Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

FATUM Jak dziki zwierz przyszło NIESZCZĘŚCIE do człowieka I zatopiło weń fatalne oczy …. - czeka – Czy człowiek zboczy ? Lecz on odejrzał mu, jak gdy artysta Mierzy swojego kształt modelu; I spostrzegł, że on patrzy – co? Skorzysta Na swym nieprzyjacielu: I zachwiało się całą postaci wagą -- I nie ma go! :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nieszczęście pojawia się tu nagle, agresywne, drapieżne jak dziki zwierz, by sparaliżować wolę człowieka do obrony. Lecz człowiek „odejrzał” nieszczęściu, „odejrzał” twórczo, wielkością i siłą woli pokonał paraliżujący ból, lęk i strach, triumfując nad usiłującą go poniżyć niedolą. ___________ 🌼 ___________

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co jest dobre? – Wszystko, co uczucie mocy, wolę mocy, moc samą w człowieku podnosi. Co jest złe? – Wszystko, co z słabości pochodzi. Co jest szczęściem? – Uczucie, że moc rośnie, że przezwycięża się opór. Nie zadowolenie, jeno więcej mocy; nie pokój w ogóle, jeno wojna; nie cnota, jeno dzielność (...) Tak rozumiana wola mocy jest jednym z kilku pojęć, na którym Nietzsche opierał swą filozofię pozytywną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam wszystko dziewczyny, dziekuje Wam :) 👄 musze sie chyba troche wyciszyc... wciąz szukam wytłumaczenia... wszystkiego, mam wraz enie, ze ponosze jakąś karę za zycie przed związkiem z moim obecnym m, moze byłam zła zbyt zła i trafiłam w końcu na kogos kto jest taki jak ja... podobno "tacy" ludzie trafiaja na podobnych sobie... po odejściu z mojego rodzinnego zaborczego domu, poczułam sie jak pies zerwany ze smyczy, chciałam wszystko nadrobić jednym duzym haustem... potem chciałam w końcu sie ustabilizowac i poznałam m, może wczesniej byłam tez takim toksykiem dla kogos ... ale miałam nigdy w życiu takiego związku jak ten, choc mój pierwszy m tez mnie uderzył nieraz, ale szybko ze soba sie rozeszlismy i nikt z nas jakos nie ucierpial... potem było różnie... nadrabiałam wszystko w życiu i może przesadziłam , teraz musze odpokutowac... ale nie wydaje mi sie żeby ktos przeze mnie cierpiał.. sama przed soba mam tylko wyrzuty sumienia... chyba mam za swoje... ale dziekuje dziewczyny... ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Mmak - Ewa w Raju ma racje. Im wiecej bedziesz sluchac slow toksyka, tym wiecej bedziesz miec watpliwosci co do slusznosci swojego postepowania. Czesto kobiety wierza w takie slowa, bo chca wierzyc, bo to prowadzi do tego, ze wracaja do toksykow, jego usprawiedliwiaja, jemu wierza, wierza, ze wina jest w nich, kobietach. Kiedy przestaniesz myslec co on Ci mowi, kiedy przestaniesz, choc na chwile sie winic, kierowac odczuciami i impulsami, usiadz spokojnie, kiedy jego nie ma, na duzej kartce papieru narysuj linie pionowa w srodku; po lewej stronie napisz co przez te wszystkie lata bycia razem nie podobalo Ci sie co zrobil w stosunku do Ciebie toksyk i jaki procent tego bylo, a po prawej stronie napisz co dobrego zrobil i ile. I po tej prostej matematyce odpowiedz sobie na pytanie: czy tak wedlug Ciebie wyglada szczescie dwojga osob. Czy jesli taki stan trwal przez wiele lat, to czy prawdopodobne jest, zeby sie cos zmienilo??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Pauuulla24 - Ja bylam w podobnej sytuacji do Twojej kolezanki. W okresie pierwszych trzech lat wyprowadzalam sie i wracalam. Byla przemoc fizyczna i psychiczna. Nie potrafilam calkiem odejsc, wyprowadzilam sie do swojego mieszkania, ale dalej utrzymywalam kontakt. Tez byly przyrzeczenia poprawy, ale to byly puste slowa. Kiedy juz mieszkalam u siebie nie bylo przemocy fizycznej, ale byla psychiczna. Potem po latach stracilam dwa razy prace wiec dalam sie zalapac na dom z ogrodem, no i dalej jest przemoc psychiczna nie do wytrzymania. Wiele lat uplynelo od naszego poznania, teraz pozostal tylko zal do siebie, ze tkwilam w takim bagnie tyle lat, ze tyle lat zycia stracilam bezpowrotnie, ze tak bylo smutno i nieszczesliwie. Nie zycze nikomu takiego zycia. I zawsze bede kazdej radzic, aby odeszla. Ja wiem ile to kosztuje, jak jest ciezko, czlowiek jest jak jakis zacmiony, sam siebie nie rozumie dlaczego tak postepuje. Ale trzeba byc silna i konsekwentna, robic cos przeciw swoim odczuciom, a najlepiej wyjechac daleko, calkowicie zerwac kontakt. Nie wierze absolutnie w mozliwosc poprawy takiego toksycznego czlowieka. Dobra jest ta opowiesc o wbijanych gwozdziach w plot. To prawda, dziurki pozostana na cale zycie. Jak takiego czlowieka mozna kochac potem, ktory nam tyle krzywdy wyrzadzil?? Zawsze bedzie poczucie zalu. Nie slyszalam jeszcze, zeby ktoras napisala, ze jej toksyk sie diametralnie zmienil i byl nagle wspanialy. Pauuulla24 - tej Twojej kolezance jedynie co mozesz zrobic, to polecic jej to Forum, niech sobie przeczyta, moze cos jej z tego do glowy dojdzie. Bo same namowy, zeby go zostawila, nie pomoga. Ona musi sie dobrze "najesc" tego potwornego traktowania, bicia, zeby w koncu miala dosc. Tak jak z alkoholikiem, musi dojsc do dna i albo sie od niego odbije, zeby sie uratowac albo utonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pauuulla, może zacząć od http://www.kobieceserca.pl/ i książki o takim samym tytule?.. Być może, zobaczy w tym siebie. Siódemeczko, piękne cytaty. Zatrzymać się, przemyśleć, pookręcać ;) cuda!🌻 Ewa, dzięki :) ty już wiesz🌻 Mmak❤️, nie wiem czy ma sens rozpatrywać te życiowe wydarzenia w kategoriach kary, pokuty itd. Możesz uważać mnie za mistyka, ale jestem głęboko przeświadczona, że samo życie stawia na naszej drodze różnych ludzi w jakimś celu. I bardzo ważne jest ten cel zrozumieć. Tak czytam, że miałaś kilka związków - po coś to było. To jest trochę tak, jak by życie Ci mówiło "Zobacz: teraz on jest taki. Nie boli?.. Ten następny może być bardziej okrutny. Jeszcze nie?.. A ten jest manipulantem pierwszej klasy. Jeszcze nie rozumiesz o co chodzi?.. No to teraz masz wszystko w jednym. I co?.." Wydaje mi się, że źródło problemów leży w tym, że nie chcesz nikogo zawieść. Przez całe życie żyłaś dla kogoś i teraz ... zaczynasz się wahać, bo nie wiesz jak będzie dalej. Co było dotychczas, jest znane i w sumie można do tego się przystosować, masz wprawę, prawda? A dalej leży ziemia niczyja, niezbadana i to ona Cię trochę przeraża. Ale wiedz też, że tylko tam będziesz czuła ją pod stopami każdego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️Witajcie Dziewczyny.a propo's nadwrazliwych-mozna byc nadwrazliwym i mocnym.mozna miec ogromna empatie,a byc silnym psychicznie.uwazam,ze wiecej czasu,pracy mi zajelo to,aby nauczyc sie kontrolowac uczucia,ale teraz jestem bardzo wrazliwa,mam duza empatie,ale nie jestem juz nadwrazliwa.wrazliwosc mi zostala taka sama-nad...,ale radze juz sobie tak z moimi uczuciami,ze trzymam je na smyczy,czasami moge nawet spuscic je ze smyczy,nie obawiam sie juz np.swoich wybuchow zlosci,plakania przez np.godzine,po prostu wiem,ze umiem to kontrolowac.Nie tlumie moich uczuc,nie gryze ich w sobie,nie spycham non stop w podswiadomosc.Nie wszystkie uczucia i nie zawsze kontroluje-np.uczucie milosci-tez mozna kontrolowac,ale-przynajmniej czasami-po co?Tyle mam teraz do powiedzenia na ten temat. ❤️🌼Pozdrawiam Was wszystkie cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️Zapomnialam Wam podziekowac.Pewnej nocy cos w sobie ukladalam.Czytalam Was do 7-mej rano,nadrabialam zaleglosci,bo 2 tygodnie nie mialam internetu.Poczytalam i potem tylko 2 dni mi zajelo zmienic swoje reakcje na bardziej skuteczne,ale rownoczesnie spokojne,zeby tez kierowac sie miloscia,a nie zloscia.Przypomnialam sobie znow kawalek siebie sprzed zastraszenia(juz nie jestem 3 lata zastraszona,ale teraz dopiero wracam do siebie-spokojnej,zrownowazonej,sympatycznej,milej i uprzejmej,a rownoczesnie potrafiacej-kiedy trzeba byc stanowcza-nie zloszczaca sie czasami,gdy sie zdenerwuje,lub mnie cos zaboli.I w ten spokojny,ale czasami naprawde stanowczy sposob nie dac sie "zjesc") Tu przy okazji stwierdze,ze szanuje czyjes zdanie,ale moje jest inne.Mianowicie,co do poukladanych.Ktoras pisala,ze szuka poukladanych.Nie wiem,jak to napisac w 1-nym zdaniu,ale chodzi mi o to,ze ja rozwalam siebie w czyms-co mi nie pasuje i ukladam na nowo,tak,jaka zamierzam byc.Od lat po prostu stwarzam najpiekniejsza wizje samej siebie.Dla mnie jest wazne nie tylko,jaka jestem,ale tez jaka pragne byc,jaka zamierzam byc,jaka sie sobie jeszcze bardziej podobam. Wracajac do tych poukladanych-uwazajcie moim zdaniem na poukladanych,lub raczej-poukladanych za bardzo,albo w ogole poukladanych.Dla mnie jest wazne to,czy ktos w ogole pracuje nad soba,czy nie,czy lapie o co w tym chodzi,czy umie to robic.Bo mnie nie mozna bedzie nigdy w takim razie nazwac poukladana,bo zamierzam tak sie rozwalac i ukladac do konca zycia,jak tylko znajde cos,co stwierdze-moglabym lepiej lub inaczej.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna różo..🌻 ze wszystkim co napisałaś zgadzam się w zupełności ale od siebie dodam nie należy robić coś przeciw swoim odczuciom,wręcz przeciwnie należy oprzeć się na swoich odczuciach.....czasami jest to tylko cichutkie i nieśmiałe odczucie "coś tu nie tak.....jest też taki czas w czasie uwalniania się od toksyka że można oprzeć się tylko na własnych odczuciach.....tym się kierowałam......czasami sama sobie przeczyłam i wypierałam te niewygodne odczucia dyskomfortu....ale w efekcie końcowym i tak wychodziło na to że odczucia mnie nie myliły....jeśli miałybyśmy sobie coś kazać wbrew sobie to tylko nie poddawanie się uczuciom i emocjom....zastąpić to rozumem..........w chwilach gdy pojawia się uczucie troski....miłości.....które w nas wzbiera ....zastąpić obrazem z pamięci kiedy nas poniżał...uderzył...ubliżył.......należy przypominać sobie nie tyle te dobre chwile ale jak najbardziej te które zdecydowały o naszym odejściu..........tak uruchamiamy nasze zdrowo-rozsądkowe myślenie,które nas ustrzeże przed chęcią powrotu..........i dać sobie czas.......opcja wyjazdu jak najbardziej wskazana lecz chyba jednak już po naszym emocjonalnym zamknięciu związku w przeciwnym razie będzie to ucieczka a uciekać przecież nie chcemy,chcemy się leczyć......lecz w związkach gdy partner jest szczególnie niebezpieczny należy najpierw wybrać opcję ucieczki.........tu nie można wybrać innej drogi.......w przeciwnym razie kolejne " prana mózgu" wykonywane przez toksyka przechylą szale zwycięstwa na jego stronę. Tak myślę i takie właśnie wyciągnęłam wnioski na podstawie tego co sama przeżyłam. Pozdrawiam bardzo serdecznie :) Ewo...❤️ ❤️....komp wysiad , komputerowiec z jajami znaleziony..............naprawia ,naprawia....dopadłam się do kompa w pracy :) :) :) chociaż tyle skorzystałam :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aszx
Wczoraj była powazna rozmowa. powiedziałm,ze nie wie, czy widze dla nas szansę. Wiadomo jego to boli mnie też, ale dlaczego wyjechał z tekstem myślisz że samej będzie ci lepiej, możesz trafic jeszcze gorzej. nie chcę się wyprowadzać stąd, i aż mnie cierki przebiegaja gdy myślę o tym że ktos inny bedzie wychowywał moje dziecko. Nie mówiąc już o tym, wiesz co się będzie działo jak weźmiemy rozwód. może każdy pomysli że przedstawiam go w samych negatywnych cechach. To sa moje odczucia, kazdy kto widzi nas z boku uważa że jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, mąż dbajacy o dziecko czułu i życzliwy, tylko nie widzą tego jak mnie on kontroluje. czy to tak zawsze jest że ludzie z boku widza kochającego ojca męża , pana domu dbającego o wsszystko a nie widzą tegoże kogoś można zniszczyć psychicznie. Po przeczytaniu waszych historii boje sie mu dać szansę, wystraczy chwila a znowu wplącze się w tamta sieć. pierwszy raz dowiedział się że chcę odejść od niego i od tej pory widzę ten sam schemat który powtarza się w waszych wypowiedziach, robi się czuły, sam dzwoni i chce rozmawiać(ja już nie dzwonie) chce przytulić, nie wiem jak mam do końca to powiedzieć ale zmienił się, i tu jest ból, czy to jets tylko na chwilę dopóki znów nie będę w jego władzy. Cieszę się że znalazłam was, gdyby nie wy nadal miałabym klapiki na oczach i teraz mówiłabym jaki on kochany jak chce ze mna byc. Z waszycg doświadczeń wiem że to może być tylko chwilowe, dopóki nie odzyska władzy nademną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
asxz - Pytasz dlaczego ludzie z boku widza tylko to, ze jestescie szczesliwym malzenstwem. Oni widza to co widac, a na zewnatrz on siebie kontroluje jak ma sie zachowac poprawnie. Jest znakomitym rezyserem. W domu jest wszystko inaczej. Moj ojciec w obecnosci kolegow z pracy podstawial mojej mamie krzeslo, byl bardzo szarmancki. W domu - tyran. Wierna Czytelniczka - chodzilo mi, piszac o tym, abysmy w pewnym momencie postepowaly wbrew swoim odczuciom, abysmy nie poddawaly sie im, tzn. na sile staraly sie przezwyciezyc odczucie pustki, czy tesknoty za nim, czy na sile nie szly spowrotem. Czasem dobra jest taka ucieczka, mimo wszystko. Czasem dobrze byc do czegos zmuszonym, po pewnym czasie obraz takiego sie rozplynie w sinej mgle. Wtedy mamy i czas i spokoj, nie jestesmy co chwile tyrpane, nie mamy prania mozgu co 10 minut, wiec mamy czas na refleksje i na zastanowienie sie nad naszym zyciem. Ja bylam 5 tygodni po drugiej stronie Ameryki i to mi bardzo dobrze zrobilo. Fizyczne oddalenie bardzo dobrze wplywa na nasza psychike. Jesli tylko ktos moze, to powinien wyjechac. Stwierdzam z wlasnego doswiadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Maja1962 - podaj mi, prosze, jeszcze raz Twoj numer telefonu na moj e-mail. Zadzwonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Wierna Czytelniczka - ja to wlasnie tez mialam na mysli. Jesli chodzi o to stwierdzenie Hemingwaya, ze nie mozna uciec od siebie, to to jest prawda, z tym, ze nie zawsze czlowiek jest soba: w jednym srodowisku jest taki, a w innym inny. Gdyby Hemingway wiedzial jak siebie ratowac, to by nie popelnil samobojstwa, to samo z jego wnuczka Margoux (pewno zla pisownia jej imienia). To nie jest prawda, ze czlowiek jest zakodowany i koniec, kropka. Moze zmienic swoje spojrzenie na siebie i na innych. Jak ktos bedzie poddany dzien w dzien tyranstwu, to bedzie zastraszony, zniewolony, zakompleksiony. Jak na dluzszy czas bedzie miec spokoj, to moze zupelnie inaczej reagowac. Czlowiek i jego mysli, odczucia i uczucia sa w nieustannym ruchu, czesto reaguje podobnie jak figura na szachownicy, w zaleznosci od okolicznosci. Wiec to nie bardzo sie sprawdza, ze nie mozna uciec od siebie. Mozna uciec od siebie jakim sie bylo w otoczeniu toksyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Codziennie należałoby wysłuchać chociażby jednej piosenki, przeczytać dobry wiersz, zobaczyć wyśmienity obraz i - gdyby to było możliwe - powiedzieć kilka rozsądnych słów. ❤️ Niezdecydowanie jest największą chorobą. 🌼 Ze szczęściem bywa czasami tak jak z okularami, szuka się ich, a one "siedzą" na nosie. ❤️ Czasem wystraczy jeden człowiek, albo jedna myśl, żeby zmienić swoje życie na zawsze. 🌼 Aby pokochać jakąś rzecz, wystarczy sobie powiedzieć, że można by ją utracić. ❤️ Człowiek ma po to uszy, aby się śmiać od ucha do ucha. :-D :-D :-D :-D 🌼 Rozważ, jak trudno jest zmienić siebie, a zrozumiesz, jak znikome masz szanse zmienić innych. Wolę napis wstęp wzbroniony niż wyjścia nie ma. Jeżeli chcecie, aby życie uśmiechnęło się do was, przynieście mu najpierw swój dobry humor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️Anno66 ❤️Ewo W Raju ❤️Jesienna Rozo ❤️Vacancy ❤️Wszystkie inne Dziewczyny rowniez i ewentualni faceci ukryci moze pod kobitkowymi pseudo.Przyszlo mi to wlasnie do glowy,ze moze tu sa panowie,ktorzy maja kobiece pseudonimy,albo ich rzeczywiscie nie ma,bo pamietam,jak jeszcze w 1-szej czesci pisalo przez jakis czas paru facetow,ale duzo dziewczyn ich nie rozumialo-chodzi mi nie o to,czy sie zgadzaly na to,co pisza,czy nie,tylko o to,czy ich rozumialy,a rozumienie i danie komus prawa do bycia takim,jakim jest,do mowienia tego,co mowi,do rozumienia po swojemu,pomaga w dogadaniu sie,pomimo odmiennych zdan.To jest oczywiscie moje zdanie.Ja mam tak,ze na ile rozumiem siebie i na ile mialam w zyciu roznych doswiadczen,ktore przemyslalam,na ile popelnilam bledow,ktore przemyslalam,na ile i jakie wnioski z nich wysnulam,na tyle rozumiem innych.Na ile potrafie spojrzec na innych,jako na innych i zaakceptowac i pozwolic im na ich innosc,na ile potrafie dac im prawo do bycia soba i dzialania po swojemu,myslenia po swojemu,rozumienia po swojemu,widzenia tego,co widzi-nie musi tego,co ja,slyszenia tego,co slyszy,lubienia tak,jak lubi,bycia przyjacielem tak,jak potrafi,kochania tak,jak kocha,to na tyle z kazdym sie dogadam.Oczywiscie,to nie znaczy,ze zgadzam sie na wszystko,ale moge to rozumiec ,kochac,lubic pomimo tego.Moge miec tylko coraz skuteczniejsze reakcje,tzn.dzialac(za dzialanie rozumiem robienie czegos bez myslenia-nie rowna sie bezmyslnie) kochajac-madrze.Zalezy to oczywiscie tez od tego,na ile daje te prawa sobie i na ile spokojnie,czasem stanowczo,czasem wystarczy delikatnie,czasem nawet chwilkowa zloscia,czasem mam przez chwile inna emocje,ale wtedy-kontrola,nie tlumienie,gryzienie w sobie.Czasem w zyciu wzywalam nawet policje,jak sie balam,mialam dosc,czulam sie bezsilna i bezradna,dalam sie zastraszyc,albo bywalam wystraszona w jakichs sytuacjach.Wzywalam tez kolezance,ktora miala przemoc fizyczna,psychiczna,pewnie i emocjonalna i bala sie-chyba panicznie,cokolwiek z tym zrobic(doszlo do eksmisji tego meza,bylam swiadkiem na rozprawie sadowej znecanie sie fizyczne i psychiczne;ale ona broniac sie-tez sie znecala.No coz...bronimy sie tez tak,jak umiemy,to jest chyba zrozumiale).OK,koncze te epistole,przemyslalam to,czego nie skonczylam przemyslac. Na koniec mam pytanie-na ile widzicie w swoich mezach ludzi czujacych,bo kazdy ma uczucia,kazdy je czuje,kazdy po swojemu wszystkie uczucia okazuje.Np.komus moze byc b,przykro,jest bardzo smutny,cos go bardzo zabolalo,wystraszylo,np.jakies zdanie,ale reaguje agresja,bo tak z jakichs wzgledow potrafi w ogole,czy w tym momencie.Rozumiem,strona napadana agresja boi sie,czasami jest przerazona,panicznie wystraszona.To bojcie sie,badzcie przerazone,ale NIE WPADAJCIE W PANIKE.POMOZCIE SOBIE TAK,JAK UMIECIE-CHOCBY WEZWIJCIE POLICJE,SASIADA,JAKAKOLWIEK POMOC.Facet nie ma prawa walczyc fizycznie ze slabsza kobieta,atakowac jej fizycznie.Macie prawo sie bronic!Nie zostawajcie z tym same!!!Wyjdzcie z tym na zewnatrz.Macie prawo prosic ludzi o pomoc.Dopoki to pozostaje w 4-ech scianach,miedzy Wami,dotad on czuje sie mocny.Jak sie boicie,moze np.wprowadzic sie do Was ktos,kogo on sie boi-na jakis czas,dopoki sie nie wyprowadzi.Do ewentualnej rozprawy potrzebujecie swiadkow,dowodow(ktore przekonaja sad).A swiadkow takich,ktorzy pojda w razie czego do sadu i beda Was bronic.Howgh. Cieplutkie pozdrowionka🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facet-uslyszalam to od faceta,ktory mi pomogl w pewnym momencie mojego zycia-w ogole nie powinien walczyc z kobieta.Faceci od dziecka specjalizuja sie m.in. w walce-walcza ze soba w rozny sposob,lub rywalizuja i niektorzy,a moze duzo,traktuja zwiazek jak walke lub rywalizacje.A kobiety ucza sie wspolpracy,dogadywania sie.No coz...moze niektorzy rodzice czegos nie rozumieja i synowie ucza sie tylko walki i rywalizacji,a wspolpracy i dogadywania sie z innymi-wcale?A moze niektorzy ucza tez walki corki-ja bylam tak wychowana.Nie umialam sie porozumiec,dogadac,bylam konfliktowa...20 lat temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny... czytam wszystko od was... wiem ze macie racje!! ale nie umiem byc obojetna na to czym "karmi" mnie mój m.. jest teraz na wyjeżdzie i rano otrzymuję od niego to wszystko... :( -,%2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tyle sie napisałam i nie weszło... chyba za duzo... moze i dobrze, Eutenio dzieki za to co wyżej:) chyba zaczne w końcu pracowac nad sobą... do tej pory nic mi nie wychodziło... chyba wydrukuje sobie częśc waszych postów i będe czytac co dziennie, bo inaczej to czytam tylko i analizuje co pisze do mnie mój m i to mnie dobija i odbiera możliwośc rozsądnego myslenia... to jeden z sms-ów (z dzisiaj z 5.48) jakie dostaje rano .. -,,, cześc kochanie, długo o tym mysle i musze ci to powiedzieć, o tym jaka straszna rzecz chcesz zrobić, to że mnie chcesz odsunąc od domu, siebie, dzieci –to mogę uznać za kare choć myśle, że już czas na łaske z twojej strony, ale to, ze tym niewinnym dzieciom zabierasz szczęście rodzinne tego pojąc nie mogę. X (mój syn) ostatnio powiedział mi, ze najgorsze w jego zyciu było to, ze nie miał na co dzień taty, oni się spotykali, ale to nie było to co było mu potrzebne i wcale mu nie chodziło o nasze stosunki. Kochanie my dzisiaj możemy bardzo skrzywdzic nasze dzieci, nie róbmy tego, nie łudź się tym, że osobno damy im szczęście, one będą się cieszyły chwila ale później znów będą smutne. Nazywaj to jak chcesz, ale taka jest prawda, ty osiągniesz swój cel, ale jakim kosztem, dlaczego cierpiec ma tyle niewinnych osób, dajmy im troche szczęścia i rodziny bo pewnie już tego potrzebuja, pokażmy dzieciom ze je kochamy bedac dla nich rodzicami w jednym domu. Proszę kochana, wszystko sobie ułozymy od nowa, zróbmy to bo warto, ucałuj dzieci,,,, Ewo, Blondynko 👄 wszystkie ... dziekuje wam!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w tym sms-ie X to mój syn najstarszy.... nie umiem juz tego czytac... a na domiar tego włsnie mój X powiedział mi że on nie chce żebym ja sie rozwiodła.... szkoda mu rodzeństwa i wymyslił że jeśli on sam będzie dobrze żył z moim m to na pewno bedzie ok, a potem jeszcze że on sie boi, i pytał jak ja sobie poradze sama... i takie tam... najmłodszy synek znowu płacze i jest smutny i wciąz mi o tym mówi, ze on chce tak jak było kiedys zeby tata był w domu.... nie umiem dłużej "katowac" ich wszystki i siebie tez ta ciągła walką z wiatrakami... wiem, pisałyscie mi juz tyle, juz chyba wiecej napisac sie nie da... pisze Wam tylko jak to wszystko teraz wyglada w moim domu.... wszystko wskazuje na to, ze m ma racje :( a ja sobie z tym nie umiem poradzic... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️🌻mmak:Masz racje. "Idac,po prostu idz, siedzac po prostu siedz, przede wszystkim nie wahaj sie !" Nie mam czasu na razie wszystkiego czytac,ukladam siebie,sytuacja sie zmienia,uklada powoli.Nie kojarze wiec wszystkiego,co pisalas,ale co zamierzysz-wykonuj,dzialaj bez zbednego czasami,albo przeszkadzajacego myslenia.Otworz oczy,uszy,inne zmysly,czasami,jak dasz rade-zamknij myslenie,nie mysl-myslenie moze byc cierpieniem,moze Cie blokowac,powstrzymywac przed dzialaniem,zasmucac itd.Mozesz tez myslec o czyms innym,np.weselszym,uspokajajacym,sluchac,ale po prostu sluchac,nie myslec o czyms innym-muzyki.Zreszta-poradzisz sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mmak :) Prawie mi się krew w żyłach zagotowała choć to u mnie rzadko bywa ale jak jak widzę że ktoś do własnych celów wykorzystuje dzieci to nie potrafie przejść obok tego obojętnie. Dorosły facet zasłania się dobrem dzieci. Obwinia Ciebie że to Ty chcesz zniszczyć życie Waszym dzieciom. Na prawde tak czujesz Mmak? Czujesz się winna temu? On niewinny i biedny i pokrzywdzony może się odsunąć ale przeciez nie możesz tego zrobić dzieciom? Mmak bardzo Cię proszę przeczytaj to jeszcze raz i zauważ to co on robi, spróbuj chociaż. Czy dorosły, dojrzały facet, odpowiedzialny w ten sposób zasłania się dziećmi? Rodzic zawsze pozostaje rodzicem i jest nim do końca na swój sposób, jak umie. Mówić że tylko będąc razem można im dac szczęście i je kochać ............ oczywiście że taka sytuacja jest dla dzieci najodpowiedniejsza ale wtedy gdy wynika z miłosci obojga rodziców przede wszystkim do siebie a później do dzieci. To co mówi Twój starszy syn ......... mnie się aż prawie łzy w oczach pojawiły. Jak bardzo zraniony jest ten młody czlowiek. On Ci proponuje własne poswięcenie się. On nie widzi Ciebie jako silnej matki, która podejmuje decyzje i bierze na siebie odpowiedzialność. On chce chronić Ciebie i młodsze rodzeństwo. Ja się o niego boję, ja on sobie będzie radził w zyciu za 10 lat? Jak związek sam stworzy? Czy nie wpadnie wprost pod skrzydla kobiety dla ktorej się poświęci i będzie nieszczęśliwy ........... bo zycie to poswięcenie dla innych... Dzieci młodsze - mają życzenia, pragnienia to oczywiste i zrozumiałe ale one nie są w stanie do końca rozeznać się w sytuacji. Tutaj ważne jest co Ty sama chcesz bo to Twoja decyzja ma być i Ty za niz ponosisz odpowiedzialność i to powinny wiedzieć i widzieć Twoje dzieci, wtedy zdejmiesz z nich ciężar, którego one nie są w stanie unieść i nie jest on dla nich przeznaczony. One sa pod ostrzałem manipulacji ze strony ojca. Ojciec dzieci, Twój m. ........ który byłby dojrzały ..... nie manipulowałby dziećmi, nie wykorzystywałby ich do własnych celów...Jesli potrafiłby zobaczyć tak na prawde Ciebie i dzieci..... ale on widzi tylko siebie i swój ból bo Ty go nie chcesz. A jakby np. on powiedział swoim dzieciom, że mama tak zadecydowała i ja szanuje jej decyzję i nie będę teraz mieszkał z Wami. Co będzie póxniej zobaczymy ale to jest sprawa między nami i my ją rozwiążemy. ............. ale on robi cos w tym stylu: mama was nie kocha, nie chce żebyście były szcześliwe i miały pełna rodzinę w domu odrzuca mnie biednego nieszcześnika ......... jeszcze by dodał: dzieci ratujcie mnie i pomóżcie wpłynać na mamę a wtedy będziemy mieć piękną pełną i szczesliwą rodzinę (nie doda: jak kiedyś..........) Droga Mmak ............. kogo on tak na prawde kocha? Dlaczego nie umie sobie poradzić z własnym bólem i cierpieniem? Tylko przelewa go na Ciebie i dzieci. Tak do Ciebie napisałam choc nie znam całej Twojej historii. Ja po prostu jestem taką samą matką jak Ty i z podobnym ojcem mojego dziecka mam do czynienia a kiedyś na taki sms jak napisał Twój m. i co powiedziały do Ciebie dzieci pewnie bym siebie ukrzyzowała i obwiniła za całe zło na świecie ........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak... moze poradnia rodzinna? moze powinnas pojsc tam z mezem? Dzieci kochają rodzicow bezgranicznie, cierpią przy rozowdach. Wazne by wybrac co bedzie dla nich lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny ja wiem, że to głupie, ale to jeszcze inne sms-y, prosze nie smiejcie sie ze mnie ... ale postarajcie sie trzexbo z boku ocenic te sytuacje, bo ja nie nie umiem... niebieska masz racje , ja tez tak to odbieram ,ale bije sie z myslami agaa i własnie ... co wybrac? wciąz nie umiem podjac decyzji... natomiast kiedy wspominam to co było... to chce tylko rozwodu, natomiast kiedy patrze na to co jest teraz... to zaczynam miec wątpliwości.. -,,, kochanie moja miłośc do ciebie, miłośc X (to mój syn) , dzieci, my wszyscy się kochamy, chcemy być razem, nie rozbijajmy tego szczęścia, poczekaj trochę, zobaczysz, ze było warto, jeżeli zalezy Ci na szczęściu naszej RODZINY,,,, -,,, wstałas już kochanie? Ja też już pracuje, to był ciężki postój, od soboty nie spię ani nie mam apetytu, ale modle się wytrwale do Boga o siłę dla nas, żebyśmy utrzymali nasz związek, kochana żono moja, miłego dnia ci życzę, może zdobędziesz się na jakiegos miłego sms-a , tak mi jest potrzebny. Kocham cie , pa.,,,, -,,, nie bądź proszę obojetna na moja miłośc, przy odrobinie dobrej woli z twojej strony zbudujemy zdrowy związek, my nie jestesmy chorzy, mynie umielismy ze soba rozmawiac, a ja nie rozumiałem swojego postepowania wobec mojej wspaniałej zony. Tylko to trzeba zmienić i będzie lepiej, ja jestem na to gotowy i ciebie tez o to proszę, warto spróbować ja jestem przekonany, że się uda, kochana wszyscy się uciesza z takiego rozwiązania problemu, nikt nie ucierpi, ani nasze małe dzieci ani ty kochana obiecuje,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny i on tak co dziennie do mnie pisze... ... jednak wciąz mam w głowie ten piatek kiedy złozyłam pozew, co wtedy mi powieział i jak sie zachował.... ale i tu go tłumaczę.. :( ze działał w desperacji, że już wszystkiego sie łapie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak ❤️ ooo, Twój m to klon mojego ex :) Dokładnie ten sam styl. Gdzie tego uczą? Moja psycholog po przeczytaniu kilku doradziła, żeby się zawodowo zajął układaniem górnolotnych odzew do narodów :) Pamiętaj, że ważne jest DZIAŁANIE, nie GADANIE! Czy to jest pierwszy raz kiedy on tak pisze/mówi/obiecuje? Czy już to przerabiałaś? Co ma zamiar zrobić w sprawie, "żeby się zmieniło" Bo nawet jeżeli ma chęci to NIE WYSTARCZY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak ❤️ ooo, Twój m to klon mojego ex :) Dokładnie ten sam styl. Gdzie tego uczą? Moja psycholog po przeczytaniu kilku doradziła, żeby się zawodowo zajął układaniem górnolotnych odzew do narodów :) Pamiętaj, że ważne jest DZIAŁANIE, nie GADANIE! Czy to jest pierwszy raz kiedy on tak pisze/mówi/obiecuje? Czy już to przerabiałaś? Co ma zamiar zrobić w sprawie, "żeby się zmieniło" Bo nawet jeżeli ma chęci to NIE WYSTARCZY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
optym nie , to nie jest pierwszy raz.. juz to przerabiałam... ale wiesz o tym :) wiesz.. mówi ze teraz juz zrozumial wszystko... teraz juz wie... a działanie? czy cos robi? nie wiem czy to mozna tak zakwalifikowac... z reszta w ubiegłym tez tego próbował... jak pamiętacie duzy wpływ na to co sie działo ze mna miały stosunki mojego m z moim synem z pierwszego małżeństwa.. no i obecne m po raz drugi postaral sie żeby sie z moim synem "zakolegowac" razem pojechali na weekend, razem pracuje, chodzili na piwo... pisalam o tym... ale jak długo takie stosunki sa w stanie utrzymac? nie wiem tez co dokładnie mówił mojemu synowi, może dawkowal mu takie samo pranie mózgu jak mnie? teraz synowi jakby chyba jego żal? sama nie wiem... kiedys syn powiedział mi że nigdy mu nie wybaczy, a jednak zaczeli ze soba jakos "życ" moja psych. powiedziala mi, ze mam zwrócić uwage nie tyle na efekt co na pobudki mojego m, czemu nie podjąl takiej próby wiele lat temu albo nawet niedawno kiedy usilnie go o to prosiłam... zawsze dzieje sie tak kiedy ja stawiam wszystko na ostrzu noża... no i tak to wyglada... natomiast co do działania do mnie osobiście... powiedzmy ze sie stara dac mi troche więcej wolności... ale tak naprawde męczy sie z tym... po czasie mam to na tapecie... teraz wyjechał licząc że separacja może cos zmienić.... a ja wcale nie tesknie... mecze sie tylko myślami o naszej przyszłości ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest mi smutno, zal, wspominam co dobre, potem to co złe... anno ❤️ modle sie o rozum, o dążenie własciwa droga, ale nic nie "odczytuje" nie mam pojęcia co mam zrobic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×