Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość smutna mama...
mam juz dosyc :( mam córkę z poprzedniego związku i partnera, między którymi wciąż są jakieś spięcia. Córka ma 6 lat, zrobiła sie straszna beksa,ryczy o byle co. Ten jej zwróci uwagę to ona zaraz płacze, no to on sie wścieka ze ona taka jest... i tak w kółko :o On mówi ze jej nie ma za co lubić, sam potrafi ją specjalnie do płaczu doprowadzić,zamiast łagodzić sytuację to on czasem prowokuje, bo i tak juz jej nie lubi i mu nie zależy. Mam dosyć, mam z nim drugie dziecko, beznadziejna sytuacja, z domu go nie wywalę bo mamy wspólnie małe dziecko. jestem tym juz bardzo zmęczona, jak wychodzę z domu to wracać mi sie nie chce, a to mój dom. Czasem jest fajnie ale w wiekszości jest tak że są spięcia między nimi, ona płacze,on sie wkurza albo on zaczyna cos do niej mówić i ona przez to płacze - błedne koło. Ja cały czas stoję między nimi i próbuję załagodzić sytuację, jestem między młotem a kowadłem. Zależy mi na nich, kocham dwie osoby które się nie lubią - to lekko powiedziane, on jej nie kocha, nie lubi,zaczyna mieć problem wogóle z jej akceptacją w naszej rodzinie. A ona sie go coraz bardziej boi bo on potrafi krzyknąć na nią o byle co i tez go nie lubi :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna mama.. Mnie sie tez noz w kieszeni otworzyl.. Dlatego nie powiem nic, aby cie wogole nie dobic. Proponuje, abys wziela corke do psychologa juz teraz, zamim ja kompletnie wpedzicie w nerwice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pójde z córka do psychologa i co z tego? jak on cos ze soba nie zrobi to nic z tej terapi nie bedzie On musi isc na terapie przede wszystkim ale najgorsze jest to ze on terapii nie uznaje - on nie potrzebuje przeciez I zostane z dwójka dzieci sama:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nieprawda, ja nie mysle o sobie w tej sytuacji tylko własnie o mojej córce, wiem ze ona cierpi i chce cos zrobic zeby było inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutna mama... a co Cię obchodzi co on zrobi lub nie zrobi????? Ty zrób najpierw coś jako MATKA. masz dobrą sytuację...swój dom, nie jesteś u niego! Dziewczyno otrząsnij się i zacznij mysleć... przecież ten człowiek krzywdzi twoje dziecko. Poza tym...On sie nie zmieni, bo jemu tak dobrze, bo on uwaza, że jest ok...ON NIE WIDZI W SOBIE PROBLEMU. A TY...Ty powinnas się zacząc leczyć pierwsza...abys mogła zobaczyć jak to wygląda naprawdę...z boku...zpozycji obserwatora. A to jak to opisałas nie wygląda dobrze...wygląda fatalnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nasza rodzina miałan na myśli naszą czwórkę a nie trójkę, ja jej nie wykreśliłam poza nawias, ZAWSZE staję w jej obronie więc nie pisz takich rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to dramat mojej córeczki, trafiam, wybieram okrutnych podłych facetów - jej tatuś poniżał i nie szanował mnie a teraz obecny poniża i nie szanuje jej ZAJ**IŚCIE... 😭😠

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdezorientowana19
Hej. Jestem Karolina i mam 19 lat. Z moim chłopakiem jestem od 3 lat. Kocham go, ale co raz częściej myślę o rozstaniu. I tu jest właśnie problem. I tak źle i tak nie dobrze. Jego główną wadą jest to, że denerwuje się z bardzo błahyh powodów. Kiedy jest zdenerwowany potrafi nazywać mnie przeróżnie... Dzi**i, k***y, szmaty... To normalne epitety kiedy się wścieknie. Oprócz tego jest chorobliwie zazdrosny. Kontroluje każdą sferę mojego życia- telefon, pocztę. To on ustala, z kim mogę się zadawać, gdzie mogę wychodzić- a raczej gdzie nie mogę- i to właściwie tyczy się większości miejsc. Według niego nie mam prawa do niczego, bo gdybym poszła np. z przyjaciółką na zakupy, to oznacza, że chcę gdzieś się "szlajać". Kontakt mamy ze sobą cały dzień- bo liczba sms-ów, które do siebie wysyłamy to ok. 200 dziennie... Kiedy stwierdzi, że nie odpisuje zbyt długo (np. zamiast po 2 minutach to po 5), to wścieka się i twierdzi, że napewno teraz z kimś jestem. Już nie raz słyszałam tekst pod tytułem "pewnie już cie ktoś wyr***ał pod płotem"... Brzmi to wręcz nieprawdopodobnie, ale tak jest prawda. Tak potrafi się odzywać. Doskonale potrafi mną manipulować, moimi uczuciami także. Nawet kiedy wiem, że to on znów zawinił, to sytuację odwróci w ten sposób, że to ja mam wyrzuty sumienia. Wiele razy przepraszałam... Chociaż sama nie wiedziałam za co. Jestem tym załamana, a jeszcze bardziej tym, że choć ciężko mi z nim, to jeszcze ciężej byłoby bez niego. Roztawaliśmy się wiele razy i to w większości ja wręcz błagałam o powrót, przepraszałam byle by tylko było dobrze. Nie mogę mieć nawet znajomych, nie pamiętam kiedy byłam z koleżankami gdziekolwiek... Czuję się jak w klatce i mam świadomość, że trzymam w ręku klucz, aby ją otworzyć... Ale coś trzyma mi tą rękę, nie pozwala się uwolnić... Miłość? A może obsesja? Może strach przed samotnością? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, nie umiem siebie zrozumieć i z sobą samą walczyć. Proszę doradźcie mi coś, ja w tej chorej sytuacji chyba dłużej nie wytrzymam... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
witajcie corobić - serduchem jestem z Twoim dzieciakiem ! wszytko będzie dobrze ! jestem rodowitą krakowianką i czuje się dobrze wszędzie poza tym miastem układy ukladziki a w architekturze zawiść i podkładanie świń - tego nie znoszę, nie toleruje ale innym razzem opiszę kilka ciekawych histopryjek jakie się przytrafiły mnie osobiście tak naprawdę tesknie do Paryża gdzie studiowałam czy Londynu, gdzi epóki była praca byłam szczęśliwa I proszę nie odbierzcie tego jakbym była jakąś nadasaną bufoniasta niunią - miłam szczeście ze stypendium i pojechałam do Paryża, do pracy w Londynie pojechałam z moim lubym i tez małam szcęście ale kiedy tam byłam czułam ze korzystam z pełni swojego jestestwa, bo ni ebyłam ugnieciona ani zawiścią ni glupią bezsensowną konkurencją, po prostu robiłam co do mnie nalezało na tyle na ile mni ebylo stać, korzystałam z pomocy i uprzejmości ludzkiej, jasnych i klarownych zasad, bez kombinacji i podchodów próbuje sie tutaj jakoś uplasować ale kuriozalnych przykładó na to że to niemosliwe jest bardzo wiele, jednak w polskiej mentalności jest właśnie coś toksycznego, jest tchórzostwo, w którym osobiście upatruję dużo złego, w kazdym razie tak mi się wydaje że jest ono tym czynnikiem sprawczym muszę wracać do pracy wpdalam podziękowac za troskę, ciepłą troskę o moje zdrowie dawno temu chodziłam na bioenergoterapię, moje ciało wg mojego terapeuty to był magazyn toksyn i producent niezdrowej adrenaliny już wtedy kazał mi wizualizowac sobie moją przyszłość, nie marzyć a wizualizować cel do jakiego dążę, wię cwizualizuję - praca jest w tej chwili środkiem do osiągnięcia tego celu, muszę to moje ciało zmobilizować do tego wysiłku, bo mam cel - który i jemu i mnie raczej się sodoba :-) tyle ze teraz muszę przejść orkę na ugorze i nie mam wyjścia, po prostu nie mam pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdezorientowana19
Nie wiem zupełnie jak mam to zrobić, jak to rozegrać, jak mu powiedzieć- mam Cię dość- odchodzę! Masz rację, to jestjak z trucizną, jak z narkotykiem od którego ciężko się uwolnić. Wiem jedno, muszę to zrobić sama- tylko ja! Pokonać siebie i właśnie to uzależnienie, którym jest on... A do mojej główki musi dotrzeć to, że ja sama powinnam być dla siebie najważniejsza. Będzie bardzo ciężko. W końcu nie było cały czas źle. Tyle mam teraz w głowie wspomnień tych wszystkich chwil razem... Staram się z tym walczyć przypominając sobie, jaki jest kiedy przestaje być miły i kochany. Muszę być teraz bardzo silna i zebrać się do tej kluczowej decyzji- aby potem nie było za późno. Dziękuję za odpowiedź :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
Renta ja sluchalam i bardzo mi sie podobalo:) to super kiedy dzieci maja jakies pasje i robia to co lubia. spelniala sie:) to mozna robic jedynie jak sie ma zaplecze w postaci takiej mamy jak ty:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
yeez masz dokladnie racje. oni wysysaja soki. co do ostatniej kropelki to wampiry emocjonalne. wykonczy cie. moj wpedzil mnie w okropna chorobe fizyczna. przez stres i zle emocje bylam bardzo bardzo chora. i przekonana jestem ze to przez tego chama. uciekaj dopuki cie jeszcze nie zniszczyl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
sorki inna_ja mialo byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do milki
mam pytanie dziewczyny :) a czy wasi mezczyzni lub byli ktorzy sie tak zachowywali z jakich rodzin pochodzili? z dorbych domow czy raczej z patologicznych rozbitych itd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do milki
i wlasnie czy oni zabran iali wam wychodzi np na tance aerobik basen itd?:) a sami twierdzili ze moga:) dajmy na to moj mi zabonil chodzic na tance bardzo to lubilam... dobrze nie chodzilam ale on po pewnym czasie mi wyskoczyl ze on idzie na silownie bo schudl :) co za bezczel :D powiedzialam mu odrazu ze nie ma szans:) ze nie idzie bo mi zabronil:) a jesli pojdzie to ja ide na tance:) a on wtedy do mnei ze to pojdzie ze mna na tance (hip hop dancehall) chodz w ogole nie ma o tym pojecia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
pierwszy byl z niby normalnej rodziny ale byl najmlodszy i rozpieszczony gowniarz a ja malolata. w domu u niego rzadzila matka a on byc jej cycusiem. kolejni pochodzili z rozbytych rodzin. ostatni z domu w ktorym nie bylo mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
moj mi nie zabranial bo na to sobie nie pozwolilam ale odstawial ladne fochy. wystarczy ze ktos do mnie zagadal od razu sie darl i obrazony uciekal a ja musialam go gonic i sie tlumaczyc. jak zaczynalam tanczyc sama to darl sie i taka sama sytuacja. jak ja chcialam zeby on ze mna tanczyl to mowil ze nie i koniec:) ale byly cyrki. a jaki wstyd. nie rozumiem czelu bylam z takim palantem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do milki
moj pochodzi z rodziny rozbitej tato odszedl gdy byl maly wczesniej pil i byly ponoc awantury w domu teraz mieszka z matka ona go rozpieszcza jak czegos nie chce mu dac to wymmusza to na niej krzykiem ostatnio kupila mu laptopa on jej nawet nie podziekowal tylko jeszcze sie wydarl ze cos mu sie tam nie podoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
a tak poza tym to mialam w miedzyczasie tez normalnych facetow. nie wszyscy byli szurnieci. ale ten co zmarnowal mi zdrowie byl wyjatkowo szurniety z rozbitej rodziny nigdy nawet nie chcial o tym rozmawiac wiec szczegolow nie znam wiem tylko ze jego matka uciekla od ojca ale dpiero jak mial 18 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do milki
u mnie bylo tak ze jesli jakis kolega powiedzial mu czesc a ja mu odpowiedzialam to byla tez wielka awantura i zrywanie koszmar:) wstyd byl wielki jesli ktos mi machal widzial ze go zauwazylam a ja glowa w dol.. byla sytuacja taka ze szli moi koledzy ze szkoli i krzyczeli mje imie udalam ze nie slysze wkoncu przechodzili kolomnie i jeden dotknal mnie i mowi ej obudz sie wake up czesc to odpowiedzialam po tym zostalam zwyzywana poszedll a ja za nim jak glupia bieglam on mnie odpychal wyzywal wszytko na ulicy... a na polmetku bylam moz eraptem dwie godizny bo nie chcila ze mna tanczyc bo poszlam na chwilke do kolezanek a jak pozniej sie wkurzylam i poszlam sama i akurat leciala husteczka hawtowana to tanczylam w kolku wyrwal mnei z niego zrobil awanture ze idizemy do domu i o 00 godzinie juz mnie na polmetku nie bylo jak zaluje;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
ja poznajac teraz faceta nie patrze na to czy mi sie podoba fizycznie i ile ma kasy ale to jaka ma rodzine, jaki stosunek do kobiet, jaki stosunek do kobiet w ciazy i dzieci, do placenia na dom, do placenia za kobbiete, do zakupow, do swojej pracy, do kolegow (czy w ogole ich ma) itd itd. jak to pasuje to sie umawiam. a jak cos mnie razi od poczatku to pakuje manatki. ostatnio spotykam gosci ok ale to oni ode mnie uciekaja (moze robia taka sama selekcje jak ja)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
jak takie cos mialo miejsce na polmetku to powinni zareagowac nauczyciele. i zglosic problem twoim rodzicom i wyslac cie do psychologa/pedagoga szkolnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdezorientowana19
Ta sytuacja z półmetkiem przypomniała mi moją studniówkę... Tylko dlatego, że zatańczyłam z kolegą potraktował mnie jak ostatnią szmatę, gadał między innymi, że "mam kurew**ki charakter" i takie tam... Także pół mojej studniówki przeryczałam, oczywiście prosząc go, żeby sie nie gniewał. Zresztą chyba żadnej z imprez z nim z ostatnich 3 lat nie mogę zaliczyć do udanych... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdezorientowana19
I jak tu sie usamodzielnić, uwolnić się skoro z samą sobą sobie nie radzę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka2727
witam . co do związków to mój poprzedni był z alkoholikiem , który zresztą pochodził z rodziny alkoholowej. obecnie chyba w domu ma ok. jest ode mnie 15 lat starszy i robi ze mną co chce. oczywiście dzisiaj nie wytrzymałam i zadzwoniłam . z bólem po kilkunastu razach wydzwaniania odebrał. i skwitował tak , ze tak to nie bedzie . ze nie będę sie z jego plecami umawiac z innymi. Ludzie.....od kiedy z nim jestem nie spojrzałam na innego. on ma jakieś urojenia. ostatnio w nocy mnei obudził (nocowałam u niego) i powiedział że mnei odwozi do domu bo go zdradzam itp.... Chore. jak mu wytłumaczyć ze tak nie ejst. błagania nei skutkują . rozwyłam sie dziś w drodze do domu i rózne myśli do głowy przyszły. ale ja wiem ze sobie nie radzę.....psycholog też niewiele zdziałała....gdzie szukac pomocy ? fachowej pomocy ? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka2727
chodzi o to że miałam kontakt już z dwoma psychologami. i większych zmian na lepsze nie widzę . jestem już taka zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję dziewczynki za ciepłe słowo. Czasami jest tak, ze reaguje emocjonalnie. i to też jest o.k.Więc dopomniałam sie o pieszczoty. i czuje sie dopieszczona. :D niebo 😍 pięknie opisałaś i odesłałaś nie pamiętam już kogo do wpisu o tym, że psychol raz chce, a raz nie chce dziecka. i napisałaś też [zgłoś do usunięcia] Niebo błękitne (nieboblekitne@10g.pl) smutna mama... a co Cię obchodzi co on zrobi lub nie zrobi????? Ty zrób najpierw coś jako MATKA. masz dobrą sytuację...swój dom, nie jesteś u niego! Dziewczyno otrząsnij się i zacznij mysleć... przecież ten człowiek krzywdzi twoje dziecko. A co powiedziałabyś sobie niebo? 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×