Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mongrana

NARTY

Polecane posty

Ja i moj facet chcemy sie wybrac w tym roku na narty. Ostatnio deski mielismy na nogach w wieku 6 lat czyli dwadziesciakilka lat temu. Innymi slowy: nie umiemy nic. Chcemy sie zapisac na kurs. Stad moje pytanie do tych, ktorzy swe pierwsze kroki stawiali juz jako niedzieci (wiadomo, ze dzieci szybciej sie ucza :-p) - jak dlugo powinien trwac kurs? (i czy wogole jest potrzebny?) Wiekszosc kursow trwa 1-3 dni, czyli 2-6 godzin. Znalezlismy tez oferte na 5 dni (codziennie po 2 godziny). Tam, dokad sie wybieramy kursy drogie nie sa, wiec nie w pieniadzach rzecz a w efektywnosci. Mnie sie wydaje, ze 5 dni to minimum, moj facet uwaza, ze 2 wystracza. Pytanko: 5 dni to za duzo czy za malo zeby zlapac podstawy na tyle aby jako-tako samo dawac rade? Zapraszam wszystkich, ktorzy chca sie wymieniac swoimi pierwszymi doswiadczeniami na nartach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Calendula
No to zycze powodzenia! Ja probowalam jezdzic na nartach raz, bez instruktora, ze znajomymi. Szlo mi koszmarnie. Po 3 godzinach kompromitacji publicznych zazadalam zawiezienia mnie do domu i wiecej nart nie tknelam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facetowi 2 dni wystarczą, kobiety są mniej odważne, ale wybierz wariant dwudniowy, w końcu po kursie też będziecie cwiczyc, jeśli będzie mało, zawsze mozesz wybrac dodatkowe godziny z instruktorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nelkaaa
Ja miałam ostatni taz narty na nogach w wieku 10 lat i jeździłam wtedy koło domu z górki. Po 15 latach kupilismy z męzem narty i zaczeliśmy jeździć. Pierwszy raz jak zjeżdzałam z Jaworzyny to nie pamiętam ile razy leżałam w śniegu. Potem szło coraz lepiej. Bez instruktora, pomału sama sie nauczyłam. Najgorsze dla mnie na poczatku były muldy. Pod tym względam najgorzej mi sie jeździło w Krynicy na Słotwinach. Najlepiej mi się jeździ na Wierchomli ( Beskid Sądecki).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki za wskazowki! Co fakt, to fakt - faceci sa na ogol odwazniejsi. Moj lubi jezdzic 200km/h (po niemieckich autostradach) a w gorach podchodzic do samych krawedzi. Mnie sie robi slabo, jak na niego patrze :o Lamaga ostatnia jednak tez nie jestem - swietnie plywam (najlepiej w naturalnych jeziorach - cudownie jest miec swiadomosc, ze pode mna jest 20 czy 40 m glebiny :-) ) i jezdze konno. Na lyzwach umiemy jezdzic oboje a kiedys slyszalam teorie, ze to pomaga w lapaniu rownowagi na nartach. Jest w tym cos? Przyznam jednak szczerze - troche pietra mam :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna z komputera
nauczyłam się w 3 dni, instrukto uczył mnie każdego dnia po 1,5 godz a potem sama próbowałam Dodam że jestem wybitnie łamagowata i strachliwa Dałam radę i z dumą szusuję po oślich łączkach :), co na razie mi wystarcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zwalilam na faceta zabukowanie kursu (po dostarczeniu mu informacji od Was i od moich kolegow z pracy) a sama udalam sie na poszukiwanie stroju do jazdy na nartach (nie ma to jak klasyczny podzial obowiazkow :-p). Chcemy kupic uzywane, bo jeszcze nie wiemy, jak nam sie te narty spodobaja. Sklep znalazlam. Ceny przystepne. Ale wybor... spory. I teraz nie wiem, na co sie zdecydowac. Ja myslalam, ze to tak jak w dziecinstwie: ortalionowe spodnie na szelkach i do tego kurtka. A tu przewazaja kombinezony jednoczesciowe. Mialby ktos jakas rade w tej sprawie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nelkaaa
Ja mam dwuczęsciowy i jest ok, jak idziemy na herbatkę to mozna się spokojnie rozebrac, jak idziesz do kibelka tez, zostawiasz kurtkę i jest wygodniej, bo wierz mi w butach narciarskich wcale wygodnie sie nie chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osobiscie uwazam że
instruktor jest jednak niezbedny coby nie nabrac zlych nawyków ktorych pozniej trudno jest sie poznac (cczeste w przypadku samouków) i jeżdzic ze tak sie wyraze "stylowo".Gdzies przeczytalam ze srednio potrzeba ok 20 godzin aby opanowac podstawy jazdy na nartach ale to jest kwestia bardzo indywidualna. Nawet doswiadczeni narciarze wynajmuja czasem instruktora po to aby wylapac bledy oraz prostu sie rozwijac a nie stac w miejscu. Nie oznacza to ze trzeba jezdzic czly czas z instruktorem mozna wynajac go np na 2 h potem cwiczyc to czego sie nauczylas/ es sama i znowu wynajac. Szczerze to nie wydaje mi sie aby mozna sie bylo nauczyc w miare jezdzic na nartach przez 1 sezon 5 - dniowy no chyba ze ktos ma ogromny wrodzony talent albo kupe kasy na np 2 tyg wyjazd) ale na pewno spokojnie mozna opanowac jazde i skrety plugiem (ja sie mauczylam po 3 h sdosc pewnie jezdzic plugiem sama z wyplaszczonej 350 metrowej gorki z wyciagiem a nalezalam zawsze do katerorii team "lamagi i niezdary" wiec napewno dacie rade!!!!POWODZENIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osobiscie uwazam że
znaczy nie sama sie nauczylam tylko jezdzilam juz bez instruktora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bozycz29
A może na narty do Austrii w Alpy - www.kochamwakacje.com/austria-narty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gocha81
Idźcie na kurs, szybciej uda wam się z powrotem załapać o co chodzi. A w ogóle, to według mnie bez sensu jest jechać do Polski i cisnąć się z ludźmi na stoku, wyjazdy za granicę są w podobnej cenie, a warunki są o niebo lepsze, Na start polecam Le2Alpes i biuro podróży, z którym jeźdżę na narty już od 3 lat http://www.ehschool.pl/index.php/wyjazdy/les2alpes.html Mają kursy dla początkujących też

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehehela
W zeszłym roku byliśmy z mężem na nartach z biurem podróży Rainbow Tours w Val di Sole i sytuacja wyglądała tak, że ja śmigam na nartach od dzieciaka i bez przerwy, więc już umiem, a dla męża to był pierwszy raz po traumie, kiedy to jako 13-latek w czasie nauki jazdy złamał nogę, więc była dodatkowa trudność w postaci traumy. Na miejscu znaleźliśmy mnóstwo instruktorów, także polskojęzycznych, bo było tam polaków od groma, i za całkiem niewielkie pieniądze dali mojemu mężowi kilka lekcji. Pierwszy dzień - ośla łączka, drugi dzień - większy stok, a trzeciego dnia śmigał już ze mną :) Może nie jakoś szybko i wprawnie, ale bezpiecznie :) Ogólnie polecam wybrać sie w ten region bo naprawdę wymiata :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina78
Też miałam taką sytuację z moim mężem, że chcieliśmy koniecznie do Gruzji na zimę, a że był fajny cenowo wyjazd z Rainbow Tours to pojechaliśmy w region Gudauri... uczyć się! Szkółki okazały się na szczęście bardzo tanie, więc w mig opanowaliśmy podstawy i pod koniec śmigaliśmy już na normalnych stokach, może nie mistrzowsko, ale dawało nam to mnóstwo frajdy. Do tego mieliśmy mnóstwo atrakcji dodatkowych, bo Gruzini są bardzo przyjaźnie nastawieni do przyjezdnych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×