Co dalej....

Poznalam chlopaka nasza znajomosc dziwnie sie toczyla. Mimo, ze znalalam go ponad 2 lata nasz kontakt byl zedycowanie telefoniczny. Przebywal za granica. Zdecydowalam sie jednak wyjechac do niego. Na poczatku bylo cudnie jednak z czasem zaczal mnie coraz gorzej traktowac. Robic awantury sama nie wiem o co. Potrafi sie wydrzec na mnie bez konkretnego powodu bo np zrobie jakas mine lub zle sie odezwe. Ma obsejsje na punkcie mojego telefonu wciaz mnie sprawdza jakbym miala go zdradzac na kazdym kroku. Sa chwile gdy potrafi byc wspanialy ale z reguly to ja musze uwazac aby nie zrobic czegos zeby go nie wkurzyc. Kazde odmienne zdanie moje inne niz jego od razu krzyk. Najgorsze jest to iz pracuje w innej miejscowosci niz mieszkamy, dojazdu jako takiego nie mam. Jest samochod ale jego... najchetniej bym sie wyprowadzila ale nie mam dokad i wiem, ze pozniej nie bede miala jak dojezdzac. Ale tak bardzo chcialabym sie uwolnic od niego mimo ze go bardzo kocham juz nie mam sily na kolejne awantury. Wykonczyl mnie psychicznie. Wczesniej bylam pelna zycia dziewczyna teraz jestem jednym klebkiem nerwow:(