Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Vinga37

Kobieta i Ksiądz trudna miłość

Polecane posty

Błagam! Nie zaczynajcie uogólniać. Bycie łajzą nie jest zależne od noszenia sutanny. Równie dobrze tego rodzaju typa można spotkać wśród kominiarzy (oni też chodzą ubrani na czarno). Wbrew pozorom, nie czekam na to, aby zrezygnował dla mnie z bycia księdzem. Nie chcę tego! Mit o olbrzymich zarobkach księży niestety dla niektórych, też jest tylko mitem. Co do kwestii celibatu to nie jest to przyżeczenie "nie będę nigdy kochał żadnej kobiety".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok to wytłumacz mi jak to sobie wyobrażasz? Bo nie rozumiem Jeśli się kogoś kocha, to chce się z tym kimś być... a Ty będziesz musiała się nim dzielić bardziej niż byś chciała, i udawać czasami, że Cię nie ma.... A uogólnienia....Ja opisałam jedna historię...a znam takich naprawdę kilka..... i ja nie uwierzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TRTR , jest dużo racji w tym co napisałeś (aś) podobnie "Karygodne Zachowanie" - zgadzam się, że nie wiele trzeba by wpaść w sytuację bez wyjścia, bo zdaję sobie sprawę z tego, że miłość platoniczna jest utopią, a apetyt wzrasta w miarę jedzenia i może dojść do sytuacji, że zacznie mi brakować jego osoby w zwykłym codziennym życiu. Obecnie nie dramatyzuję i nie jestem załamana. Staram się go kochać tak jak umiem i jak mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w równym stopniu musisz się dzielić z innymi mężem, czy też partnerem który jest lekarzem, wojskowym,prawnikiem a i managerem w dużej firmie. W żadnym związku nie można nikogo usidlić tak, aby zabrakło mu powietrza, bo wtedy miłość zamienia się w zaborczość. Zupełnie nie przeszkadza mi, że On jest dla innych czasem, a może przede wszystkim bardziej dla innych niż dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłosc jest piekna jesli
jednak boicie sie pokazc swiatu , ze sie kochacie. Jesli nie byloby to nic zlego - to dlaczego? Rozumiem, ze sa baby plotkarki. ale czy jego przelozeni nie mieli by nic przeciw temu, jakbyscie chodzili po miescie trzymajac sie za ręce, czy objeci? Wg mnie nie ma zlej miłosci i dlatego zasady kosciola katolickiego sa dla mnie nie do przyjecia. Czy wy je do konca akceptujecie? porozmawiaj z nim - niech powie, jak to widzi. Bo jako czlowiek dorosły powienien miec jakąs jasna linie postepowania, okreslona moralnosc. Nie moze ukrywac tego, co robi, jesli zdecydowanie uwaza to za słuszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"w równym stopniu musisz się dzielić z innymi mężem, czy też partnerem który jest lekarzem, wojskowym,prawnikiem a i managerem w dużej firmie . W żadnym związku nie można nikogo usidlić tak, aby zabrakło mu powietrza, bo wtedy miłość zamienia się w zaborczość. Zupełnie nie przeszkadza mi, że On jest dla innych czasem, a może przede wszystkim bardziej dla innych niż dla mnie. " Mam wrazenie , ze jestes niedojrzala emocjonalnie osoba , przeciez Ty wypisujesz bzdury kobieto .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mgiełka* uzasadnij bezsensowność mojej wypowiedzi. Poproszę konkretne argumenty mowiące o mojej niedojrzałości emocjonalnej. Obrażać kogoś jest łatwo, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłosc jest piekna jesli
mówiac brutalnie - on nie postepuje jak mezczyzna, ktory powinien dotrzymywac slowa, poki jest nim zwiazany. Żeby wyjsc z honorem wobec ciebie i siebie, powinien sie okreslic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TRTR
"w równym stopniu musisz się dzielić z innymi mężem, czy też partnerem który jest lekarzem, wojskowym,prawnikiem a i managerem w dużej firmie . W żadnym związku nie można nikogo usidlić tak, aby zabrakło mu powietrza, bo wtedy miłość zamienia się w zaborczość. Zupełnie nie przeszkadza mi, że On jest dla innych czasem, a może przede wszystkim bardziej dla innych niż dla mnie. " Co do zasady muszę się zgodzić a jednak jest tu jedna, bardzo istotna różnica. Żony mężczyzn nawet najbardziej oddanych jakiejś idei, nie muszą się kryć jakby ich miłość była wstydem. Uważam że masz prawo oczekiwać aby on się określił i albo zostawił kościół (niechże sobie inną, podobną działalność znajdzie ale nie wymagającą czegoś czego on dać nie może i nie chce), albo żebyście się rozstali. Gdybyś kochała żonatego, to też tak byś się podkładała? Niby gorsza byłabyś od żony którą on by zdradzał? Chyba też radziłabyś innej kobiecie żeby jej kochanek (no sorry, ale to taki układ właśnie) albo się rozwiódł, albo wypierdalał w podskokach. Ja rozumiem że ty chcesz pokazac się od najlepszej strony i dajesz mu teraz, w swoim zakochaniu, całą akceptację, wyrozumiałość, poświęcenie. Jednak zdrowa miłość to taka która daje obojgu szanse rozwoju, miłość która ma przyszłość a tymczasem dla was w obecnym układzie przyszłości nie ma! No, chyba że chcesz żeby dziecko zobaczyło że ma w dokumentach "ojciec nieznany" lub chcesz się starzeć w samotności, poczuciu winy i poczuciu krzywdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie widzę nic a-moralnego w uczuciu miłości o ile nie wpływa ono destrukcyjnie na innych. Jeśli chodzi o określenie i jasne postawienie sytuacji, to oczywiście łatwiejszym byłoby gdyby wyraźnie doszło do jakiegoś rozwiązania może nawet bolesnego, ale jednak. Nie zauważyłam jednak, abym przeszkadzała mu ewidentnie w byciu dobrym księdzem, wręcz przeciwnie. Odkąd jesteśmy "razem" zauważyłam nie tylko ja, że otworzył się bardziej na drugiego człowieka i jego problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja Ciebie nie obrazam , napisalam prawde . To wniosek , ktory sie nasuwa po przeczytaniu Twoich wypowiedzi. Przeciez Ty go w ogole nie mozesz miec . Co Ty wypisujesz , ze .. "w równym stopniu musisz się dzielić z innymi mężem, czy też partnerem który jest lekarzem, wojskowym,prawnikiem a i managerem w dużej firmie . " Ty swojego ksiedza w ogole nie mozesz miec , co Ty piszesz , ze musisz sie nim dzielic ..... Ty sie nigdy nim dzielic nie bedziesz bo go po prostu miec nie mozesz - chyba , ze on wystapi z kosciola . Czy Ty pojmujesz swoja sytuacje ? Chyba pojmujesz , skoro rozumiesz fakt , ze nie mozesz z nim spacerowac po ulicach miasta w ktorym mieszkasz. Piszesz , ze sie nie uskarzasz itd. A wiec po co ten topik? W moich oczach jestescie oboje oszustami . Oszukujecie tych , ktorzy chodza na celebrowane przez niego msze , tych ktorych on spowiada ...itd. Czego oczekiwalas zakladajac ten topik ? Wspolczucia ? Zrozumienia ? Naciagasz ideologie do swojej sytuacji i twierdzisz , ze inni Cie obrazaja bo maja inny punkt widzenia. Jestem zniesmaczona :o .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Umiesz sie dzielic a nie kazdy tak umie stad krytyka. Co do jawnosci to sie nie zgadzam, jesli nastepuje \"zgorszenie\" zasad ogolnych to jest to kwestia dyskusyjna, poza tym za tym bedzie stal ostracyzm spoleczenstwa a nie kazdy jest odwazny, z reguly idelaisci i odmiency sa tepieni, itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TRTR
"nie widzę nic a-moralnego w uczuciu miłości o ile nie wpływa ono destrukcyjnie na innych" No nie pisz że ze szczęścia i uczucia spełnienia założyłaś ten topik. Przecież ta miłość właśnie WPŁYWA na was dwoje destrukcyjnie! Nikt cię tu nie potępił, z tego co czytałam. Za to ludzie potwierdzają twoje obawy, które tu sama przedstawiasz, że nie jest dobrze i coś z tą sprawą zrobić trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TRTR, trudno się z Tobą w wielu rzeczach nie zgodzić. Owszem jest naprawdę dużo szczerości w tym co piszesz. Kochani, ja nie czuję się nieszczęśliwa, nie jestem w sytuacji komfortowej, ale nie uważam się za cierpiętnicę. Wchodząc w ten układ byłam w pełni świadoma własnych czynów. (no i nie chcę dzieci), za stara na to jestem:-). Zastanawiam się tylko, czy wytrzymam w takim spokoju i jak długo? Lęk oczywiście istnieje i będzie istniał, dopóki jest sumienie, bo gdzieś podświadomie zdaję sobie sprawę z tego, że w porządku nie jesteśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilka słow do Vingi 37 ach...
Witam ...właśnie poczytałam sobie kilka wypowiedzi powyżej na temat który mnie dotknął bądz jeszcze dotyka...to co was łączy na pewno można nazwać uczuciem ale czy was obojgu?? mam do ciebie tylko jedne pytanie nie zdradzaj nic tylko jak możesz podaj mi wiek tego x będe starała się napisać za chwilkę coś więcej na ten temat jak to wygladało u mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mgiełko*, nie dla każdego szczęście oznacza gotowanie dla swojego mężczyzny obiadów, spanie w jednym łóżku i wspólne wyjazdy na wakacje do Tunezji. Owszem, byłoby to miłe, ale nie jest to sensem życia. Naprawdę można darzyć siebie miłością, któa nie wymaga poświęceń czegokolwiek dla kogokolwiek. TRTR, jasne że nie jest dobrze, a to że się tu pojawiłam nie świadczy o moim braku poczucia szczęścia tylko lęku przed tym co będzie dalej? Ale gwarancji na to, jak będzie dalej nie ma nikt w żadnym związku. Wykładowco, tak...chyba właśnie na tym polega ten brak zrozumienia, że potrafię się dzielić i nie zamierzam mieć go tylko dla siebie. To wynika też z ogromnego zaufania jakim go darzę oraz z faktu, że jest wspaniałym księdzem chociaż zaraz posypią się na mnie gromy typu: jak może być wspaniałym księdzem skoro ma babę. Ale cóż, takie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro Vingo jesteś dojrzałą kobietą, to doskonale wiesz że można kogoś kochać i nie być z nim fizycznie, za to być równie szczęśliwą spełniając się w życiu prywatnym (hobby) i zawodowym i również można być bardzo szczęśliwą w związku z innym mężczyzną wcale go nie raniąc a nawet czyniąc go szczęśliwym. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mgiełko*, nie dla każdego szczęście oznacza gotowanie dla swojego mężczyzny obiadów, spanie w jednym łóżku i wspólne wyjazdy na wakacje do Tunezji. Owszem, byłoby to miłe, ale nie jest to sensem życia. Naprawdę można darzyć siebie miłością, któa nie wymaga poświęceń czegokolwiek dla kogokolwiek. Vingo , nie zrozumialas mnie albo nie chcesz zrozumiec. Jestes dorosla kobieta wiec powinnas troszeczke inaczej pewne sprawy postrzegac. Na pewno wiesz i zdajesz sobie sprawe z tego , ze kazdy czlowiek potrzebuje bezpieczenstwa w zyciu , nie ma znaczenia :kobieta czy mezczyzna . Owszem , sa ludzie , ktorzy chca zyc w pojedynke - z roznych powodow - my nie chcemy . Ja tez nie. Uwierz mi , nigdy nie bedziesz miala komfortu psychicznego gdy bedziesz zwiazana z tym czlowiekiem , nigdy nie bedziesz go miala wtedy gdy bedziesz go bardzo potrzebowac . On jest w innej sytuacji bo on prowadzi podwojne zycie i Ty jestes i bedziesz dla niego odskocznia . Natomiast Twoje zycie bez niego bedzie pustka i ciaglym wyczekiwaniem az sie potajemnie spotkacie. Vingo - jestem troche starsza od ciebie i szczescie ma dla mnie zupelnie inny wymiar niz Tobie sie wydaje. Wcale to nie jest gotowanie , pranie , prasowanie czy spanie w jednym lozku. Zawsze ( ZAWSZE) gdy tego potrzebuje moge z moim mezem porozmawiac , on mnie wyslucha i odwrotnie. Zawsze gdy mam ochote na spacer on moze mi towarzyszyc. Zawsze gdy mi smutno - on mnie pocieszy i odwrotnie. Mam go zawsze gdy go potrzebuje i na odwrot. A jak jest u Ciebie ? Twoj ksiadz ma Ciebie zawsze gdy tego potrzebuje a Ty ? Vingo - dla TWOJEGO dobra i TWOJEGO szczescia - zakoncz ten zwiazek. Ty jestes jeszcze mloda osoba i mozesz spotkac kogos , z kim mozesz byc szczesliwa . Ksiadz bedzie zawsze stal na Twojej drodze do szczescia. A po latach bedziesz zalowala zmarnowanych lat. To nie jest szczescie - wrecz odwrotnie. Przeciez czujesz to podswiadomie ..... Trzymaj sie i przemysl to dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jestem w związku z księdzem, ale muszę przyznać, że współczuję takiej ukrywanej miłości. To musi być niesamowicie trudne kochać wiedząc, że to bez przyszłości. Przyjaźnię się z księdzem od wielu lat, ale jest to tylko przyjaźń i nie wiem jak dałabym sobie radę gdyby coś nagle w naszych relacjach uległo zmianie. Chyba bym uciekła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypowiem się się wypowiem
Kilka lat temu miałam do czynienia z taką dokładnie tak jak napisałaś "trudną" milością .On kapłan ja zwykła dziewczyna a może dla niego i byłam niezwykła skoro nasze drogi tak się zeszły...trwało to kilka lat...zasada była jedna przyjaznimy się...możesz na mnie polegać w każdej chwili o każdej porze...i nic więcej...moje wszystkie związki rozpadały się po krótkim bądz dłuższym czasie bo był przyjaciel jemu poświęcało się czasu najwięcej skoro on tego potrzebował...tylko ja znałam Jego tak dobrze...nikogo nie udawał ...pozwolił mi odkryć swoje dwa oblicza...wiedziałam co myśli jak się zachowa w danym momencie co zrobi ...cieszyłam się że mi ufa bezgranicznie że mogę wiedzieć wszystko ...ale nigdy nie dowiedziałam się czy czuję coś więcej do mnie ...tak ogólnikowo traktował temat uczuć...zdawało się że nie czuł nic oprócz przyjażni ...taka przyjazn dla mnie była znakiem zapytania bo co by było gdybym któregoś pieknego dnia usłyszała ale ja cię kocham...chyba po kilku latach wspólnej wędrówki przez życie chciałam już wiedzieć co nas łaczy tak na prawdę czy tylko ciągle przyjazń...bo jezeli przyjazn to dlaczego ja nie mam nikogo tylko Jego dlaczego on robi tak żebym nie miała nikogo nie daje a nawet nie pozwala na to żeby ktoś się we mnie zakochał bo zawsze przecież krytykował każdego kogo widział obok mnie...i dalej zawsze tłumaczyłam sobie że może przywiązanie temu ta zazdrość...zycie potoczyło się jeszcze inaczej nie tak jak tego chciałam ..drogi się rozeszły z Jego winy ...zrozumiał....przepraszał...ale na nic nie ufam mu zawiodłam się a co czuł co czuję dziś dalej nie wiem .Dziś mogę powiedzieć kochałam bezgranicznie on często odzywa się do mnie zawsze ciepło i wierzy w to ze nasze drogi się zejdą poraz kolejny ale czy jest sens??Uważam że taki związek niema przyszłosci zawsze kobieta będzie pokrzywdzona ..nigdy nie będziesz mogła powiedzieć światu że kochasz że jesteś szczęsliwa ciągle będziesz mósiała się chować ...może i z nim będzie Ci dobrze ale kiedyś odczujesz brak i ból w sercu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mgiełko* dziękuję Ci za wszystkie rady, zapewne są szczere i podyktowane życzliwością i godne przemyślenia. Chciałabym jednak coś wyjaśnić: on nie prowadzi podwójnego życia, a ja nie siedzę godiznami i nie wzdycham do jego zdjęcia. Mam swoje życie, pasje, zajęcia, pracę tak samo jak on. Kiedy chcemy spędzić ze sobą parę chwil robimy to. Jeżeli on nie ma dla mnie czasu potrafię to zrozumieć, tak jak nie zawsze wolny czas dla niego mam ja i to z różnych powodów. Często jest tak, że zwyczajnie nie mam ochoty na to, aby się z nim widzieć bo nie mam humoru. Jestem sama, tak jak i on jest sam. W sytuacji kiedy czuję się źle, bądź jestem zła albo mam problem podobnie jak Ty Mgiełko* w swoim mężu tak ja mam wsparcie w \"swoim mężczyźnie\", różni nas wiele mnie i Ciebie, ale wierz mi wiele jest też wspólnego. Ty owszem zawsze możesz liczyć na męża, bo z nim mieszkasz tylko ja nie potrzebuję wsparcia, jestem potwornie samodzielną i niezależną osobą, ale wiem co masz na myśli. Każdy z nas jest inny i nie można uogólniać, ale dziękuję bardzo za Twój post.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna historia mimo wszystko, ale dziwne że wcześniej nie wyczułaś o co mu chodzi? W moim przypadku....chociaż zaczynam się teraz nad tym zastanawiać jak to jest...no, no trochę się to sprawdza kurcze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Abigail 38
powiem ci że człowiek nie dopuszcza do siebie mysli jak to ja ?? kochać kogoś takiego?? nie ja bym uciekła ...nie chcę wierzyć może temu że się przekonałam i znam to z własnego doświadczenia ale...przyjdzie taki dzień że powiesz ojej to chyba nie jest już przyjazn i dalej będzie pytanie to jak to teraz mam nazwać???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już się zaczynam gubić naprawdę. Teraz zastanawiałam się jak to jest ze mną no i...nie wiem sama, bo kiedy go nie widzę to szaleństwa nie ma, ale na dłuższą metę to zaczynam chyba tęsknić. Jak poznać, że to coś więcej? On wysyła dosyć sprzeczne sygnały więc może dlatego nie potrafię tego złapać. Jak odczytać intencje? Głupia już teraz jestem kompletnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jest dobre ..
cyt. " Chciałabym jednak coś wyjaśnić: on nie prowadzi podwójnego życia". Jak to nie prowadzi podwójnego życia ???? Takie topiki powinny byc usuwane , o zgrozo .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Abigail 38 hmmm....
Uważam że 'bo kiedy go nie widzę to szaleństwa nie ma" ponieważ patrzysz oczami przyjaciela wiesz że nic złego mu się dziać nie może żyje jest zajęty na pewno pracą a potem masz "ale na dłuższą metę to zaczynam chyba tęsknić..." ponieważ tutaj już nie patrzysz oczami przyjaciela tylko oczami dziewczyny bądz kobiety która czuję coś więcej i troszczy się o niego tęskni i może pomyśleć ojej a może znalazł sobie taką mnie i niema już dla mnie czasu...może dziś jeszcze nie czujesz tak 100%miłości bo do wszystkiego potrzeba ,czasu przywiązania,wspólnych długich spotkań i nam się wydaję że to jest właśnie doskonała przyjażń a tak na prawdę to wszystko idzie w innym kierunku i jesteśmy nieswiadome że to naprawdę nie jest przyjazn...ale od tego się nie ucieknie ......jeszcze zależy jak jest u was bo nie można szufladować może jest inaczej niż było u mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×