Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość atmaska

NERWICA, SZAŁ, NAPADY AGRESJI

Polecane posty

Gość psychiatra ./.
no i zgadza się,że może to być choroba dwubiegunowa,czyli 2 bieguny-jeden to depresja,drugi to agresja.Zapomnij o nim,to sie trudno leczy,stale wraca,całe życie do kitu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atmaska
Z tego co wiem to były tabletki typu stablizatory. Masz racje, kiedy jest spokojny, jest dobrze, jednak kiedy wpada w szał to jest źle, zachowuje się w taki sposób jaki opisujesz. Wiem, nie dało rady z nim przebywać, a co dopiero jak była okazja pobyć sam na sam w 4 ścianach to masakra. Ja nie wierze, że on byłby w stanie się wyleczyć, kiedy się leczył to wcale nie było widać poprawy, a ja chce mieć spokojne życie a nie chwiejne. Nie wytrzymywałam tego, to mnie przerosło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KocikD
\"Całe życie do kitu\"?? \"zatruje życie całej rodzinie i wszystkim wokół.Dziś kocha,jutro nienawidzi,dziś spokojny,nagle szał agresji nieadekwatny do danej sytuacji.Radzę nie myśleć o nim,jako o partnerze życiowym-to będzie dramat.\"?? I to pisze ktoś kto śmie używać pseudonimu \"psychiatra\"?? Jaki psychiatra nie zna znaczenia ani istoty podstawowych zaburzeń psychicznych?? Jeśli chodzi o chorobę afektywna dwubiegunową, jak sama nazwa wskazuje choroba ta odnosi się do dwóch biegunów, jednym z nich jest DEPRESJA a drugim zazwyczaj MANIA. Mania a nie agresja!! Mania jest zaburzeniem o charakterze euforycznym, towarzyszy mu nadmiar energii, bezsenność, zbyt duża pewność siebie i znacznie zawyżona samoocena. Z klimatu pt \" życie jest do dupy, nic mnie nie cieszy, w zasadzie to po co żyć??\" człowiek (prędzej lub później - w zależności od rodzaju ChAD) zaczyna czuć się pozornie zdrowy, silny i szczęśliwy, \"może przenosić góry\". Z tym, że chęć \"przenoszenia tych gór\"niestety trwa o wiele krócej od stanu beznadziejności, smutku żalu i czasem agresji, w który spada się nagle, bez ostrzeżenia... Ta choroba jest czymś strasznym z czym trudno radzić sobie samemu. A co za tym idzie nie wierze, ze którykolwiek z psychiatrów lub psychologów powiedziałby bliskiej osobie chorego, ze ma sobie odpuścić taki związek, że\" to będzie dramat\"!!! Bo lekarze wiedza ze najbliżsi są jednym z najważniejszych elementów leczenia zaburzeń psychicznych. Najbliższe osoby chorego na Chad czy inną chorobę afektywną powinny go wspierać. Podczas leczenia, jak nigdy przedtem potrzebuje Waszego wsparcia, obecności i poczucia bezpieczeństwa. Nie jest to łatwe zadanie i w takich sytuacjach polecam terapie rodzinne, gdzie lekarz uczy jak pomagać sobie i choremu. Podpowiada co robić,jak reagować na zachowania chorego, przede wszystkim pomaga go zrozumieć . Trudna i bardzo wyboista droga czeka osobę chorą na ChAD i jego najbliższych. IDIOTA który pisze, ze taka osobę powinno się zostawić niech się zapozna z przebiegiem takiej choroby, niech też się zastanowi nad tym,że często podczas tej choroby występują próby samobójcze, udane bądź nie i inne przykre następstwa oraz nad tym, że odwracając się od chorego i pozostawiając go samemu sobie tylko pogarszamy jego stan. Tu nie chodzi o szantaż emocjonalny tylko o to żeby przemyśleć sobie ile ten chory człowiek dla mnie znaczy. Ludzie którzy nie mieli z tym styczności mają prawo nie mieć pojęcia o tym wszystkim. Ale jeśli się kogoś naprawdę kocha to powinno się mu pomóc a nie opuszczać w chwili kiedy chory tej pomocy właśnie od Was najbardziej potrzebuje... Jest to na pozór niewdzięczne zadanie, ale zapytajmy siebie samych kiedy się będziemy czuli lepiej?? Wspierając i mimo wszystko pomagając osobie która tego potrzebuje i którą kochamy, czy może kiedy opuścimy ją w być może najtrudniejszym i najgorszym okresie jego życia tłumacząc się przed sobą i innymi, a w głębi duszy tłumiąc wyrzuty sumienia?? Zdrowi ludzie którzy zostają opuszczeni przez partnera czy inne bliskie im osoby, czują się fatalnie, mają często złe myśli i się załamują, a co dopiero ludzie, którzy nie umieją się odnaleźć, którzy mają zaburzone poczucie własnej wartości bo raz czują, że są cool a za chwilę chcą sobie odebrać życie bo czują się tacy beznadziejni i bezwartościowi... i nie wiedza kim tak naprawdę są!! Najbliżsi osób cierpiących na tego typu schorzenia, proszę Was, NIE ODWRACAJCIE SIĘ od potrzebujących Was!! Jesteście im potrzebni jak nigdy przedtem!! Jestem osobą która cierpi na ChAD. Jestem ze wspaniałym człowiekiem, który wspiera mnie i pomaga w miarę swoich sił. Dużo rozmawiamy o mojej chorobie. On poznając ją, stara się mnie zrozumieć a dzięki temu ma możliwość zaakceptować niektóre moje zachowania oraz wie kiedy i jak może mi pomagać. Mam ogromne szczęście choć czasem tego wcale nie dostrzegam. Jak wszyscy ludzie chorzy na ChAD jestem trudna a czasami niemożliwa do zniesienia. To boli... Baardzo boli... Na koniec aby osoby zainteresowane mogły lepiej poznać etiologię, przebieg i sposoby leczenia tej choroby, polecam stronę: http://online.synapsis.pl/Choroba-afektywna-dwubiegunowa-ChAD-podstawowe-informacje/ Pozdrawiam K.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atmaska
Do KocikD, wiesz, że ja swojego mężczyznę strasznie kochałam, nad życie, wszystko bym dla niego zrobiła, ale do czasu niestety. Nie wytrzymałam ciągłego wyzywania i nawet bicia, też traktujesz swojego chłopaka. Ja to naprawdę rozumiem i ZAWSZE BYŁAM MAKSYMALNIE WYLUZOWANA, przebaczałam, nie przejmowałam się, nie brałam tego do siebie jak mnie czymś uraził, ale do czasu bo potem już naprawdę nie wytrzymałam. On nic nie robił, szkoły nie skończył, do pracy nie szedł, rodzina, ja chciałam mu pomóc najbardziej jak mogliśmy i zawsze wychodziło, że to nasza wina, że chcemy źle itd. Wyobrażasz sobie jaki on musiał być jak jego najbliżsi się go bali??? matka spała pare godzin dziennie, i nie wiedziała, czy się na drugi dzień obudzi. Jak ja mam założyć z taką osobą rodzinę?? chyba sama wylądowałabym w zakładzie zamkniętym. Obiecywał, że się będzie leczyć a na słowach się to tylko kończyło, motywowałam go, przez 4 lata, wspierałam, robiłam wszystko naj, ale niestety musiałam odejść pomimo faktu, że strasznie go dalej kocham i tęsknie za nim ogromnie. I co ja mam zrobić, czuje się "rozciągnięta" emocjonalnie, z jednej strony tęsknie a z drugiej wiem, że ciężko będzie żeby się zmienił. Moi znajomi widzieli, że przychodziłam pobita, raz mnie nawet szyto, za którymś razem nie wytrzymałam powiedziałam wszystko mojej przyjaciółce i ona się rozpłakała, zdziwiła, że jeszcze z nim jestem. Daje się na takie traktowanie mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KocikD
Do atmaska: Jak najbardziej Cie rozumiem i sie nie dziwie, ze tak postąpiłaś. Nie dziwiło mnie Twoje podejście tylko pana(pani) "psychiatry" który pisał niemiłosierne bzdury. Z tego co piszesz i z tego o ile sie orientuje troche w temacie to Twoj były partner nie cierpi(ał) na Chad. Osoba, która stwarza zagrożenie życia lub zdrowia innych powinna pójść się leczyć, jeśli nie dobrowolnie to przymusowo. Pisałaś, że Twoj były partner sie leczył a możesz napisać co zdiagnozował psychiatra w jego przypadku?? P.S. ja na nikogo nie podnoszę ręki ale często krzyczę:/ Mój nastrój sie zmienia kilkanaście razy na dobę... To jest udręka. Ze szcęścia w doł złość:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atmaska
do KocikD On leczył się psychiatrycznie, brał lekarstwa. Do psychologa nie chodził bo jak sam stwierdził, to skończony "konował" jak Ci wszyscy razem wzięci psychologowie. Przymusowo niestety nie wypaliło, bo musiałby mnie poważnie uszkodzić, żeby można go poddać leczeniu zamkniętemu. Bo jego matka chciała to zrobić bo sama zaczęła się go bać niemiłosiernie. Psychiatra zdiagnozował nerwice, depresje i nerwice natręctw. On też się często złościł to ja zawsze starałam się mu pomóc, przytulić i w ogóle ale bezskutecznie niestety. Dalej go kocham i mi na nim zależy, chodź wiem, że nie mogę z nim być bo jak 4 lata z nim byłam i nic nie zrobil w tym kierunku by się leczyć to nagle zrobi. Szczerze, wiem, że tego się nie mówi i nie okazuje, ale nie wierze już w jego "nawrócenie" tyle krzywdy od niego dostałam, wyobraź sobie, że ja jak widziałam, ze jest zły to już się go bałam i trzęsłam, raczej tego nie było widać ale to coś okropnego. Dlatego zdecydowałam się odejść bo co miałam zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atmaska
Ja go dalej kocham a już tyle czasu minęło, strasznie mi z tym ciężko :( nie potrafię już sobie z tym poradzić ;( ja chce do niego !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuptam
Moja żona właśnie leży w psychiatryku, dopiero dziś się dowiedziałem na co jest chora, mamy 3.5-letnią dziewczynkę. To co dziś się dowiedziałem o tej chorobie przeraża mnie. Do szpitala trafiła pod przymusem, zadzwoniłem na policje po tym jak mnie mocno pobiła, i groziła mi śmiercią, rano miała atak mani... kocham ją bardzo, boję się o dalszą przyszłość, czuje się bezradny, i osamotniony, sam kiedyś chorowałem na depresje, ale udało mi się z niej wyjść. ale ChAD to jest potworna choroba. Jak mam to powiedzieć żonie? Dziś jej powiedziałem, będąc w szpitalu, że to tylko chwilowe załamanie. Jak mam dalej z nią żyć, córka rośnie, ona chce się wyprowadzać nie wiadomo po co i dlaczego. tonę w długach po jej atakach mani. PROSZĘ POMÓŻCIE MI!!! Nr GG 736787

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karom
Do atmaska: jestem w bardzo podobnej sytuacji z tym ,że jestem w trzecim miesiącu ciąży. Choroba mojego chłopaka ujawniła się 4 lata temu, dwa razy był w szpitalu. Niestety pomogło na chwile, brał leki przez jakis czas a gdy tylko czuł się lepiej uważał,ze jest zdrowy i po kilku miesiącach cały koszmar zaczynał się od nowa. Kocham go ponad życie, za każdym razem wierzyłam,ze to minie,że bedzie się leczył i nasze zycie się ułoży. Niestety zaczęło dochodzić do tego,że wpadał w taką agresję, ze niszczył meble, zniszczył mi 2 auta, na mnie również podnosił ręke i kazał się wyprowadzic. Nie wytrzymałam zwłaszcza w moim obecnym stanie. Bardzo chce mu pomóc, ale on nie chce się leczyć. jego rodzina tez ma już tego dosyć i chcieliby abym to ja się uporała z tym problemem. Nie wiem co mam robić. Nie wyobrażam sobie życia bez niego a z drugiej strony nie moge dopuścić do tego aby nasze dziecko przeżywało ten koszmar co ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miła sąsiadeczka
Karom, a co Ty złego w życiu zrobilaś, że masz się z nim tak meczyć. Odejdź, podaj go o alimenty na dziecko i rozejrzyj się za kimś normalnym, spokojnym i zrównoważonym. Co Ty matka jego jesteś, żebyś całe życie się z nim użerała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miła sąsiadeczka
Atamaska, do damskiego boksera Ci się chce?:O No to się dziwię. Tylko mi nie pisz, że to nie jego wina, bo jego. To, że sie nie leczy, to tylko jego wina. Każdy sam sobie pisze swój los. Ty masz jedno życie i przeżyj je tak, jak jest najlepiej dla Ciebie. A jemu, to chyba najlepiej zyczyć, żeby spotkał taką samą świruskę jak on i też nie chcącą się leczyć. I niech się wtedy tłuką, jak lubią. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Znalazłam się na tym forum z ciekawości-zastanawiało mnie czy te moje ataki, furii czy też złości są jakoś uzasadnione czy to tylko ja sobie wymyślam. Przeczytałam wszystkie wpisy i miałam wrażenie, że są to moje odczucia i uczucia spisane. Dosłownie-kropka w kropkę. Czyli to może być choroba. Mam 21 lat, od 7miesięcy mieszkam z chłopakiem-jest to moje pierwsze wspólne zamieszkanie. Zaczęło mnie bardzo poważnie niepokoić moje zachowanie jakieś cztery miesiące wstecz. Na początku sądziłam, że nerwy wywołuje starcie dwóch, różnych charakterów, inne nawyki wyniesione z domu, inne przyzwyczajenia. Kiedy na spokojnie przemyślałam co właściwie mnie tak bardzo wyprowadza z równowagi, okazało się,że to pierdoły-typu"źle ułożyłeś zdanie, czemu tak siedzisz przy stole, czemu kiwasz teraz głową" itp. Chłopak ma bardzo spokojny temperament. Gdyby mógł to by mi nieba uchylił. Natomiast ja wolę życie w szybkim tempie. W ataku furii nie raz i nie dwa wygarnęłam mu wiele rzeczy, bardzo go obrażam. Z każdym kolejnym atakiem coraz bardziej ranię go i zadaję dotkliwsze ciosy. Nie wiem co będzie dalej. Boję się najbardziej momentów kiedy prowadzę samochód. Bo w domu to przywalę ręką w ścianę, wrzeszczę,krzyczę,obrażam. Ale gdy on np. powie mi żebym uważała bo kot biegnie i zaczyna się atak złości bo przecież to ja prowadzę i nie lubię jak mi się mówi co mam robić.Że nikt mną rządzić nie będzie-itd. O takie momenty najbardziej się boję. Od 9miesięcy biorę tabletki hormonalne-zastanawiam się czy to może być od tego? Ma może ktoś takie skojarzenia hormonów z chwiejnymi nastrojami->płacz, złość,bezsilność,skrucha i nie wiedza co się ze mną dzieje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Jestem w związku z ChAD od trzech lat.Jest ciężko czasami nawet bardzo...Związek z chorym na ChAD to smakowanie agresji skierowanej na otaczający Go świat , trudne słowa których musiałam nie jeden raz wysłuchać hmm zachowanie które bulwersuje otoczenie czasami mnie samą tez.Życie z osobą chorującą na ChAD to pasmo poświęceń , bólu ,zwątpienia ....to ciągła walka by nie zatonąć z partnerem z jego manią i depresją.Lecz mimo wszystko nie potrafię odejść ,kocham Go jak szalona.Kocham Jego twórczość , Jego charakter hmm Jego zmienność która doprowadza mnie do szału.Wiem że Jest cudowną i ciepłą osobą która ulega chorobie ... to ona nienawidzi świata a nie On.Wsparcie i trwanie przy osobie chorej na ChAD to jedyny ich ratunek by przeżyć by nie popełnić samobójstwa w wielu wymiarach tym fizycznym też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Necro_girl_
Ja też byłam z kimś takim, w dodatku miał schizofrenię, ale nie chciał się leczyć. Uważał, że przejdzie. Niestety, gość był takim wampirem emocjonalnym, miał kompleks niekochanego dziecka, i pod wpływem jego zachowania z czasem ja zaczęłam się staczać psychicznie. Chciałam mu pomóc, ale niestety, efekt był taki, że sama wpadłam w depresję, bo byłam non stop krzywdzona i moje poczucie wartości zmalało do zera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Necro girl rozumiem co masz na myśli pisząc wampir emocjonalny.Dobrze to poznałam lecz mam swój sposób by nie stać się ofiarą mojego mężczyzny.Nie pozwalam by wykorzystywał moje uczucie do rozgrywki swoich dołów inaczej już dawno bym stoczyła się emocjonalne.Osoby z ChAd sprawnie umieją manipulować otoczeniem stawiając się w roli ofiary... kiedy chcą osiągnoć jakiś cel i kłamstwo nie jest im obce ... trzeba mieć mocny pancerz by znieść trudy takiego związku z ChAD ale żadna miłość nie jest prosta ,w każdej są wzloty i upadki ...najważniejsze by pamiętać o sobie w byciu z drugą osoba ,by nie pozwolić partnerowi zniszczyć nas samych .Czasem trzeba się zatrzymać i odpowiedzieć sobie czy warty być z człowiekiem ChAd za cenę własnej równowagi psychicznej? ale to juz każdy sam musi znaleźć granice swojego być i istnieć w związku ,bądź wegetować i po mału dawać się trawić chorobie naszych partnerów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Necro_girl_
Ja dość długo pozwoliłam na to, by ten chłopak mną manipulował. Pomagałam mu jak mogłam, byłam z nim zawsze kiedy potrzebował wsparcia. A było to dość często, gdyż wpadał w dołki i kilka razy groził, że popełni samobójstwem. Teraz jednak widzę, że to była jakaś desperacka gra, na której i ja mocno ucierpiałam, bo eks potrafił mnie maksymalnie zdołować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Necro_girl_
samobójstwo'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Necro_girl_
I niestety stało się tak, że z czasem stałam się nerwowa, łatwo wpadałam w szał, w płacz. Nie jestem zdolna zrobić komuś krzywdy, ale wszystko tłumię w środku i boję się, że któregoś razu nie dam rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
groźby samobójcze też występowały w moim przypadku niestety ,to jakby nieodłączna składowa choroby dwubiegunowej afektywnej ;( w chorobie tej takie groźby trzeba traktować bardzo poważnie i starać się zrobić wszystko by nie dopuścić do ich spełnienia.Wspominam ten okres bardzo gorzko .Rozmowy z moim partnerem były bolesne wypełnione Jego łzami,niepewnością ,zagubienie.Cieżko się patrzy na ukochaną osobę która "w jedej chwili" staje się bezbronną i kruchą istotą.Ciężko też pomóc kiedy On odrzuca pomocną dłoń ,izoluje się przede mną.Ciężko walczyć o osobę którą się kocha kiedy ona już się poddała .W moim przypadku było warto ,wiem że jestem ważna dla mojego mężczyzny.A te chwile kiedy czuję żę jestem Jego bratnią dusza a On czuje to samo w stosunku do mnie wynagradzają wszystko.Wynagradzają nawet próbę zakończenia naszego związku przez mojego Ukochanego który chciał mnie chronić przed samym sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja droga musisz znaleźć odskocznię od "szaleństwa" w którym trwasz .Wygospodaruj czas tylko dla siebie i wypełniaj go przyjemnościami na które masz ochotę.Nigdy ale to prze nigdy nie rezygnuj z niego inaczej zatracisz się w chorobie partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Necro_girl_
No widzisz, chociaż warto. A w przypadku mojego eks, nie było sensu walczyć. On żerował na mnie jak tylko mógł, wykorzystywał to, że tak mocno zaangażowałam się w ten związek. Wybaczyłam mu nawet zdradę, bo płakał, że zrobił to, ponieważ " nie mógł wytrzymać". Skrzywdził mnie wiele razy, potrafił mówić mi przykre słowa. Aż któregoś dnia nie wytrzymałam. Odeszłam. Teraz są wakacje i mogę się uspokoić, ale on ciągle szuka ze mną kontaktu. W październiku wracamy na studia ( ten sam kierunek) i boję się, że będzie znowu mnie zamęczał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Necro_girl_
Teraz staram się myśleć o innych sprawach, bo są wakacje, ale na pewno będzie ciężko zapomnieć. A czy wasi mężczyźni też mieli problemy w rodzinie? Bo mój eks pochodzi z rozbitej rodziny. Jego ojciec ogranicza kontakt z synem tylko do płacenia alimentów, a matka, z którą mieszkał przed wyprowadzką do akademika, to dla niego znienawidzona postać. Mówi, że nie zasługuje nawet na miano matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem...musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czy chcesz z nim być czy tez nie.Jeśli nie chcesz związku to zrób wszystko żeby zerwać z nim kontakt inaczej zniszczy Cię wprowadzając w swoją chorobę bez Twojego aprobaty...przyjaźń w tej sytuacji może być toksyczna(niestety dalej trwała byś w jego chorobie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Necro_girl_
Być to ja z nim na pewno nie chcę, bo to chory człowiek, za dużo w nim nienawiści. Natomiast chciałabym, żeby nie chodził za mną, jak wrócimy na studia.W jakimś sensie boję się zemsty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyjaźń miała by szanse gdyby on pogodził się że was juz nie ma wtedy była byś dla niego podpora . Co do problemów rodzinnych (relacji rodzice - dziecko) a wpływie na chorobę... nie zawsze są one czynnikiem zapalnym do ujawnienia choroby ... do zachorowania.Duży wplyw ma tez genetyka i wrazliwość indywidualna na sytuacje codzienne. Każdy z nas może zachorować na chorobę psychiczną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli boisz się zemsty a Twoje podejrzenia o "prześladowanie" przez Twojego byłego się potwierdzą najrozsądniej będzie jeśli poinformujesz swoich przyjaciół ,otoczenie w którym przebywasz o Tym że jest nachalny i się go boisz.Również Twój były powinien wiedzieć że grono Twoich znajomych ma na niego "oko". jeśli nie będzie to konieczne to nie informuj znajomych że choruje psychicznie bo zniszczysz mu życie ... zostanie napiętnowany .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Necro_girl_
Masz rację, ale jeśli takie problemy występowały, to jest ryzyko, że taki człowiek nie będzie miał zaspokojonych potrzeb. Tak jest właśnie w przypadku tego chłopaka. On został skrzywdzony przez matkę, i choć nie wiem do końca, na czym to polegało, to mocno odbiło się na jego psychice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
każdy przypadek jest inny ... przeszłość w każdego z nas ma wiekszy lub mniejszy wplyw na nasze zachowanie w teraźniejszości a choroba osadzona strachu, urazie wyniesionym z przeszłości też indywidualnie przebiega mimo że ogólny zarys może byc taki sam dla każdej jednoski chorobowej. każdy ma swoje demony z którymi walczy lub którym ulega. znikam więc jeśli będziesz chciała się wygadać to tu masz mój numer gg 9183955 trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×