Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość figa z makiem i pasterniakiem

Nie mogę się pozbierać po rozstaniu z narzeczonym...

Polecane posty

Gość jasmutas
a czy to znienawidzenie pomogło Ci w wyleczeniu się z milości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubek w paski
tak, po czesci owszem. nie mozna byc z kims kogo sie nienawidzi. ale podkreslam, to jest naprawde zmudny proces...ja jestem z reguly silna psychicznie a leczylam sie rok, z tym, ze on po drodze dawal mi nadzieje co jakis czas i sukcesywnie niszczyl moje wszelkie uczucia do niego. po prawie roku chcial wrocic, ale ja juz nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figa z makiem i pasterniakiem
byliśmy razem prawie 3lata, ponad pół roku po zaręczynach i przed ślubem, on mnie zaczął olewać, zasłaniał się pracą. Chciałam go jakoś zmobilizować do popracowania nad naszym związkiem, wtedy zaczął się zastanawiać, mówił że potrzebuje czasu na przemyślenie, nie odzywał się prawie wcale przez 2 tygodnie. W końcu ja zdzwoniłam i po chwili rozmowy kazałam mu przyjechać po rzeczy. Nie stać go było na to żeby zakończyć ten związek, nawet nie napisał głupiego smsa. A teraz owszem nawet się odzywa,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figa z makiem i pasterniakiem
wiem jedno po tym co mi zrobił nie potrafiłabym już z nim być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terraflu
no i masz odpowiedź. Odpuśc sobie. Nie myśl, nie pij, nie rozdrapuj. Zajmij sie sobą, pracą, skup się na nowym związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
figa z makiem i pasterniakiem -> nie ma sposobu niestety. To jest tak, ze okropnie boly, boly, bolyyy az pewnego dnia nie boly juz tak bardzo, nie rozrywa serca. Pozostaje tempy ból w sercu, który znowu z czasem zaczyna zanikac. W moim przypadku, wyc mi sie chcialo, wiec wylam, ale to tak sobie glosno, nie moglam nawet na siebie w lustro spojrzec bo zaraz plakalam. Siedzialam w domu z rodzicami, nigdzie nie wychodzilam, bo nawet nie mialam ochoty. Az pewnego dnia poszlam z psem na spacer z kolezanka. Nadal bolalo ale juz moglam sie przynajmniej spotykac ze znajomymi. Unikalam klubow tanecznych bo wydawalo mi sie ze jak wyjde na parkiet to zaczne ryczec, nie mialam jakiejs takiej radosci. A teraz, hmm po ponad roku - jest super, naprawde. Nie zakochalam sie bo jeszcze chyba nie mój czas ale mnie ie boli juz nic! ihaaaaaaaaaaaa Tancze, imprezuje, czasem drinkuje, lubie samotne wieczory w domu bo juz sie nie boje samotnosci swojej. Rada jest jedna, daj sobie czas, daj czas tez cierpieniu zeby wyszlo z siebie w swoim tempie. Czas jest naprawde lekarstwem. Nic wiecej. Powiem brzydko, mozna sie skichac a i tak nic nie zrobisz. Mozesz tylko czekac az samo przejdzie i to jest sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahesia84
Ja mam bardzo przykrą sytuację,bo byłam z facetem 12 lat i mamy syna w wieku 4 lat.On mieszka blisko mnie i widujemy codziennie,bo zajmuje się synem,więc jak tu zapomnieć jak non stop jest blisko? Już mam dosyć i nie wiem jak długo wytrzymam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropeek
Dobrze wiedziec, ze innym ludziom tez jest ciezko. Bylam z facetem prawie 5 lat, on wspominal o slubie, zareczynach, oswiadczal sie kilka razy przez smsy, byc moze pod wplywem chwili, ale zazwyczaj bylismy daleko od siebie i wiem, ze powaznie o tym myslam. Zainicjowal remont mojego mieszkania po dziadkach, zebysmy wrocili z zagranicy i tam zamieszkali. On wrocil pierwszy, ja mialam po 3 miesiacach, ale w miedzyczasie on mnie zostawil. Jest teraz szczesliwy z inna, minelo pol roku, a ja ciagle cierpie, mam nawet wrazenie, ze bardziej go teraz kocham, niz jak bylismy razem. Tez jestem w zwiazku, ale moj partner cierpi przez moja traume, nie umiem sie otworzyc, poswiecic, bo w glowie mam ciagle metlik i niedowierzanie jak mnie to moglo spotkac, bo on ciagle mowil, ze na zawsze, ze tylko ja, ze mnie nigdy nie zostawi, a ja mu wierzylam bezgranicznie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropeek
Zapomnialam dodac, ze nowej dziewczynie oswiadczyl sie chyba po miesiacu bycia razem :( , a gdy go zapytalam czy jest szczesliwy odpowiedzial, ze tak, ale jeszcze dluga droga przed nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłam w związku przez 5 cudownych lat. Jednak moje szczęście się skończyło i nie mogłam tego zrozumieć i poradzić sobie. Pytałam się czy ma inną, twierdził że nie. Pytałam się czy mnie już nie kocha...też nie to. Powiedział, że nie chce mnie krzywdzić więc odchodzi ( a skrzywdził odchodząc). Nie wiedziałam co robić pisać sms, dzwonić do niego, czy to tak zostawić. Pragnęłam by tylko wrócił. I w koncu wrócił. Wszystkie dzięki rytuałowi u perun72@interia.pl po 2 miesiącach oczekiwania powiedział że odejście ode mnie było największym błędem jego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luna 11
Cześć dziewczyny. Ja tez mam ten problem. Byłam z chłopakiem rok , po pół roku mi się oświadczył i nagle po oświadczynach cisza. Zniknal jak kamfora . Żadnego dzwonienia SMS 3 razy w ciągu dnia. Mówił że po prostu nie ma czasu i jest zarobiony. Spotkania były 2 razy w tygodniu bo był zapracowany. Potem okazało się że zdradza mnie że swoją koleżanką z pracy. Taka nazwijmy to "19" a my mamy po 24 lata. Głupia siksa zakrecila mu w głowie. A on wielce zakochany że chce z nią spróbować żeby zobaczy czy będzie lepiej ze mną czy z nią. Zerwalam zaręczyny odcielam się od niego od wszelkiego kontaktu. Ale cóż miko że mija już 3 msc od tych wydarzeń ja wciąż żyje miłością do niego. Myślę że gdyby wrócił nie zastanowilabym się bo go kocham i pozwoliłabym mu wrócić. Mimo że jestem dalej sama i cholernie go kocham to staram się o nim nie myśleć. Pojawił się taki jeden chłopak no fakt niezbyt urodziwy ale za to mega kulturalny szarmancki z poczuciem humoru i ogólnie dobrze się z nim bawię. Tylko że on coś zaczyna do mnie czuć a ja ....? Nic kompletnie nic. Traktuje to jak kumpla nie umiem na niego spojrzeć jak na mężczyznę na chłopaka no tylko jak na przyjaciela . On wie jak było z moim byłym i wie że potrzebuje czasu. Boję się że on sobie narobił nadzieji i ds mi ten cholerny czas a ja za 2-3 miesiące dalej nic nie poczuje. Może ja nie umiem już się tak bardzo zaangażować zakochać po moim byłym? Już nie wiem co mam robić ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×