Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kayus

Już nie mogę. Minęło tyle czasu a ja nadal płaczę. I nie ma naszego topiku!

Polecane posty

brave nie mam nic, nie mam możliwości sprawdzić- absolutnie żadnych możliwości. musiałabym drania pośledzić- myślałam o tym hehe, ale tego nie zrobię, bo się zwyczajnie boję tego co zobaczę. czasem jak zamknę oczy i wyobrażę go sobie z inną, to mam prawie stan przedzawałowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
złote włosy, dzięki za rady- z pewnością masz rację. mój rozum już to wie, teraz muszę przekonać serce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem kayus, mnie czasami tak z nienacka atakowaly wizje eksa z inna. az mi sie slabo robilo. niestety u mnie to nie byly tylko wizje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewwwaaa..28
Ja również nie mam mozliwości sprawdzić co u niego, ale chyba nie chcę. Bałabym się że ma jakąś kobietę, a to chyba by mnie zabiło. U mnie w życiu niestety nie zmieniło się totalnie nic. Umówiłam się przez ten czas z 3 mężczyznami. Dwaj pierwsi było jako "klin", żeby zapomnieć, rozerwać się, wyjść z domu. Koleżanki same mi to radziły i wyganiały. Ale bawiłam się OKROPNIE. Trzeci facet to mój stary dobry przyjaciel i z nim było lepiej, ale to tez bez sensu. Ale ogolnie nic sie nie zmienilo w moim zyciu. Ja nie chcę już o tym rozmyślać, bo albo czuję straszną bezsilność (że nie mogę go już mieć, dotknąć, pocałować), albo wściekłość na niego (jak on mógł?!), albo czuję się winna (może powinnam była inaczej się zachowywać, pewnie wiele rzeczy zrobiłam źle itd). Kayus - wysłał Ci życzenia świąteczne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czuję i tak myślę
"co z oczu to z serca" , nie jest dobrym pomysłem śledzenie albo próby dowiadywania się o byłym. Nawet nie jestem przekonana, że prowadzenie topiku, na którym omawiacie wciąż te same stany, wspomnienia, ból itd - czy to bardziej pomaga przetrwać, czy bardziej niechcący masochistycznie się ranicie. Ale to już musicie same wiedzieć dziewczyny najlepiej. Trzymajcie się cieplutko, zranione serduszka, i dobrej nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ewa, probuj dalej, nawet na sile. najgorzej to tak jak ja: siasc i czekac az przejdzie. w koncu sie uda... kayus a jak tam w wedlu, jakies wiesci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ewa nie było życzeń, ogólnie nie ma żadnego kontaktu brave no na razie straciłam ochotę do umawiania się z kimkolwiek lecę już spać, do jutra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak czuje i tak mysle, tez sie czasami zastanawiam nad racja bytu takiego topiku...z dziewczynami juz sie zzylam i chodzi o cos wiecej. naprawde przejmujemy sie nawzajem swoimi losami. a poza tym jak odkrywasz, ze Twoje zachowania, reakcje chocby najbardziej irracjonalne nie sa czyms znowu tak odosobnionym, to jakos lzej sie robi na sercu...czasami mozna sie z tego nawet posmiac ze wszystkie tak samo durne jestesmy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewwwaaa..28
Kolezanek już nie męczę opowieściami o nim, nie rozmawiam z nimi o tym już włąsciwie wcale. Jedyną osobą z którą rozmawiam o nim jest moja mama. Właściwie więcej mi nie trzeba. Mnie najbardziej boli to że on ma mnie... w dupie. Nigdy potem już nie próbował się skontaktować, nie tęsknił. Tylko tak zwyczajnie - rach ciach i zakończył związek i żyje sobie dalej jakby nigdy nic. Że wspolne chwile nic dla niego nie znaczyły. Zupelnie nic. A ja byłam przekonana że wyjdę za niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie czasami zastanawiam czy tez bym tak potrafila. tak zupelnie sie odciac i nie czuc zadnych wyrzutow sumienia, zadnej checi przekonania sie czy u tej drugiej strony wszystko ok. ale lepiej chyba sie odciac, zagluszyc wyrzuty i uznac ze tak sie czasem w zyciu zdarza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewwwaaa..28
Ja po prostu nie pojmuję tego. Nie potrafię zrozumieć jak można tak postąpić. Jasne, miałam w życiu kilka rozstań, ale raczej zawsze potem jakiś kontakt był (bo jednak jeszcze trochę zależało), który umarł śmiercią naturalną... Jak można tak normalnie kogoś olać i więcej się nie odezwać, mimo że przezyło się tyle czasu razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o jestes ewa, sorry :) no niestety mozna. no ale przeciez sama mu powiedzialas, zeby sie nie kontaktowal. nie licz na to, ze on sie polapie, ze mowiac nie myslals tak. zwlaszcza jesli mu to na reke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewwwaaa..28
No bo mi naprawdę nie zależy na przyjaźni z nim. Jaki byłby sens? Gadać sobie i plotkować jakby nigdy nic, podczas gdy wciąż go kocham i wiem że nie mogę mieć? Dla mnie to byłyby tortury. No sorry, ale ... przyjaźń to niech on sobie wepchnie głęboko w pupę. Oczywiście, nie mogę być wściekła że np. uczucia mu się wypaliły. To nie jego wina. Ale... i tak jestem wściekła. Jestem i już. Nienawidzę go za to że ma mnie w dupie. Za to że po wszystkim co razem przeżyliśmy i co mówił - po prostu mnie zostawił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewwwaaa..28
Kayus, spróbuj tego co ja. Postaraj się o nim nie pisać, nie rozmawiać przynajmniej kilka dni a potem zobacz czy jest Ci lepiej. Pisz na kafe o wszystkim, tylko nie o tym. Ja uważam że rozdrapywanie ran i rozpamiętywanie pogarsza tylko ten stan. Naprawdę - trzeba się ZMUSZAĆ żeby o tym nie myslec. Tak będzie łatwiej. Pisząc o nim i rozmawiając o nim - wcale nie cuiekasz od wspomnień tylko je pielęgnujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem tylko tyle
Tu nie chodzi o taką typową przyjaźń, tylko o jakieś ludzkie kontakty. Co jakiś czas zadzwonić "co słychać?" Móc się skontaktować jesli w jakiejś sprawie jest potrzebny (np z jakąś informacją) czy wysłać sobie życzenia świąteczne. Według mnie tak to powinno wyglądać. Może nie od razu, bo to boli tę jeszcze zaangażowaną stronę, ale ogólnie jeśli nas coś łączyło, to nie udawajmy że przeszłość zniknęła wraz z pojawieniem się nowej pani:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewwwaaa..28
Kayus, ja też nadal miewam doły. Nie dalej jak przedwczoraj ryczałam do poduszki. Ale to coraz rzadziej... na początku płakałam każdego dnia. Wcale nie jest mi lekko i podobnie jak Ty wciąż mam jeszcze nadzieję że wróci. A czasami leżąc w łózku sobie planuję że jakoś go odzyskam. Że zadzwonię do niego za parę miesięcy i zaproszę na kawę, ze on się zgodzi i zobaczy mnie - piękną, zadbaną i uśmiechniętą. Tak sobie marzę. :) Wiem że to głupie... Ale pomaga mi jakoś. To wszystko jest takie... trudne do ogarnięcia rozumem. Ja mam kompletny mętlik w głowie, nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Mam najróżniejsze uczucia: żal, tęsknotę, wściekłość, poczucie winy, ale czasami obojętność i pogodzenie z losem. Nie mogę w to wszystko uwierzyć... Nie mogę uwierzyć że jeszcze neidawno tak zupełnie beztorsko mogłam do niego zadzwonić, zapytać jak leci i powiedzieć że kocham. A teraz już nie mogę. Trudno mi uwierzyć że nigdy go już nie usłyszę, że nigdy nie wejdę do jego mieszkania, które tak doskonale znałam, że nigdy więcej go nawet nie zobaczę!!!!!!!!! Jakie to dziwne... po prostu rozstanie, żadna fizyczna krzywda, nadal mamy ręce, nogi i jesteśmy zdrowe.... a boli gorzej niż połamane nogi. Ile krzywdy, ile cierpień, jak długo trzeba się podnosić, jak walczyć z tym uczuciem w sobie... bo on zdecydował się to zakończyć. To strasznie smutne że ktoś kogo kochałyśmy zrobił nam tak wielką krzywdę. I że przez niego teraz nie umiemy normalnie żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewwwaaa..28
Nie wiem czy Was też, ale mnie wciąż prześladuje jedno odczucie: że zostało zniszczone coś co było dobre. Tak zupełnie bez powodu (tzn. on pewnie jakiś powód miał, ale ja tego nie widzę). To tak jakby odciąć zdrową rękę. Albo wypalić zdrowe oko - owszem, rana się kiedyś zagoi, i nawet do życia bez oka można się przyzwyczaić, ale czy to było konieczne?? Coś co działa i jest sprawne - zostaje zniszczone. Nie wiem jak to wam wyjaśnić co czuję... Postawił mnie przed faktem dokonanym, nie miałam jak się bronić, nie miałam prawa głosu, mój sprzeciw nic nie dał, nie zapytał mnie o zdanie, nie zapytał czy ja chcę zabić tę miłość. Boli mnie to że mi to wyrwał, nie interesując się czy ja tego chcę. To stało się bez mojego udziału. Ja nie przestałam kochać, w mojej głowie wszystko wciąż jest takie samo jak wtedy gdy byliśmy razem - nadal kocham, nadal pragnę, nadal tęsknię, pamiętam absolutnie wszystko, nawet zapach. Nie wiem, to wszystko jest takie... nieludzkie. Muszę się męczyć, muszę cierpieć.... bo on tak postanowił. Zabrał mi siebie Wiem że piszę bez sensu ale spójrzcie któa godzina, a ja padam ze zmęczenia. Chcialam tylko tak przelać to co czuje Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ewa czuję się podobnie do Ciebie i ......też marzę o tym, że jak się za pół roku spotkamy to on zakocha się we mnie od nowa. Będę piękna, uśmiechnięta i taka jaką poznał przed czterema laty. Tylko obawiam się, że jak to co sobie zaplanowałam nie wyjdzie (mimo że realnie wiem, że szanse są praktycznie zerowe) to załapię tego doła od początku. No a od dzisiaj biorę się za siebie! Na prawdę! Zamierzam zacząć myśleć pozytywnie, zacząć zajmować się sobą, być dla siebie dobra, a o exie (tak jak napisała ewa) nie gadać, nie myśleć- zrobić sobie taki mały odwyk po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem tylko tyle
Ewa, pięknie to wszystko ujęłaś. Mam bardzo podobne odczucia. A marzenia nie są wcale głupie. Dlaczgo miałabyś się pozbawiac marzeń?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i coraz gorzej będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"powiem tylko tyle\" chyba lepiej mieć marzenia mające szansę się spełnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem tylko tyle
Nie wiem Kayus. Jeśli nawet te mało prawdopodobne do spelnienia chociaż na chwilę poprawią Ci nastrój, to może też warto je mieć:-) Fakt, że potem powrót do rzeczywistości jest trochę bolesny, ale i tak uważam, że marzenia pomagają przetrwac te najgorsze chwile. Poza tym - kto powiedział, że te marznia są niemożliwe do spełnienia? Może też się okazać, że te marzenia pomogą nam przejść przez ten ponury okres "żałoby" a za tych kilka miesięcy nie będziemy się juz przejmowały tym czy one się spełnią czy nie, bo będziemy wyleczone. Czego i Wam i sobie życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko ja się boję, że będę marzyć i marzyć, a potem nic z tego nie wyjdzie i załapię doła od początku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewwwaaa..28
Kayus, powiem Ci coś po cichu i w tajemnicy... :) Ja sobie wyobrażam Bóg wie jakie sceny - że znów się spotkamy, że on mnie zobaczy taką piękną i uśmiechniętą, że wtedy to on będzie szalał. Myślę o tym często gdy kładę się spać. Myślę o tym nie tylko z nostalgią ale też z czysto mściwą satysfakcją w stylu "ja mu pokażę co stracił!". Wtedy humor mi się poprawia i zasypiam. Jednak wiem że gdy minie już jakiś czas, to te marzenia mi przejdą. Wiem że wtedy będzie mi już obojętny, wiem że nigdy do niego nie zadzwonię, że tego nie zrobię. Oszukuję się że to zrobię, ale to nieprawda. Chcę po prostu teraz jakoś przetrwać. Po prostu teraz, gdy tak boli - lepiej sobie wmawiać cholera wie co, aby tylko poprawiało humor, a czas już sam zrobi swoje i się w końcu zapomni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krasnoludek454
a co postanowiła marlena_dd w tej sprawie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ewa a ja muszę się z nim jeszcze raz spotkać, bo mamy masę niezałatwionych spraw. No i sobie wyobrażam jak to będzie, a będzie na pewno zupełnie inaczej niż sobie wyobrażam. Mam nadzieję, że za te pół roku, kiedy się spotkanie, to mi już nieco przejdzie. krasnoludek niestety marlena nie będzie z nami pisać, ze względu na zaistniałą sytuację :( może następnym razem ktoś się zastanowi dwa razy, zanim zrobi coś takiego jak ostatnio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×