Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Warto szukac psychologow w osrodkach dla ofiar przemocy w rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewcia.... idź koniecznie ❤️🖐️ Trzymam kciuki za twoje studia, bo uważam, że są dla Ciebie stworzone... Ty juz i tak masz taki zasób wiedzy, że zagięłabyś niejednego psychologa...hehe A poza tym.....pragmatyzm w czystej postaci. Tak... ja też widze dużo wspólnego mojego M z M Niebieskiej Świetni gracze....a dopiero ida po rozum do głowy jak im sie koło tyłka pali. Mój dzisiaj rano napisał mi maila... bo widzi, że nie żartuje i wypomina mi, że dlaczego tak postapiłam, przciez moglibysmy jeszcze porozmawiać. 5 LAT GADMY!!!!! Ciagle o tym samym...ile mozna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"5 LAT GADMY!!!!! Ciagle o tym samym...ile mozna?" Niebo... sama to ciagniesz na wlasne zyczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo 🌻 jak Cię tu za długo nie widzę to czekam ..... psycholog psychologowi nie równy ..... to też ludzie ze swoimi słabościami ..... wiem o tym i sama tego doświadczyłam Myślę, że mój m. przestał chodzić do tego psychologa (do którego teraz ja chodzę) od którego zaczął bo tam nie ma żadnej gry, są otwarte karty, facet ma intuicję, nie da sobą manipulować. Ma ogromną wiedzę. Dlatego m. poszedł szukać gdzie indziej ..... nooooo......myślę Ewo, że z Ciebie będzie bardzo dobry psycholog .... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo ❤️ dziękuje ........bo najlepszym wyjściem jest odciąć się, odseparować na ile to tylko możliwe ............ wtedy ma się szanse na odzyskanie samej siebie ... daje się samemu sobie szanse na normalność .... na rozwój .......i potrzebne jest oczywiście WSPARCIE .... za które Tobie i Innym Dziewczynom dziękuje!!! .........i nieraz jeszcze pewnie będzie zwątpienie, dół .... wiem o tym .... bo jestem zwykłym człowiekiem ....... i mam nadzieje Ewo, że Twój mail będzie aktywny ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tak tylko na chwile... by podzielić się tym co dziś wyszperałam na stronie Zosi Piasty \"Bo miłość mój drogi to: To chcieć czynić drugiego wolnym, a nie uwodzić go, to uwolnić go z jego więzów, jeśli pozostawał więźniem, Aby on także mógł powiedzieć: \"kocham ciebie\", nie będąc do tego zmuszonym nieposkromionymi pragnieniami. Kochać to wejść do drugiego, jeśli otwiera tobie bramy swego tajemniczego ogrodu, po drugiej stronie okrężnych dróg, kwiatów i owoców zrywanych na skarpie, Tam, gdzie zadziwiony potrafisz wyksztusić: to \"ty\", moje kochanie, ty jesteś moją jedyną... Kochać to chcieć ze wszystkich sił dobra drugiej osoby nawet z pominięciem siebie, to czynić wszystko, by ona wzrastała i rozwijała się Stając się z każdym dniem człowiekiem jakim być powinna a nie takim, jakiego chciałbyś ukształtować według swoich marzeń. Kochać to ofiarować swoje ciało, a nie zabierać ciała drugiej osoby, lecz przyjąć je gdy daje siebie, To skoncentrować siebie i wzbogacić, aby ofiarować ukochanej całe swoje życie skupione w ramionach twojego \"ja\", co znaczy więcej niż tysiące pieszczot i szalonych uścisków, Kochać to ofiarować siebie drugiej osobie, nawet jeśli ona przez moment się wzbrania To dawać nie licząc tego, co inny ci daje, płacąc bardzo drogo, nie domagając się zwrotu. Największa miłość wreszcie to przebaczyć, gdy ukochana niestety odchodzi, usiłując oddać innym to, co przyrzekła tobie. Kochać to zastawić stół, aby przy nim zasiadł twój gość i nie sądzić, że możesz obejść się bez niego, Ponieważ pozbawiony żywności, jaką on ci przynosi, na twoje świąteczne przyjęcie nie postawisz dań królewskich lecz tylko suchy chleb biedaka. Kochać to wierzyć drugiej osobie i ufać jej, wierzyć w jej ukryte siły, w życie które posiada, jakiekolwiek byłyby kamienie do usunięcia dla wyrównania drogi. To zdecydować się rozsądnie i odważnie wyruszyć na drogi czasu, nie na sto, tysiąc czy dziesięć tysięcy dni, ale na pielgrzymkę, która się nie skończy, bo jest pielgrzymką, która trwać będzie ZAWSZE. Powinienem ci to powiedzieć, aby oczyścić twe marzenia, że kochać to zgodzić się na cierpienie, śmierć sobie samemu, aby żyć i ożywiać, Ponieważ tylko ten, kto może bez bólu zapomnieć o sobie dla drugiego, może wyrzec się życia dla siebie tak, żeby nie umarło w nim cokolwiek z niego. Kochać wreszcie to jest to wszystko, o czym powiedziano i jeszcze więcej, Bo kochać to otworzyć się na nieskończoną MIŁOŚĆ, to pozwolić się kochać, być przejrzystym wobec tej MIŁOŚĆI, która zawszę w porę. To jest, o wzniosła Przygodo, pozwolić Bogu kochać tego, którego ty w sposób wolny decydujesz się kochać!\" Michael Quist

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo ❤️ ..... są podobni ...... mój m. też odkąd zauważył, że mnie traci i że już sprawa jest na ostrzu noża ciągle mówił: pogadajmy .... i ja jakiś czas siadałam z nim i słuchałam co ma do powiedzenia, nawet się łudziłam lub miałam nadzieje, że coś konkretnego usłyszę ...... ale on gadał ciagle to samo. Ja się go pytam czy ma coś nowego do powiedzenia a on odpowiada, że tak .... po czym znowu mówi to samo tylko jeszcze bardziej zapętla .... mysląc, że mnie tez zapętli ..... W końcu jak zaczynał mówić to samo ja zaczełam mówić DOŚĆ, KONIEC ROZMOWY ............. wyłączałam telefon, wychodziłam, zostawiałam go samego z "rozwartym ze zdziwienia dziobem" ....... Męczy mnie jego gadanie, nic nie wnosi .... Ja jestem w innej sytuacji niż Ty Niebo ..... ja mam go po prostu dość i tylko jego generalna zmiana mogłaby mnie ruszyć ale jego na to po prostu nie stać .....(czasami czułam w sobie pewna litość w stosunku do niego ze względu na wspólne lata, dziecko ..... ale szybko to w sobie weryfikowałam bo to do niczego dobrego by nie doprowadziło), ja chce rozwodu ...... ale mamy syna i zawsze będziemy rodzicami ... i to m. wykorzystuje i rozumie inaczej niż ja ...... jak rodzice to według niego para na zawsze ......... no taki sposób jego myślenia ... U Ciebie jest wyraźny sentyment do m. ........ tak byś go bardzo chciała mieć by spełnić swoje marzenia a w tych marzeniach to właśnie tego m. osadziłaś ............. I wszystko rozumiesz i bardzo dużo wiesz i bardzo się zmieniłaś ale pozostaje to .... małe ale ..... a tak pieknie napisała Ci Ewa .... "Niespodzianką moze być tylko nowe zycie bez obecnego M. Niezwykłą niespodzianką." Całuje mocno!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.......piekne jest to co wkleiła Enia ........ i jak tak przeczytałam to pomyślałam o tym co mój m. nazywa miłością i jak się mają jego słowa gdy mówi, że mnie kocha do prawdy o nim......... mówi że mnie kocha a jak tylko coś nie jest po jego myśli to mówi że mnie zniszczy, że mi nigdy nie wybaczy ......... a za chwile znowu mówi że mnie kocha .... ale żebym sobie nie myślała że on pozwoli mi odejść ... żebym go nie zniechęcała bo nic mi z tego nie wyjdzie ... i znowu mówi, ze mnie kocha i tyle dla mnie zrobił .... i to jest jego pojmowanie miłości :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamanyMen
wiem, że tu glownie kobiety sie wpisuja, ale musze sie gdzies "wyzalic". trafilem tutaj. Otoz od 3,5 roku jestem z dziewczyna, za miesiac nasze zaręczyny. poczatkowo bylo nam cudownie. Ja bardzo ja kocham, ale rok temu zdradzila mnie. wybaczylem jej to, poniewaz obiecywala ze to sie nie powtorzy, ze mnie kocha etc. mniej wiecej od tamtego momentu traktuje mnie jak smiecia, choc juz wczesniej przestalo byc kolorowo. Ona uwaza, ze powinienem byc na każde jej zawolanie, a kiedy nie spelniam jakiejs jej prośby to obraża sie, grozi zerwaniem. Chcialem juz odejsc od niej, ale ona ublagala bym zostal, twierdzi, ze mnie kocha. Ale czesto mnie poniża, nawet od najgorszych wyzywa. i moze to dziwnie zabrzmi w ustach faceta , ale czesto mnie też bije , oklada pięsciami jak cos sie jej nie podoba. Porownuje mnie do innych czy swoich bylych udowadniajac ze jestem gorszy, a jednoczesnie tak bardzo nie chce zebym ja zostawil. Mowi, ze mnie kocha. Ja ją kocham na zabój, zadnej tak nie kochalem, ale mam tego dosc ! nie potrafie sie uwolnic od niej :( Moze tutaj ktos mi pomoze ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, hej, co mi jeszcze przyszło do głowy...jeśli tu ostatnio piszę, to piszę, że jest mi coraz lepiej, ze mam coraz większy zwis na to co on do mnei mówi. I to wygląda tak, że powtarzam to sobie jak mantrę, jak są chwile, kiedy mnie to bardziej poruszy, to powtarzam soebi do upadłego - MAM W DUPIE JEGO I JEGO SŁOWA. I to jest mój sposób do rozstania bez bólu, bo wiem, ze jeśli będzie bolało, to pewnie wczesniej cyz później się złamię i wrócę, a tego już teraz nie chcę. A paradoksalnie im bardziej ja mam w dupie, tym \"normalniej\" \"między nami \" jest. POzdrawiam Was ciepło🌻🌻 🌻/ Trzymajcie kciuki za operację synka - to już w poniedziałek i zeby nic sie nie wydarzyło, co miałoby ją przesunąć. Denerwuję się bardzo, ale musze to jakoś opanować, żeby mały nie widział moich nerwów i strachu. Pozwolę sobie poryczeć i upuścić emocji jak już będzie uśpiony, ale chcę się opanować przed, żeby czuł się bezpiecznie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebieska 😍 Czasami jest tak fajnie patrzeć, jak ktoś nagle rusza, jak z kopyta. :D Tak samo było z cztery umowy :D niebo 😍 A dlaczego Ty jego numeru nie wykasujesz z telefonu i innych komunikatorow? Skoro skończyłaś z nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobić ❤️ trzymam kciuki za powodzenie zabiegu synka. Teraz medycyna jest na takim poziomie, że wierzę, że możesz zaufać. Sama miałam kilka operacji i wiem jak to wygląda i że strach ma wielkie oczy. Ja wiem, że bez stresu się nie obejdzie, ale bądź dobrej mysli to dla jego wyleczenia jest potrzebne dla jego dobra. Przytulam 🌻 Niebieska... ❤️ napisałam ostatnio poszłaś daleko...dalej z pewnością niz ja. I jest dokładnie tak jak opisałaś moją sytuację. Jejku az tak to wszystko widać? Ale to chyba Ty jesteś taka przenikliwa.... :O no mam sentyment, ale wiem, że on nigdy nie będzie takim jakim ja chcę go widzieć...a wedle słów tzn, tego co wkleiła enia 🌻 (piekne), to ja tez go wcale nie kochałam bo chciałam go zmieniać.... Z tym, że ja mam o tyle lepszą sytuację, że ja nie będę musiała z nim utrzymywac kontaktów, a ty ze względu na synka...tak. Umiesz być asertywna i zakonczyć dyskusję jesli Ci nie pasuje i to dobrze wqróży na te relacje w przyszłości. załamany Men 🌻 Faktycznie mało tutaj mężczyzn w podobnej sytuacji. No cóż toksyczni partnerzy to też kobiety. A z tego co opisujesz to tak jest. Sam fakt, że szukasz pomocy, że napisałeś tutaj świadczy, że jest problem. A wedle mojej wiedzy taki problem nie \"umiera\" on sie rozprzestrzenia i przyjmuje postać potwora. Twoja narzeczona ma problem w sobie, ale Ty też, że jej na to pozwalasz, że ulegasz, że zawierzasz obietnicom. Ona się nie zmieni... a jesli to TYLKO wtedy jak sama będzie chciała, jak będzie widziała problem... Więc zacznij od siebie, poczytaj to forum, idź do psychologa...jak Ty zaczniesz się leczyć, aby nie wchodzić w toksyczne związki...zobaczysz swoją narzeoczna innymi oczami...i wtedy sam będziesz wiedział co robić. A poza tym.. Czy Ty jesteś szczęśliwy? Czy miłe sa tylko chwile.... Zastanów się... bo w naszym społeczeństwie niestety molestowany psychicznie a nawet fizycznie jak piszesz mężczyzna...nie ma łatwego życia.... Pozdrawim ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zalamany... pomysl, czy bedzie Ci dobrze z nia? Czy bedziesz szczesliwy w swoim zyciu? Czy dobrze sie czujesz przy niej? Czy razem sie wspieracie? Czy o wszystkim mozecie porozmawiac? Czy czujesz w niej wsparcie? Czy ja kochasz, czy tylko jestes uzalezniony od emocji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Załamnymen to, że piszą tu głównie kobiety to nie znaczy, że temat nie dotyczy mężczyzn (ja pamiętam dwóch, którzy już tu wcześniej pisali)........ pewnie w mniejszym stopniu są narażeni na takie traktowanie ze strony kobiet albo po prostu wydaje im się, że to może w jakiś sposób urągać ich męskiej dumie ..... powiedzieć, że sobie nie radzą z sytuacją która ich spotkała .... problem zazwyczaj leży po obu stronach........ kochasz za bardzo i ponad wszystko i wiele jesteś w stanie znieść choć przyszedł u Ciebie jakby kres wytrzymałości na to co się dzieje ....... Na stronie 194 pisałam o ochronie naszych granic ......... mógłbyś poczytać .........zresztą to temat często się tutaj pojawiający bo stanowi problem wielu osób .... Ktoś (przepraszam, że nie pamiętam kto) napisał niedawno: ... masz to na co godzisz się .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
do inna ja Napisalas najlepszy komentarz! Chyba sobie go wydrukuje i bede nosic przy sobie! Zadziwiajace jak oni potrafia sie zmienic. Z najgorszego chama we wspanialego i czujego meza. A zauwazylyscie, kiedy nastepuje skrucha? Bynajmniej nie wtedy, gdy zrobia , czy powiedza cos przykrego i jest im glupio. Nie. Tylko wtedy, gdy zauwaza, ze my mamy to gdzies. Gdy moj maz widzi, ze ignoruje go zupelnioe, milcze, zyje swoim zyciem...wtedy zaczyna sie starac. I najwiekszy blad polega na tym, ze my sie na to lapiemy. Wierzymy, ze przeciez moze byc dobrze. No i potem , jak sytuacja wroci do normy....zaczyna sie kolowrotek. Kojarzycie "Przeminelo z wiatrem"? Na koncu Rhett odchodzi od Scarlett, ale w jakim stylu! Nie nabiera sie na lzy i zapewnienia o milosci. Odchodzi, ale nie placze, nie lamentuje, nie zaluje. Wychodzi sprezystym i pewnym krokiem. Dlaczego? Bo wie, ze zaczal nowa gre o milosc Scarlett . I dodtakowo ma teraz zapewnienia o jej milosci!!!! Czasem odejscie jest szansa. Ale jesli Twoj maz nie zabiega i ma to gdzies, to tak jak pisala inna ia. Nie robic z siebie cierpietnicy! Niech ma, co chcial! Skoro ze mna mu tak zle!!! I jeszcze jedno. Wiecie, co mi dobrze robi na chandre? Ogladam film "Nigdy w zyciu", albo "pod sloncem Toskanii". Polecam oba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta11 🌻 nie skromnie ..... dziękuje :) Niebo błękitne 🌻 asertywności zaczęłam się uczyć odkąd odeszłam i to bardzo intensywnie uczyć (bo gdzieś ją zatraciłam w imię świętego spokoju w małżeństwie) .... inaczej bym sobie nie poradziła , nie poradziłabym sobie z m. .... po prostu by mnie niszczył dalej, nadal ....aż bym wróciła i na jeszcze gorszych zasadach z nim żyła (no tak pewnie by było) Tej Twojej lepszej sytuacji to ja Ci zazdroszczę :) możesz urwać kontakt i koniec ......... ja kontaktu całkiem urwać nie mogłam i nie mogę ale ta świadomość tego też mnie pchnęła jeszcze bardziej do zmian bo wiedziałam że muszę sobie poradzić dla siebie i dla syna ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
casta26 🌻 ...my się na to łapiemy ...... no właśnie .......... za szybko wierzymy, że będzie dobrze .... facet troche się postara (oczywiście to jest część jego gry) a my się na to łapiemy jak muchy na lep .... a on jak juz zobaczy, że osiągnął swój cel to wraca do "starego" ... My takie łatwowierne (lub tacy łatwowierni) jesteśmy przez co krzywdzimy najbardziej siebie ...... bo za każdym następnym razem jest trudniej ..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Niebieska29 Dlatego ja z ogromna radoscia zauwazam, ze mnie to w ogole nie bierze! I im bardziej widze starania meza, tym bardziej mam to gdzies! Niesamowite!!! Nie mam zadnej zalamki, zadnych wahan, ze on sie zmienia, ze w sumie to mi przykro i moze, moze... Juz raz tak zrobilam, wybaczylam i wrocilam. Nabralam sie na lzy. Po kilkunastu miesiacach uslyszalam, ze to byl blad, ze wrocilam. No wiec po co? Czuje w sobie taka energie! To jest najlepszy moment na odejscie. 3 lata temu tez mialam taki czas. Podjelam decyzje , ze odchodze i wiecie co? Poczulam ogromna ulge! Ale nabralam sie. I przez te 3 lata nie mialam w sobie juz tyle odwagi, by miec gdzies co mowi i by odejsc. Az do teraz. Tej szansy juz nie zaprzepaszcze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
casta26 ❤️ ............. ale powiało siłą i optymizmem i zawzięciem i konsekwencją ......... BRAWO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dać sobie szanse na lepsze jutro ......... :) Dać sobie szanse na normalność! na tą "niespodziankę" lepszego jutra .... To co Cię czeka z m. już wiesz .......... nic się zmieni ......... będzie zawsze tak samo z przerywnikami na pare lepszych chwil ..... Pokonać ten strach ......... bo to strach powoduje że wolimy to co już znamy, wolimy trwać przy tym co mamy bo boimy się postawić na SIEBIE!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka2727
Kurczę...dlaczego to jest takie trudne. Tak ciężko jest wytrzymać bez kontaktu z nim mimo że nic z tego i tak dobrego nie będzie....Gryzę sie z myślami, kusi mnei żeby napisac bo wiem że jak on odpisze to mi ulży, zniknie po części ta pustka.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monotonia
boze dziewczyny wiec ten problem nie dotyczy tylko mnie!!! strasznie sie mecze w zwiazku nie wiem zupelnie jak dotrzec do swojego partnera.jak sie poklocimy to potrafi sie do mnie nie odzywac caly tydzien, ja go przepraszam a on nawet nie reaguje, odwraca sie plecami do mnie chociaz klotnie bardzo czesto nie sa z mojej winy. jestesmy 7 lat razem i zero powaznych decyzji co z nami bedzie jak nam sie ulozy zycie, nawet nie mieszkamy razem, a mamy ku temu warunki. nie wiem co mam robic czasami czuje sie jak zabaweczka w jego rekach.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milka2727 ❤️.......... lepiej pisz tu ........ choćby o wszystkim, co czujesz, co Cię męczy, pisz i pisz ........ tu dużo się jeszcze zmieści ..... nie gryź się sama ....... tu zawsze Ci ktoś odpisze ........ z tego może wyjść coś dobrego ..... może przynieść Ci ulgę .........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monotonia
staralismy sie nie raz o dziecko, a kiedy doszlo do sprzeczki on juz sie z tego wycofywal??? czy to jest normalne, odpowiedzialne z jego strony??? uwazam ze nie. zawsze wina spada na mnie ze jestem nieodpowiedzialna, za malo dorosla ( dodam ze jest przed 40 a ja jestem 10 lat mlodsza). jak mielismy razem zamieszkac to tlumaczy sie tym ze jest tylko jeden pkoj, albo tym ze chce w spokoju pozaliczac swoje egzaminy. wydaje mi sie ze to sa tylko jego wymowki..co o tym myslicie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monotonia.. To po co z nim jestes?? I tylko nie pisz, ze dlatego, ze go kochasz. Tak nie wyglada milosc. Zatem: po co z nim jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Ale mnie ta wyskakujaca reklama denerwuje...Wracajac do tematu... milka i monotonia Sama pamietam jak bylo mi ciezko. Jak wyrywalam sie z smsami pierwsza, zeby mi ulzylo. Tak bylo jeszcze przed slubem. Boze, gdybym miala swoj terazniejszy rozum wtedy... Nie wiem jak to zrobic, jak wytrzymac. Sprobuj spojrzec na swoje zycie jak na zycie kolezanki. Sprobuj spojrzec z boku. Co bys powiedziala swojej przyjaciolce? Pewnie, zeby jak najszybciej odeszla! I nie waz mi sie pisac , czy dzwonic. Moja matka czasem mi grozila, ze schowa mi telefon! Moze to bylby dobry pomysl? Popros kogos, zeby przez kilka dni go trzymal. Jezeli uda Ci sie wytrzymac kilka dni, to na wszystko spojrzysz z innej perspektywy. Spojrzysz z boku!!! Przez pierwsze 3 dni bedziesz sie gryzc i chodzic po scianach. Po kolejnych trzech zacznie do Ciebie docierac, ze to co sie dzieje jest zle. Po nastepnych trzech dniach nadejdzie otrzezwienie!!! Oczywiscie te "TRZY DNI" to moze byc 5 dni, tydzien , a moze byc i krocej. Gdy troche odpoczniesz od tego ubezwlasnowolnienia, to powinnas zaczac inaczej czuc. W koncu zaczniesz myslec "Boze, co ja robie z tym czlowiekiem???". Zycze Wam tego! I myslcie o przyszlosci nie jak o przerazajacej wizji samotnosci! Spojrz w przyszlosc widzac nowe mozliwosci! Wyobraz sobie swoja wolnosc! Zero nakazow, zero obrazania sie kogokolwiek , zero strachu, o to co powie, i jaki ma wlasnie humor... Nowi faceci, nowe zakochanie i pocalunki, upajajacy seks!!! Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monotonia ............ a jak już wszystko dla niego zrobisz, poświęcisz, będziesz oczekiwać dziecka a on nagle powie, że się wycofuje bo mu się już ta zabawa z Tobą znudziła ........ 40 lat a zachowanie trochę jakby z piaskownicy ...... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monotonia... 🌻 Już widze to zadziwienie na Twojej twarzy, że nie jesteś jedyna, że wasz związek nie ma w sobie wyjatkowości nic anic. Jakbyś odkryła Amerykę. To chory pokręcony związek. A wiem co czujesz, bo ponad rok temu, kiedy tutaj zaczęłam pisać czułam tak samo... i potema wcale nie było i nie jest różowo. Przeszłam tutaj szkołe i praca z psychologiem i ciagle nie do końca jest OK. Poczytaj sobie mój wpis...chyba strona 192.... a propos dziecka... jacy oni są podobni w tych swoich pokręconych kombinacjach... Az przykro... Nie trać czasu Dziewczyno...porzyszłaś tutaj, wiesz że nie jesteś sama. Będzie dobrze....z Tobą będzie dobrze, ale to wymaga duzo czasu i pracy...a co z nim? Jak się wyleczysz to nie będziesz miała złudzeń... inna_ja....dziękuję ❤️ ale odsłucham w domciu, bo w pracy mam takie strony zablokowane. Szczęście, że kafetreia jest dostępna.... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×