Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

_lorka

Mój mąż pije, sama podałam mu butelkę...

Polecane posty

Mam okropny problem, chyba za bardzo się zapętliłam... Myślałam, że sama najlepiej wiem jak sobie poradzić, ale teraz widzę, że to wszystko zaczyna iść nie w tym kierunku w którym miało. Mój mąż jest alkoholikiem... Pije od 4 lat. Przed ślubem też lubił sobie ostro zabalować, ale myślałam, że wyszaleje się i mu przejdzie. Po dwóch latach pierwszy raz trafił na odwyk. Moja rodzina powiedziała dość i zagrozili, że jak nie pójdzie to zgłoszą na policję, że mnie bije, a to raczej nam uwierzą niż jemu... Nie pił 3 miesiące. To ja podałam mu z powrotem butelkę... Rodzina do tej pory myśli, że koledzy z pracy go znów w to wciągnęli. Jakby znali prawdę to by mnie znienawidzili... Sama nie wiem, chyba też się za to nienawidzę... Te trzy miesiące jak on nie pił to były trzy najgorsze miesiące mojego życia. Wracał z pracy i krzyczał. Wszystko musiało być idealnie, bo inaczej złościł się na wszystko. Że łóżko krzywo zaścielone, że obiad spóźniony o kwadrans, że mleko dwuprocentowe, zamiast trzy... O wszystko były dzikie awantury. Ani razu mnie nie przytulił. Ani razu nie powiedział, że kocha. Nie usłyszałam od niego przez te trzy miesiące ani jednego dobrego słowa, choć tak strasznie się starałam. W końcu nie wytrzymałam... Postawiłam na stole butelkę, potem już samo poszło. Od tamtej pory prawie codziennie wraca pijany. Nie zatacza się na nogach, nie bełkocze, ale codziennie pije. Błyszczą mu oczy, czuć od niego wódkę i jest w dobrym nastroju. Nie krzyczy, nie klnie, nie czepia się, przynosi kwiaty, przeprasza, mówi że mnie kocha. Czuję się jak najgorsza egoistka, ale nie potrafię z tego zrezygnować... Z jednej strony powtarzam sobie, że jestem tylko kobietą i jak każda kobieta potrzebuję ciepła, miłości i bliskości, ale z drugiej wiem, że niszczę mu życie. Jak pije jest dla mnie dobry, nie krzywdzi mnie, ale krzywdzi siebie. Próbowałam szukać jakiegoś złotego środka, ale nie dałam rady. Nie potrafię poświęcić swojego życia po to, żeby on przestał pić. Już naprawdę nie wiem co jest gorsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wenece
o kurcze! dawno juz nie slyszalam o takiej patowej sytuacji, faktycznie wydaje sie ze co bys nie robila to i tak bedzie zle. ale na pewno jest jakies wyjscie, moze jak porozmawiasz o tym z rodzina, oni cie znaja to beda lepiej wiedzieli co z nim zrobic, na penwo nie mozesz tak zyc zebys sie ciagle meczyla miala wyrzuty sumienia i zastanawiala sie komu niszczyc zycie, jemu czy sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na_kwietnym_polu
Gorsze jest jak pozwalasz mu pić. I nie łudź się że jest inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestes wspolwinna jego uzaleznienia. \"Nie potrafię poświęcić swojego życia po to, żeby on przestał pić.\" Alez nikt tego od ciebie nie wymaga. Zrozum jedna prosta rzecz: on nie przestanie pic bez wzgledu na to co zrobisz. Przestanie tylko wtedy, kiedy SAM bedzie tego chcial. Corka alkoholika pozdrawia zone alkoholika🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salamandrrrra
A nie przyszło ci do głowy, że czasu mu po prostu potrzeba, aby jego system nerwowy przyzwyczaiłsię do braku alkoholu we krwi? To co zrobiłaś kojarzy mi się z daniem działki narkomanowi na odwyku czy eutanazją osoby w depresji... Jak sie ma taką żonę to już wrogów człowiekowi nie potrzeba :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaaaaaaa
Jestem zona wieloletniego alkoholika. I z przykroscia musze ci powiedziec, ze tez tak zaczynalam. Ze trzy lata bylo dokladnie tak jak mowisz. Jak pil bylo o wiele lepiej niz jak przestawal. To jest najwieksza pulapka, nie daj sie na nia nabrac! Cztery razy zaczynalismy terapie. W koncu pogodzilam sie z tym ze pije. W koncu przeciez \"nie robil nikomu zadnej krzywdy\" baa nawet byl lepszy. Tylko na tym nigdy sie nie konczy. Alkohol wciaga jak narkotyk. Potrzebujesz coraz wiecej i wiecej. Potem juz nie panujesz ani nad tym ile pijesz ani nad tym co robisz jak jestes pod wplywem. Po siedmiu latach wystapilam o separacje. Nie dawalam juz rady. Przez dwa lata bylam bita, dreczona psychicznie i zastraszana. Do tej pory lecze sie psychiatrycznie. Mam niesamowicie silne bole glowy na tle nerwowym, biorę refastin, lykam mnostwo srodkow na uspokojenie, nitrazepam, cipramil, to nie są jakieś tam melisy, chodze na psychoterapie grupową. Przez pierwsze dwa miesiace jechalam na psychotropach. Myslalam, ze nigdy z tego nie wyjde. Teraz mam nadzieje, ale do konca zycia i tak nie zapomne tego co mnie spotkalo. Do tej pory budze sie nieraz w nocy zlana potem z uczuciem noza na gardle... Nikomu tego nie zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem Ciebie i wiem
bardzo dobrze, jak wygląda życie z alkoholikiem. Kiedy jest pijany, boisz sie co może sie stać. Kiedy trzeżwy, serce zamiera z niepokoju- kiedy znowu zacznie pić... I jeśli nie podejmie się trudnej decyzji o odejściu, całe życie przecieka między palcami. Tak było w moim wypadku i trwało to aż do jego śmierci. Jesteś jeszcze młoda i wydaje Ci sie, że masz dość sił, aby zmierzyć sie z tym problemem. Jednak Twoja rodzina widzi to inaczej. Nie odrzucaj ich pomocy, bo bez wsparcia nie poradzisz sobie z tym . Pamiętaj o sobie i o tym, że nic i nikt nie zwróci Ci tych straconych bezpowrotnie lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evve23
wódka to najbardziej złudna rzecz na świecie, jak tylko masz trochę szacunku do samej siebie to zostaw faceta i uciekaj gdzie pieprz rośnie, zależy ci na kimś kto kocha cię tylko jak jest pijany??????????? kobieto, pobudka!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja śp Matka, żona alkoholika, powiadała, żeniąc się z alkoholikiem zamiast zakładać obrączkę na palec, załóż sobie pętle na szyję i się powieś, bo i tak twoje życie się zakończyło. Więc jak pojawi się dziecko, będą trzy nieszczęścia.... i morze smutku. Współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie potrafię go zostawić. To nawet nie wchodzi w grę... On nie jest złym człowiekiem, trochę się pogubił w życiu, a ja mu jeszcze w tym pomogłam, zamiast go z tego wyciągnąć. Naprawdę nie chciałam źle, ale było mi tak okropnie ciężko. Gdybym mogła cofnąć czas pewnie zrobiłabym znów tak samo. Nie widzę innego wyjścia. Ale nie wierzę, że on kiedykolwiek zacznie mnie bić. On nie jest taki. Nigdy by mnie nie uderzył. Poza tym jak już pisałam, nie upija się do nieprzytomności, nie zdarza się, żeby nie wrócił do domu, nie jest zły. Nie wiem tylko jak mu pomóc... Jak nam pomóc... Nic już nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Możesz pomóc tylko sobie ... trwając przy nim absolutnie mu nie pomagasz, dajesz mu poczucie, że wszystko jest w porządku czyli może dalej pić ... takie ciche przyzwolenie ... miłość do alkoholika musi być twarda, by mu pomóc nalezy go zostawić ... nie musi to oznaczać rozwodu czy wyprowadzki choć to najrozsądniejsze z rozwiązań ... Ty żyjesz swoim życiem, przestaje Cię obchodzić, czy on pije, ile pije, kiedy pije ... konsekwencje ponosi sam a Ty leczysz się ze współuzależnienia. Pamiętaj ... choroba alkoholowa to śmiertelna choroba ... alkoholik tylko sam może sobie pomóc ... tylko najpierw musi sięgnąć swojego dna ... wtedy albo się od niego odbije albo już tam zostanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ololololololololololololol
powiedz mu o tym.powiedz mu wszystko co tu napisałas. a wtedy powiedz ze ma isc na odwyk i musicie sie rozejsc. mowie seri, on musi wiedziec co wyrabia z toba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kobieto z tego co ty tu napisałaś, jesteś tak samo chora jak i on. Oboje powinniście się leczyć albo oboje założyć wesołą kompaniję i razem się upijać......:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj zle robisz zle bardzo
jestem alkoholikiem nie pije ponad 3 lata i ... powiem ci ze to co zrobilas to chamstwo. Ale postąpilas tak poniewaz nie wiesz jak masz postępowac i dlatego ty koniecznie musisz sie udac na terapie dla osob wspoluzależnionych tam ci powiedzą jak mąż reaguje jak bedzie reagowal nauczą cie wielu bardzo waznych spraw. Bedziesz wiedziala jak postepowac kiedy ten przychodzi na glodzie jak sobie radzic z nim i zjego furiami i napadami glodu alkoholowego. Gdybys poszla na terapie w tym samym czasie co on nigdy nie podalabys mu tej flaszki. Musisz sama sie nauczyc jak z nim zyc i postepowac. Alkoholizm to choroba przewlekla alkoholikiem jest sie juz zawsze mona tylko pic lub nie ale alkoholikiem sie zostaje i na kazdym kroku nalezy o tym pamietac. i Ty i on musicie zaakceptowac to ze on jest chory a ty mozesz mu pomoc w chorobie albo i nie to twoj wybor. Życie z trzezwiejącym alkoholikiem nie jest łatwe ale tylko początki bywają do dupy a potem juz wszystko sie uklada dobrze o ile dwie osoby doskonale wiedzą jak reagowac w danych sytuacjach. Idz do poradni odwykowej i tam zglos sie na terapie dla osob wspoluzaleznionych a męza zglos ponownie na leczenie odwykowe albo na terapie na miejscu. we dwoje sobie poradzicie!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na_kwietnym_polu
Typowe zachowanie żony alkoholika. Bronisz go, mimo że wiesz, że robi źle. Za wszelką cenę starasz się wmówić samej sobie, że on nie jest taki jak wszyscy, że nie jest zły, że na pewno kiedyś się poprawi. A nie poprawi się. Wierz mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misieekk
odwiez go na odwyk, a potem na terapie; i niech nie wraca dopoki nie nauczy sie jak traktuje sie zone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×