Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Damianx2x

Ciągłe myśli samobójcze...

Polecane posty

Gość Damianx2x

Witam.Od kilku miesięcy mam myśli samobójcze,niestety nie mogę powiedziec z jakiej przyczyny.Te myśli coraz bardziej się nasilają i myślałem że przejdą lecz coraz gorzej z tym jest...Coraz bardziej jestem załamany i wszystko zaczyna mnie męczyc,nie mam już na nic sił.Nigdy nie korzystałem z psychologa i innej pomocnej ręki bo jest mi wstyd i uważam że gówno to da i niechcę nikomu o tym mówic również boje sie tego ze sprawa została by zgłoszona na policję i moi rodzice zostali by o tym poinformowani.Ja już sam nie wiem co myślec a moja droga coraz bardziej prowadzi tylko do jednego celu...najgorsze jest to ze nie boje sie popełnic samobójstwa lecz boje się tylko bólu...więc jedyne zastosowanie tabletek było by jedynym wyjściem.Chciałbym by wszystko sie zmieniło w moim życiu i było tak jak chce i w ten sposób najgorsze by minęło.Za kilka miesięcy może się to zmienic i całe moje życie lecz nie wiem czy do tego momentu dam rade...Z jednej strony chce by mi ktoś pomógł choc wiem że w moim przypadku nie pomoże ale zaś z drugiej strony z nikim niechce rozmawiac o moich problemach.Niechce popełnic samobójstwa ale chcę...może to teraz głupio zabrzmiało ale może ktoś to zrozumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arktyczna malpka
nie Ty jeden masz taki problem :o radze idz do psychola bo naprawde nie ma sie czego wstydzic mi niestety nic nie pomoglo nawet pieciu psychologow :o moze u zlych bylem :o trudno :o zyc trza dalej :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chcesz po prostu żyć tym życiem i wolałbyś inne, ale tak łatwo nie ma. Musisz sie swoje przemęczyć. Psmiętaj, że i tak w końcu umrzesz po co to przyspieszać i narażać sie na przykre konsekwencje po śmierci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Damianx2x
nie odważę*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie martw sie, szybko to zleci. Może z czasem twoje życie sie zmieni i je polubisz albo umrzesz i będziesz miał spokój. Trzeba być cierpliwym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomyśl o bólu bliskich, to nie tylko Twoja sprawa. Mam syna, nie myśl o śmierci, żyj dla innych, skoro nie chcesz dla siebie. Twoi rodzice liczą na Ciebie teraz i w przyszłości, Twoje dzieci się jeszcze nie urodzily...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
wierzę ci, wiem jakie to uczucie nie widzieć sensu zycia, wstawać rano z przymusu i marzyć żeby dzień już się skończył, kiedy każdy kolejny dzień to jak przejście przez jakieś piekło w swojej głowie, w sercu,w duszy.....To długa walka, musisz rozwiązac jakos ten problem który masz przede wszystkim w swojej głowie, dać sobie jakiś czas na powrót do normalności. Jak ja nie dawałam już sobie rady brałam sporadycznie jakiś środek uspakajający np. afobam , działa natychmiast, otępia więc mózg odpoczywa od ciągłego myslenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
...ale samobójstwo to nie rozwiązanie, a jak za pól roku będziesz sie z tego śmiał? Daj czasowi szansę na działanie, nie odbieraj sobie przyszłości, nigdy nie wiesz co cię jeszcze spotka...... Zabić sie można szybko ale z tego już nie ma wyjścia, będąc na ziemi zawsze jakieś jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniaania11111234
Damian prosze Cie blagam wrecz poszukaj pomocy,powiedz o komus doroslemu/z rodziny/sasiadce/bratu/komukolwiek kto Ci moze pomoc!idz do lekarza/psychologa!nie badz z tym sam,podziel sie z kims jak sie czujesz PROSZE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość an i mka
znam ludzi ktorzy kiedys mowili ze nie maja po co zyc.. głownie przez samotnosc nieszczelsiwa miłosc albo problemy finansowe. wtedy najbardziej pomagaja im przyjaciele lub specjalista. zaczynaja rozumiec ze samotność jest tylko tymczasowa. bo nie wiemy co nas spotka. nieszczesliwa miłosć. nie pierwsza nie ostatnia:) jezeli zyjemy mamy szanse na to aby spotkać kogos kto miłoc odwzajemni. a probemy finansowe to niek oniec swiata. TU sie liczy nastawienie. jesli chcesz pozbawic siebie zycia to najpierw pomysl ile dobrych chwil jszcze moze Cie spotkać. jestem ateiską. po smierci poprostu Ciebie nie ma. nie zobaczysz juz rodziny przyjacioł. bedziesz gnijącym trupem. zamiast układac sobie zycie doczekac sie dzieci wnuków i spełniać marzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po antydepresanty i na terapię marsz! Psychiatra nie gryzie; pomoże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sui_ona_cide_
ja Ciebie rozumiem..sama mam podobne mysli..tylko ze nie od kilku dni..troche to u mnie trwa...zastanawiam sie co warte jest moje zycie..zero marzen, zero wiary w przyszlosc..i co mnie trzyma przy zyciu? co daje motywacje..? Nic. jedyne co mnie powtrzymuje..to mama.. i to, jak bardzo by cierpiala..jedynei to. czasem mam wrazenie, ze juz nie dam rady. nie potrafie sie usmiechac. dni wydaja mi sie takie dlugie, bezbarwne..bezsensowne. ciagle o tym mysle. chcialabym, zeby to wszystko sie skonczylo.. nie potrafie z tym walczyc. sorry, ze sie tutaj tak wywnetrzam..jedyne miesce. nie potrafie rozmawiac. i zwierzac sie. i poprosic o pomoc. mam nadz.ze Tobie sie uda z tym poradzic. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie masz kłopoty z prawem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Damianx2x
Powiadasz kolega że za pół roku będę się z tego śmiał ? prze te pół roku mnie to męczy i mam serdecznie tego dosyc.Chcę wkoncu świętego spokoju.Co do bliskich to oczywiście na początku brałem to pod uwagę i przez to próbowałem sobie myśli samobójcze wybic z głowy ze względu na rodzinę lecz przestałem już na to zwracac uwagi i wiem że sobie bezemnie poradzi i będą mnie wspominac takim jakim byłem a byłem dobrym czlowiekiem.Choc mi się teraz łzy cisną do oczu jak o tym myślę ale nie sądziłem że człowiek może byc tak potraktowany przez życie...Czemu na tym świecie życie musi byc tak skomplikowane i tylu ludzi choc nic nie zawinili muszą cierpiec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy by wolał mieć spokojne życie ale nie każdemu jest to dane. Moje życie jest beznadziejne i jedyne czego chce to żeby nie było jeszcze gorzej. Zastanawiam sie czy jeśli znów spotka mnie coś złego to czy to wytrzymam? Trudno powiedzieć, może nie dam rady, ale w tej chwili cierpliwie czekam na to co sie wydarzy w przyszłości, z nadzieją, że nie będzie to kolejny cios. Musisz zrozumieć, że cierpienie jest elementem twojego życia i niektórzy po prostu musza cierpiec bardziej niż inni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Damiana
".Za kilka miesięcy może się to zmienic i całe moje życie lecz nie wiem czy do tego momentu dam rade...Z jednej strony chce by mi ktoś pomógł choc wiem że w moim przypadku nie pomoże ale zaś z drugiej strony z nikim niechce rozmawiac o moich problemach.Niechce popełnic samobójstwa ale chcę...może to teraz głupio zabrzmiało ale może ktoś to zrozumie..." Przeczekaj ten czas i znajdz osobe , ktora moze Cie przynajmniej wysluchac, zrozumiec i wesprzec w tym zlym okresie Twego zycia. Nie wiem co jest przyczyna tego stanu w jakim sie znajdujesz, bo nie piszesz o tym. Wiem jedno, ze wiele sytuacji mozna naprawic, znalesc dobra droge. Ty sie czegos chyba boisz i odwagi do zwalczenia problemow Ci brakuje, boisz sie dalej zycia bo nie umiesz sobie poradzic z tymi problemami. Najwazniejsze dla Ciebie teraz to znalesc w sobie odwage i nie chodzi o taka odwage , ktora nie zna starchu lecz wie, ze jest cos wazniejszego od starchu. Sam sobie nie poradzisz. Sam widzisz , ze gdzies musiales to co Cie meczy z siebie wyrzucic. Szukaj drogi i ludzi, ktorzy Ci pomoga bo zycie za krotkir i za piekne jest by je sobie samemu odbierac. Nie napisalam Ci tego jako gornolotne slowa infantylnej dziewczynki, lecz jako slowa kobiety dojrzalej, ktora przeszla i przechodzi przez ostatni rok pieklo na ziemi i mysli by stad odejsc sa przy mnie co jakis czas.Jednak nie zrezygnuje z zycia bo wierze, ze jeszcze przyjda te lepsze chwile. Nawet jesli bedza krotkie, to i tak warto na nie czekac i przetrwac te zle chwile. Uwierz , czlowiek wiele zniesie by w koncu zaswiecilo slonce. Jesli chcesz pogadac to daj znac. Podam Ci maila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomyśl o bólu bliskich, to nie tylko Twoja sprawa. } Gdzie są bliscy że człowiek się chce zabić. To jeden z głupszych argumentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agata---
Damianx2x no co ty zwariowales, idz koniecznie do psychologa, nawet nie wiesz zjakimi glupotami ludzie tam chodza, a ty masz bardzo powazny problem. Ja bym nie chciala popelniac samobojstwa, jesli to co mowi Biblia jest prawdziwe to juz wole sie meczyc w zyciu i poczekac na swoja naturalna smierc;)) poza tym pomysl ile jeszcze cie moze dobrego spotkac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agata---
poprawka, nie ile moze, tylko ile Cie spotka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MagdiTTTTTa
olej psychologa, to głupie i absurdalne : idziesz do kogos , dalejsz mu 100zł za godzine, a i tak zdajesz sobie sprawe ze ma twoje problemy głeboko w D... lepiej idz do psychiatry po psychotrpy jakies, nie zwierzaj sie zbytnio z problemów, ...tabsy pomagaja.. i zycze ci, 3m sie :)) sprobuj siewziac w garsc.... rozumiem cie, bo sama mam ochote sie czasem pochlastac, bez powodu, ale na szczescie mi przechodzi, powodzenia :)) jakos bedzie... i nie zabijaj sie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniecznie idz
do psychiatry. nie wierzyłam, ze tabletki moga pomoc. Dzieki Bogu, ze namowiono mnie na lekarza. Teraz jestem w trakcie odstawiania antydepresantow i ciesze sie , ze zyje. A jeszcze nie tak dawno nie widzialam innego wyjscia jak z soba skonczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Damiana
nie zapomnijcie, ze same leki nie rozwiaza problemow. Z problemami trzeba tez sobie potradzic i nie zawsze mozna to zrobic samemu. Jesli ktos jest w glebokim dolku i mysli nawet o samobojstwie to czy po odstawieniu lekow , gdy problem bedzie dalej nierozwiazany , wszystko na nowow nie wroci? Leki tylko przyglusza na jakis czas depresje .tylko co dalej? przeciez cale zycie ich brac nie mozna. Fachowa pomoc jest wskazana i to jak najbardziej. I wcale nie trzeba placic bo NFZ refunduje porady psychologa a nawet terapie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem nie dosżła samobojczynia, probowalam 3 razy, z 3cim prawie mi sie udalo... prosze Cie nie rob tego.. pomysl o rodzinie, pomysl o swoim dalszym zyciu wiem ze widzisz teraz wszystko w czarnych barwach.. to normlane.. masz depresje ale z tego da sie wyjsc.. nie bylam u psychologa.. przyjaciel mnie z tego wyciagnol duzo myslalam nad tym.. pozniej dowiedziala sie o tym moja mama.. znalazla moj list pozegnalny o ktorym kompletnie zapomialam.. zobaczyla moje rece. rozplakala sie krzyczala ze chcialam pozbawic ja corki itd. Zycie jest ciezkie, ale ciezkie chwile z czsem mina naprawde :) musisz uwierzyc w siebie, uwierzyc w to ze moze byc lepiej.. spojz w lustro i popatrz na siebie powiedz sobie ze jestes silny ze dasz rade to przetrwac Pozatym uwiez mi ze po tej drugiej stronie nie jest tak fajnie.. samobojcy trafiaja do zupelnie innego miejsca.. to nie niebo... jest tam ciemno ponuro i strasznie wszedzie slyszysz tylko glosy pomocy, placz czujesz strach.. tak ja tak wlasnie sie czulam polykajac spora ilosc tabletek.. ale wrocilam.. wystraszylam sie tego wszystkiego i jakims cudem wrocilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniecznie idz
do Damiana- masz troche racji oczywiscie. Leki problemow nie rozwiaza , ale dodadza sily na radzenie sobie z nimi. A co do psychologow oplacanych przez NFZ.. niezle sie naszukalam zanim takiego znalazlam (zeby nie bylo- w stolicy). I byl to kompltetny niewypal. Kobieta stwierdzila, ze jedyne co moze to mnie wysluchac, wiec jak chce, to moge jeszcze do niej przyjsc, a jak nie to trudno..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna po przejściach
Też kiedyś myślałam że psycholog to zły pomysł. Długo wiklałam sie w depresje i w sumie to nawet nie dopuszczałam do siebie mysli że to może być to. Wszystko było nie tak, wszystko było bez sensu: JA, ŻYCIE, RODZINA, PRACA, ODBICIE W LUSTRZE... Moje życie zmianiło się diametralnie. Przez popełnione błedy straciłam kogoś kto był dla mnie bardzo ważny. Zyskałam kogoś kto zwyczajnie oszukał mnie i moją rodzinę i wszystkich dookoła. Moje życie stało się ruiną. tAKĄ PRAWDZIWĄ PRZEKLĘTĄ TRAGEDIĄ. Zaczęłam chodzić do psychologa. Pomaga. Jednak po jakimś czasie udałam się także do psychiatry za naciskiem rodziny bo już mnie po prostu prawie nie było. Biorę leki przeciwdepresyjne już 3 miesiąc. I to nie jest tak że one rozwiązują moje problemy. One bardzo mi pomagają stanąc na nogi, na nowo sobie wszystko poukładać, sprawiają że chcę nad soba pracować, żeby wyjśc z tego badna i codziennie robić jeden kroczek do przodu. Jestem spokojniejsza, śmieję się, wierze - w końcu wierzę w siebie - choć w ludzi jakoś mi cięzko. NAPRAWDĘ NIE WSTYDŹCIE SIE TEGO. W ŻYCIU RÓZNIE BYWA. TRZEBA SOBIE POMÓC I NAJWAZNIEJSZE TO SOBIE TO USWIADOMIĆ I NIE DOPROWADZAĆ SIĘ DO SKRAJNOŚCI. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna po przejściach
Czytam wpisy wyżej i to prawda z uczuciami i problemami najlepiej sobie poradzić samemu bez leków. Problem natomiast jest w tym, jakie to sa problemy, jaka jest jego odpornosc i wrażliwość - czasami to wszystko człowieka po prostu przerasta i trzeba sobie pomóc. Przychodzi czas że odstawia sie antydepresanty. Kuracja nimi nie trwa wiecznie i dobry lekarz doskonale o tym wie. One pomagają bardzo w okresie przejściowym - czyli w okresie wychodzenia i podnoszenia się z kryzysu w którym już nie ma nic... GŁOWA DO GÓRY DZIĘKI TEMU CO SIĘ STAŁO ZACZYNAM ZUPEŁNIE INNYMI KATEGORIAMI PATRZEĆ NA SIEBIE, NA ŚWIAT, CIESZYC SIE Z DROBNOSTEK, DOCENIAĆ RODZINĘ, PRAWDZIWYCH PRZYJACIÓŁ (choć jak sie okazało niewielu ich pozostało) ALE SĄ I JA TEŻ BĘDĘ PRZY NICH. TRZYMAM KCIUKI ZA WSZYSTKICH

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Damianx2x
Witam ponownie.Niechcialbym jak narazie zapeszac i mowic ze nagle moje zycie zaczelo nabierac sensu bo wprawdzie z ostatnich okolicznosci duzo rzeczy sie zmienilo a mysli ktore do tad mialem zaczynaja odchodzic.W prawdzie nie sadzilem ze to tak nagle nastapi ale pierwszy raz od tak dlugiego czasu wkoncu mi ulzylo i wszystko zaczyna sie ukladac.Za kilka miesiecy napewno sie odezwe i bede chcial wam o tym opowiedziec ze szczegolami.Tak naprawde czlowiekowi jest potrzebny czas ktory powinien sobie dac i nie podejmowac nagle pochopnych decyzji.zaden psycholog i inne mozliwosci o ktorych przewaznie sie pisze w niektorych sytuacjach nie pomoze dlatego akurat w moim przypadku czas mi pokarze.Moge powiedziec ze...z reszta jak pisalem niechce zapeszac i niedlugo znowu sie uslyszymy :) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Damiana
powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×