Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość enigma 00

jak powiedzieć mężowi, ze to koniec

Polecane posty

Gość zu-zulka
Owszem fakt, ze nie pije i nie bije nie swiadczy o tym ze trzeba byc z danym facetem, ale otym trzeba myslec przed slubem. Zbyt lekko podchodzimy do malzenstwa a potem tak spbie i innym komplikujemy zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zu-zulka
Enigma ! Jestem rawie 20 lat po slubie, ale slubie z wlasciwym czlowiekiem . Pobralismy sie bo poznalismy sie na tyle dobrze, aby byc pewnym, ze jestesmy tymi wlasciwymi polowkami. Noc poslubna byla nasza pierwsza wspolna noca. Samotna nie bylam i raczej nie bede, bo to grozi tylko zwiazkom zawieranym na pokaz, albo takim gdzie ludzie sami tak naprawde nie wiedza czego oczekuja od partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do: ze-zulki zgadzam się z Tobą, że trzeba się poznać dobrze, zanim weźmie się ślub...ale to nie jest chyba rada na ten topik :o nie każdy (śmiem nawet twierdzić, że zdecydowana MNIEJSZOŚĆ) ma to szczęście poznać swoją \"połówkę\" od razu i spędzić z nią resztę życia, najczęściej jednak ludzie poznają kilku partnerów, próbują zanim trafia na tego prawdziwego jedynego... ba, czasem nawet ten, kogo uważamy za tę \"połówkę\" w trakcie trwania związku zmienia się nie do poznania i wtedy trzeba podjąć kolejną decyzję - męczyć się lub odejść czasem rozstanie jest o wiele lepszym wyjściem niż męczenie się bardzo dobrze, że Ty masz takie doświadczenia, gdyby więcej było takich par jak Wy...ale życie nie jest takie proste niestety powiem więcej, nie zgadzam się, że tylko związki \"zawierane na pokaz\" są nieudane czasem ludzie się zmieniają, czasem życie ich zmienia i wtedy na prawdę trudno jest trwać w postanowieniu, kiedy okazuje się, że osoba z którą braliśmy ślub już nie jest tą samą osobą, już nie czuje tego samego co kiedyś, albo nasze uczucia do niej zupełnie wygasły zdarza się i tak jestem za rozsądnym podejmowaniem decyzji, nic na siłę - ale to dotyczy zarówno walki o związek jak i odejścia trzeba spróbować, przekonac się, ale jeśli nie ma o co walczyć... myślę (po kolejnych komentarzach autorki), że u Was wygasło wszystko z Twojej strony może potrzebujesz rozstania faktycznie, może to jest najlepsze wyjście może po odejściu zobaczysz, że jednak nie chcesz odchodzic wcale, tylko czegoś Ci na chwilę zabrakło może rozstanie podziała na męża bardzo pobudkowo i uda mu się zdobyć Cię na nowo a może oboje odetchniecie z ulgą w końcu Twój mąż też ma prawo do tego, żeby ułożyć sobie życie z kimś, kto będzie dla niego żył, czekał na niego, pragnął go i pożądał kto będzie go rozumiał i kochał kogoś, dla kogo ten mąż nie będzie tylko przyjacielem ale sensem życia każdy człowiek na to zasługuje daj Wam obojgu szansę, jeśli się męczysz, bo nie uszczęśliwisz pozostaniem ani siebie ani jego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zu-zulka
A ja sadze! piszesz ladnie i ciekawie, ale do mnie to nie trafia. Ludzie zbyt latwo rezygnuja , zamiast walczyc o swoje szczescie. Problemy nalezy rozwiazywac, anie omijac lukiem. To do niczego nie prowadzi. Za jakis czas ten sam problem , wroci do nas . Na nic nie zda sie opuszczenie meza czy zony. Jezeli nie potrafi sie zwalczyc wkradajacej sie nudy czy zobojetnienia, to nalezy sie liczyc z tym, ze w kolejnym zwiazku, pojawi sie podobny, czy moze nieco inny problem, ktory najwygodniej bedzie "ominac". Przeciez partnera wybiera sie na dobre i na zle. Nisko cenie osoby ktore w trudnych (nudnych) chwilach zwiazku obarczaja partnera , i wierza, ze rozstanie zalatwia sprawe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enigma 00
patrzyłam sobie dzisiaj rano jak mąż je śniadanie w sypialni, patrzyłam i myślałam co ja tutaj robię,,hmm, jesteśmy jak ogień i woda, do czasu kiedy zabiegałam o niego było niby ok, a zabiegałam bo myśalałm, że tak trzeba i tyle, że na tym polega małżeństwo. Teraz mam w domu faceta, który równie dobrze mógłby przynieść pocztę i wyjść nie wracając, bez żalu.. Uwielbiam rozmawiać ale z nim się nie da, jest małomówny, chciałam żeby trzymał mnie za rękę ale on tego nie lubi, a przed ślubem robił to dla mnie,, i tak się mijamy każdego dnia,, we mnie umarło wszystko, nawet jeżeli było tego mało i pomyliłam to z miłością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zezulko! ja nigdzie nie napisałam, żeby odchodzić bez walki przy pierwszym znudzeniu przeciwnie, uważam, że powinno się walczyć, ale wtedy, kiedy ta walka ma sens a nie zawsze ma sens autorka pisała, że próbowała, starała się, ale nic z tego nie wyszło i nie sądzę, żeby te starania trwały za krótko, w końcu są ze sobą 13 lat... jasne, małżeństwo powinno być poważne, na dobre i na złe ale zupełnie inaczej jest kiedy obie osoby się kochają i poprostu wkradła się w ich związek nuda - wtedy jest mnóstwo sposobów, żeby to wszystko odwrócić, urozmaicić, ratować ale inaczej kiedy ta miłość wygasła, albo nigdy jej nie było i nic już ich nie łączy poza wspólnym mieszkaniem jest bardzo duża różnica pomiędzy tym, jak budząc się patrzysz na męża i myślisz \"co się z nami stało? chciałabym, żeby było jak dawniej\" a sytuacją, kiedy budząc się obok niego myślisz: \"co ja tu robię? kim jest ten człowiek? co ja w nim widziałam?\" nie byłaś nigdy w tej drugiej sytuacji, dlatego tak trudno Ci jest zrozumieć, ale wierz mi, wiele ludzi tak własnie się męczy przez całe życie, bo nie dopuszczają do siebie myśli, że biorąc ślub mogli popełnić błąd a przecież to tylko błąd, jak każdy inny, często można /trzeba go naprawić, żeby otworzyć sobie drogę do szczęścia i osobie która męczy się w tym teraz z nami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brawo dla postu powyżej
też meżatka albo raczej "mężatka" z ponad 20-letnim stażem. Mająca zamiar uciec gdzie pieprz rosnie byle dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enigma 00
widzę, że nie jestem jedyna,,wiele kobiet znajduje się w takiej sytuacji i myślą też pewnie tak jak ja- czy poświęcić swoje życie dla udawanego spokoju, dziecka, które niebawem wyfrunie w swój świat, czy zapomnieć o sobie bo tak prościej, czy płakać w poduszkę co wieczór nad tym,że wystarczył jeden krok, jedno słowo i wszystko byłoby inaczej. i wielu z tych kobiet zabraknie pewnie odwagi, a ja widzę, że we mnie ta odwaga jest coraz większa,,i rośnie otwartość dla zmian,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój przypadek
Ja również nie zgadzam się, że o związek można, a nawet trzeba walczyć bez końca. Bo po prostu nie zawsze się da. Ja jak pisałam jestem świeżo po rozstaniu (i dlatego siedzę w wigilię jeszcze o tej porze przed kompem) i walczyłam 1,5 roku. Kiedyś byłam pewna, że nigdy nie czeka mnie rozstanie, a przez 7,5 roku chodziłam dumna jak paw, że mam taki wspaniały związek. Nawet gdy przyszedł kryzys miałam pewnośc, że go przezwyciężę i specjalnie piszę w liczbie pojedynczej, bo nie brałam pod uwagę, że moja osoba to połowa związku. OK - więc zaczęłam sie starać. Jak? Próbowałam rozmawiać - żadnych zarzutów, wyrzutów, żalów, nie używałam słów ty nigdy i ty zawsze. Prosiłam abyśmy się zastanowili co się stało, że nasz związek skrzypi i co możemy zrobić. Ale mój ukochany stwierdził, że .......... nie ma czasu na rozmowy, on uważa że jest dobrze, nie ma o czym rozmawiać, zachowujmy się jak do tej pory to sytuacja sama się rozwiąże, to nie czas na rozmowy, to za banalny problem. Krok drugi - zaproponowałam mu spotkanie w poradni - on stwierdził, że nie jesteśmy świrami by szukać pomocy u psychola. Krok trzeci - zaproponowałam mu aby porozmawiał o tym ze swoją mamą albo przyjacielem - on nie będie prał brudów przy innych. Krok czwarty - przestałam go namawiać na rozmowy, postanowiłam pokazać mu moją miłość w czynach. Bardziej niż dotąd starałam się, by mógł mi odwzajemnić mój wysiłek. On zaczął nadużywać mojej dobroci - przestał poświęcać mi czas, bo i tak nie robiłam mu wyrzutów i w ogóle nie starał się. Kolejny krok - powiedziałam mu co czuję i jak sie czuję w tym związku - i nie pragnęłam odpowiedzi, chciałam by to sobie przemyślał. Gdy to nie pomogło zobojętniałam na wszystko - myślałam, że sie przestraszy, ale nic. Podsuwałam mu różne książki i artykuły o relacjach w związkach - ale olewał to. Oczywiście z czasem nerwowo reagował na wszelkie próby rozmowy (co jest oczywiście logiczne, bo ileż można ciągle o tym samym) a ja już byłam potwornie zmęczona. Byłam jak słomiana wdowa - niby jest facet, ale go nie ma. Nie mogłam znieść tej samotności, obcości, seksu bez czułości, nie mogłam zwracać się do niego o pomoc, czuć jego siłę i oparcie. To jest koszmar. Kładłam się wieczorem do łóżka sama i sama wstawałam, a obok ....... jak pisałyście ciało obce. Kto tego nie przeżył nie zrozumie co się czuje, gdy człowiek z którym łączyła nas ogromna miłość jest obojętny lub nam obojętnieje. To uczucie podobne do zdrady i ta krzywda, którą czuje sprawia, że już nigdy nie będę w stanie odnaleźć w nim miłości mego życia. Powrót tych uczuć jest niemożliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezeli odejdziesz od swojego meza, to chociaz daj mu cien szansy, porozmawiaj otwarcie co cie boli, bo nagle odejscie nie jest ok. on tez musi wiedziec co jest grane, skad wiesz moze on ma jakis problem, o ktorym ty nie wiesz, moze w nim tez cos siedzi... Po tylu latach Waszego zwiazku zasluhuje na to.Poza tym moze zawalczy, jezeli nic nie zrobi w tym kierunku, zeby ratowac wasz zwiazek to odpowiedz co dalej masz gotowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam malo byc \'zasluguje\' dopiero dzisiaj to zauwazylam... dzieki pitus, ja bym przynajmniej tak zrobila...trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę , że kroki u mojego przypadku są tymi krokami które kochająca , chcąca walczyć o związek osoba powinna zrobić by ratować małżeństwo łącznie z uprzedzeniem partnera o swoich uczuciach , obawach i zamiarem odejście , a jeśli to na nic to... po prostu odejść i już się nie męczyć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reece
Kobiety czy wy jesteście świadome jak bardzo ranicie faceta mówiąc mu po iluś latach małażeństwa nie kocham cię rozstańmy sie i zostańmy przyjaciółmi bo ja cie traktuję jak przyjaciela a nie męża zachowujecie sie jak nastolatki to nie jest szkoła średnia i pierwsze miłości to małżeństwo coś co miało być wyjątkowe nie obraźcie się ale gdzie wy kurwa miałyście głowę jak za takiego gościa wychodziłyście jak mu powiedziałyście tak bez zastanowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dobraaaaaa
enigma00 proszę odezwij sie bo mam tak samo jak Ty chcialabym porozmawiac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enigma 00
witam,, popatrz zostałyśmy ofiarami "przypadków":)) dobrze, że już po świętach, przeczytałam 3 fajne kryminały i dałam rade:),,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enigma 00
reece to smutne, ale gdyby kochała nie zrobiłaby tego... czasem życie płata figle i zostajesz z kimś kto nic dla ciebie nie znaczy, albo zbierasz się w sobie i ruszasz walczyć o siebie,, a ślub i deklaracje bycia ze sobą do śmierci podejrzewam w większości tracą na wartości po pewnym czasie, ludzie żyjąc ze sobą dopiero wtedy się poznają i okazuje się, jak wielu z nich popełniło błąd. Też bym odeszła już dawno, ale ciągle wiem, że mam dziecko i trwałam w tym związku dla niego, ale ileż można..też chcę żyć,,co dziecku z nieszczęśliwej mamy,,poza tym do myśli "nie udało mi się" trzeba najpierw przyznać się sobie co w moim wypadku było bardzo trudne, nie lubię porażek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daj se spokoj z takim
powiedz hujowi zeby wypierdalal. z facetami nie ma sie co cackac.niech wypierdala w podskokach. niewiniatko. wszystkie chlopy to kurwy z natury, wiec nie przejmuj sie, zasadz kopa i patrz jak dlugo leci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do powyzszej wypowiedzi
Ja mysle odwrotnie ! wypierdalaj suko od meza i dziecka! Piczka cie swedzi do swiezego zaganiacza , i od tego we lbie ci sie przewraca. Obcy w lozku mowisz to ki huj za obecgo sie wydylas - no tak nie honor byc panna jak kolezanik sie powydawaly. Wtedy niewazne kto wazne zeby wziol, teraz marudzisz, bo ci dawno chlop nie poobijal bokow. Siedzialabys wtedy jak mysz pod miotla i nie byloby problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ............9
autorko topiku Przemyśl sprawę sto razy zanim podejmiesz decyzję. Nie wiesz jak zareaguje mąż,może cię spierze na kwaśne jabłko. Jak zareaguje syn .który jest teraz w trudnym okresie dojrzewania. Może uciec z domu,może wdać się w złe towarzystwo.Może stanie po stronie ojca ,a ciebie się wyrzeknie. Napewno rozpętasz wojnę domową. Będą ranni........i polegli.......wybór należy do ciebie....... A może skończy się dla ciebie dobrze.......i spotkasz swoje szczęście tuż ...za rogiem twojego domu,a twoi mężczyzni dadzą ci błogosławieństwo. zyczę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enigma 00
nie wiem po co zabierają głos chamscy i wulgarni cafe-faceci,, nie życzę sobie takich komentarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Było tu kilka wypowiedzi
chyba panów, że kobieta jak chce odejść, to ma gacha... Tak mogą myśleć tylko faceci. Nie można odejść bo ma się dosyć bycia samotnym w związku??? Sama tkwię w takim związku. Owszem, miałam kochanka, kogoś kogo bardzo kocham. BARDZO!!! Ponad dwa tygodnie temu (po prawie roku bycia razem) skończyłam to... Wiedział, że nie układa mi się z mężem. I co usłyszałam? Otóż od faceta który chce/chciał zostać moim przyjacielem (chociaż!!!) usłyszałam: "Dobrze, szukaj sobie innego faceta". To było obrzydliwe. I tak mogą napisać i myśleć tylko faceci zgorzkniali, którzy zostali zostawieni przez kobiety. A do autorki topiku: sama nie wiem jak to zrobić. Chciałabym mieć na to supersposób. A może jest jakaś szczepionka ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mojemu
zakomunikowalam podczas noworocznego sniadanka. 3 lata temu. Nigdy nie zalowalam tej decyzji. Bylismy 11 lat po slubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ana104
...mam podobny problem...mąż za granicą,ja cały czas sama,praca dom praca dom...on tam luz...praca,ryby,hobby...nie imprezy..chociaz sama nie wiem..jestesmy6 lat po slubie,nie mozemy miec dzieci...tzn.mąż:(próbowałam prosiłam,jestesmy po nie udanym invitro..potem było jescze gorzej...w nocy nie dawał mi spać...wychodził gdzieś,ja go szukałam...wiem ze dla niego to zaj....cios ze nie może mieć dzieci ale gdyby chciał bardzo moglibyśmy adoptować .mamy na to warunki mieszkalne...ale on jest tam...nie bedzie pracował w PL za 1300zł.szkoda bo ja tez troszkę zarabiam i jakoś dalibyśmy radę...czas ucieka mam34 lata:(chciałam nawet tłumaczyłam jak to załatwic ale wychodzi na to że to tylko ja chce,bo u niego chęć kończy sie na jednej wypowiedzi tak...jak przyjeżdża na 2tyg.wolne nic nie chce robic koło domu,woli zapłacic innym gdzie te pieniązki mogliubyśmy przeznaczyć na wiadome cele....ojciec zostawił nam duży dom,myślałam że bedzie sie poczuwał do obowiązków...szkoda gadać...sama z mamą zasuwam...a on jak przyjedzie to albo auto naprawia albo ryby...trwa to juz tak długo ze ja mam serdecznie dość....co dalej???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do enigmy pytanko
jaki jestes znak zodiaku a jaki on?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesli kobieta odchodzi
to OCZYWISTE, ZE MA GACHA. Zresztą, facet też odchodzi zawsze do kochanki. Nie ma odejścia w próżnię. NIGDY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedpiśco szanowny,
w d... byłeś i g... widziałeś. Jasne, zawsze się odchodzi do kogoś - uwaga, bo uwierzę. Jakbym słyszała wiecznie zachlanego jeszcze-męża, on też uważa, że odchodzę do kogoś, a nie dlatego, bo chla, nie chce rozmawiać, o terapii nie ma mowy, znęca się psychicznie nad własnymi dziećmi, wyrzucając je z MOJEGO domu, używa przemocy, demoluje sprzęty po pijaku itd. Nie dociera do tej przechlanej mózgownicy, że zwyczajnie mam dość jego zachowania, przecież jest taki wspaniały, to o co mi chodzi, nie? Na szczęście już niedługo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ana104
...oczywiscie sa przypadki odejścia od męża do innego mężczyzny...ale nie ja....chciała bym aby był ktoś...ale nie ma....i tyle...co tu duzo gadać...życie trzeba przejść jak najlepiej a nie męcząc sie i drugą osobę też...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paklydele
doskonale Cie rozumiem enigma....i wiem ze nie wzbudze moja historia aprobaty niektorych ,opowiem ja wam. mam 22 lata wyszlam za maz 10 miesiecy temu na przekor moim rodzicom ktorzy mnie ostrzegali i znajomym ktorzy tez tego zwiazku nie widzieli.poczatki małżenstwa byly tragiczne doslownie darlismy koty bylam w szoku bo nigdy sie nie klucilismy az tak intensywnie,mariusz pił lazil z kolegami ja siedzialam w domu i czekalam na niego ,czasem bylo tak tragicznie ze potrafil wyrzucic mnie z domu a ja pakowalam walizki,wiele razy mnie upokarzal pod kazdym wzgledem mimo ze kompletnie nie mial powodow ,a nawet raz podniosl na mnie reke....przelom nastapil w styczniu tego roku po kolejnej awanturze ktorej ja zrobilam jemu z jego winy...cos sie zmienilo...nie pije ,uspokoil sie szanuje mnie nie wyzywa....tylko we mnie juz cos peklo bo wiem ze nigdy nie bedzie juz tak jak kiedys jak sie poznalismy po za tym teraz patrze na to w sposob jaki jeszcze nigdy nie patrzyalam....i sadze ze doskonale udawal przed slubem zeby tylko ze mna byc i pokazac wszystkim z rodziny ze ma zone a zwlaszcza rodzicom i braciom (ktorzy sa od niego starsi on jest najmlodszy ma 28 lat)..nie chce z nim byc nie chce go poprostu zrobil mi tyle krzywdy w zyciu ze juz nie zywie do niego nic wiecej oprocz zalu ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Qvna
Odejdz od niego. Jesteś jeszcze taka młoda, wszystko ułożysz sobie od nowa. Rodzice na pewno ci pomogą. Zasługujesz na kogoś lepszego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×