzieś co robię i z kim się bawię. Ale trapiły nas również problemy finansowe, rodzinne, byliśmy ogólnie przemęczeni i zrezygnowani. Tylko, że ja nie wątpiłam w to, że go kocham i wciąż to czułam. A teraz jesteśmy na etapie naprawiania tego i znów powiem szczerze, jest dobrze. Może tak wygląda docieranie się? Nie wiem, ale chociaż różnie było to ja wciąż go kocham, a z dnia na dzień teraz znowu coraz mocniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rudzuitka
Wiesz to juz jest taki etap, ktory sie przetrwa albo koniec. Miłosć jest cudowna i piekna tylko na poczatku.Potem wkraczasz w swiat codziennosci i czar pryska.Trzeba sie do tego przyzwyczaic,ze nigdy nie bedzie tak jak było.Tylko zastanow sie dobrze czy wyobrazasz sobie zycie z tym facetem,bo slub nie zawsze jest dobrym i oczywistym rozwiazaniem,ale niekiedy sie udaje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
no własnie nie kiedy:( skąd moge wiedziec ze podejme dobra decyzje zgadzając się na slub, jesli juz mam wątpliwości, czy bedziemy razem szczęsliwi? miesiąc temu byłam na weselu u koleżanki, juz na poprawinach znajomi mówili, ze słyszeli jak kłócili się w kuchni, dwa tygodnie temu byliśmy u nich na parapetówie, a "młoda" powiedziała mi jedno zdanie które utkwiło mi w głowie, " w co ja wdepnęłam....." cholernie boje sie slubu, chce byc szczęsliwa, ale czy wypowiadając słowo "tak" własnie jemu bede?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna111
Jestem mężatką od 5 lat, ale przed ślubem byliśmy razem 7 lat. Moje życie w tej chwili to tragedia. Zero miłości zero uczuć chyba tylko wzajemna nienawiść. Nie wiem dlaczego do tego doszło. W moim przypadku całkowicie potwierdziło się,że po ślubie jest tylko gorzej. Wcześniej bardzo się starał, nawet kiedy pokłóciliśmy się umiał przeprosić, przytulić, a teraz jeżeli zaczynam płakać wpada w szał.Pozostały mi samotne noce i łzy w poduszkę.Nawet sex go nie interesuje, woli pójść na wódkę z kolegami. Jedyne moje szczęście to dziecko, dla niego żyję.Przed ślubem próbowałam wiele razy uwolnić się od niego, ale nigdy nie pozwolił mi odejść. Szantażował mnie że coś sobie zrobi jak go zostawie, a ostatnio gdy mu przypomniałam to powiedział-idź się powieś.Dlatego naprawdę mocno zastanów się zanim swoje życie zwiążesz z jakimś człowiekiem.Bądź pewna jego uczuć i swoich.Zycze Ci żebyś trafiła na dobrego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak , z tym różnie bywa. Ale jak się czegoś w środku nie czuje, lepiej tego nie robić. Bo jak widzicie na przykładach, intuicja bywa niezawodnym doradcą. Alicja z krainy miała problemy, ale nie czuła iż nie kocha, nie czuła że będzie źle. Bo kryzysy, gniewy i żale zawsze przychodzą. Ale gdzie jest mocne uczucie tak się wychodzi z tego obronną ręką. A gdzie jest tylko sentyment do dawnego uczucia można sobie z życia zrobić opisane powyżej piekło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
wystraszyłas mnie, ja kiedys tez rozmawiałam z moim o rozstaniu, to tez mi powiedział, ze nie potrafi beze mnie zyc, ze jesli odejde jest w stanie zrobic sobie krzywde, jejku co mam robic?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
a kto powiedział ze same sobie sie nie podobamy? poprpstu chcemy zrby facet się nie zmieniał, a nie w trakcie kłótni mówił o naj jak o jakis ..... a za chwilke przeprasza i jest słodki jak miód, kto mi da gwanancje ze po slubie tak nie bedzie cały czas, ze bedzie się gniewał, łościł, a nawet uderzy, no kto?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna111
Ja siebie akceptuje.Kiedyś byłam zawsze uśmiechnięta , naprawdę kochałam życie.Nie wierz w takie słowa że sobie coś zrobi, a gdyby nawet niczemu nie będziesz winna. Mi też to mówili ale byłam zbyt słaba i zbyt przestraszona żeby postawić na swoim.Jeżeli teraz cierpisz przez tego człowieka - odejdź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maleństwo 85
ale ja czuje się słaba i wystraszona, dokładnie jak ty kiedys byłam usmiechniętą dziewczyną, teraz w moich oczach widze smutek i zadnej radości z tego ze zobaczymy się za dwie godziny, jak Ty sobie z tym poradziłas, co zrobiłas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna111
Cieszę się chwilą kiedy go nie ma. ale tak naprawde nie pamiętam, żebym się prawdziwie śmiała.Mam dopiero 32 lata a wylanych łez ocean. Nie umiem sobie ztym poradzić. Często biorę tabletki uspokajające, ale to pomaga na chwile. Nawet nie wiem do kogo zwrócoć się o pomoc.Boję się go bo jest nieobliczalny.Mam dziecko które jest dla mnie całym światem i ono jest dla mnie radością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem niedługo po ślubie ale jest zdecydowanie lepiej niż przed ślubem. Mamy teraz etap docierania a przy tym jak wiadomo muszą być jakieś zgrzyty, ale myślę że damy radę. Jednak uważam że w waszym przypadku ślub to nie jest dobre rozwiązanie, ponieważ ślubu nie bierze się po to żeby rozwiązać problemy. Domu nie buduje się na piasku tylko na solidnych fundamentach. Jeśli masz w związku problemy to nawet nie myśl o ślubie, zastanów się jak je rozwiązać w inny sposób. Może poprzez szczere rozmowy z nim powiedzenie mu co czujesz. Ja nie jestem za mieszkaniem razem przed ślubem w celu sprawdzenia się ale może warto podjąć ten krok w twoim przypadku. Pamiętaj że ślub nie jest rozwiązaniem problemów a jedynie odłoży je w czasie i być może sprawi że później nie będzie już wyjścia. Po ślubie problem nie zniknie on nie przestanie być nerwowy, nie przestanie się wkurzać na każde twoje pytanie a jedyną zmianą to będzie to że oboje będziecie mieć już obrączkę na palcu. Najpierw zajmij się problemami w związku a potem myśl o ślubie. Jeśli jednak uznasz że problemy nie dadzą się rozwiązać ot tak to odejdź od niego i nie zwracaj uwagi na to co on mówi że nie może bez ciebie żyć i zrobi sobie krzywdę. Wiem że to może być ciężkie ale to jest szantaż emocjonalny, chwyt poniżej pasa z jego strony. Nie możesz budować związku na tym że facet cię szantażuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Często się zdarzają sytuacje że ludzie biorą po latach ślub a potem jest szybki rozwód, a wiesz dlaczego? Bo najczęściej bierze się ślub w momencie kiedy sie już wszystko sypie. Ludzie zamiast zająć sie problemami albo się rozstać to wpadają na genialny pomysł ślubu. Z tego co wiem właśnie dlatego przechodzone związki się rozpadają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja Ci powiem..
ze po takim czasie bycia ze soba... to albo w ta manke albo w ta.. szczerze mowiac to nie wroze wam juz wspolnej przyszlosci.. ja wyszlam za maz po 3.5 ale przed slubem razem mieszkalismy prawie rok wiec poznalismy sie pod kazdym wzgledem. Mam momenty kiedy zaluje.. ale to pochopne iracjonalne uczucie trwajace 10 sek. dodam ze znajomi miesiac temu sie rozstali po prawie 9 latach... Powiedzialam to samo.. trzeba bylo wczesniej sie zastanawiac na kolejnym krokiem.. i kazdy z nich oddzielnie przyznal racje.. ale niestety juz sie nie zejda... takze zastanow sie powaznie. nad wszellkimi decyzjami .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×