Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

łyżeczka30

mąż chciał mnie uderzyć

Polecane posty

to stało się 4 dni temu, nadal kiedy o tym myślę łzy same napływają mi do oczu. Mąż trochę sobie wypił ale wydawało mi się, że nie jest pijany. Pomagał mi nawet przy wieczornym sprzątaniu przy kolacji. Kiedy przebierał naszego synka w piżamkę do snu nagle zaczął na niego krzyczeć, ja słysząc to stanęłam w obronie synka, który zaczął płakać i kazałam mężowi wyjść z pokoju dziecka. Uspokoiłam synka tłumacząc mu że tatuś nie chciał na niego krzyczeć i położyłam go do snu. Wychodząc z pokoju podeszłam do męża i powiedziałam żeby więcej tak nie robił, że nie powinien się tak zachowywać bo przecież dziecko nic złego nie zrobiło. Mąż wpadł w jakiś szał, zaczął mnie wyzywać od najgorszych, złapał mnie za kark i trzymał z pięścią uniesioną w górze pytając czy \"mam Ci przyp......lić\" . Błagałam go, zeby mnie nie uderzył. Puścił mnie i wyszedł do pokoju. Dla mnie to był szok, tak bardzo się przestraszyłam że zadzwoniłam z płaczem po mojego brata. Kiedy brat przyszedł opowiedziałam mu o wszystkim i kiedy poszedł do mojego męża żeby z nim porozmawiać ten wyparł się wszystkiego. Powiedział że nigdy nie podniósłby na mnie ręki i że wszystko sobie wymyśliłam, że jestem psychicznie chora skoro mówię coś takiego, że jak wogule mogę oczerniać go w oczach mojego brata i że to już koniec naszego małżeństwa. Następnego dnia przeprosił naszego synka za to, ze na niego krzyczał jednak kiedy synek powiedział, żeby przeprosił również mamę to mąż nic się nie odezwał. Nie przeprosił mnie do dzisiaj, nie odzywa się do mnie, tylko \"służbowo\" jeśli musi mi odpowiedzieć na moje pytanie. On twierdzi chyba, ze to moja wina. Czasami żałuję że nie nadstawiłam policzka, wtedy miałby dowód na to że nie wymyśliłam tego. Nie wiem co mam robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zon
na Twoim miejscu poważnie zastanowiłabym się. Jedna taka wpadka. Owszem. Ale świadczy o wielu niepokojących kwestiach. Był pijany? Ale potem wyparł się, robiąc z Ciebie wariatkę. Teraz chyba czeka na przeprosiny...Brak szacunku, to na pewno. Uczucia? Kiedy kogoś się kocha, nie postępuje się w ten sposób. To, co zrobił w rozmowie z Twoim bratem świadczy chyba jeszcze gorzej, niż to, co chciał zrobić będąc pijanym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wspołczuję troche ciezko ocenic ta sytuacje My nie znamy Twojego męża- nic nie doradzimy, ale jedno jest pewne-takie zachowanie to bardzo, ale to bardzo niuepokojacy sygnal. Jesli juz sie uspokoil to z nim sprobuj porozmawiac na temat tego coe sie wydarzyla, a jesli odpowie agresja, to chyba sprawa jest jasna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo ci wspolczuję
niepokojące jest to, ze cię nie przeprosil tylko się wszystkiego wyparl. ty zostalas skrzywdzona, a on z siebie zrobil ofiarę. koniecznie jeszcze raz z nim porozmawiaj na spokojnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega co do dupy przylega
tzn. On mógł się zawstydzić Twojego brata i skłamać, wyprzeć się wszystkiego przed Nim, żeby zachować twarz. To rozumiem, choć oczywiście nie pochwalam. Natomiast nie rozumiem dlaczego kiedy jesteście sam na sam On nie wraca do sprawy udając że nic się nie stało. Tego nie rozumiem. Myślę, że poczekałabym dzień - dwa a następnie sama bym zaczęła tą rozmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekaj
poki jeszcze masz nos w jednym kawalku-tak zaczyna sie przemoc w rodzinie a wiem co mowie bo sama przez to przeszlam-pierwsze 4 lata super potem 6 lat koszmaru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pryska
Biedne moje Panie meczennice.Uderzy a Wy placzecie i myslicie co o tym myslec? Myslcie, myslcie az Was kiedys zabje. Mnie kiedys maz uderzyl. Wiedzial ze cos tam zrobil zle, (nie pamietam juz co) ale uderzyl w twarz. Bylam w lekkim szoku, piobieglam po szczotke i tluklam ile wlezie. Wowczas on byl szoku i tylk sie zaslanial. Na drugi dzien zalil sie biedaczyna ze ma pelno siniakow ale zapamietal trzymac nerwy na wodzy. Minely lata. Siedzielimy przy kolacji. Wlasnie zmarla jego babcia powspominalismy polecialy lezki, nagle on zamilkl. Rozumialam smutek. Wzielazm go za reke mowiac "jestem z toba. A on jk nie wrzasnie"zamknij sie"To sie "zamklam" dpowiadalam tyko gestami. Na drugi dzien padalo a ja musialam wyjsc.Troskliwy maz trzykrotnie dopytywal czy mam parsol. Nie oglam odpowiedziec, bo stalam na korytazu. Chcialam mu pokazac parasol ale on juz sie zniecierpliwilwidzialam jak idzie do mnie z reka przygotowana do ciosu. W reku mialam parasol. Spokojnym glosem powiedzialam "tylk mnie dotknij"Nie dolknal. Jak wrocilam ( pecjalnie pozno) zastlalam kolancje na stole. Kajania i przeprosin nie bylo konca. Calosc zbylam jednym zdaniem : "pamieaj nie tylko jedna osoba moze bic". I tak uratowlam moje malzenstwo, az ma do mnie wielki szacuek. Do znajomych mowi "moja zona mocno stapa po ziemi",. Nikt jednak nie wie o co chodzi. Zaznaczam, zadna ze mnie herod baba (152 cm on 178). Wy wszyskierobcie co chcecie bo na litosc(przynajmniej od mezow) nie liczcie. Pozdrawiam wszystkie uciemiezone, ratujcie swoje rodziny. Pryska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja powiem tak: początek końca Twojego małżeństwa. To co zrobił jest BARDZO niepokojące, ja bym się powoli wycofywała z piekiełka które on C***owoli będzie mościł. To co się stało powtórzy się. Ze zdwojoną siłą. A później ponownie. Bark szacunku, brak miłości. To był sygnał ostrzegawczy, uważaj na siebie i dziecko, bądź czujna i szykuj się do odejścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pryska
Biedne moje Panie meczennice.Uderzy a Wy placzecie i myslicie co o tym myslec? Myslcie, myslcie az Was kiedys zabje. Mnie kiedys maz uderzyl. Wiedzial ze cos tam zrobil zle, (nie pamietam juz co) ale uderzyl w twarz. Bylam w lekkim szoku, piobieglam po szczotke i tluklam ile wlezie. Wowczas on byl szoku i tylk sie zaslanial. Na drugi dzien zalil sie biedaczyna ze ma pelno siniakow ale zapamietal trzymac nerwy na wodzy. Minely lata. Siedzielimy przy kolacji. Wlasnie zmarla jego babcia powspominalismy polecialy lezki, nagle on zamilkl. Rozumialam smutek. Wzielazm go za reke mowiac "jestem z toba. A on jk nie wrzasnie"zamknij sie"To sie "zamklam" dpowiadalam tyko gestami. Na drugi dzien padalo a ja musialam wyjsc.Troskliwy maz trzykrotnie dopytywal czy mam parsol. Nie oglam odpowiedziec, bo stalam na korytazu. Chcialam mu pokazac parasol ale on juz sie zniecierpliwilwidzialam jak idzie do mnie z reka przygotowana do ciosu. W reku mialam parasol. Spokojnym glosem powiedzialam "tylk mnie dotknij"Nie dolknal. Jak wrocilam ( pecjalnie pozno) zastlalam kolancje na stole. Kajania i przeprosin nie bylo konca. Calosc zbylam jednym zdaniem : "pamieaj nie tylko jedna osoba moze bic". I tak uratowlam moje malzenstwo, az ma do mnie wielki szacuek. Do znajomych mowi "moja zona mocno stapa po ziemi",. Nikt jednak nie wie o co chodzi. Zaznaczam, zadna ze mnie herod baba (152 cm on 178). Wy wszyskierobcie co chcecie bo na litosc(przynajmniej od mezow) nie liczcie. Pozdrawiam wszystkie uciemiezone, ratujcie swoje rodziny. Pryska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój narzeczony z ktorym jestem 5 lat kiedys uderzyl mnie w twarz, potem sie wypieral,ze nic takiego nie zrobil a chwile potem dodał :"Bo zmusilas mnie do tego,zdenerwowalas mnie";/ a kilka a ja i temu rowniez zlapal mnie za kark,poczym targnal za wlosy do tylu i uderzyl piescia w glowe... To bylo wsrod znajomych,ktorzy tego nie widzieli na szczescie,bylo mi wstyd,zaczelam sie smiac,bo chcialam to obrocic w zart,zeby zadne ze znajomych sie nie zorientowalo.. a jak byliosmy sami to znowu to samo "nic c**przeciez nie zrobilem' a ja "to mnie bolalo" a on "bo mnie zdenerwowalas" Zawsze jest na mnie i nigdy nie uslyszalam slowa przepraszam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem krótko - UCIEKAJ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to straszne i jeszcze sie pytasz i go usprawiedliwiasz tym samym.Uciekaj poki czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×