Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Alojzaw

chamscy klienci!!!

Polecane posty

wiecie co...wszystko zależy od sytuacji, zdarzają się chamscy klienci, jak również wredne panie obsługujące...poza tym nie każdy się nadaje na takie stanowisko, gdzie musi pracować z klientem, trzeba mieć dużo cierpliwości i motywacji, by nie palnąć czegoś głupiego... ja sama pracowałam jakiś czas jako fakturzystka i wierzcie mi, tylu impertynenckich kreatur nie widziałam, ale trzeba było zaciskać zęby i brnąć dalej...zauważyłam też pewną prawidłowość: im mniejszy biznesik dana osoba prowadzi i z mniejszej mieściny pochodzi, tym większych przywilejów się domaga, najlepiej na dzień dobry rabaty i całowanie po rękach :O ale to tylko moja subiektywna opinia...na takie \"zacne\" grono trafiłam...wytrzymałam w tym biznesie 7 m-cy :D wymiękłam po prostu, ale kontakt z nerwowymi klientami stanowił 1%-owy powód zmiany pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzniesprzedawca
ja kiedys pracowałam w jednym z lubelskich centrów handlowych, w sklepie odzieżowym. Nieznosiłam tych babsztyli poprostu!!!!!!! Był to baardzo drogi sklep i najwiecej niemiłych sytuacji zdażało się już przy kasie, gdy rozochocona pani po godzinie przymiarek idzie zapłacić, a tam zamiast 110 zł okazuje się że jest 1100:) no i wtedy afera, ze jak można takie drogie bluzki sprzedawac.Kiedyś widziałam jak w pewną niedziele dziewczynka w stroju komunijnym razem z jakaś rodzinką spacerowali po tym centrum. To już porażka- komunia a ci sie w glonojadów pod wystawami bawią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojejujeju
wlasciciel - polecam na przyszlosc: pisze i mowi się PRZYSZEDŁEM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do oceniania ludzi pod względem wykonywanej pracy - wnerwia mnie traktowanie z góry, bo tak naprawdę nigdy nie ma pewności, jak się potoczą losy i w jakiej pracy trzeba będzie się odnaleźć...generalnie ja lubię się wdawać w pogawędki z paniami sprzedawczyniami czy sprzątaczkami u mnie w pracy, chyba lepiej odnosić się do każdego z szacunkiem niż zadzierać nosa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzniesprzedawca
żeby udawac warszawiaków to ja bym sie chamstwa nauczyć dopiero musiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprobowac warto
hell woman wlasnie o to chodzi... oprocz tego ze nie wiesz co kiedys bedziesz robic nie chcialabym zeby ktos zwracal sie chamsko do mojej mamy, gdyby kiedys przyszlo jej tak pracowac, przeciez kasjerka czy sprzataczka to tez czyjas matka...jakas chyba za sentymentalna jestem jak na dzisiejszy swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomawiacz, pewnie masz rację, chociaż ja sama mieszkam w małym mieście, do którego przyjeżdżają właściciele lokalnych "centrów rozrywki" zwanych inaczej mordowniami :D jak również drobni sklepikarze, ale mentalność ta sama...nie zapomnę chamstwa, obelg przez telefon, które trzeba było znosić z przyklejonym do twarzy uśmiechem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spróbować warto: no jasne, że tak, chyba mamy podobne podejście:) generalnie mam tendencję do wdawania się w pogaduchy ze sprzedawczyniami w sklepach tudzież z panią sprzątaczką z pracy, fajna babka, swoją energią obdzieliłaby 100 osób ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1. Wydałam facetowi dwa zlote w 20, 10, 50gr bo nie miałam inaczej a on mi mowi ze nie przyjmie bo mu sie nie zmieszcza w kieszeni i go nie obchodzi ze nie mam i mam isc i rozmienic;/. 2. Pewne malzenstwo stało w kolejce i zjedli czekolade, papierek wyrzucili do kosza mowia ze za dlugo stali w kolejce i ta czekolada im sie gratis nalezy:) 3. Jakis kod nie wchodzi wiec mowie im, ze musza chwileczke poczekac bo musze isc znalezc a oni ze to kosztowalo tyle i tyle i nie musze isc;] 4. W miejscu gdzie pracuje na cenowkach sa ceny netto i brutto. Wiec raz facet, ktory bral na fakture klocil sie ze mna dlaczego nie placi tej nizszej ceny (netto) skoro bierze na fakture....Studiuje rachunkowosc, dalam mu caly wyklad na temat odliczania podatku...ahh bylma w swoim zywiole;) Ale go zatkalo:) 5. Pracuje w sklepie ktora prowadzi sprzedaz hurtowa, zatem trzeba kupic caly kartonik batonow itd....Ludzie przychodza z calym wozkiem pojedynczych sztuk i trzeba im tlumaczyc ze na sztuki nie sprzedajemy. Na co oni ze to dziwne bo we wszystkich innych hipermarketach tak mozna;/ 6. Przy kasowaniu kloca sie ze cos kosztowalo na bank tyle i tyle a ja im kasuje drozej i ze mam im cene zmieniac...Oczywiscie okazuje sie ze ludzie np biora komplet obiadowy 24 czesci a patrza na cenowke dotyczaca kompletu do kawy 12 sztuk... Normalnie to czasami az chce sie ich zapytac czy potrafia czytac:) Ale lubie te chwile kiedy spokojnie tlumacze im i pokazuje ze tutaj jest napisane to i to a nie tamto:) Hmmm jak mi sie cos jeszcze przypomni to dopisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....pomawiacz.....- taaak, o klasie człowieka świadczy to czy zna najnowsze perfumy:D Jesli na produkcie nie ma kodu to dlaczego klient ma iść przez cały sklep i szukać nowego? od tego jest obsługa, w dużych sklepach jeżdza takie na wrotkach, w malych kasjerki wychodza i przynosza produkt. Nie obchodzi mnie czy kasjerka sie do mnie usmiecha, jedyne czego chce to zeby szybko mnie skasowala i dobrze wydala reszte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa przypomniało mi sie coś:) kiedyś przylazło do nas do sklepu małżeństwo. Babka poszła mierzyć a facet usiadł na krzesełku w rogu sklepu, no i sie mi przygląda i przygląda, dodam że byłam wtedy odmalowana itp bo miałyśmy wiosenny pokaz kolekcji, no i ten tak sie jopi na mnie i jopi, wylazła z przymierzalni ta jego żona, popatrzyłą na niego i mówi coś mu a ten wogóle zahipnotyzowany sie patrzy na mnie, no to ta jeb go w łeb torebką, posłała tekst ze dzis śpi z tą młodą dupą na którą tak sie zapatrzył i wyparowała ze sklepu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprobowac warto
ja tez lubie byc szybko obsluzona przy kasie (jakkolwiek by to nie brzmialo ;) ), ale nie znaczy to ze mam rzucic komentarzem w stulu: trzeba sie bylo uczyc to by pani tu nie siedziala...ja potrafie zrozumiec ze ktos ma gorszy dzien, ma po prostu "taka mine " ;) albo charakter snoopiego, wiec jak mowie oczekuje jedynie szacunku ze strony drugiej osoby, nawet jesli sie okaze ze to na prawde margines typu nienawidze cie za to ze zyje to jeszcze wieksza dla mnie satysfakcja jak powiem tej osobie ze np. ciesze sie ze poprawilam pani humor dzieki temu ze pani sie na mnie wyzyla - zaskoczenie, konsternacja i pas na twarzy jest dla mnie wystarczajaco zadawalajace :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jednego ciołki żeście nie zauważyli. GDYBY KAŻDY POKOŃCZYŁ STUDIA I BYŁ PREZESEM TUDZIEŻ DYREKTOREM (albo innym snobem) TO KTO SIEDZIAŁBY NA KASIE I OBSŁUGIWAŁ KLIENTÓW? KTO ZAMIATAŁBY JESIENIĄ LIŚCIE A ZIMĄ ODŚNIEŻAŁ CHODNIKI? KTO ROBIŁBY MEBLE? KTO WYPIEKAŁ BUŁECZKI? I TAK DALEJ I TAK DALEJ. A może ktoś ma smykałkę i wymarzył sobie, że będzie zaj.ebistym cieślą, albo piekarzem właśnie - do tego wystarczy mu zawodówka. Zupełnie Was nie rozumiem! Wszyscy Ci co tak krytykują każdego kto wykonuje zawód inny niż powszechnie uznawany za \"szanowany\" powinien sam się zastanowić czy zasługuje na szacunek. Ktoś już tu napisał, że dużo lepiej jest być miłym, uśmiechniętym i pozytywnie nastawionym do ludzi - a odpłacą się nam tym samym. Ja przynajmniej tak mam - a jak wychodzę na zakupy to muszę wyjść gdzieś z godzinę wcześniej bo zawsze się zagadam z jakąś \"Panią Wiesią\" :P To w kwestii szacunku to wykonywania innych zawodów. Jeśli chodzi natomiast o nastawienie kasjerek czy Pań w Urzędzie do klientów... no cóż. Uważam, że bez względu na to czy jestem pierwszym czy setnym klientem powinny obsłużyć mnie w miarę uprzejmie - nie obchodzi mnie to, że akurat mąż się w nocy nie spisał i ma zły humor czy dziecko dostało jedynkę. Obowiązkiem jej jest (jeśli wykonuje taki zawód) aby potraktować klienta po ludzku (pomijam na prawdę upierdliwych klientów - ale i tu przyda się dużo cierpliwości). Ja np. potrafię zrozumieć, że po 8 godzinach można być zmęczonym i już nie ma się siły tryskać energią, ale odrobina kultury i prawidłowe wykonywanie swoich obowiązków jest podstawą (głównie chodzi o Panie w Urzędach, które siedzą przy.sra.ane do tych stołków, piją kawę i łaskę robią, że udzielą informacji:o ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie znajduje niczego uwalaczajacego w pracy sprzataczki czy sprzedawczyni, nie kazdy moze byc profesorem na uniwersytecie, i bardzo dobrze, bo jakby wszyscy byli profesorami to swiat by dawno zginal. Gdyby ludzie sie nawzajem szanowali to zycie byloby dla wszystkich latwiejsze, zarowno dla obslugujacych jak i obslugiwanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość albo jedza i z toba gadaja
porazka !!! rozstrzelac dziadków i dzieciaki :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq25
Kiedyś pracowałam w sklepie z materiałami budowlanymi, normą były komentarze "a co może baba o farbach wiedzieć"...(dodam, że jestem chemikiem i farby to moja pasja)...normą były zjebki, że nie ma jakiegoś koloru, że ile ktoś ma czekać na przywiezienie towaru z magazynu (dodam, że robiłam to dodatkowo, bo nie ma obowiązku przynosić towaru z magazynu, sama sobie dowalałam roboty sprawdzając magazyn i zlecając komuś przyniesienie na halę...a mogłam powiedzieć, że nie ma i już)...normą były zjebki że kolor nie wychodzi jak w katalogu (tak jakbym to ja była za to odpowiedzialna i jakby kolory drukowane były identyczne z farbą)....miarka się przebrała jak dostałam portfelem od jednej z klientek...która wściekła się, że jej mąż wypytuje mnie o farby "a ja się szczerzę" (taaaak na pewno byłam bardzo sexy i skora do romansu w wielkich ogrodniczkach roboczych)...nagle podleciała (coś wcześniej na innym dziale oglądała) i mówi do niego, że co on robi, że sobie pogaduchy urządza i że ona żadnej farby co ja mu wybrałam nie kupi itp. na to facet, że właśnie że kupi tą farbę i prosi o swój portfel (ona miała w torebce)...no i w tym momencie wyciągnęła go i cisnęła nim we mnie....LUDZIE SĄ NIENORMALNI!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja pracuje na kasie
za granica,na jednej z wysp od roku i ani razu nie spotkała mnie żadna z opisanych sytuacji.ludzie,po co w was tyle agresji,przecież ona rodzi agresje wobec was i zyjecie w ciągłym stresie...czy napewno nie chcemy wracać z winy polityków?ja juz znam odpowiedz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość griszka
My pracujemy w Polsce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja dolny slask ona
pracuje w sklepie z alko i fajakmi jest to w sumie siec mamy ceny konczace sie na np .99gr wiadomo tani chwyt marketingowy o 7 rano wchodzi facet kupuje fajki ja nie mam mu grosza wydac a on dzwoni na policje ze go okradlam .... ehhhhhhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja dolny slask ona
dodam ze byl to pan elegancko ubrany... menele z nalewki potrafia 20 gr zostawic a tu taki przyglup ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masza 123
aaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja pracuje w sklepie z alkoholami,i przychodzila kiedys do mnie taka para,ludzie ok.35 lat,i zawsze stali pol godziny i wybierali sobie wino,pokazywalam im sto roznych butelek itd.po czym ZAWSZE brali Sofie za 9 zl:) I jak przyszli chyba 10 raz i znowu chca ogladac,zebym im pokazywala butelki itd,wiec ja mowie:to moze ja podam ta Sofie co zwykle - i dostalam opierdol od tej pani,ze traktuje ich jak dziadow co ich na dobre wino nie stac. A ja po prostu chcialam szybko zalatwic sprawe,bo akurat mialam dostawe,i musialam sprawdzic towar czy mi sie zgadza:) Wiecej nie przyszli:) Kiedys tez przyszedl pan i wybieral sobie pol godziny piwo z lodowki,bo on chce w butelce bezzwrotnej,bo sie brzydzi pic w zwrotnych,wiec mu powiedzialam,ktore sa bezzwrotne, Po czym kazda butelke macal,ogladal,i w koncu mu powiedzialam,ze moze ktos potem tez sie bedzie brzydzil kupic takie wymacane piwo - to sie obrazil i wyszedl,a nastepnym razem jak przyszedl,to sie pytal czy te bezzwrotne butelki moze oddac i czy dostanie 35 gr zastawu...brak slow. A jeszcze mielismy kiedys reklamowki jednorazowki za darmo,i przyszedl pan,kupil jedno piwo,i bierze tych reklamowek ze 20,zwrocilam mu uwage,a on do mnie: on sobie wezmie wiecej,bo on ich uzywa jako worki na smieci. Wiec ja zabralam mu te reklamowki,i powiedzialam,zeby sobie te worki kupil,to mnie zwyzywal od chamic... a najlepsze sa pytania klientow,czy moga kupic chleb,albo cos innego z art.spozywczych,jak mowie ze u nas tylko alkohol,to tez mi sie obrywa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona Świdnica
paullla24 to ja dostalam opr .... ze nie bylo u nas saletry i szczypiorku czujesz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no,ja wlasnie siedze w pracy na nocnej zmianie,sprzedajemy przez okienko,przychodzi gosciu,szarpie za klamke,ja mu mowie ze zamkniete,przez okienko jest sprzedaz w nocy,a ten z ryjem,ze jak to tak,dlaczego,jak on chce wejsc i obejrzec sobie wodke bo chce na prezent kupic... i znow oberwalam za darmo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracowałam kiedyś w sklepie.
w małym tanim sklepiku obuwniczym. jak trzeba było, to i na śmierdzącą stopę babciom pomagałam buta założyć i nie kręciłam nosem tylko się uśmiechałam. rozumiem, że klienci, którzy mają pretensje o to, że w monopolowym nie ma kapusty, czepiają się nominałów wydawanej gotówki albo odwalają sceny zazdrości mogą doprowadzać do szału, ale sprzedawcy obowiązkiem jest mieć drobne do wydania, informować o cenie towaru, jeżeli ona na nim się nie znajduje, informować o dostępności towaru (na półce, czasem i w magazynie a nawet w innym salonie sieci), szybko, sprawnie i przy minimum kultury osobistej skasować klienta. nie dziwi mnie, że kobieta przyniosła fason majtek i poprosiła o rozmiar. jeśli ekspedientka uważa, że wyszukanie dla kupującej rozmiaru, to zbędna fatyga, to może w ogóle baba powinna sama się obsłużyć - znaleźć produkt, zapakować, zostawić pieniądze w kasie i wydać sobie resztę. no, chyba, że to było w supermarkecie, to sprawa wygląda inaczej. z moich wspomnień: - męczące był ciągłe wypytywanie: "a nie ma takich, tylko na niższym obcasie?", "a może macie takie pantofelki, ale niebieskie?" itp.; no przecież nie chowałam towaru przed klientami ;), - wstyd mi było tłumaczyć, że butów, które były reklamowane jeszcze nie ma lub reklamacja nie została uznana, mimo że ewidentna była wina producenta, - dostałam opiernicz, że na zapleczu jest bałagan. :o klient polazł za mną i zaglądał przez uchylone drzwi. jak zobaczył sterty pudełek poustawiane na podłodze i poupychane na półkach, to mnie zaczął napieprzać, że "co ze mnie za kobieta jest", - pomyliłam się kiedyś i wydałam o 12 zł za mało; dostałam taki zjeb z wyzwiskami, że aż mi wstyd było na cały pasaż. wiem, moja wina, ale facet przesadził, - zdeptane białe buty baba wrzuciła mi do sklepu i nabluzgała na mnie, bo nie chciałam jej wymienić na nowe w innym fasonie, - i oczywiście to patrzenie z góry też się zdarzało. najczęściej przez jakąś bizneswoman co ma własny warzywnia czy prezesa jednej ciężarówki. wykładowcy pobliskiej uczelni zawsze byli za to mili i odnosili się do mnie i innych sprzedawców z szacunkiem. czyli potwierdza się prawda, że im ktoś mniej znaczy, im bardziej jest zakompleksiony, tym bardziej się sadzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sseudon
No najgorzej to jest chyba "zachowywać kamienną twarz" jak klient na nas rzuca jakieś bluzgi I się na nas wyżywa. Taki panuje obyczaj, że "klient nasz pan" http://www.youtube.com/watch?v=gpVCbLbrs0o czasami trzeba sie wykazac naprawdę dużą wtrzymałością, żeby nie wybuchnąć, albo nie dać się wyprowadzić z równowagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tezwiemjaktojest
wiec ja też pracowałam w sklepie ale już po studiach i w jednym z 50 sklepów moich rodziców. Często ludzie byli mega hamscy, byłam opierniczana za byle gówno, traktowana jak jakaś głupia itp. Ludzie się wywyższali, że nie wiadomo jacy są dziani, żona wielka urzędniczka, on pracuje w biurze, ale razem ile zarabiają? 5000zł i o to tyle szumu, wielcy Państwo, tyle to ja miałam w godzinę... ale nie będę nikogo z błędu wyprowadzać... Nieraz sami nie wiecie kto was obsługuje...Nie pisze tu żeby się chwalić, ale ja nigdy się nie wychwalałam, zawsze byłam miła, nikt nie umiał mnie wyprowadzić z równowagi, nie że nie mam jaj, ale gówna ni tykam bo zaczyna śmierdzieć, a zresztą ja jestem szczęśliwa i spełniona nie muszę się na innych wyżywać. Pozdro szczeniaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teraz ja wam powiem
Jak przyjechalam do Polski po dlugim okresie czasu i poszlam na zakupy to co pierwsze zauwazylam? Brak jakiej kolwiek zyczliwosci. Np.Wchodze do malego osiedlowego butiku ogladam ubrania a ekspedientka? Gada na tel , smieje sie nie zwraca uwagi na potencjalnego klijenta.Nie mowiac o tym ze powiedzialam Dzien doby i do widzenia Tesco Pan pyta sie mnie czy mam 1gr a ja przez przypadek mu mowie zaraz sprawdze czy mam centa- Dostalam za to opierdol od kasjera:O Jak ja bym byla na miejscu tych ludzi to bym wstydziala sie brac kase za taka prace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×