Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Mialam bardzo podobne do Consekfencji wrazenia co do problemu Nieba; a dziecko to ostatnia rzecz jaka moze potencjalnie \"scementowac\" zwiazek. Juz o tym gdzies tu pisalam. Jest wrecz przeciwnie zazwyczaj... Jaka masz gwarancje ze stanalby na wysokosci zadania jako ojciec? Ze zajalby sie dzieckiem i Toba nalezycie? Czy zaraz po porodzie nie strzelilby focha bo dzien pozniej niz planowano i malo do niego podobne... Poza tym wez pod uwage ze to mezczyzna wychowany w innej kulturze, gdzie facet dominuje - i byc moze stad jego stosunek do syna (nie chce miec innego mezczyzny w domu, boi sie o swoja pozycje) i do Ciebie rowniez. Choc nie da Ci tego oficjalnie, otwarcie do zrozumienia - nie uwaza Ciebie za 100% partnerke. Moze owo przepisanie domu czy cos w tym stylu bylo dla niego koniecznoscia zeby uznac Wasz zwiazek bo nie wyobrazal sobie mieszkac u kobiety, w jej wlasnym domu? Tak mi sie akurat skojarzylo... Co do stosunku partnera do dzieci to ja jestem uprzedzona i moje zdanie zawsze bedzie subiektywne. Tutaj z kolei przychylam sie do opinii Renty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Droga Niebo
'Wokół mnie, wśród moich koleżanek, znajomych.... są sami m. Wśród nich, mój M jest naprawdę wspaniałym facetem, niestety." Co jest w nim tak wspaniałego że wylądowałaś na terapii i na topiku dla poranionych dusz? Bynajmniej nie chcę Cię urazić. Zrobiłaś ogromny krok w tył. Uwierzyłaś mu, bo to jest normalne. Znów poczułaś ten ból z przed wielu miesięcy. On ma tylko schizy? Tylko? Ile razy myślałaś z powodu jego zachowania że umrzesz z bólu, że nie dotrwasz z rozpaczy do rana? Po psychicznym katowniu jedno dobre słowo działa jak balsam. Na tym polega magia miodowego miesiąca. Wszystkie tu obecne wiedziałyśmy że tak się to skończy, bo my w przeciwieństwie do Ciebie go nie kochamy i widzimy to co jest, a nie to co chcemy zobaczyć. Bardzo Ci wspólczuję, przytulam z całej siły. Piszę do Ciebie bo jesteś bliźniaczo podobna do mojej przyjaciółki, na której upokorzenia nie mogłam patrzeć, on ją poniżał w bardziaej lub mniej wyrafinowany sposó, a ona wciąż powtarzał mi słowa które zawarłam w pierwszym zdaniu. Nie jest z nim, ale i tak nie za bardzo wierzy że to on był chory. Ty jesteś refleksyjna, pracujesz nad sobą. Wierzę w Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo... masz marzenia, pragnienia, ....itp. To wszystko jest do spelnienia, tylko czy akurat z tym partnerem? Wokolo sami porąbani?... Nie sądze, jest bardzo duzo wartosciowych mezczyzn. Chcesz zmienic kogos, ale to sie nie da. Mamy wplyw tylko na siebie. Sobą możemy kierowac, w sobie mozemy dokonywac zmian i wyborow. Nie masz takiej mocy, zeby zniemic inna osobe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! od rana nadrabiam czytanie :) Chciałam powiedzieć, że na Dzień Matki dostałam od syna kolorowe pudełeczko z szufladkami a w jednej z szufladek był malutki słonik z trąba uniesioną do góry ...... syn powiedział, że to dla mnie na szczęście ...... :) Vacancy ............. Tak sobie pomyślałam.... Zdrada może mieć różne oblicze niekoniecznie musi to być zdrada fizyczna polegająca na przespaniu się z kimś, na jakimś romansie, flircie ...... ileż jest innych zdrad ........... jeśli np. mój m. mówi mi że on mnie nigdy nie zdradził to ja wiem że zdrada dla niego znaczy tylko to że nie spał z nikim innym (o ile to prawda) bo tak wąski jest sposób jego myślenia ale to, że nagle w towarzystwie pod wpływem alkoholu zaczynał opowiadać najintymniejsze szczegóły za naszego życia (mimo, że wcześniej już mu zwracałam uwagę, że sobie tego nie życzę, ze jest to dla mnie upokarzające .... ale wg niego to były tylko żarty), że o najważniejszych jego decyzjach dowiadywałam się po fakcie, najczęściej ostatnia; że czułam się jak ktoś kto nie jest tym z kim można podejmować decyzje tylko wszystko się toczy poza mną bo ja to jestem od zarabiania, gotowania, sprzątania, opiekowania się dzieckiem ..... taka jak napisała Ewa – ostemplowana własność. Jemu wolno było sobie żartować, uśmiechać do każdej długonogiej piękności, nawet plakatu, podziwiać przy mnie inne kobiety robiąc sobie z tego zabawę i czekając na moje reakcje .... Ale dla niego i wszystkich innych to ja będę zdrajczynią bo po 10 pokornych latach to ja zdradziłam w sensie, że tak powiem, fizycznym ..... Natalu ❤️ Bardzo się cieszę, że się odezwałaś J Cieszę się że podczytujesz forum i czerpiesz stąd siłę. Przyjdzie czas, że będziesz wiedziała co zrobić …………nigdy nie jest za późno by coś zmienić we własnym życiu – Twoim życiu! Twoja radość – Twoje dzieci …… a dla nich Ty zmieniająca siebie ….. trudne... bo tyle lat …. Ale ile jeszcze lat przed Tobą!! Zagubiona dusza 🌻 ….. poczytałaś trochę o terapii Hellingera i nie masz dobrego zdania ….. zdania na temat tej metody są ostro podzielone, nawet skrajnie ….. ja wybrałam „środek” tzn. poszłam i skorzystałam a przestałam czytać – nie sprawdzisz nie przekonasz się ………….Podobno dużo zależy też od tego kto prowadzi tą terapię. Dla mnie to był siedmiomilowy but do przodu ….. i czuje że cały czas to we mnie pracuje …. Wcześniej chodziłam pól roku do pani psycholog, która też mi pomogła, nie powiem, ale nie była w stanie mi nic więcej pomóc …… to zaczęło stawać się chodzeniem na pogawędki, które owszem też coś dawały zwłaszcza , że ja nie mam bliskich przyjaciół, żadnej bliskiej przyjaciółki …… przez 11 lat małżeństwa sama się tego wszystkiego pozbawiłam… Choć ostatnio rozmawiałam na gg z przyjaciółka z którą przyjaźniłyśmy się wiele lat tylko że ona później wyszła za mąż i wyjechała dość daleko (odwiedzałyśmy się ale po jakimś czasie m. stwierdził że nie pasuje mu ich towarzystwo i jak tak po prostu na to przystałam i aż mi się dziś wierzyć nie chce ….) i opowiedziałam jej jak wygląda u mnie sytuacja i wiesz co usłyszałam? Pytanie, co na to inni ludzie? Czy nie zadają mi jakiś pytań? ……itd. Itp. …… kurcze, wierzyć mi się nie chciało ……. Może dobrze, że już nie ma blisko mnie takich przyjaciół ….. Stuk puk ..…… gdy widać u kogoś intensywne uczucia i reakcje trudne do wyjaśnienia może o wskazywać na uwikłanie w stare problemy rodzinne …., traumatyczne przeżycia Granice określają duszę człowieka i pomagają jej strzec, budują poczucie własności i odpowiedzialności w odniesieniu do siebie samego……… świadomość tego to wolność Wzięcie odpowiedzialności za własne życie otwiera przed człowiekiem różnorakie możliwości Bez poczucia zagubienia i zagrożenia ….. Często bywa tak, że środowisko w którym wzrastamy, nieprawidłowe relacje międzyludzkie zakłócają prawidłowe odczytywanie współrzędnych dotyczących naszych granic , parametrów … Znając własne granice wiemy za co odpowiedzialności nie ponosimy, nie tracimy czasu i energii na myślenie za innych Wierzę w to że na nasze barki spadło tyle problemów z iloma damy sobie radę …… i to są takie problemy które otworzą nam oczy na prawdę …. Oczekuje się od nas że będziemy sobie radzić w sferze swoich uczuć, postaw, zachowań …… tyle tylko że jeżeli stwierdzimy, że jest to ciężar dla nas nie do uniesienia to w efekcie nieustannie cierpimy i brak nam odpowiedzialności …..dokąd sięga moje JA z jego odpowiedzialnością? a gdzie zaczyna się odpowiedzialność drugiego człowieka ….. – określenie tego może nas uwolnić od ciągłego cierpienia ……. Ciągłego wpychania siebie samego w cierpienie Granice strzegą naszego serca dlatego wewnątrz naszych granic powinniśmy trzymać tylko to co dobre, to co nam służy ; strzegą naszych granic przed „złodziejami” Jeśli w nas dużo zła, agresji i tym podobnych uczuć to powinniśmy otworzyć te nasze granice aby to wyrzucić i otworzyć się na dobro …………… gdy otworzymy się na dobro to ono do nas „popłynie” Stuk puk …..to wyrzucenie Twojego bólu przez pisanie o tym z tak bogatą ekspresją uczuć to jakby Twoje uzdrowienie ……… otworzyć bramy Twoich granic i wrzucić to wszystko co tak bardzo powoduje w Tobie tyle cierpienia i zatruwa od środka ….. Dla mnie Ty masz silne granice i dość szczelnie zamknięte ( pozbawiłaś je bram albo raczej życie Cię do tego zmusiło) i mam wrażenie że szybko się zamykasz na dobro od razu w jakiś sposób negując wypowiedzi czy sugestie innych i trwasz przy swoim dalej wylewając swoje cierpienie ……. Taka Twoja droga ……… jak dla mnie Twoje posty nawet te bardzo długie są bogate w naukę ….. tak bym to określiła - Ty zrobiłabyś to dużo lepiej i to jeden z Twoich talentów ….. :) ............................................ Niebo 🌻 Strzeżmy naszych serc dopóki nie dostrzeżemy i nie nabierzemy przekonania, że w partnerze czy innej drugiej osoby zaszły prawdziwe zmiany. Dystans emocjonalny od takich osób to jedyny sposób na nasze wyzdrowienie …… to wyniosłam właśnie z tego forum…. Oddalić się od tych, którzy nas stale ranią i znaleźć sobie spokojne miejsce. Możliwe jest, że u osoby opuszczonej powstanie poczucie straty, które może zaowocować zmiana postępowania ….. byle tylko nie dać się zwieść pustym obietnicom ….. nie dać się przysłowiowo nabrać na udawane chwile poprawy ….. Twój m. wydaje mi się być bardzo zazdrosny o Twojego syna a nie ma do tego prawa .... Dobrym sposobem na odzyskanie kontroli nad jakimś wymagającym ustanowienia granic aspektem życia może być również odseparowanie się na jakiś czas od określonej osoby lub przedsięwzięcia. Winniśmy oprzeć swoje granice na realnej groźbie konsekwencji ….. realizować swoje groźby w stosunku do partnera czy również dziecka …….. przykładów może być tysiące ………….. ważne aby z tych słów cos wynikało, żeby nie były rzucane na wiatr ….. Otwierając się na kogoś, jego potrzeby, kierujemy się współczuciem dla niego ……….. a on wyciąga z nas więcej niż chcemy dać ……naciska aż do skutku…… my w tym czasie tracimy coś innego na czym nam zależy ……. a kiedy mówimy STOP ….. to w końcu on mówi z wyrzutem, że nie chcemy mu pomóc …… a my czujemy się oburzeni bo nie dość że poświęciliśmy tyle czasu rezygnując z czegoś innego co było dla nas ważne to jeszcze się okazuje, że dla kogoś to jeszcze mało …… Nikt nie jest zadowolony…. żeby uniknąć takich sytuacji musimy wiedzieć co wchodzi w zakres naszych granic i za co jesteśmy odpowiedzialni …… ----------------------------------------- Odczuwając niechęć i gniew stoimy wobec problemu który musimy rozwiązać …. Odpowiedzialność za emocje ponosi odczuwający a zatem znalezienie rozwiązania dla jakiegokolwiek problemu, na jaki by wskazywały wymaga uświadomienia sobie tych uczuć i uznania ich za swoje …. Powinniśmy być świadomi własnych postaw i przekonań, ponieważ one również należą do naszego terytorium. Sami na sobie odczuwamy ich skutki i jedynie my jesteśmy władni je zmieniać. Postawy kształtują się w bardzo wczesnym okresie życia a potem wpływają na to kim jesteśmy i jak funkcjonujemy . Ludzie nigdy nie weryfikujący swoich postaw i przekonań narażają się na to że padną ofiarą tej dynamiki ….. trzymania się swojej już chorej „tradycji” . Tu moje wyrazy szacunku dla działań Ewy ❤️, która podjęła się działań weryfikujących ….. względem swojego syna. Zrobiła „kawał” dobrej roboty …. J Jak czytam posty Ewy odnośnie jej miłości do synów to napawają mnie przeogromnym optymizmem ........ :) Ustalenie granic i uznanie swojego zakresu odpowiedzialności ocala życie (Księga Przysłów) Człowiek musi wziąć odpowiedzialność za własne wybory , problem pojawia się gdy własnych decyzji nie uznajemy jako swoich a próbujemy czynić za nie odpowiedzialnym kogoś innego ( M. miał i dalej ma taki zwyczaj niestety ….. mówił, że zrobił to czy tamto przeze mnie …… a teraz też jest wszystko przez mnie bo ja się wyprowadziłam i cokolwiek się nie stanie będzie moja wina ….. już nawet się dowiedziałam co nasz syn będzie robił w przyszłości i że kiedyś skrzywdzi swoją rodzinę i odejdzie jak ja dzisiaj i to ja już dzisiaj jestem winna ……. W moim przypadku to ja bym się musiała zastanawiać co nie jest moja winą ….. ) Ja jestem podmiotem swoich uczynków, M. jest podmiotem swoich uczynków a nasz syn jest podmiotem swoich uczynków ( w tym przypadku mam jeszcze duży wpływ na niego i chcę żeby to był pozytywny wpływ, taki twórczy do przodu J ) Kto tego nie rozumie , ten ma złudzenie, że ktoś inny decyduje za niego i zdejmuje z niego podstawową odpowiedzialność za to co robi. Nasze decyzje zależą wyłącznie od nas samych (ciągle sobie to powtarzam) ….wtedy niczego nie żałujemy i nie czujemy się przymuszeni do niczego . Trzeba nam pamiętać o własnych wyborach i brać za nie odpowiedzialność ……………. To jedno M. rozumie po swojemu doskonale ….. powtarzając mi, że sobie go wybrałam i teraz mam z nim być do śmierci bez względu na wszystko … a ja tu jakieś fochy stroje ….. no tak ……..ale ja żadnych foch nie stroje ………..wiem, że m. ma bardzo wąskie widzenie świata i to stwierdzenie bierze dosłownie po swojemu tak jak jemu pasuje i dalej nic nie rozumie albo prawie nic ….. No cóż jego wybór skoro jeszcze nie zaczął naprawdę spoglądać we własne wnętrze i nie zobaczył siebie jeszcze z boku … nie zobaczył swojego zachowania, postępowania ………… szkoda że nie ma jakiegoś kodeksu karnego gdzie by było zapisane, że żona ma zakaz opuszczania męża bo mu ślubowała na dobre i złe więc jak jej jest źle to cóż z tego ….. ważne że jemu z tym było dobrze …. Nic na to nie poradzę, staram się chronić siebie i dziecko ….. i pozostaje tylko czekać że M. może ruszy z miejsca dla siebie i dla dobra dziecka z którym będzie miał zawsze kontakt ……… chyba, że nasz syn też w końcu powie DOŚĆ – i oczywiście to znowu będzie moja wina ….. Ja znam swoją winę i żadnej innej za kogoś nie przyjmuję do siebie!!!! „Wytyczenie granic pociąga za sobą wzięcie odpowiedzialności za własne wybory. To my ich dokonujemy, do nas więc należy ponoszenie wszelkich konsekwencji. Unikanie tej odpowiedzialności powoduje niejednokrotnie, że powstrzymujemy się przed podjęciem decyzji, która byłaby dla nas błogosławieństwem. „ Zaspokoić nasze najgłębsze tęsknoty może tylko miłość. W czasie próby wytyczania granic musimy wprowadzić ograniczenia. Narzucić ograniczenia innym ale musimy pamiętać, że nie jesteśmy w stanie ograniczyć drugiego człowieka - nie możemy go zmienić ani spowodować by zachowywał się lepiej możemy za to ograniczyć stopień narażenia siebie na niewłaściwe zachowania innych. Narzucić ograniczenia sobie – wytworzyć w sobie przestrzeń w której będziemy mogli pomieścić każde uczucie, impuls, pragnienie – by ich nie tłumić; zapanować nad sobą, zdać sobie sprawę i przyznawać się przed sobą do wszelkich pojawiających się emocji a jednocześnie kontrolować je. Mówić NIE musimy też samym sobie. Wewnętrzne ograniczenie samego siebie w istotny sposób określa tak tożsamość człowieka, jaki i zakres jego odpowiedzialności oraz władze nad sobą. Konfrontować się również z własnym strachem …… ...........A mi niedzielne popołudnie minęło samotnie a że nie miałam neta więc czytałam (Sztuka mówienia \"nie\" autorzy: Henry Cloud, John Townsend) i pisałam ............. jak widać powyżej ;) Już nie proszę m. o miłość do syna. Jeszcze nie dawno dzwoniłam do niego i pytałam kiedy przyjedzie do syna, kiedy go gdzieś zabierze ...... teraz powiedziałam jasno że sam musi mnie informować i to wcześniej jakie ma zamiary. Dlatego piątek popołudnie i sobotę spędziłam bardzo fajnie z synem, wyjechaliśmy ............. wyłączyłam telefon ............ W sobotę wieczór M. zadzwonił i oczywiście najpierw pytania co robiliśmy??? Nie odpowiadam na te jego przesłuchania ........ W końcu powiedział że chciałby się spotkać w niedziele z synem więc ja mówię: w porządku, możesz przyjechać po niego o 11 a jak przyjechał to powiedziałam o której maja wrócić. Zaznaczę, że syn wcale nie miał ochoty jechać więc mówię mu, że jak nie chce to nie musi i może powiedzieć to tacie ........... ale pojechał (to jest moja bolączka, że widzę u syna jakieś wewnętrzne problemy.....) Wrócił na szczęście zadowolony, spędzili ze sobą tylko parę godzin, byli na basenie i w porządku. Zdałam sobie też sprawę, że nie mam obok siebie żadnych przyjaciół i nawet jakbym chciała gdzieś z kimś wyjść posiedzieć, pogadać, pospacerować to nie mam z kim ............ 8 miesięcy minęło od mojej wyprowadzki, na początku pragnęłam samotności, ciszy, spokoju .... teraz np. wczoraj miałam ochotę gdzieś wyjść ale już nie sama i co? i stwierdziłam że nie ma nikogo do kogo mogłabym zadzwonić ..... Każdy ma swoje życie a ja nie mam nawet bliskiej przyjaciółki, takiej od serca ............ tragedia ale sama do tego doprowadziłam bo żyłam tyle lat tylko dla m. On nie miał żadnych przyjaciół a nad moimi zaczął weryfikować podłóg siebie ..... Teraz ja nie mam z kim iść na spacer a m. bez problemu znalazł jakiś kolegów, znajomych i ma się z kim spotykać, chodzić na dyskoteki (ze mną nie był ani jeden raz....) Ach życie!!!! Pozdrawiam wszystkie bez wyjątku ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane... Ewciu, Consekfencjo, Yezz, Rento, Droga Nieb, oneill ❤️ Dziękuję za każde słowo w mojej sprawie, za każdy Wasz głos, za pocieszenie i wsparcie, za słowa otuchy i zdrowego rozsądku. Naprawdę wszystko z zaangazowaniem czytam i analizuję. Chociaz jak napisałam wczesniej ja wiem, że Wy wiecie, że ja wiem co POWINNAM zrobić. Racje ma consekfencja, że obraz M nie jest zbyt pozytywny, bo nie piszemy jacy oni są dobrzy, wspaniali, mili...tylko raczej to z czym mamy problemy, czyli wady. Może choć słowo na usprawiedliwienie, bo M ma bardzo duzo też pozytywów, a to jak napisała oneill zdarza się często, bo nikt z gruntu zły nie jest do cna. M świetnie gotuje, rozpieszcza mnie wręćz kulinarnie, jest super organizatorem wycieczek, potraił prowadzić auto przez kilkanaście godzin bez słowa skargi i zawieżc mnie na koniec świata. Jestem dla niego piękna i dowartościowywuje mnie pod tym względem na każdym kroku, nie jest sknerą, lubi mi robic prezenty. Przytula mnie, prawi komplementy, dotyka i okazuje duzo czułości, jest najwspanialszym kochankiem i bardzo dobrym tatą dla swojego syna (nie niedzielnym choć nie mieszka z młodym), lubie go lubię z nim być... ale to wszystko jest wtedy jak jest dobrze.... a jak jest źle to same wiecie.... Koleżanka moja z pracy mieszka z nim w jednym bloku, rano przy robieniu kawy zapytała co u nas, bo auto M stało cały czas i nigdzie nie jeżdził nawet tylko siedział w domu...przeciez nie ogłaszam całemu światu co i jak u mnie...:(((( i tak głupio wyszło. Yezz 🌻 napisała; \"Myślę, że wy się jeszcze zejdziecie. Będzie tak, dopóki ktoś nie przerwie tej gry. Ktoś bardziej zdrowy \". No i znowu na mnie padło... ja się czuję zdrowa, zdrowsza coraz bardziej i wiem, rozumiem, że dawanie kolejnej szansy to bezsens, bo on ciagle wymysla nowe przeciwności losu i jak oneill napisała choć całe dorosłe życie jest w Polsce to jego korzenie kulturowe mocno w nim siedzą... i on musi grać pierwsze skrzypce. :( A ja też jestem graczem i też nim manipuluję, bo psycholog powiedziała, gdybysmy się kochali tak na prwdę to nie byłoby warunków tylko była by dobra wola z obu stron... a jest ciagle przeciaganie liny...i ja tez tą linę ciagnę... No nic, nie rozpaczam, nie rwę włosów, powiedziałam swoje zdanie, okresliłam się już dawno i tego zdania przez cały nas związek nie zmieniłam. Chcę rodziny w 100% i wsyztskiego z tym związane, jesli on się ciagle czegoś boi...trudno, ja wiem czego chcę, aby być szczęśliwą. A tak z miłych spraw...to właśnie się dowiedziałam, że mam awansować :D Miłego dzionka Kochane... ❤️ obysmy tylko zdrowe byly, reszta jakoś się ułozy...🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cd i to ja już dzisiaj jestem winna ……. W moim przypadku to ja bym się musiała zastanawiać co nie jest moja winą ….. ) Ja jestem podmiotem swoich uczynków, M. jest podmiotem swoich uczynków a nasz syn jest podmiotem swoich uczynków ( w tym przypadku mam jeszcze duży wpływ na niego i chcę żeby to był pozytywny wpływ, taki twórczy do przodu J ) Kto tego nie rozumie , ten ma złudzenie, że ktoś inny decyduje za niego i zdejmuje z niego podstawową odpowiedzialność za to co robi. Nasze decyzje zależą wyłącznie od nas samych (ciągle sobie to powtarzam) ….wtedy niczego nie żałujemy i nie czujemy się przymuszeni do niczego . Trzeba nam pamiętać o własnych wyborach i brać za nie odpowiedzialność ……………. To jedno M. rozumie po swojemu doskonale ….. powtarzając mi, że sobie go wybrałam i teraz mam z nim być do śmierci bez względu na wszystko … a ja tu jakieś fochy stroje ….. no tak ……..ale ja żadnych foch nie stroje ………..wiem, że m. ma bardzo wąskie widzenie świata i to stwierdzenie bierze dosłownie po swojemu tak jak jemu pasuje i dalej nic nie rozumie albo prawie nic ….. No cóż jego wybór skoro jeszcze nie zaczął naprawdę spoglądać we własne wnętrze i nie zobaczył siebie jeszcze z boku … nie zobaczył swojego zachowania, postępowania ………… szkoda że nie ma jakiegoś kodeksu karnego gdzie by było zapisane, że żona ma zakaz opuszczania męża bo mu ślubowała na dobre i złe więc jak jej jest źle to cóż z tego ….. ważne że jemu z tym było dobrze …. Nic na to nie poradzę, staram się chronić siebie i dziecko ….. i pozostaje tylko czekać że M. może ruszy z miejsca dla siebie i dla dobra dziecka z którym będzie miał zawsze kontakt ……… chyba, że nasz syn też w końcu powie DOŚĆ – i oczywiście to znowu będzie moja wina ….. Ja znam swoją winę i żadnej innej za kogoś nie przyjmuję do siebie!!!! „Wytyczenie granic pociąga za sobą wzięcie odpowiedzialności za własne wybory. To my ich dokonujemy, do nas więc należy ponoszenie wszelkich konsekwencji. Unikanie tej odpowiedzialności powoduje niejednokrotnie, że powstrzymujemy się przed podjęciem decyzji, która byłaby dla nas błogosławieństwem. „ Zaspokoić nasze najgłębsze tęsknoty może tylko miłość. W czasie próby wytyczania granic musimy wprowadzić ograniczenia. Narzucić ograniczenia innym ale musimy pamiętać, że nie jesteśmy w stanie ograniczyć drugiego człowieka - nie możemy go zmienić ani spowodować by zachowywał się lepiej możemy za to ograniczyć stopień narażenia siebie na niewłaściwe zachowania innych. Narzucić ograniczenia sobie – wytworzyć w sobie przestrzeń w której będziemy mogli pomieścić każde uczucie, impuls, pragnienie – by ich nie tłumić; zapanować nad sobą, zdać sobie sprawę i przyznawać się przed sobą do wszelkich pojawiających się emocji a jednocześnie kontrolować je. Mówić NIE musimy też samym sobie. Wewnętrzne ograniczenie samego siebie w istotny sposób określa tak tożsamość człowieka, jaki i zakres jego odpowiedzialności oraz władze nad sobą. Konfrontować się również z własnym strachem …… ...........A mi niedzielne popołudnie minęło samotnie a że nie miałam neta więc czytałam (Sztuka mówienia "nie" autorzy: Henry Cloud, John Townsend) i pisałam ............. jak widać powyżej ;) Już nie proszę m. o miłość do syna. Jeszcze nie dawno dzwoniłam do niego i pytałam kiedy przyjedzie do syna, kiedy go gdzieś zabierze ...... teraz powiedziałam jasno że sam musi mnie informować i to wcześniej jakie ma zamiary. Dlatego piątek popołudnie i sobotę spędziłam bardzo fajnie z synem, wyjechaliśmy ............. wyłączyłam telefon ............ W sobotę wieczór M. zadzwonił i oczywiście najpierw pytania co robiliśmy??? Nie odpowiadam na te jego przesłuchania ........ W końcu powiedział że chciałby się spotkać w niedziele z synem więc ja mówię: w porządku, możesz przyjechać po niego o 11 a jak przyjechał to powiedziałam o której maja wrócić. Zaznaczę, że syn wcale nie miał ochoty jechać więc mówię mu, że jak nie chce to nie musi i może powiedzieć to tacie ........... ale pojechał (to jest moja bolączka, że widzę u syna jakieś wewnętrzne problemy.....) Wrócił na szczęście zadowolony, spędzili ze sobą tylko parę godzin, byli na basenie i w porządku. Pozdrawiam wszystkie bez wyjątku ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haze
a ja od dziecka bylam obwiniana za wojne,faszyzm,i popsuta siekiere od drewna a potem za alkoholizm mojego m .dzis po latach mam to w dpie czego i wam zycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałam jeszcze napisać, ze od mojej wyprowadzki mineło 8 miesięcy..... do niedawna potrzebowałam spokoju, ciszy, samotności..... teraz mam czasami ochotę wyjść gdzieś ale nie sama tylko z kimś choćby na spacer ........... i okazuje się że nie mam żadnej bliskiej koleżanki, przyjaciółki do której mogłabym zadzwonić i umówić się na jakąś godzinkę ............ Natomiast m. który nigdy nie miał przyjaciół a moich weryfikował według siebie to teraz ma jakiś kolegów, znajomych z którymi się spotyka, chodzi na dyskoteki ( ze mną nie był nigdy, ani jeden raz) .............. ach! życie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Z przykroscia stwierdzam, ze odpisujecie tylko miedzy soba. Ja jestem nowa i moj post zostal zignorowany. Troche mi przykro, ale coz... Pozdrawiam i zycze duzo szczescia i powodzenia dla wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Casta26 🌻 Nie każdy jest w stanie odpisać na Twój problem, przeczytałam ale po prostu nie umiałam czegos konkretnego odpisać. Wiem, że są osoby tutaj które mają dużo większe doświadczenie. Twój problem jest według mnie dość poważny, chodzi mi o kwestię wpływu tego co się dzieje na niewinne niczemu dziecko :( Ty chcesz chronić to dziecko .... ❤️ Poczekaj cierpliwie a na pewno ktoś odpisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Casta26 Dziś w moim wcześniejszym poście napisałam bardzo dużo o obronie własnych granic ( na podstawie książki Sztuka mówienia "nie" autorzy: Henry Cloud, John Townsend) mogłabyś poczytać ..... Wiesz i piszesz o tym co się dzieje, czego doświadczasz ..... Dla męża nie ma znaczenia czy to Ty czy Wasze dziecko ..... dla niego najważniejszy jest tylko ON ..... Miłość partnerska to co innego a miłość rodzicielska to co innego .... ale według tego co napisałaś to Twój mąż nie ma pojęcia co to miłość a co dopiero żeby ją umiał rozróżniać ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Dziewczyny, ja do nikogo nie mam pretensji., naprawde. Ale dzieki za odzew w tej sprawie. Bardzo skomplikowane to wszystko, moj maz byl wspanialym tata, gdy nasz syn byl niemowlakiem. Odkad skonczyl 1 rok, wszystko sie zmienilo. Zaczal miec pretensje, ze nie jest do niego podobny, ze pozno zaczal mowic, ze on go nie rozumie i ze ja robie z niego "uposledzone dziecko". On by juz pewnie chcial miec nowe dziecko, bo jak m owi kocha malutkie bobasy. Nie rozumiem tego. Naprawde, gdy dziecko bylo male byl najwspanialszym tata, wyreczal mnie we wszystkich obowiazkach. We wszystkich! Dziwne to wszystko. Nasze malzenstwo jest skonczone, moj maz nie chce byc z nami, mowi to wprost. Smiejesie ze mnie, ze jestem gorsza niz bezdomny pies i sie na niego pcham. To wszystko jest bardziej skomplikowane, mieszkamy za granica, ja od wrzesnia zaczynam tu college , a dziecko zapisalam do szkoly. Wszystko musialabym zostawic i wrocic do jednego pokoju u rodzicow. Wszystko do d.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
......był, jak piszesz, inny a później mu się odmieniło ..... czyżby mu się znudziła zabawa w dom, rodzinę - tak ja to odbieram - szuka różnego rodzaju pretekstów również bardzo obraźliwych i upokarzających dla Ciebie i Waszego dziecka, żeby się od Was uwolnić ...... czegoś się boi? Dziecko się kocha na każdym poziomie jego rozwoju i dorastania .... ale do tego trzeba być dojrzałym ojcem - rodzicem. Pokaż mu, że się wcale na niego "nie pchasz" że jesteś w stanie sobie sama poradzić bo jesteś dorosła i odpowiedzialna ..... Co Ty w ogóle czujesz jak on tak do Ciebie mówi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 Z okazji Dnia Dziecka życzę Wszystkim piszącym, czytającym oraz ich Dzieciom, Wnukom ......... po prostu wszystkim ..... aby byli ufni ale i uważni i czujni; szczęśliwi i radośni na co dzień; a w duszy mieli duże okna ze słonecznym zielonym widokiem ..... ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, ja na chwilkę...Niebo przytulam i wiesz, że zawsze kibicuję Tobie. Tak jaz zresztą obecnym tu pozostałym forumowiczkom. SObie również. Ja...w sobotę wróciłam po tygodniowym wyjeździe z pracy, mo syn był u dziadków, a ja zdecydowałam, że sobie robie dzień bez \"muszę\" i po syna pojadę w niedzielę. \"Partner\" oczywiście za wszelką cenę próbował mi zorganizować czas, a ja tego nie chciałam. I peirwszy raz wyrzuciłam z siebie zdanie \" JA NIE CHCĘ SPĘDZAĆ CZASU DZISIAJ Z TOBĄ\" Oczywiście bez manipulacji i prób udowadniania mi, że po tygodniu niewidzenia syna, tydzień przed jego operacją POWINNAM już biec i nie myśłeć o sobie.I kupe goownianych andronów. Zrobiłam tak jak chciałam i zorganizowałam sobei czas tak jak chciałam. Bez MUSZĘ. A dziecko szczesliwe u dziadków, ja szczesliwa wróciłam po niego. Jeszcze mnie to pieprzenie cały czas rusza ALE CORAZ MNIEJ...wczoraj wieczorem wrócił do domu i był bardoz miły. Wiem, co jemu też poweidziałam, ze waża się poważnie nasze losy i albo będziemy szczesliwi ( czytaj ja będę w tym szczęśliwa ), albo się rozejdziemy. Bez półśrodków w tej chwili:) I dobrze mi tak. Ale musiałam upaść, żeby wstać. I za każdym razem jak upadłam to wstawałam i utrzymywałam coraz dłużej postawę wyprostowaną. Dzięki pscyhologowi, dzięki Wam, ale przede wszsytkim dzięki sobie. Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Co ja moge czuc? Czasem wscieklosc, tak ze mam ochote go spoliczkowac ( wiem, ze by mi oddal ), czasem przejmujacy smutek ( wychodze z domu i placze ), a czasem po prostu nie reaguje w zaden sposob. Niczego nie moge w zyciu zaplanowac, bo w kazdej chwili on bedzie mi sie kazal wyprowadzic i klapa. Wszystko zalezy od jego humoru. Cale moje i syna zycie! Bo nawet nie moge byc pewna, czy pojde dzis do pracy, bo on moze nie chciec zostac z malym. Nawet jak z nim zostaje, to czasami sie boje, ze moze mu naopowiadac glupot i dziecko naprawde zacznie wariowac. Najchetniej bym sie wyprowadzila, ale zrozumcie, jestem w obcym kraju, bez znajomych i rodziny... No i troche sie go boje... W Polsce zostawilam studia, wiec teoretycznie mam do czego wrocic. Ale mieszkac musialabym z rodzicami w jednym pokoiku. Z praca jest ciezko, z kasa tez i same wiecie. A tutaj mam szkole i syn idzie do zerowki. No ale jesli bede musiala wybierac, to wybiore zycie bez niego. Nawet jesliby to oznaczalo powrot do Polski i zostawienie mojego collegu i edukacji dziecka. Bo chyba lepiej zyc skromnie niz ciagle sie bac. Buzka dla Wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"lepiej zyc skromnie niz ciagle sie bac" casta26 🌻 sama wiesz co czujesz, sama wiesz co masz zrobić, Ty to wiesz i Ty to czujesz i to wypływa z Ciebie ......... Ściskam Ciebie mocno! Kochasz swoje dziecko bardzo i siebie pokochaj żebyście się oboje nie musieli bać! Zrób jakiś pierwszy krok dla siebie i dziecka ........... bo z tego co piszesz to wynika, ze lepiej nie będzie. Nie uzależniaj Twojego życia od jego humorów. Trzymaj się mocno! Buźka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
casta 🌻 Rozumiem Ciebie i twoje obawy bo z tego co piszesz są uzasadnione. Wychodzi na to, że Ty dla własnego zdrowia psychicznego, a przede wszytskim dla zdrowia psychicznego własnego synka powinnać uciec od swojego M...rozstać się z nim. Są tutaj osoby, które mieszkają jak Ty za granicą i zaangażowały w swoje sytuacje odpowiednie słuzby, myślę tutaj o pomocy społecznej, a nawet policji. Znęcanie się psychiczne nad rodziną jest karalne i nikt nie ma do tego prawa. Jak Ty Dziewczyno zyjesz, skoro nawet pracować spokojnie nie możesz, a własny ojciec jest nieobliczalny w stosunku do swego dziecka? Jak może skrzyczeć dziecko, że chce go wziąc za rękę. To jakiś troglodyta nie tatuś! Poczytaj ten opik w miarę mozliwości od początku, zanjdziesz wiele podpowiedzi. Trzymaj się i pisz.... Niebieska ❤️ Bardzo dziękuję zażyczenia :D Wszytskie jesteśmy dziećmi naszych rodziców i to było miłe... Choc odkąd skończyłam 16-17 lat moi rodzice nigdy mi życzeń nie złożyli. No cóż...już tak mają, tacy są i tacy umrą... A Ty Niebieska :D przeszłąś daleką drogę, ale w jakże dobrym kierunku. 8 miesięcy, a jakie postepy. Jak nie masz z kim pogadać...zapraszam na ciasto truskawkowe do mnie i pogaduchy :D 🖐️ corobić ❤️ Ściskam Cię mocno i jestem z Ciebie dumna. Tak trzymaj, no i się odzywaj czasami. To miłe czytać, że którejś się udaje, że są wśród nas dziewczyny które wygrywają... A ja dzisiaj postanowiłam, że do mojej Pani idę ostatni raz.... Chodze do niej już 9 miesięcy i też jak Niebieska mam wrażenie, że to pogaduchy....miłe, ale jednak.... Ta Pani odwaliła kawał dobrej roboty przy takim niesubordynowanym pacjencie.... Chce tylko jeszcze pójśc na ustawienia... No i oczywiście i obowiązkowo będe tutaj Was jeszcze męczyła swoją osobą nie bez MOJEJ przyjemności. Nie wiem jak Wy, ale wiecie....zdrowy egizm się odzywa, hehe Buziol for All :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
casta26, każda zaczynałą tak samo, od uświadomienia sobie i jesli się bardoz chce \"znormalnieć\", to przychodzi taki dzeiń kiedy wszytko w człowieku pęka...i nie wymyśla powodów, \" bo college, bo nauka syna\". WIem, bo sama tak miałam. Trwało to dwa lata, praca z psychologiem, praca NAD SOBĄ SAMĄ. I są efekty. A zaczęłam pisac tutaj dwa lata temu na \"starej części\" topiku na stronie 800 którejś. Masz ochotę poczytaj. Zresztą obojętnie czy moją historię czy histoeirę każdej z nas, które są wytrwałe. Zobaczysz ewolucję połączoną z rewolucją. Czego i Tobie serdecznie życzę :-) Niebo ja teżmiałąm taki moment kiedy poczułam, ze psycholog mi niec nie daje. I dalej sama dojrzewałam do wielu spraw. Przestałam spotykać się z psychologiem rok temu. I nadal nad sobą pracuję. Czytam Was choć już nei tak regularnie ( ale to chyba wynika z braku czasu niż chęci, bo przed kompem siedzę w pracy, a popołudnia off computer ) i to nadal mi pomaga. Ciagle wiedz mi się układa i z coraz większym powopdzeniem ją wykorzystuję choc nie bez bólu nadal. Ale cieszę się, że ciągle przekraczam swoje niemożności, nieumiejętności, neichcęci:) I MUSI MI SIĘ UDAĆ!!! BO CHCĘ!:D:D:D:D:D Trzymajcie się cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobić 🌻 "....ciągle przekraczam swoje niemożności, nieumiejętności, neichcęci...." Ten Wasz optymizm i wiara i siła pomaga żyć i nie ustawać w drodze!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kubciamala 😍 To fajnie, że siebie obserwujesz i swoje zachowanie. Sprobuj czasami, szczególnie w sytuacjach dla Ciebie trudnych spojrzeć na siebie, jakby z boku z pozycji obserwatora. Tak jakbys patrzyła na siebie okiem kamery. Zwróc szczególnie uwagę na soja mowę ciała, gesty, mimikę, intonację. to wszystko jest ważne, bo daje ci dystans do siebie. Pamiętam, jak przypominałam sobie swoja pierwszą wizyte z mężem u psychologa. Przypominałam to sobie i nagle zdałam sobie sprawę, że wyglądałam i zachowywałam się, jak OFIARA. To nie było miłe uczucie. A obserwowanie siebie, swojego umysłu i swoich emocji ładnie opisuje Toll. Specjalnie dla Ciebie wklejam tekst o OBSERWATORZE Tolle mówi o tym, że brak świadomości wynika z naszego identyfikowania się z umysłem. Innymi słowy, wydaje nam się, że jesteśmy umysłem, a nie, że posiadamy umysł. Początkiem uwolnienia się od “tyranii umysłu” jest uświadomienie sobie swej odrębności. Dlaczego nazywam to tyranią? A zastanów się, ile razy ten głos w twojej głowie nie pozwalał ci zrobić czegoś na co miałaś ochotę, krytykował cię i ganił? Ile razy doprowadzał do tego, że się niepotrzebnie martwiłeś? Jak często nie lubisz tego, co słyszysz w swojej głowie? Jak się uwolnić? Na początek można po prostu zacząć obserwować swoje myśli jako niezależny obserwator. Nie oceniaj i nie gań siebie za “złe myśli”, bo to jest powrót do starego układu. Po prostu słuchaj, możesz też zapisywać swoje obserwacje. Słuchaj co się dzieje w konkretnych sytuacjach, obserwuj jakie słowa twojego głosu wywołują w tobie negatywne emocje, jakie masz odruchowe myśli. Wkrótce poczujesz, że faktycznie są myśli i jest “ten, który myśli”, ale także jest “ten, który obserwuje myślącego”. To właśnie ty, ten prawdziwy, najczystszy ty. Dzięki temu będziesz mogła się zdystansować od swoich reakcji, zobaczyć je w pełnej krasie i zmienić. O wiele łatwiej jest zmieniać coś patrząc na to z boku, niż zmieniać coś co uważamy za część siebie. Nie jesteś swoimi emocjami, odczuciami i reakcjami. Zauważając to, wchodzisz na zupełnie inny poziom świadomości i nagle zyskujesz nowe możliwości działania i odczuwania. Skutkiem ubocznym (choć patrząc z innej perspektywy, może to być też główny cel) takich ćwiczeń obserwacyjnych jest to, że “przyłapanie” jakiejś myśli ze świadomością, że jest się czymś od niej odrębnym, osłabia jej moc. Taka myśl odpływa, bo nie jest nas podtrzymywana. W konsekwencji można doświadczyć luki między myślami, miejsca w którym przez moment nie ma żadnych myśli. Jest to stan najwyższego spokoju, radości i czystego istnienia. Nie ma myśli, nie ma zmartwień, nie ma porównań, ocen, przekonań. Jednocześnie jest pełna świadomość, a zmysły odbierają niczym nie zakłócone bodźce. Z początku te przerwy między myślami są bardzo krótkie, ale można je stopniowo wydłużać. Mistrzowie potrafią trwać bez przerwy w takim stanie długimi godzinami. Mi osobiście zdarzyło się doświadczyć tych krótkich chwil i to samo w sobie było niezmiernie przyjemne. Zaś z obserwatorem jestem już od jakiegoś czasu dość mocno zaprzyjaźniona. :) Jest on bardzo pomocny w rozwiązywaniu różnych problemów i uniezależnianiu się od nawykowych reakcji. Zacząć można od krótkich sesji obserwacji, a z czasem obserwacja zacznie się pojawiać spontanicznie. Najważniejsza jest decyzja i chęć zmiany dotychczasowego sposobu funkcjonowania. Czy naprawdę chcesz się uwolnić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta - sluchalam, jak bozie kocham; pomyslalam sobie, ze jakis taki zbyt mocny glos, jak na tak mloda dziewczynke, ale podobalo mi sie, bardzo; sama piosenka tez; Pozdrawiam wszystkie laseczki😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna co czyta
Niebo, czytalam i milczalam, wierzylam, ze u Ciebie wyprostuje sie, tylko szkoda, ze musisz ciagle od nowa to odchorowac, dobrze , ze juz nie tak mocno... zgadzam sie z wypowiedziami dziewczyn, osobiscie Renty i Ewy nie moglam przelamac sie, zeby nawet po twoich wpisach o dobrych stronach TM zobaczyc go w innym lepszym swietle jakos zapalilo sie to czerwone swiatelko po tym opisie, jak traktowal twojego i swojego syna i juz tak zostalo. nie wspominajac o lotnisku, o odwozeniu do domu z polowy drogi i tp. wierzylam w Ciebie i nadal wierze ❤️ tylko ty jeszcze tak calkowicie w siebie musisz uwierzyc Miaa, mam nadzieje, ze u ciebie wszystko wedle Twojej mysli:) 🌻 corobic, pozdrowienia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
Witajcie myśle, myśle ... jak opisać co mi teraz we łbie się kołacze, jak zdarta płyta, ograny kawałek, jak środek na przeczyszczenie ... i brak słów spałam dziś tylko od 1 -5, niewiele starałam się rozwiazać problem projektowy, wydawało mi się że mi się udało ... kiedyś kiedy byłam mniej ściśnięta, myślenie przychodziło mi łatwiej, dzisiaj jakbym się bała, jakbym stał sie wtónym analfabetą, z architktura kojarzy mi się kłamstwo, oszustwo, zdrada i krzywda dzisiaj nikt nie pamięta, że szło mi całkiem dobrze, zadrościli że umiem myśleć ... dziś widzę dwie rzeczy: 1. albo trucizna mnie niszczy 2. albo nie byłam dobra, tylko miałam więcej ufności i siły to co zrobiłam nikogo nie obeszło, Ojca projekt i tak ma większą watrość, a ja popełniam koszmarny błąd: 1. chce mu udowonić, że umiem lepiej 2. więc nie czerpię z wiedzy jaką on ma, bo go szczerze nienawidzę nie tylko życie osobiste zagrzebuję z zemsty, zaczynam siebie niszczyc zawodowo z nienawiści za to co mi zrobił! za zdobyte nagrody, za stypendia naukowe, za każdy wysiłek, otrzymywałam wstrętne dojmujące milczenie, zaciekłą obojętność, oziębłość i krytkę ... że przecież można było lepiej ! jakby wszytko co osięgnęłam było bezwartościowe, jakbym nic nie umiała i miała być wdzięczna za wszystko co dotąd osiągnęłam, bo to on "dawał na utrzymanie ( kieszonkowe miałam ze stypendium i udzielanych korepetycji ale nie wazne ), pomagał na studiach ( kiedy mu potrzba to jest to argument przeciwko mnie, kiedy indziej, kiedy mu zarzucam że zrobił cały dyplom za swoja kochanicę, mówi że przecież pomaga wszytkim i nikomu nie wymawia ...), jestem jak zbiornik na jego truciznę on mnie języków nie uczył, nie uczył mnie urbaniztyki, z której była dobra, ani rysunku wtrącał się w projekty, zawsze tak, że chcąc nie chcąc lądowałm u niego z prośbą o radę, a to okazywało się, że był gwóźdź do trumny -dać mu palec, to tak jakby całemu zostać wchłonietym i nie polegało to na rozmowie, wskazókach, tylko zajadłej krytyce i wywracaniu proejktu do góry nogami ... jestem bezsilna, teraz wycowfuje sie z gry sama, bo nie chcę słyszeć krytyki, cokolwiek zrobie jest źle ! jak mozna tak żyć od dziecka? jak można żyć po to żeby spełniać cudze wyobraznie o samym sobie? wiele zrobiłam żeby zostać architektem i widzę niestety że na nic się to zdało, bo nie spotakałam swojego mistrza, człowieka, który umiałby korygowac i zachować godność przy okazji, co to za wyższość zawodowa, nad studentam? ja także się chce uczyć a nie słyszeć ciągle że coś źle do tego jeszcze kłamstwa... eh, co mam zrobić żeby z tego zklętego koła się uwolnić!? pozdrawiam, póki co nie umiem radzić, nie czuję sie wsytarczjacą kompetena ani zdrowa ale pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka2727
witam. przeglądam stronkę już od kilku dni, wczytuję się w wypowiedzi i dzisiaj odważyłam się napisać. Jestem uzależniona od mężczyzny. to trwa ponad dwa lata. robi ze mną co chce...wulgaryzmy, ciągłe podejrzenia o zdradę , sprawdzanie gg i tel, wyzywanie mnie od głupich bab, od nic nie wartych itp. Próbowałam odejść już dawno. Nie udało się . najdłużej milczeliśmy 2 miesiące. Kontaktowałam się z psychologiem w realu ( ale spotkań było zdecydowanie za mało by mogły przynieść efekty - oddalony psycholog od mojej miejscowości ) a także z psychologiem online. Po tych drugich przekonałam się że jestem uzależniona od tego człowieka. Niestety tu też większych efektów nie zobaczyłam. głód i pustka podczas tzw naszej ciszy jest nie do zniesienia. Jestem ciekawa czy któraś z was korzystała z pomocy online jaką oferuje stronka KOBIECE SERCA ? z góry dziękuję za odpowiedź. a może jest możliwość wymiany nr gg między nami ? pozdrawiam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do milki
Milka jak czytam twoja wypowiedz to wydaje mi sie ze czytam swoja mam indentycznie nawte gorzej dopuscil sie jzu do bicia mnie pelno siniakow na rekach nogach czasem uderzy w twraz jeszcze nie tak mocno ale reka mu pojdzie... czesciej w brzuch tak ze nie moge oddychac czy w rece... zabrania mi wszytskiego kontaktowania sie z przyjaciolkami wychodzenia sprawdza smsy gadu nawet pare razy bylo tak ze zmojego gadu pisal do jakis ludzi. doszlo do tego ze nie moge nikomu na ulicy mowic czesc jesli powiem jakiemus koledze to albo zrywa albo jest wielka awantura... wypomina mi rzeczy co byly ponad rok temu lub dwa lata temu jestem z nim 2,5 roku... mowi jak sie mam ubierac .. zrobilam sobie keidys kolczyka w jezyku to kazal mi go sciagnac... sciagnelam bo balam sie ze go strace teraz zrobilam sobie tatuaz a on zadzownil do moich rodzicow im to powiedziec nie dosc ze mam afere o tatuaz to jeszcze o niego bo rodzice zabraniali mi sie z nim kontaktowac a ja ich klamalam... jestem od niego uzalezniona... tak bardzo mi go brakuje chociaz wiem ze nie powinnam z nim byc bo to do nieczego dobrego ni doprowadzi... a ja i tak go kocham:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do milki
a i oczywiscie zapomnialam o wyzwiskach bo przciez jestem najgorsza kurwa i szmata... bo tak starsznie chce go zdradzic jesli tak chce wyjsc na miasto z kolezankami pogadac raz na miesiac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vacancy 😍 Zauważyłam, że jak ona występuje, to ja sie strasznie denerwuję. Bardziej niz sobą. Ale smieszne. Zawsze jakas taka nadwrazliwość człowieka dopadnie. Ale ciesze się, że słuchałaś. :D Naprawdę było mi przykro. Sama się dziwię. stukpuk 😍 Jeśli chcesz, to poczytaj proszę ten mój wpis o Obserwatorze. Myślę, że jak człowiek stale zle o sobie słyszy, to i zaczyna tez żle o sobie myśleć. i trudno się tego pozbyć. Pamiętam, jak usłyszałam przez przypadek, miałam juz ponad 20 lat, jak moja matka do kogos mówi i mnie chwali - to nie mogłam w to uwierzyć. Potem ja też często krytykowałam moja corkę. do dzisiaj mam z tym problem. Ona mi mówi, ze tak ją krytykuję.Długo nie chciała, bym ja była na widowni, gdy śpiewa. Wolała, by to był ojciec. Ale dzisiaj było miło. Bo przyszła i powiedziała, ze na WOS ma napisać: Co myśli o mnie mama? I dała mi kartke i długopis. Zdziwiłam się, bo zaczęłam pisać rownoważnikami zdań. I pewnie w 15 minut zapisałam 4 strony. I jedno zdanie na temat fizyczności.A najbardziej dziwne było to, że było i smiesznie, i w 85 % pozytywnie. I napisałam, że mam lepszą córkę, niż na to zasługuję. I że jest lepsza i zdolniejsza ode mnie i to jest super. A byłam szczera i pisałam to, co przychodziło mi do głowy. Bez specjalnego zastanawiania się. I to było bardzo miłe. A ona teraz pisze z tego coś i przychodzi, bym odcyfrowywała swoje wypociny. i się śmiejemy, bo i fajnie, i śmiesznie. A więc, nauczyłam się czegoś w ostatnich latach. Patrzę bardziej pozytywnie na swoje dziecko :D A z moim ojcem miałam bardzo trudne dorastanie. My oboje w jednym pokoju 5 minut i juz była wojna. Strasznie się żarliśmy. A dzisiaj mamy dobre stosunki. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×