Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość troche dziwnenie

jestem niewolnicą swojego domu

Polecane posty

Gość troche dziwnenie

nie wiem czy któraś z was tak ma...czasem padam na pysk,ale nie darowałabym sobie gdybym sobie odpuściła....codziennie muszę mieć posprzątane i wszystko przygotowane na nastepny dzień.Czysty zlew,przygotowany imbryk na poranna herbatę,butelka na mleko dla dziecka,uprzątnięte zabawki.Wyrabiam się na 24 lub nawet 24 30.Niekiedy zastanawiam się czy nie przesadzam-mam koleżankę,dla ktorej niepozmywane naczynia stojące przez noc to nic złego ;tak samo jak koty z kurzu.Dla mnie to ohydne..cieszę się,za mam ładne,zadbane mieszkanie,ale niekiedy myślę sobie ile mnie to wysiłku kosztuje i czuję się beznadziejnie.Czy to choroba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz,nie dziwne,ale pod chorobę da się podciągnąć.Powiem,że da się leczyć-brakiem czasu.Był czas,że myłam codziennie podłogi,kiedy maleńkie dziecko spało.Kretynka,zamiast się wyspać:( Potem miałam drugie maleńkie dziecko i myłam rzadziej.Potem poszłam po rozum do głowy i do pracy.Teraz myję jak mam pogłogę brudną,czyli średnio raz w tygodniu,międzyczasie jak pryskam kwiaty to ścierając wodę odświeżę.Świat się nie zawalił.Kupiliśmy zmywarkę,gary nie stoją(albo przeważnie nie stoją,bo dzieci wstawiają do zlewu nadal)Mam schizę na punkcie czystości,męczy mnie bałagan,brudu nie toleruję.Ale wyluzowałam.Ogólnie sprzątam raz w tygodniu,ale np,wchodzę do łazienki i widzę,że jest zakurzone,to przecieram pralkę,murek,kibelek,raptem,kilka minut.A czasem wali mnie to i czekam na dzień tzw gospodarczy.Kuchnia to inna bajka,blaty,kuchenka,stół to za każdym razem jak się ubrudzi,nakruszy,ale już kurze na półkach w meblach,to w dzień gospodarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trochę dziwnenie
fajny taki dzien gospodarczy:) u mnie na szczescie pranie i prasowanie robi mąż:)i parę innych rzeczy -odkurzy itp.Ty lko ja czasem nie potrafię wrzucić na luz.I jesli wychodzę z małą tna spacer to muszę mieć idealnie posprzatane/np pochowane zabawki,kapcie,ubrania/ bo chce wracac do domu z przyjemnością.I czasem jak idiotka latam juz ubrana w kurtke i czapke,buty i chowam wszystko.A jesli nie przygotuje dla niej i dla siebie ubran na nast.dzien to porazka kompletna!!:)Pozdrawiam Cię gorąco!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie dziwne
bo ja mam podobnie. ale na szczęscie - mnie się udaje coraz częściej wrzucać na luz i odpouszczam to upychanie rzeczy po kątach o 6.30 przed wyjćiem do pracy, czy przed spacerem, a jezcze jakiś czas temu ścieliłam łożka, chowałam ciuchy do szaf, szykowałam,c o do uprania na następny dzien, itp.. ale mija mi to powoli, chyba zmęczenie jesienne daje znać i ogólnie zmęczenie.. praca i w ogóle, tyle mam na glwoie, zę po prostu niew yrabiałam. ale spać chodze wcześnie, nie dotrwałabym do 24 - padłabym, albo zasnęła na stojąco. to pedanteria, albo i co gorszego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie dziwne
a ubrania tez mam przygotowanie wieczirem na następny dzień i nic w tym dziwnego nie widzę. miałabym rano szperać po szafach, szukać, albo co gorsza prasować?? o nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adaskost
zazdroszcze wam troche dziewczyny....takiego czysciutkiego domu.....szkoda że moja żona chodz w 10 % taka nie jest...wszystko prawie robie sam...ech..i wiecznie cos nie skoncze....mam dosc spania po 3 godziny na dobe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też nie lubię syfu, zwłaszcza w kuchni i łazience, więc staram sie zmywac na bieżąco. Ni erozumiem problemu z tymi ubraniami na następny dzień - nie wiem, o co chodzi? Mam rzeczy poukladane w szafie/na półkach, rano wyciągam, co mi pasuje i ubieram to. Nie wiem, o co chodzi z tym szykowaniem ubrań na następny dzień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) ja też lubię kiedy jest czysto i pachnąco w domu..to takie przyjemne wstać rano i widzieć porządek, ale przyznam że rzadko tak u mnie w domu jest. Po prostu zmęczyło mnie chodzenie i sprzątanie po innych w domku. Kiedy będę "na swoim" w końcu dam upust mojej pedantyczności-->to fajna cecha, ale w nadmiarze to już nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adaskost
witaj ewa 33... ja tez nie widze problemu akurtat z ubraniami..po praniu odrazu prasuje i do szafy na kupki,..takze rano wstaje i nie ma problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja też lubię posprzątane... ale tak jak moja przedmówczyni, znudziło mi się chodzenie za domownikami i sprzątanie :O Ale chyba nie dałabym rady tak jak autorka tematu tak na okrągło. Ale jak lubisz, jak sprawia Ci to przyjemność, ba!!! daje satysfakcję, to myślę, że wszystko wporządku :) pozdrawiam :) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozni sa ludzie....
Najgorzej to popasc w jakas skrajnosc... Ja jestem zupelnie inna niz autorka. I to tez nie do konca dobre ;) Sprzatac nie cierpie. W ogole balagan mnie nie razi. Trzeba mnie zagonic do sprzatania, a i tak nigdy na blysk nie zrobie - tylko tak, zeby sie dalo przejsc ;) Juz bardziej wole gotowac i akurat jakbym w kuchni miala spedzic caly dzien to bym nie plakala ;) Ale daleko mi do pedantyzmu ;) To trudne co opisuje autorka, bo moja babcia jest taka. Zawsze byla i zawsze bedzie. Wydaje mi sie, ze tego nie da sie zmienic ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozni sa ludzie....
i tez "szykuje ubrania na nastepny dzien" :D A polega to na wygrzebaniu ich z szafy i polozeniu na krzesle obok lozka ;) Dzieki temu 2 minuty po wstaniu jestem kompletnie ubrana ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izóchnaaaaaaaa
heeej autorko ! dokładnie byłam taka sama ....teraz pracuję i wszystko praktycznie kręci się wokół pracy. Ale taka skrajna pedantyczność jest zabójcza, pamiętam jak ciągle biegałam ze ściereczką i pucowałam to, co było wypucowane... śmiano się ze mnie a nawet szydzono, że boję się jednego okruszka w domu. Inny temat goście...nie cierpię jak wchodzą do domu w butach... wypucowana na kolanach podłoga przechodziła natychmiast reanimację po opuszczeniu gości...stresowałam się sytuacjami takimi, czy goście jedząc np. placka nakruszą mi na dywan, a dzieci to podeptają i poroznoszą dalej. Wtedy demonstracyjnie upominałam syna, aby cokolwiek jadł nad miseczką, aby goście domyślili się o co chodzi. Najbliżsi mówili nie raz , że jestem chora, że to choroba, skrajna perfekcja, która umęczy do cna...Niedawno tato sam mi powiedział, że nikt nie chce do mnie przyjechać bo się boję troszkę bałaganu w domu. Oczywiście wyluzowałam, bo szkoda moich sił...troszkę bałaganu w domu faktycznie nikomu nie zaszkodzi i nie warto się tak umęczać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
acha... no, to może dlatego ja nie mam tego problemu, bo mam malo ubrań - szafa i półki - otwieram szafę i mam wszystko "na wierzchu" to samo z pólkami - nie muszę grzebać, tylko wyciągam to, co mi pasuje akurat do dnia, pogody i humoru :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to bylalm ja
dostalam mieszkanie i urodzilam dziecko .. 3 razy na dzien odkurzalam ,przed wyjsciem do sklepu rano wszystko czysciutkie . przed powrotem meza z pracy o 15 - 2 raz sprzatalm przed pojsciem 3 raz zeby rano bylo czysto szlam spac o 1 w nocy -wstawalam o 6 - zeby nim dziecko sie obudzi bylo posparzatane;)) Pomoglo mi 2 dziecko ;)) i chwala i ulga ale durna bylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozni sa ludzie....
Ja tez nie mam calej szafy ubran :D A wygiagam sobie wszystko i klade kolo lozka, bo mi latwiej rano. Przeciez nie bede swiecic jak maz spi ;) A po ciemku w szafie grzebac... Niby wiem gdzie co jest... ale tak sie przyzwyczailam ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zakrawa na nerwicę natręctw
nadmierny perfekcjonizm nie jest dobry dla psychiki, bo rodzi frustrację jeśli z jakiegoś powodu nie da rady w 150 % spełnic narzuconych standardów takie kompulsywne sprzątanie jest wyrazem jakis lęków i frustracji moja teściowa tak ma, nie uśnie spokojnie jeśli codziennie nie umyje zlewu w kuchni, umywalek w obu łazienkach, nie zrobi toalety Domestosem, musi jeszcze umyć podłogę na mokro, sprzwdzić czy garaż jest dobrze zamknięty na oba zamki a klucze przekręcone dwa razy.... dosłownie ma fobię na tym punkcie po dwa razy wszystko sprawdza, żal mi jej bo sama sobie narzuca takie jakieś bzdurne zasady, których usilnie się trzyma i potem wszystko budzi jej niepokój każde odstępstwo od ustalonych z góry reguł budzi jej paniczny lęk, nie cierpi gdy ktoś zmienia jej plany, ustalenia, chce się z nią spotkać bez przynajmniej tygodnowego wyprzedzenia... ech długo by pisać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedzcie a kiedy Wy
macie czas dla siebie, mdziecka i w końcu męża? ( bo wątpię, ze on czeka do pierwszej w nocy na trochę czułości, aż jergo skonana pucowaniem żona przyczołga się do łóżka? Piszę to, bo wydaje mi się, że to nie dom bez pyłka jest gwarancją udanego i szczęśliwego życia... rozumiem potrzebę porządku, też sprzątam, ale warto w chwili gdy czasu jest mało pomysleć co warto zrobić, czy latać ze ścierą czy się wyspać (bardzo wazne dla zdrowia!! - kobiety często sen sobie urywają, składając go na ołtarzu durnie pojętej gospodarności), stać nad deską do prasowania czy przytulić się do ukochanego mężczyzny.. Przemyślcie po prostu PS. Też byłam taka "głupia", czułam się niedoceniona, byłam zła i zmęczona. dobra organizacja i podział obowiązków wiele zmieniły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja równiez tak mam... wszystko posprzatane, wypucowane, denerwuje mnie wszystko co zakłuci ten porządek, nawet jak wracam o 22 z pracy po 2 zmianie, i jest bałagan to sprzątam... męczy mnie to ale wszystko siedzi w głowie, jak nie posprzątam, nie usne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a podniose temat
a ja spie sobie spokojnie wiedzac ze w zlewie sa brudne naczynia :-) nie oznacza to ze jestem jakas syfiara. jestem troche balaganiara ale generalnie lubie zystosc czyli szafki w kuchni musza byc czyste (przygotowujac posilki dbam o to zeby wszystko bylo czyste, zawsze np myje mandarynki, cytryny parze choc skorke i tak wyrzucam, myje jajka itp . pisze o tym bo mam znajoma ktora non stop odkurza myje podloge ale jesli chodzi o taka czystosc i higiene to u niej nie za bardzo np nie myje jaje ani mandarynek przed zjedzeniem i wiele takich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zakrawa na nerwicę natręctw
Wiecie co kobietki, jak czytam jak tak zasuwacie prawie 24 h na dobę to zastanwaiam się gdzie są w tym czasie Wasi faceci....i jak mogą tak spokojnie patrzeć jak robicie wszystko same: praca, dom, dziecko.... dziwie się że ich sumienie nie męczy, bo gdy ja czasem siedzę na kanapie gdy mąż myje podłogę lub okurza dywan to mi jakoś głupio, ale jak widać faceci rzadko mają takie dylematy zapamiętajcie że facet nie zakochuje się w sprzątaczce, gosposi i niańce, zastanówcie się nad tym dobrze....nich gdy wróci do domu widzi w Was kobiety a nie gosposię ze szmatą w ręce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja czasem zostawiam wieczorem gary w zlewie, wolę obejrzeć jakiś dobry film przy boku ukochanego niż się zaharowywać w kuchni :D Zamiast zmywać codziennie podłogi wolę wyjść i spotkać się z koleżanką. Staram się by w domu był porządek, ale nie popadam w paranoję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tratata
Wiecie co- nie cierpię pedantów i jeżeli czytam, ze ktoś na okrągło lata ze ścierą to wybaczcie, ale dla mnie to choroba!!! Mam dwoje dzieci , pracę, męża, duży dom i nie lubię syfu! Jednak póki co ważniejszy jest dla mnie kontakt z dziećmi niż np. prasowanie-ono może poczekać, dzieci nie! W sobotę robię generalkę, pomagają mi w tym maluchy i mąż i jest ok! W tygodniu natomiast staram się na bieżąco tylko utrzymać porządek. Moi teściowie są pedantami i może dlatego tak nie mogę znieść takich ludzi, dla nich liczy się tylko porządek- najważniejsza rzecz na świecie! Nawet mój syn jak miał trochę ponad rok sam już jadł, to u nich musiał być karmiony- bo nabrudzi!!! Paranoja- nabrudzi, nakruszy to sie przeciez posprząta. Jak przyjeżdżają do mnie i dzieci w pokoju porozkładają zabawki to wg nich jest bałagan!!! To jest chore!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No niestety dzieci pedantów najbardziej na tym tracą. Częściej dużo później uczą się samodzielności, właśnie ze strachu przed tym, że nabrudzą, rodzice nie pozwalają im samodzielnie zjeść, bawić się, czy nawet pomagać przy sprzątaniu. Moja mama była pedantką (wyleczyła się na szczęście) i zawsze poprawiała po nas, jak np. sprzątaliśmy. Straszne!!! Nie znosiłam sprzątać w domu, bo po co? To była daremna praca, której mama pedantka i tak nie umiała uszanować bo nie zrobiłam tego dostatecznie dokładnie :D Teraz na szczęście jest ok, nie ma tekiego pedantycznego podejścia, choć nadal dużo czasu poświęca na sprzątanie, ale np. nie przeraża jej brudna szklanka, której ktoś nie wstawił do zmywarki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tratata
Tak zgadzam się z wpisem powyżej! Mój mąż jest też nauczony, że wszystko w domu robi kobieta, ileż to wojen z nim przeżyłam, aż jakoś w końcu się dotarliśmy! Moja teściowa właśnie wszystko robiła sama, bo przecież ona zrobi to najlepiej!!! Wychowała dwoje dzieci, które mają dwie lewe ręce! Męża trochę wytresowałam, ale jego siostra stara panna to katastrofa! Natomiast moje dzieci są samodzielne same potrafią zrobić kanapki, myją nawet naczynia zresztą wszystko ze mną robią w rozsądnych dla ich wieku porcjach. Ja byłam dokładnie wychowywana tak samo- nikt nie hamował mojej twórczości, na święta robiłam ozdoby i przy tym ogromny bałagan- mam mi na to pozwalała, moja teściowa natomiast mogę się założyć dostałaby zawału!!! Dla moich teściów rada na porządek w domu z małymi dziećmi jest jedna- posadzić je przed telewizorem i niech się nie ruszają, najlepiej przez cały dzień! Jeżeli wy macie takie schizy to naprawdę wyluzujcie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdzie w tym czasie jest mój mąż? Przeważnie w pracy.Kiedy ciągnęłam dwa etaty to on gotował,chodził na wywiadówki,sprzątał razem z dziećmi.Teraz to on ma więcej pracy,więc robię to ja.Sama widzę,że jak mam za dużo czasu to paranoja wraca,ale nabyte wygodnictwo studzi zapał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja pewnie też miałabym dwie lewe ręce, gdyby nie mój tata, który nas zachęcał poniekąd do robienia bałaganu i hamował mamę by nie sprzątała ciągle, by pozwalała nam na trochę swobody w zabawie. Moja mama wyleczyła się z ciąglego sprzątania jak ja zaczęłam malować i pochłonęło mnie to. Wszędzie były farby olejne, z dywanem w moim pokoju włącznie, wtedy odpuściła sobie wchodzenie na moje terytorium i porządkowanie go ciągle :D Ale np. gotować, piec, nauczyłam się tak naprawdę dopiero po wyprowadzeniu się z domu. I nikt mi nie gada, że trochę mąki rozsypałam na ziemię, że nie zdjęłam maty ze stołu, że dwa ziarenka makaronu mi wpadły za kuchenkę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adaskost
Szanowne panie..jak tak czytam jak fajnie maja wasi męzowie, jak tak dużo z was, pracuje i robi wszystko w domu. Myśle jednak, że czasem powinnyście wrzucic na luz..odpoczac, obejrzec film , spedzic ten czas wlasnie z mężem z dziecmi. A pozatym spróbujcie przkonac swoich panów, żeby chodz troszke wam pomakali :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cukrówka..
wiesz ja też lubię mieć czysto. Chodzę układam najbardziej mnie wkurzają jak mój mąż swoje rzeczy zostawia w pokoju najczesciej na podłodze strasznie mnie wtedy trzepie. J a to znowu mam tak że wszystko musi być idealnie np nie znoszę poodsuwanych firanek każda fałdka musi być taka taka sama bo inaczej mnie to wkurza. Jeśli chodzi o naczynia to raczej zmywam rano z poprzedniego dnia to akurat mnie tak srasznie nie drażni ale blaty muszą być czyściutkie i też lepiej żeby było z nich pochowane to co nie potrzebne. Teraz czeka mnie nastepna dokładna robota ubieranie choinki gdzie wszystko na niej bedzie musiało byc idealnie. Nie wiem moze ja tez jakas chora jestem. Ale z drugiej strony lepiej ze mamy tak niż jak byśmy miały mieć syf w chacie nie?????:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche dziwnenie
cieszę się,ze tak wiele osób odpisało na ten temat.Chociaż ja dalej uważkam,ze ze mną cos musi być nie tak...kiedyś byłam cholerną bałaganiarą,mieszkając z rodzicami nie przeszkadzały mi brudne gary czy włosy w sitku w wannnie.Wszyscy musieli mnie zmuszać do porządku.Od kiedy poszłam na "swoje" jest inaczej.Skrajnie inaczej.Mąż lubi porządek,ale sam też o niego dba.Mamy bardzo dobry podział obowiązków.Chcę w końcu się zrelaksować i myślę,ze już niedługo moje dziecko nauczy się po sobie sprzątać,więc będę miała sporo rzeczy mniej do zrobienia.Ale...drugie w drodze więc chyba nie poczuję różnicy:)Pozdrawiam wszystkie niewolnice i te ,które umieją już trzymać dystans do czystości!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×