Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

yeez 🌻 Yeez zadajesz dobre pytania, nie dajac swoich rozwiazan 🖐️ Sa pytania których zadawania nauczyla mnie kolezanka psycholog i one prowadzą do zrozumienia SIEBIE, SWOICH mechanizmów działania. Polecam bardzo "zatrzymywanie się" i wnikanie w siebie, a nie PACYFIKOWANIE i tłumienie potrzeb. przytulam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez - przez wiele lat wlasnie tak bylo jak piszesz. Ciezko mi sie bylo do tego przyznac kiedys i dlatego byc moze wyparlam wszystko co wiaze sie ze spelnianiem potrzeb. Nie wiem skad wzielo sie we mnie przekonanie ze jesli ja komus cos ofiaruje to otrzymam w zamian to samo - tzn nie dokladnie to samo ale skoro ja uzupelniam kogos, jestem otwarta (tu nie udawalam, naprawde odkad pamietam mialam ogromna zdolnosc patrzenia w czlowieka, empatii, czytania jak w ksiedze - dlatego tak wiele wiem o innych, wlasciwie cale zycie obserwowalam ludzi, to taka moja osobnicza cecha), ucze sie tej osoby - i moj przyklad sprawi ze ona zacznie robic to samo. Mnie od dziecka nie wolno bylo (pod jakas straszna, niemozliwa do wyobrazenia sankcja) artykulowac swoich wymagan. Mialam zamkniete usta. Nie pamietam kiedy sie to zaczelo. I dlaczego. Oczywiscie liczne infekcje drog oddechowych z nawracajacymi anginami ropnymi przez niemal cala podstawowke (do tego dochodzil podswiadomy lek przed mobbingiem jakiemu bylam poddawana) ale to sie nafle urwalo, byc moze czulam ze i tak nic nie poradze i musze to przetrwac bo nie mam innego wyjscia. Tak jakbym sie uparla na przetrwanie w ciezkich warunkach bz wzgledu na cokolwiek. Na pomoc rozicow liczyc nie moglam bo oni bagatelizujac sprawe tez zamkneli mi usta przed skargami. I na tym etapie mojego wewnetrznego dziecka utknelam. Zaleczylam niemowle i kilkulatka a teraz tej ok 10-letniej dziewczynki nie umiem. Jeszcze. Ona jest bardzo rozzalona, rozczarowana calym swiatem ze nikt nie przyszedl jej z pomoca. I ona cos blokuje. Jeszcze nie wiem co - ale to jest wciaz we mnie zablokowane. Co do wychowania w rodzinie i rozmow o seksie - to chyba sie domyslacie ze takowych nie bylo. Spalam w tym samym pokoju z rodzicami do 20 roku zycia. Oni zas spali kazdy w osobnym lozku i raczej nie bylo miedzy nimi seksu. Zastanowie sie glebiej nad Twoimi slowami, yeez. Ale terz wiem ze balam sie wyrazac siebie i swoje potrzeby/pragnienia otwarcie bo balam sie zostac za to ukarana (miedzy innymi przez wysmianie, danie mi do zrozumienia jak ja smiem wymagac/miec potrzeby czy pragnienia), ja sie nawet wstydzilam ze mam pragnienia/marzenia/potrzeby. Skads ten przekaz przyszedl. Nie wiem skad. Ale tak to czuje. Tak, jakby wszystko co sie wiaze z moim istnieniem bylo kwestionowane. Jak teraz powoli z tego wychodze - i widze jaki to musial byc koszmar. teraz zdaje sobie z tego sprawe... Teraz kiedy widze o wiele wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez - Twoje slowa sa niemal identyczne ze slowami sprzed 20 lat bo dotycza tego samego. To byla pierwsza osoba ktora zauwazyla ze udaje, ze boje sie otwartosci i ze mam ogromna potrzebe bycia akceptowana i kochana. Jak mi te slowa napisal w liscie to sie przestraszylam. Do dzis pamietam te reakcje. Pomyslalam ze bez sensu ta znajomosc. Tam bylo cos wlasnie o nie zwracaniu uwagi na moje uniki ale skupieniu sie na mnie samej - no cos w tym rodzaju. Przestraszylam sie bo po raz pierwszy ktos postawil mnie tak wysoko, nadal mi az tak wielkie znaczenie (kuuurwa zaraz sie rozplacze, normalnie sie rozklejam) i ja nie sprostam, i od teraz bede ciagle obserwowana, analizowana, oceniana - kazdy moj ruch... I ze to moze byc przeciwko mnie wykorzystane (zafunkcjonowala wrodzona nieufnosc). I ze ktos poswiecil mi az tyle swoich staran - i nic za to nie chce... To bylo nie do przyjecia w moim przypadku. Cos co moze zdarza sie innym ale nie mnie. Ale intuicja podpowiadala cos innego. I posluchalam jej choc musialam drogo za to zaplacic ale bylo warto. Bo pamietam jeszcze jedno - te ogromna radosc jaka odczulam wtedy - wiedzac ze nareszcie ktos chce mnie poznac, dostrzec taka jaka jestem naprawde i taka zaakceptowac - bo dotychczas nikogo to nie obchodzilo albo chcieli mnie ksztaltowac na swoja modle a ja sie nie dawalam i wybuchal konflikt. I zaluje tylko jednego - ze zaprzepascilam te wiedze. Ze powrocilam do swojego dawnego, dobrze znanego udawania i wybierania ludzi nadajacych na zupelnie roznych falach zamiast lgnac do tych u ktorych mialam szanse zrozumienia... Tu oczywiscie zadzialal mechanizm mojej choroby - wspoluzaleznienia i posredniejszych dysfunkcji. A teraz wszystko jawi mi sie takie jasne i proste...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez - " czy dziala u ciebie taki mechanizm: ja sie staralam, spelnialam oczekiwania innych bo balam sie odrzucenia - ...i sama oczekuje tego samego, czyli ze inni beda spelniac moje oczekiwania a jak tego nie zrobia to ja sie zamkne w sobie i odsune..... ?" Ze po raz kolejny wroce do tematu tym razem z cytatem zeby bylo wiadomo. Wiem, mam pelna swiadomosc ze tylko otwarta komunikacja tzn ja mowie czego chce, czego pragne - werbalizuje swoje potrzeby, pragnienia itp bo nikt w myslach czytac nie umie. A mnie przez lata wlasnie tego brakowalo. Otwartosci. Mowienia otwarcie o tym czego pragne i potrzebuje. Balam sie o tym mowic od zawsze. Jesli sama nie moglam zaspokoic jakiejs potrzeby to manipulowalam tak aby nie poprosic wprost (jeszcze nie znam pelnej odpowiedzi czego i dlaczego sie balam, widze tylko to ze sie balam tak otwarcie stawiac sprawe ale nie wiem dlaczego - to dzialalo na wszystkich plaszczyznach czy to wobec osob znajomych czy nieznajomych a jesli juz z siebie wydusilam to dodawalam: ale ja tak naprawde wcale tego nie musze miec czy cos w tym stylu) a otrzymac to, jesli (co chyba oczywiste) nie otrzymywalam (zdarzalo sie ze owszem, ale takim "pyrrusowym zwyciestwem", to bylo jak jazda z Krakowa do Zakopanego przez Warszawe) to wycofywalam te potrzeby. Ja sie nie tyle balam odrzucenia czy odmowy ale kary za to ze smiem miec pragnienia i potrzeby. Taki glupi przyklad mam na to ale to moze pozniej, i tak sie fest rozpisalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez - ja to WIEM, tzn moj intelekt to wie i to bardzo dobrze i juz od dosc dawna. Ale emocje i tak swoim torem ida, choc obserwuje i tak ogromny postep. Najwazniejsza jest swiadomosc. Np wiem ze tak czuje i ze mi to przeszkadza, znam etiologie tej emocji i moge dzieki temu na nia wplywac. To nie bedzie zmiana po dwoch dniach ale to proces postepujacy. Jestem na tej drodze. Wiem ze kazdy i tak zrobi swoje i ja na to wplywu nie mam, odpuscilam juz sobie wiele i nie otwieram sie na potrzeby innych (co poczytuje za swoj spory sukces). Nadal jednak mam problem z otwartoscia (teraz zreszta nie mam potrzeby otwartosci bo nie ma wokol mnie zbyt wielu ludzi; sa tez tacy ktorym nie ufam wiec otwartosc sama z siebie odpada) ale wiem ze tu trzeba glebiej siegnac. U mnie traumy zaczely sie jak poszlam do szkoly, nie mialam wczesniej szerszego kontaktu z rowiesnikami, bylam izolowana, ograniczona do rodziny, przebywania z doroslymi itp. Czyli mniej wiecej w wieku 7 lat. Do tego czasu nie pamietam jakichs drastycznych wydarzen ale nawet jakby mialy miejsce to najprawdopodobniej zostalyby wyparte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najbardziej wlasnie potrzebowalam tego - poczucia sie silna i niezalezna, ze sama sobie poradze (tzn ja to potrafilam przez tyle lat ale nie mialam swiadomosci ze tak jest) i ze nie musze o nic zabiegac. Wlasnie tak zyje teraz i mam tego calkowita swiadomosc. Bo cokolwiek i ktokolwiek by powiedzial - ja zrobilam naprawde bardzo wiele (cholera, czy przypadkiem nie robilam tego zeby udowodnic cos sobie, swiatu? Mniejsza z tym, cel osiagnelam.. Albo czy czasami wlasnie dlatego nie chcialam prosic o pomoc czy przysluge bo chcialam udowodnic sobie ze jestem niezalezna... E, dajmy temu spokoj na razie i przejdzmy ab ovo). Przypomina mi sie jak rodzice na kazdym niemal kroku powtarzali jak wiele im zawdzieczam i ze to wszystko to dla mnie zostanie (dom) ale takim tonem ze wolalabym mieszkac pod mostem. Tonem wymagania - my dla ciebie tyle a ty masz tylko stosowac sie scisle do naszej matrycy. Oczywiscie dom dostalam tylko... sama go sobie wywalczylam. Odebrali go w 77 a ja wnioslam o rewindykacje w 91, otrzymalam go po 10 latach walk w sadzie itp. Ale matka do smierci twierdzila ze to oni mi to dali. Dlatego mam koorewski uraz na wypominanie. Dla mnie wypominki to tak jakby mi ktos w twarz z liscia walnal. Bo ja nie widze sensu wypominania - nie chcesz nie dawaj, chcesz to daj - twoja wolna wola, nie ma przymusu. I po co wypominac tak jakby to byla tej osoby "wina"? Nie rozumiem sensu wypominania, nigdy nie czulam czegos takiego. Daje i chooj mnie obchodzi co ta osoba z tym zrobi, to juz nie jest moje. Ktos kto wypomina widac nie lubi rozstawac sie z niczym i nawet podarunek jest nadal czesciowo jego wlasnoscia; albo za pomoca dawania manipuluje. To dziala najczesciej w ukladzie dziecko-rodzic albo w zwiazkach. Gdzie jest naturalna zaleznosc, rodzic stoi ponad dzieckiem z racji wieku i rozmiarow i dziecko chcac nie chcac bedzie sie go sluchac ale na zasadzie strachu a nie szacunku. Wiecie co - wlasnie sobie uswiadomilam ze chybaby mi serce peklo gdybym sie dowiedziala ze ktos sie mnie boi (nie sadze zreszta) - to straszne wywolywac w ludziach lek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
wiesz yeez, ja tez mysle ze onelli spotka, tak jak to ladnie napisalas, kogos o jedwabistym sercu i sie na niego otworzy:) tak jak przed chwila onelii napisalas, teoretycznie na poziomie wiedzy i rozumu ty to wszystko wiesz, ale na poziomie emocji strasznie jestes zablokowana:( moze bedzie tez tak, ze gdy wprowadzisz w zycie swoje plany dotyczace dzieci, mieszkania, poukladania spraw nawazniejszych dla ciebie wtedy nadejdzie ten moment gdy o tych wlasnie emocjach i o tej sferze zaczniesz myslec? na emocjonalna i fizyczna bliskosc nigdy nie jest za pozno i tak naprawde nie znamy siebie w tym zakresie tak do konca. Nie wiemy przy kim poczujemy sie bezpiecznie na tyle, ze bedziemy soba. I bedziemy sie budzic przy kims, kto przez sen nas przytula i mruczy z zadowolenia;) a ja czuje, ze onelli sie uda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, zagadalam sie o czyms innym. Zreszta molestowanie to temat dosc szeroki, juz potrafie o tym mowiec wiec to nie to ze mam jakies blokady (z pewnoscia mam ale nie w mowieniu o tym). Nie wszystko dokladnie pamietam zreszta. I to na pewno bylo gdzies ok 8 - 14 lat, w tym okresie. Zaczelo sie jak mialam wlasnie tak jakos 8 czy 9 lat. Moj kuzyn duzo ode mnie starszy (nie wiem ile mogl miec wtedy lat, chyba jakos przed wojskiem byl) na imieninach ktoregos z jego rodzicow (dorosli byli w domu, jedli i pili, nie zeby pijanstwo jakies ale jak to na imieninach - impreza, glosno, smieja sie ale dosc kulturalnie zawsze bylo), bylo juz ciemno, zaciagnal mnie pod jakims pretekstem w zarosla, wzial mnie na rece, trzymal mnie jedna reka a druga sie onanizowal. Ja jeszcze niewiele wiedzialam co sie dzieje ale intuicyjnie czulam ze to jest zle. I do dzis jak o tym mysle pamietam WSTYD. Taki straszny, wszechogarniajacy wstyd. Staralam sie o tym nie myslec przez wiele lat choc czasem do mnie przychodzilo, bagatelizowalam, mowilam sobie przeciez nic sie nie stalo, nie dotykal mnie ani nic z tych rzeczy... I oczywiscie nieodlaczne w takich chwilach poczucie winy, bo dlaczego wybral wlasnie mnie a nie inna kuzynke (bylo nas 4 mniej wiecej w tym samym wieku... A pedofile doskonale wyczuwaja ktora z ich ofiar jest bezbronna. Bo ja nie moglam isc do rodzicow i o tym powiedziec - uwierzyliby? Predzej posadzilby mnie o bujna wyobraznie albo o jakies zle intencje, a nawet jakby nakryli pedofila ze mna to by bylo ze ja go jakos sprowokowalam. Cofnelam sie do przeszlosci. To nie byl jedyny przypadek molestowania - ale ten byl dla mnie jak gwalt na psychice, na mojej przyszlej kobiecosci. Bo potem uznalam nagle ze chlopakom jest lepiej i bardzo chcialam byc chlopakiem, zachowywalam sie jak chlopak i az do poznych lat \"nastych\" mialam glownie kolegow, gralam z nimi w pilke i palilam papierosy, bylam kumplem. Wolalam byc kumplem niz kolejna ofiara pedofila. Sk*rwysyn pierd*lony! Potem unikalam go tak jakbym to ja byla winna, przez cale lata, nawet na pogrzebie mojej matki 6 lat temu jak go zobaczylam tez czulam sie nieswojo. K*rwa. Dzieki yeez ze dalas mi mozliwosc wyrzucenia tego z siebie. Czuje zlosc, taka ze bym sk*rwysna zaj*bala ta siekiera co na podworku lezy - ale to dobrze, Tlumilam ja przez ponad 40 lat. Wmawialam sobie ze nic sie wielkiego nie stalo... Stalo sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cholipa - tak, tak, swieta racja. Wiem o tym na szczescie i moge nad tym pracowac. Ale idzie wolno... choc caly czas do przodu. Wiesz, chce uporzadkowac ten caly burdel pomiedzy wykupem mieszkania a jakimis durnowatymi listami z fiskusa i sprzedaza nieruchomosci za godziwa cene bo to mnie cholernie trzyma w miejscu. Nie jest to wymowka ale naprawde strup na rzyci bo jest to cos co czeka na wykonanie. Oczywiscie w zyciu takich czekajacych na wykonanie spraw jest cale mnostwo ale to akurat ma dosc spore znaczenie dla wszystkich. Odetchne z ulga jak to zalatwie. Druga rzecz - ja sama nigdy nie bede bo mam chore dziecko (dorosle juz) pod opieka i to tez musze brac pod uwage.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"tak jak przed chwila onelii napisalas, teoretycznie na poziomie wiedzy i rozumu ty to wszystko wiesz, ale na poziomie emocji strasznie jestes zablokowana" BINGO! Kiedys to bym sie oburzyla i probowala udowodnic ze tak nie jest (wstydzic sie ze wlasnie tak jest, ze ktos mnie "odkryl" i bedzie krytykowal, ocenial, kwestionowal moje prawa i udowadnial wyzszosc reszty swiata nade mna itp) bo balam sie pokazac swoje slabosci. Wydawalo mi sie ze jesli odkryje te slabosci to zostane zaatakowana. Z zewnatrz bylam pokryta skorupa. W srodku czaila sie wrazliwa, delikatna istota ktora musiala sie bronic przed potencjalnym atakiem bo niczego lepszego nie znala - wiec skorupa powoli przeistaczala sie w pancerz. Mimo wszystko podswiadomie zdawalam sobie sprawe ze ktos kto chcialby naprawde mnie poznac, pokochac, zaakceptowac i byc ze mna nioslby zbyt wielki ciezar a na to nie moglam nikomu pozwolic, nikt nie zaslugiwal na az takie poswiecanie sie, cierpienie (czemu mi sie to z cierpieniem kojarzylo?), kazdy powinien byc szczesliwy a nie dzwigac ciezar cudzych dysfunkcji... I tutaj nasuwa mi sie refleksja... Od dziecka mialam poczucie ze nie mam prawa przysparzac innym problemow - a ze mimo wszystko to robie. Ze moje zyciowe potrzeby to problem dla rodzicow - tzn ze musza mnie zywic, ubierac, posylac do szkoly. Czulam sie jak jakis ciezar bez ktorego wszystkim byloby lepiej... I czulam tez ze powinnam ludziom ulatwiac zycie, dawac radosc a nie przysparzac problemow. Co stoi oczywiscie w oczywistym konflikcie z dzieleniem codziennego zycia bo na nie sklada sie mnostwo spraw nie tylko latwych. Ale mnie sie cos tak usralo w mozgownicy ze wszystko co trudne musze brac na siebie byle tylko innym bylo lzej. K*rwa kolejna paranoja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
mam upośledzonego 11 - latka:) wiec wiem o czym mowisz i dlatego wiem jak wazna jest dobra organizacja zycia ale w tym wszytskim jestes TY jako kobieta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobra organizacja a przede wszystkim zapewnienie dziecku przyszlosci jak juz nas zabraknie. Moj syn w tym roku konczy 27 lat. Niby jest fizycznie sprawny ale wymaga pomocy na wielu plaszczyznach oraz zorganizowania mu czasu. No i w kazdych planach musi byc ujety, to nie jest tak jak w rodzinach ze zdrowymi dziecmi ze dorastaja a oni sobie wrwszcie pelna piersia oddychaja i jada to tu to tam maja czas dla siebie - jak u mojej kuzynki. Oczywiscie nie narzekam bo tez tak sobie orgaizuje czas zeby miec cos dla siebie, mam respite i jezdzi na oboz w lecie na 2 tygodnie - to jest czas dla mnie i nikomu nie pozwalam tego zaanektowac. Opieka nad uposledzonym dzieckiem na stale jest meczaca (tak samo jak nasza ciagla przy nim obecnosc jest dla niego meczaca), dlatego sa instytucje jak warsztaty, szkoly specjalne itp ktore trzeba wykorzystac do bolu bo od tego sa a my mamy prawo do odpoczynku i odrobiny normalnego zycia. Nie jest to tragedia niemniej jednak wymaga dobrej organizacji - jak to slusznie zauwazylas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od pewnego czasu nie omijam spraw ktore moga wywolac konflikt (jak bylo przez wiele lat) ale generalnie uwazam ze mozna wymieniac poglady na poziomie, z szacunkiem dla rozmowcy, mozna sie nie zgadzac a nawet trzeba, kontestowac, kontro-i rekontrowac - ale bez chamstwa. CHAMSTWA NIENAWIDZE! To ze sobie czasem rzuce panienka spod latarni nie znaczy ze jestem chamem bo chamstwo w moim pojeciu to stosunek do siebie i innych i do tego co ich okresla. Widze na wielu przykladach (jestem naprawde bardzo dobrym obserwatorem, praktyka ;) ) ze poczucie nizszosci (gorszosci?) wywoluje chamstwo werbalne, brak szacunku do siebie owocuje tez chamstwem wobec innych, lekcewazacym wyrazaniem sie o innych a nawet obrazaniem ich (najczesciej poza oczami).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A klotnia dla klotni, sztutak dla sztuki - nie bawi mnie. Nie mam potrzeby z kimkolwiek i o cokolwiek sie klocic. Przynajmniej nie teraz. Na przekonywaniu do swoich racji tez mi specjalnie nie zalezy. I sadze ze nawet jak juz bede calkiem zdrowa (no, powiedzmy ze blizej tego punktu z napisem "zdrowie") to taki wlasnie pozostanie moj styl - troche dyplomacji, troche przymruzenia oka - i nie bedzie to podyktowane jakimkolwiek lekiem ale jako czesc mojej osobowosci. Mysle ze calkiem fajna bo lubie u siebie te ceche. Ale obiecuje ze jak bede czula zlosc na forum to powiem :D otwarcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
witajcie Pozdrawiam Życzę Wszystkim by Wasze drogi prostowały się do tej jeszcze znośnej gładkości, od której nie popada się rutynę czy nudę. Ja żyję nadal, niestety choć miałam nadzieję że wypłacona mi jałmużna wysokości 200 zł. za miesiąc pracy skłoni mnie wreszcie do skończenia z sobą. Jakże lekko się żyje kiedy się jest zależnym i dłużnym, jak cudowna to świadomość, że nikt nie jest ani dumny - bo i nie ma z czego, ani nikt nie kocha, bo i nie ma za co. Wpadłam zapytać, czy któraś z Was nie zna kogoś, kto zechciałby póki co za darmo pomóc mi zrobić stronkę internetową z moimi dokonaniami, rysunkami, opowiadaniami, projektami i kolekcją ubrań. Bo właściwie fajnie byłoby umrzeć ojcu z głodu na oczach jego zdziwionych kolegów, tyle że właściwie nie obchodzą mnie ci ludzie, tak ja nie obchodzę ich. Naiwność moja się chyba wyczerpała i już nawet nie chce mi się szarości moich komórek wysilać, by wpadły na pomysł, że to coś da, że kogoś nawrócę, że kogokolwiek obejdę ja i mój los. Wdeptywanie mnie błoto ojcu sprawia przyjemność, więc w sumie ten akt dałby mu najwięcej satysfakcji. Tak więc nie poszłam do psychologa, nie wykupiłam leków, nie zaczęłam o siebie dbać, bo oto sięgnęłam dna. Jedyne co mogę to spróbować raz jeszcze się dźwignąć i coś spróbować osiągnąć. Szukałam jakiejkolwiek pracy ... bez skutku - dlatego jest jak jest. Jeżeli ktokolwiek mógłby mi pomóc, proszę o kontakt w rozkręceniu mojej skromnej działalności, będę zobowiązana. Składam w poniedziałek wniosek o zarejestrowanie mnie jako "self-employed" w Anglii. Korzyści niewspółmierne, a i koniec ze statusem bezrobotnego, deprymującym i potęgującym odczucie beznadziei i przegranej anna_abdanqe@yahoo.fr Anka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
stuk puk....wow no to podjelas wreszcie kroki. a nie lepiej byloby ci otworzyc dzialalnosc w pl. u nas duzo sie buduje za granica jest kryzys. kokosow nie musisz zarabiac ale na swoim jest zajebiscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
K*rwa google nie boli, przejrzyj net, zajmij sie czyms zamiast biadolic o rozplywac sie nad podloscia swiata tego: http://www.jobs.ie/architecture_design_jobs.aspx http://www.recruitireland.com/ Zycie nie jest fair i wszyscy to wiemy, nie ma co transparentow rozwieszac. Daj ogloszenia ze robisz designy itp - poszukaj darmowych stron www ogloszeniowych, pukaj do kazdych drzwi 😍 Uda Ci sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
dokladnie. samodzielnosc jest fajna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
Kubciamala nie stać mnie na utrzymanie działalności w Polsce - wiąże się to z ze składkami zusowskimi, których muszę założyć że nie będę miała z czego zapłacić - ta działalność to nie działalność a zarejestrowanie się w Anglii jako człowiek do wynajęcia w zakresie jaki podaje się w zgłoszeniu - muszę ponieść tylko niewielkie koszta związane z tym, a póki nie zdobędę klientów nie warto ryzykować, a działać mogę w Polsce, bo nie ma różnicy jako że jest wspólnota i wolny rynek, także zdecydowanie Anglia - tym bardziej że chcę tam wrócić, nie nadaję się do życia w Polsce powolutku małymi kroczkami chcę się odbić najpierw, zarobić na to cholerne mieszkanie, odstrupić je, wynająć, a samej żyć z możliwością przemieszczania się i korzystania z tego co najlepsze w Polsce, Anglii czy Francji jestem płotką, koszty utrzymania mojej działalności w ten sposób nie będą wielkie, więc i moje usługi tanie, także to jest mój plan potrzebuję tylko pomocy teraz, póki mnie nie stać na wynajęcie profesjonalnego biura do stworzenia wizerunku i strony internetowej z moim butikiem pomysłów :-) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
koszty ubezpieczenia nie sa duze ok 500 miesiecznie. poza tym nie musisz placic regularnie;) zanim zarejestrujesz co trwa tydzien. zdobadz klienta. powysylam swoje projekty, oglos sie w tv, radiu, gazetach. nie jest trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
po co ci biuro. wszystko mozesz na poczatek robic w domu. koszty to tylko skladki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
oneill nie rób sobie tego - nie krzycz na mnie, tylko dlatego ze wkurza cie moja nieporadność teraz i tak poskładałam się do kupy i nie robiłam tego na forum, bo nie na tym mi zależało żeby się użalać, zapytałam czy nie znacie kogoś, kto zajmuje się stronami internetowymi i myślę że pytam nie dlatego że inne opcje olałam, a dlatego że wiem czym można, z czym już nie można, bo jest ogromna konkurencja, przyciągnąć potencjalnych klientów :-) także serduszko przyjmuję, a pierwszego okrzyku motywującego - nie przyjmuję !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
rejestrujac sie jako selfemployed musisz i tak oplacac ubezpieczenie zdrowotne to jest nieporownywanie wieksze niz za granica. podatki tez musisz placic tyle ze tylko raz w roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
strona ci na poczatek niepotrzebna. rob wszystko najmniejszym kosztem. postaraj sie miec wyjatkowo niskie ceny i uderzyc prosto do klienta. i pomyslec gdzie jest nisza w branzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
kubciamalu, podjęłam już decyzję i wyboru także już dokonałam, składki w Anglii są o wiele niższe, a i korzyści większe znam doskonale strony, które mi podała oneill, dzięki nim znalazłam pracę w Londynie w biurze architektonicznym :-) kryzys niestety po krótkim czasie mnie wypędził i wiem jak jest teraz ciężko, trzeba się pokazać z oryginalnej strony, zaskoczyć szukam pomocy w zrobieniu strony internetowej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
wiele firm pierwszy rok nawet lub dwa jedzie na minusie. prawda jest taka ze jak juz zdobedziesz pierwszego klienta reszta pojdzie lawinowo. opinia o tobie z ust do ust a to najlepsza reklama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
bleee. wkurza mnie jak ktos psioczy na polske i mysli ze na zachodzie to ludzie rozami sraja i ze jest tak pieknie i kolorowo. ja kocham moj kraj. i nie narzekam. prawda jest taka ze cudzoziemcowi zawsze bedzie gorzej na obczyznie niz swojakowi i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
kubciamal, czy mieszkasz a Anglii? wiesz, rozmawiałam na ten temat z księgową na Stretham i zgodziła się poprowadzić moją sprawę, także od tej strony jestem w dobrych rękach, zarówno ubezpieczenie jak i składki, jak i podatki są dla mnie korzystniej ustawione w Anglii niż w Polsce, poza tym skoro i tak chcę tam wyemigrować, to chyba tak jest lepiej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
mowisz skladki nizsze??? ile kosztuje ubezp. zdrowotne? oczywiscie bedziesz musiala miec prywatne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
100 funtów rocznie najniższa składka a ja nie psioczę na mój kraj, tylko tęsknię za innymi, za to nie ja jedna znajduję wiele utrudnień w polskim systemie ubezpieczeniowym i podatkowym, także nie widzę tu podstaw do konfliktu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×