Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nadzieja74

konkubent kontra dziecko...

Polecane posty

Gość nadzieja74

Mój facet nie akceptuje mojego syna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja74
może jest wśród was ktoś, gdzie w podobnej sytuacji ich relacje jednak się zmieniły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadzieja - bylam, nic sie nie zmienlo na dobre. Byl od poczatku uprzedzony, troche poudawal, ja mu schodzilam z drogi z dzieckiem i bylo OK. Ale jak sie mieszka w jednym domu to zawsze szydlo z worka wyjdzie. Nie chce tworzyc stereotypow ale jesli ktos od poczatku nie akceptuje czyjegos dziecka to nie rokuje dobrze. Po prostu zalozyl z gory ze nie i koniec. Sa tacy ktorzy sie starajam robia cos w tym kierunku - znam takie przypadki ale tu od poczatku byla akceptacja: OK, moja partnerka ma dziecko ktore nie jest moje i skoro chce byc z nia chce tez byc z dzieckiem. A in chce byc z Toba ale dziecko mu przeszkadza, po prostu nie chce sie zajmowac cudzym dzieckiem - a skoro nie chce to tak jak napisalam w poprzednim poscie. Nic w tym zlego ze ktos nie chce - ale niech w takim razie bedzie uczciwy wobec partnerki i siebie i nie szuka wsrod kobiet z dziecmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bgjkb
daj sobie z nim spokój, wątpię, by cokolwiek sie zmieniło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja74
no właśnie, to wspólne zamieszkanie u niego wszystko zmieniło...na gorsze niestety...Dziwne próby podporządkowania i "tresury" dziecka. Kiedy zaczęłam jak lwica murem stać za dzieckiem stałam się tą, która niedocenia co się dla nas zrobiło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm a moze to ty jestes
przewrazliwiona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadziejo - z roznych powodow mecze sie tak blisko szosty rok ale chyba juz ostatni. Wywalczylam w tym czasie wiele (dodam, ze mieszkam na obczyznie gdzie do pewnego czasu obowiazywaly ostre przepisy imigracyjne) dla siebie i dziecka ale ile mnie to kosztowalo - wiem tylko ja sama. Potem byly chwile spokoju ale zawsze temat powracal agresja, awanturami i ogolnie niedobra atmosfera w domu. Twoj partner nie zrobil nic szczegolnego wiec nie daj sie wpuscic w bledne kolo - decydujac sie na zycie z Toba mial obowiazek wziac pod uwage Twoje dziecko - jak nie umial sie do niego przekonac mimo wszystko powinien usiasc i porozmawiac z Toba jak dorosly a nie szukac winnych. Nie wyszlo, trudno, rozstajemy sie bez psucia sobie nawzajem krwi. Niestety, niektorzy nie maja jaj do takiego spojrzenia i takiej rozmowy. Bedac jego partnerka mialas prawo wymagac szacunku dla Twojego dziecka i pomocy w jego wychowaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja74
Być może, spędziłam 12 lat z mężem alkoholikiem. Z takiego związku nie wychodzi się bez szwanku. Tak bardzo chciałam stworzyć nam normalną, szczęśliwą rodzinę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czym sie przejawialy
te proby podporzadkowania i "tresury"? może ono jest zbyt rozpieszczone przez ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deprecha111
A powiedziałaś mu o tym co Cię boli? Dziecko to zawsze czuły punkt. Powiedz mu co czujesz. Zobaczysz co ma do powiedzenia na ten temat. Poproś żeby akceptował, ale nie zgrywał ostrego "tatusia". I że dziecko już w życiu swoje przeszło przez ojca alkoholika więc może należałoby mu się trochę życzliwości i wyrozumiałości. Kochać go nie musi, ale lubić chyba mógłby,co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ebambiiiiiiii
współczuję ci bardzo. facet nie jest ciebie wart jeżeli wypomina co dla ciebie zrobił i spodziewa się że w zamian za to będziesz skakać jak ci zagra.ja mam to szczęście, że związałam się z mężczyzną, który kocha mojego synka jak własnego. od pierwszego razu kiedy sie spotkali. jak się oświadczał to nam obydwojgu.. jeżeli musisz wybierać między spokojem w domu a wyrażaniem zgody na złe traktowanie dziecka to raczej powinnaś uciekać. co będzie jak się zrobi agresywny i zechce tą agresję wyładowywać na dziecku??? myślałaś kiedyś o tym? nawet jeżeli nie skrzywdzi go fizycznie to może mu skrzywić psychikę. gdybym znalazła się w takiej sytuacji wybrałabym dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja74
Pierwszego dnia nastąpiło ustalanie ZASAD panujących w domu. Ład i porządek przede wszystkim, za każde niedostosowanie się do panujących zasad czepianie i zrzędzienie w stosunku do dziecka Pana i Władcy...No i zaczął się bunt 12 latka.Moje próby mediacji nic nie dawały, z dnia na dzień coraz gorzej. W końcu młody trzasnął mu drzwiami od pokoju przed nosem...No i ta potwarz jest nie do przełknięcia dla mojego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno, nie licz na cud. U mnie na początku była sielanka ale z czasem okazało się, że to tylko gra. Też zamieszkaliśmy pod jego dachem, nie omieszkał przypominać o tym przy każdej okazji. Próbowaliśmy to poukładać, ale koniec końcem odeszłam, z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a no to troche
wyjasnia sprawe. masz syna nastolatka a wiec i okres buntu sie zaczyna. do tej pory mial tylko ciebie a ty zapewne na wiele mu pozwalalas. teraz jak ma miec jakies obowiazki to sie wscieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja74
Cału czas mówię mu jak mnie to boli.Tłumaczę, że każda matka murem stanie za dzieckiem. Nie dociera...On chce być na pierwszym miejscu w moim życiu, a ja właśnie po 2 miesiącach wspólnego mieszkania stoję przed wyborem...I już wiem, że muszę wybrać dziecko. Dla mnie dałby gwiazdkę z nieba, dla dziecka za NIEPOSŁUSZEŃSTWO już nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunt i bez tego ci sie zacznie
bo wchodzi w taki okres. wlasnie teraz przydalby mu sie jakis meski autorytet.🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zasady ustala sie WSPOLNIE. A jesli to jego mieszkanie to skoro tak dba o porzadek - po co Was tam sprowadzal? dziecko dokladnie wyczuje czy jest akceptowane czy nie a nikt nie lubi byc ustawiany. Poza tym syn mial juz przejscia z ojcem alkoholikiem i mysle ze to nie obylo sie bez szkod na jego psychice. To dziecko potrzebuje akceptacji i aprobaty - inaczej na szykany partnera bedzie odpowiadal zlym zachowaniem zeby sprawdzic jak daleko sie partner posunie - a nastepny etap to agresja fizyczna. Zniesiesz to? Pomysl jaki uraz czeka Twoje dziecko... Czy mialas z nim problemy przed zwiazkiem? Jesli tak to jakie i co zrobilas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunt i bez tego ci sie zacznie
no i w zasadzie ma racje. na pierwszym miejscu dla siebie powinni byc partnerzy a potem dzieci.a przynajmniej w rodzinach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bunt zalezy od tego czy jest sie przeciw CZEMU lub KOMU buntowac. I sa tez rozne formy tego buntu. A widzac postawe Twojego partnera - to bedzie mial przeciw czemu ten bunt obrocic i moze byc hardcore. Dla Ciebie dalby gwiazdke z nieba - a dla dziecka juz nie. To o czyms swiadczy. Kocham ciebie ale nie twoje dziecko i lepiej o tym pamietaj. Tzn on to nazywa ze kocha - bo kocha sie z calym dobrodziejstwem inwentarza a nie wybiorczo. Tzn nie musi Twojego dziecka kochac ale akceptowac je jako czastke Ciebie. To jest naprawde bardzo trudna sytuacja ale dwa miesiace dopiero wiec niewiele za soba zostawiasz procz straconych zludzen i inwestycji emocjonalnej. Naprawde, lepiej byc samej i miec spokoj niz przez lata zyc w leku ze dziecko cos zbroi a partner na to zareaguje nie wiadomo jak, albo: o co sie znow przyczepi - wyobrazasz sobie takie zycie? Wybrazasz sobie takie swieta (a swoja droga ciekawe jak Wam swioeta minely, pewnie sie czepial?), wyobrazasz sobie te atmosfere napiecia i stresu, ulge jak go nie ma w domu, ukrywanie problemow z synem... To nie jest zycie. I naprawde nic wielkiego sie nie stalo - Wasz zwiazek sie nie sprawdzil, nie pierwszy nie ostatni. Ja bym sie tez (tak abstrahujac od glownego tematu a moze nie do konca...) zastanowila dlaczego wybralas alkoholika a po nim kogos tez zaburzonego... Co w Tobie ich wybralo? Mnie wlasnie zadanie sobie tego pytania wiele pomoglo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja74
no właśnie...sen z oczu spędza mi obawa o jego psychikę. Tego boję się najbardziej, dlatego tak walczę o aprobatę dla syna. Tu jej nie ma, dziecko w oczach mojego partnera jest tworem, który ma bezgranicznie podporządpować się i szanować dorosłych. Owszem, tylko, że szacunku nie nauczy się tresowaniem dziecka. Jasne, autorytet ważna rzecz, tylko czy w ten sposób wydębiony u dziecka jest prawdziwym autorytetem...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorytet budzi sie poprzez SZACUNEK. Wszystko inne to pseudoautorytet oparty na strachu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a rozmawialas ze swoim
partnerem o tym szczerze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nastoletnie dziecko to buntownik i pogubiony dzieciak co poszukuje drogi. Zmiana środowiska, obcy mężczyzna konkurent do względów matki - trzeba wiele wyczucia i taktu, cierpliwości i mądrości, zeby nie popsuć dziecku psychiki, zeby mu wskazać (WSKAZAC a nie NAKAZAĆ) drogę, nauczyć. Dla każdej matki atak na dziecko, nawet jak w słusznej sprawie to będzie atak, coś bolesnego. Między dorosłymi sprawy dziecka trzeba tez dogadać. Tym "złym wymagającym" nie może byc ojczym tylko matka tym bardziej, że dla obojga to obcy teren, nowe miejsce, nowe obyczaje. Jeśli to jest chlopak to tymbardziej nawiązanie partnerstwa, kumpelstwa jest wskazane i to jest droga do porozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy z Twoim partnerem da sie o tym szczerze rozmawiac, czy od razu wpada w zlosc? 9-tt - masz zupelna racje. Raz - ojciec alkoholik. Dwa - rozstanie z ojcem (mimo iz pewnie w slusznej sprawie to tez stres). Trzy - zmiana miejsca zamieszkania. To sa wszystko ogromne stresy dla mlodej psychiki. Przy zmianie miejsca zawsze powinno istniec wsparcie, zrozumienie, pomoc w adaptacji - a ja tu widze tylko rzucanie klod pod nogi. Twojemu dziecku jest bardzo ciezko, podobnie jak Tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porozmawiaj szczerze z synem i nie pozwol by stracil do Ciebie ZAUFANIE. Jestes teraz jego jedynym oparciem i przyjacielem, bo Twojego partnera z pewnoscia traktuje jak wroga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja74
Rozmawiam o tym codziennie, już sił mi brak. Myślę, że sam był tak surowo wychowywany i taki schemacik funduje teraz mojemu synowi. Tyle, że ja się na to nie godzę. W odpowiedzi dziś usłyszałam, że mogłam w takim razie nie wiązać się z nim tylko, żyć sobie dalej z synusiem. On uważa, że żadna krzywda dziecku się nie dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja sytuacja spowodowala ze znalazlam sie na tym topiku w 2003 roku: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800 do Twojego partnera prawdopodobnie nie dotrze ze robi Wam krzywde. OK, ja rozumiem ze czasem trzeba dziecko skarcic ale nie znecac sie nad nim i nie sekowac o byle co. On uwaza ze dziecku sie krzywda nie dzieje bo niby co - ma sam przyznac ze mu krzywde robi? Moze jestem cieta, uprzedzona ale to dmuchanie na zimne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×