Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

3OPCJE

Czy jak odeszłyście z toksycznego związku to on się odezwał?

Polecane posty

Gość taka jedna zona
z mojego doswiadczenia i innych toksycznych zwiazkow czuje ze autorka z nim bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ovca 5
no to jest niezla historia. to moj nie byl taki zly :) najpierw odchodzil a potem sie puszczal i raczej sie nie pastwil. znaczy pastwil sie, ale jak bylismy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ovca 5
zona ja tez tak mysle. jak on sie odezwie, to ona da sie znowu omotac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ovca 5
tylko problem polega na tym, ze jak tkwisz w takiej emocjonalnej pulapce i angazujesz sie z zwiazek z takim manipulatorem, to trudno jest sie otworzyc na innego faceta, bo twoj trucuciel caly czas wymaga od ciebie pelnej uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój facet, wmawiał mi że go okłamuje, czepiał sie każdego szczegółu, a jak martwiłam sie o niego powiedział mi, ze jestem żałosna, że nic do zwiazku nie wnosze a tylko wymagam. To zawsze ja pierwsza wyciagałam reke bo czułam sie winna (chciałam mieć świety spokój, a wiedziałam, ze on nie przyzna się do błędu), wczoraj powiedziałam mu, ze juz mu do dupy wchodzic nie będę i pojechał od wczoraj cisza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ponadto oskarżał mnie o zdrady, że jak przyszedł sms to napewno od jakiegoś kochasia, mimo że nigdy nie ukrywałam telefonu ani nie usuwałam smsów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość up56
go go go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiedząca niewiele
no cóż, byłam 4 lata w takim toksycznym związku, najpierw toksyczny był on a potem i ja, oboje meczyliśmy sie w tym piekle, w koncu podjęłam decyzje o odejściu. Byłam zmęczona psychicznie z bardzo niskim poczuciem wartości na granicy znienawidzenia go maksymalnie, odeszłam dosć drastycznie, nie zmieniłam decyzji, nie rozmawiałam z nim, unikałam wszelkich możliwosći bycia z nim sam na sam. Po krótkim czasie on całkowicie zaczął być obojętny i bardzo szybko znalazł pocieszycielkę, był z nia jeszcze przed rozwodem. Jestem wolnym człowiekiem w końcu. Wspominajac tamten czas mam świadomość że był to związek bardzo emocjonalny, pełen pożadania, zakochania i szaleństwa, prawie jak z filmu, lecz życie to nie film . Tak się nie dało żyć. Wiem że nie przeżyje tego drugi raz ale nie żałuję swojej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak najbardziej zajmuje się sobą, dzis wychodzę do kumpeli, na jutro też juz jestem wstepnie umówiona, najgorsze to chyba zamknąć sie w scianach. Tymbardziej, ze wiem, ze mój panicz pewnie teraz zazywa życia, wylewając w rękawy kolegów żale jaka ja zła i niedobra, nadmienie, ze pewnie w jakims klubie. (taki napewno bedzie dzisiejszy wieczór). Kurwa on myslał, ze całe życie będzie ze mnie idiotke robił, mi wypominał każde spotkanie ze znajomymi a sam tance hulanki swawola. A pamietam jak dzis jak kiedys pieprznał teklefon nie wiadomo gdzie, ja do niego pisałam, a on jakby nigdy nic napisał mi o 2 w nocy smsa że wrócił i zajebiscie sie odstresował (był pić z kumplami) a ja się o głupiego ciula martwiłam... Nigdy nie zabraniałam mu wyjść, ale mówiłam mu, że jak gdzieś wychodzi ma mi napisać, zebym sie nie martwiła. Wtedy sie tłumaczył, ze zapomniał telefonu, szkoda, ze o mnie też zapomniał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój związek też był burzliwy, jak było dobrze, to było dobrze, jak źle to źle i zawsze moja wina, że tak sytuacja wygląda. Było naprwdę wiele zajebistych chwil, ale tych zły było o wiele wiecej... Często gadał mi, ze jestem kobieta jego zycia, że kocha mnie mocniej niż ja jego, że chciałby się zaręczyć. Tylko ja zawsze zastanawiałam się, ciekawe czy zdecydowałabym sie na takie zycie z nim, bo skoro teraz są takie akcje to co byłoby póxniej, zabiłby mnie psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalalalala
odswieżam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozsądny 1
Związek często nie jest taki, jakiego byśmy chcieli. Często także widzimy znamiona zbytniej emocjonalności, niedojrzałości, czy toksyczności. W momencie, gdy jeden z partnerów ma już dosyć to odchodzi i związek się kończy. Tak jak tu piszecie, często osoba zostawiona(mająca "więcej na sumieniu", bo tak to trzeba nazwać, gdyż nie ma w związku całej winy po jednej stronie, co oczywiste) chciałaby powrotu... Uważam, że sytuacja jest wtedy otwarta: Albo można tą osobę od razu odrzucić, odciąć się od niej, i postanowić żyć własnym życiem już definitywnie bez niej, co takie proste nie jest, gdyż postanowienia swoje a serce swoje(co nie oznacza, że niemożliwie trudne). Drugim wyjściem jest danie drugiej szansy związkowi po jakimś czasie, gdy naprawdę zależy nam na danym związku. Sprawą kluczową jest zmiana dotychczasowego "układu", który niechybnie doprowadził do rozstania z powodu najczęściej niezadowolenia, zmęczenia psychicznego jednego z partnerów. Jeżeli porozmawia się spokojnie, będzie wola naprawienia wszystkich mankamentów w funkcjonowaniu związku, błędów i rozwiązania najtrudniejszych kwestii, to taki związek ma szanse stać się naprawdę czymś udanym i lepszym niż wcześniej. Jeżeli partnerzy wychodzą z przysłowiowego "zakrętu", ich związek siłą rzeczy musi stać się dojrzalszy i silniejszy. Widmo utraty ukochanej osoby, jest samo w sobie silnym impulsem do działania i zmiany. Mądrzy partnerzy zmieniają się dla dobra związku, naprawiają swoje błędy, podejście już w momencie, gdy nie są razem, gdy jeszcze do siebie nie wrócili. Uważam, że to jak "przepracują" we własnym wnętrzu ten okres rozłąki, ile wniosków wyciągnął, zwiększa znacząco procentowo ewentualny udany powrót do tego związku(a nawet, gdy to już niemożliwe, pomoże znacząco w przyszłych związkach). I tylko pod tym warunkiem jest sens ponownego wchodzenia ze sobą w relacje-nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki - i bardzo dobrze - bo wchodzić się nie powinno i nie da. Po prostu wchodząc ponownie, musimy nadać tej rzece NOWY NURT. Każdy zasługuję na drugą szansę. W miłości zwłaszcza warto ją dać. Jesteśmy tylko ludźmi. Jeśli partner nie wykorzystuje drugiej szansy, to pretensje będzie mógł mieć później już tylko do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amarelkaaa
Bogu dziekuje ze kiedys zakonczylam toksyczny zwiazek i spalilam za soba most ufffffffff pieklo na ziemi bym miala zamiast takiego szcezscia,ktore mam obecnie :) czasem nie ma tego zlego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna tylko w tym jest
mała pułapka, Rozsądny............. ukochany przestaje być czesto ukochanym po takim horrorze psychicznym, i tego już odbudować się nie da. Amarelka - dajesz nadzieję, dzięki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ovca 5
zgadzam sie. jak juz raz uda sie z takiego toksycznego ukladu uwolnic, nalezy wiac gdzie pieprz rosnie, a szanse dawac, bo to nie juz sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ovca 5
nie ma sensu, mialo byc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_czyli_ona____
Nie wiem jaka jest definicja toksycznego zwiazku ale jesli to zwiazek, w ktorym ktos jest psychicznie wyniszczany to znaczy,ze ja w takim bylam. Widze to w pelni dopiero jak go zostawilam. Wszystko bylo pieknie - jemu zalezalo, zabiegal o spotkania, nie klocilismy sie, dogadywalismy sie super. Ale.. od poczatku wiedzialam, ze to babiarz i mu nie ufalam. Raz umowil sie z kolezanka na miescie za moimi plecami. Przyznal mi sie do tego po 3 miesiacach oraz do tego, ze sie pocalowali. Zerwalam, ale bardzo walczyl zebysmy wrocili do siebie. Dalam szanse. Po paru miesiacach sytuacja sie powtorzyla. Zrobil na imprezie to samo i jeszcze przyznal sie za na naszych wakacjach tez obcalowywal jakies 2 malolaty. Dla mnie to definitywny koniec. On pisze, prosi o spotkanie. Zastanawiam sie czy mozliwe jest kolegowanie sie z nim. Wlasciwie nie mam nawet do niego zalu ani nie jestem zla. To chyba dlatego,ze od poczatku wiedzialam jaki jest. Sama nie wiem. Ciekawi mnie ile czasu on bedzie napieral zanim da za wygrana. A moze ja w koncu ulegne i sie spotkam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_czyli_ona____
Moze jeszcze dodam,ze moje psychiczne wyniszczanie sie polegalo na tym, ze jak on szedl gdzies beze mnie to zupelnie mu nie ufalam i strasznie to przezywalam. Widzialam oczami wyobrazni jak sie z jakas obsciskuje. Potrafil sam isc na rynek sie zabawic jak mnie nie bylo, a on nie mial sie z kim umowic. Masaktra ile nerwow mnie to kosztowalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrrrrrrrrrrrrrrrr
odeszłam z toksycznego związku a tkwiłam w nim 4 lata zrywałam z nim 2 razy ale wracałam do niego za trzecim razem powiedziałam sobie dość ...i odeszłam już na zawsze czy chciał wrócić? czy się odezwał ? To było nieuniknione bo mieszkał kilka bram dalej... więc daleko nie miał jak chciał wrócić, błagał na kolanach na środku miasta ,płakał pisał smsy ,dzownił non stop ...to trwało 3 miesiące ....aż w końcu dał sobie spokój pewnie przez to że przestałam mu zupełnie odpisywać .....w ramach tego że do niego nie wróciłam żalił się wszystkim dookoła jaka to byłam zła i wogole co ja niby nie robiłam i że go niby zdradzałam ...na szczęście nikt mu nie uwierzył a ja nie przejmowałam się plotkami nie jestem z nim od 3 lat i nasza znajomość ograniczyła się tylko do "cześć"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrrrrrrrrrrrrrrrr
jak wyglądał nasz związek wiadomo na poczatku jak zawsze super wielka z resztą pierwsza miłość ale dlaczego był toksyczny: -zawsze to ja byłam winna, ja wyciągałam rękę na zgodnę ,nawet jak to była jego wina to ja go przepraszałam ,manipulował mną strasznie -był obesyjnie zazdrosny -czytał mi smsy, maile , GG -śledził mnie w trakcie związku i jak z nim zerwałam też -uważał że na każdym kroku go zdradzam -jak bylam na wymianie w Niemczech to stiwerdził że pewnie się z Niemcami puszczałam ...(dostał za to w pysk) -twierdził że jestem gruba i kazał mi schudnąć bo jak nie to ze mną zerwie 169-59 kg ... -wyzywał mnie od szmat, dziwek ,suk -wkurwiał się że nie byłam od niego zazdrosna po całym związku dowiedziałam że przez te 4 lata żalił się mojej mamie .... no coż jak dobrze że z nim nie jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widze, ze nie tylko ja żyłam w chorej psychozie... Z jednej strony to podbudowujące, z drugiej przerażające, że jest tylu facetów, którzy \"kochają\" a zadaja tyle cierpienia i na dodatek nie sa tego świadomi... Dzis pierwszy dziem milczenia, dałam rade, nie uroniłam żadnej łzy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestes wielka
ja z toksycznego zwiazku nie potrafilam wyrwac sie latami. on to zrobil...po prostu pewnego dnia zniknal. i nigdy sie nie odezwal. na poczatku wariowalam. teraz jest ciut lepiej ale wiem, ze gdyby tylko dal znak to...na szczescie wiem, ze mi to nie grozi. jego znikniecie to chyba jedyna prawdziwie piekna rzecz jaka dla mnie zrobil :) trzymaj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atmaskaaaaaaaa
odeszłam od faceta po 4.5roku, był chory miał depresje, nerwice, myślałam,że mu pomogę ale nie dałam rady jak nie robiłam tak jak on chce byłam gnojona, nie wytrzymałam odeszłam, teraz już jest miesiąc, a ja za nim tęsknie, nawet dziwne uczucie bo go kocham, jak to możliwe, jak mogę zapomnieć przecież z takim człowiekiem nie ma sensu życ jak nie wie co to szacunek, sama jednak sie złoszcze na siebie a z drugiej strony myśle co to by było jakbym była z nim, ale co to za człowiek, jeśli ma podstawówke skończoną nigdy nie pracował bo nie potrafi nawiązać kontatku z ludźmi, przejmuje się itd a ja tęsknie za nim,jak z "tego'wyjsć cało bo sama juz nie wiem co ja mam zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dlaczego
się nad tym zastanawiasz? czy dlatego bo liczysz, że się odezwie i znowu będziecie razem ??? w toksycznym zwiazku to schemat: zrywanie i godzenie się na przemian, raz on, raz ona chce wrócić. dla twojego dobra najlepiej byłoby, żeby nigdy się nie odezwał. ale myślę, że będzie inaczej...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KIkiniki
Dziewczyny ja tez bylam w tosycznym zwiazku. Jeden wieli dramat ciagle awantury nic mu nie odpowiedalo zawsze byla moja wina. na poczatku związek jak z bajki pozniej okzal sie wampirem emocjonalnym. Szantaz ciagły jak nie to nie i tak po nitce do kłębka stalam sie niewolnikiem. Do tego strasznie mnie wyzywał. kiedy zaczal chowac telefon i komputer miarka sie przebrała powiedzialam koniec. Po co mam byc w zwiazku w ktorym on mnie oszukiwał i wypisywal sobie na boku z innymi ? Czuje sie czasem samotna zdołowana bylismy ze soba 2 lata, ale z drugiej strony wsciekla ze dałam sie tak zmanipulowac i tak zniszczyc. Bylam kiedys w długoletnim zwiazku rozstalismy sie, ale poprzedni facet w zyciu nie powiedzial mi tylu tak tragicznych wyzwisk jak ten. Teraz zastanawiam sie czy on nie jest psychicznie chory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×