Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SiostraKrrretyna

Mój brat myśli o rozwodzie, co ja mu mam powiedzieć??

Polecane posty

Gość SiostraKrrretyna

Nigdy nie miałam z bratem szczególnie bliskich kontaktów, dzieli nas spora różnica wieku - 12 lat. On jest 8 lat po ślubie, mają z żoną dwoje dzieci. Nie lubię swojej bratowej, ale staram się zachowywać przyjazne kontakty. Nie wnikałam za bardzo w ich życie, ale wydawało mi się, że raczej im się układa. Fakt, że się kłócili - często i to o takie pierdoły, że ręce mi opadały. Wrzeszczeli na siebie przy dzieciach, robili sobie jakieś kretyńskie wyrzuty albo obrażali się na siebie i ciche dni trwały tygodniami. Ale zawsze się w końcu godzili... Tymczasem ostatnio brat dzwoni do mnie i zwierza mi się, że chyba zrobił błąd, biorąc ślub, że nie jest w małżeństwie szczęśliwy itd... I co ja mam mu powiedzieć?? Z jednej strony, jak mu tak źle, to niech się rozwodzi, ale z drugiej uważam, że trzeba brać odpowiedzialność za swoje decyzje. A oni w końcu kiedyś zdecydowali, że się pobiorą, a potem machnęli dwoje dzieci, zaplanowanych co do miesiąca. I on mi jeszcze mówi, że teraz to ma tylko mnie i na mnie polega, bo żona go już nie rozumie... A tak naprawdę to kompletnie się nie znamy, on nie do końca pamięta, kiedy mam urodziny i co studiuję... A teraz czuję się, jakbym miała za niego zdecydować, co ma zrobić... Kurde, wiem, że pewnie nie pomożecie, ale musiałam się wyżalić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niezla rodzinka - brat sie zwierza z problemow a ty traktujesz go, jak obcego. zadbalas o dobre relacje z bratem? czy czekalas, az on cos zrobi? chyba to drugie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powinnaś wspierać brata
w jego decyzji, skoro nie jest szczęśliwy to niech się rozwiedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość batalia baxis
mialam podobny problem..z tym ze mam swietny kontakt z bratem i on jest o 2 lata mlodszy....juz jest wlasciwie po sprawie..tzn rozwiedziny..ale kiedy mial rozterki typu robic to czy nie...tez zwierzal mi sie i chcial uslyszec odpowiedz...wiesz mysle, ze jemu jest poprostu ciezko...a ty jakby nie bylo jestes jego siostra..jak zona go nie rozumie, to szuka zrozumienia tam gdzie moze go znalesc...a skoro do ciebie dzwoni tzn ze ty jestes jego bratnia dusza...i uwaza cie za tyle rozsadna, ze chce twojej porady...a to z braniem odpowiedzialnosci..to jest roznie...nie mozna mowic, ze skoro ktos bral slub i machna dzieci, to teraz niech sie wali i pali , ale ma siedziec w tym zwiazku....w zyciu jest roznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraKrrretyna
Ujmijmy to tak, że oboje dbaliśmy słabo, ale jednak ja trochę lepiej niż on - częściej dzwonię, częściej zapraszam. Choć dzięki bratu mam trochę traumatycznych wspomnień z dzieciństwa - kiedy on przeżywał trudny okres dorastania, ja byłam małą dziewczynką i się świetnie nadawałam do wyładowywania agresji. Teraz oboje jesteśmy dorośli, ale podejście do życia mamy bardzo odmienne. Uważam, że to nie jest w porządku, że on mnie obarcza swoimi problemami, zwłaszcza, że moim zdaniem sobie na te problemy solidnie zapracował...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dkdkkdkdkd
No i słusznie, że chce się rozwieść, kłotnie przy dzieciach i piekło w domu to żadna rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutka22222
to mu powiedz że co o tym myślisz, ale najpierw wysłuchaj. Natomiast stwierdzenie "uważam ze to nie w porządku, że mnie obarcza swoimi problemami" jest trochę nie na miejscu, bo ty jesteś jego siostrą i widocznie traktuje Cię jak bliską osobę której może się zwierzyć i zaufać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraKrrretyna
Batalia, ja to niby wiem, ale jednak cała sytuacja wydaje mi się trochę nie w porządku. Bo jednak w przypadku tego rozwodu odpowiedzialność za dzieciaki spadnie przede wszystkim na jego żonę. Ona nigdy nie pracowała, zaraz po jej studiach się pobrali, potem jedno dziecko, drugie... Teraz ona z nimi zostanie w domu, zresztą pewnie jej rodziców, bo własnego się nie dorobili, a on co, tylko pieniądze będzie przysyłał? Wiem, że to się zdarza, ale jakoś źle to widzę. Aha, muszę jeszcze dodać coś, o czym ostatnio zapomniałam - mój brat często wyjeżdża służbowo i mam podejrzenia, że zdarzyło mu się zdradzić żonę. Nie mam pewności, nie zapytam go o to, ale tym ostrzejsza jestem w ocenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiulaaaa24
widocznie brat nie ma osoby do której mógł by się udać,powinnaś z nim porozmawiaća nie wyzywac go od kretyna,jestem w podobnej sytuacji ale moja siostra w poruwnaniu do ciebie mnie rozumie!!!!!!!!!!!!!dziwna jestes!!!!!!!!!!!11:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myśli o rozwodzie i co mu powiedzieć. Powiedz mu ze myślenie ma przyszłość i jak myśli to najpewniej zostanie myśliwym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraKrrretyna
Fajnie, że traktuje mnie jak bliską osobę, że uważa, że może na mnie polegać, ale ja na nim nie mogę. Jak go kiedyś prosiłam, żeby pomógł mi w szukaniu pracy, to nawet nie powiedział od razu "nie", tylko mnie zwodził przez 2 miesiące, aż w końcu sobie tę pracę znalazłam sama. I nie chodzi o to, że chciałam na nim żerować, ale chodziło o zajęcie sezonowe, dorywcze, bo akurat potrzebowałam pieniędzy, a on mógł mi to załatwić w swojej firmie bez problemu. I nie zrobił tego, bo mu się nie chciało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraKrrretyna
Wiem, że jestem dziwna, nie czuję się do końca w porządku. Ale mam straszny mętlik. Nie wyzywam go od kretyna w rozmowie. Nie wiem, co mu doradzić. Mówię, że to trudna decyzja, mówię, że powinien porozmawiać z żoną... Staram się doradzić, jak umiem, ale nie chcę rzucać głodnych kawałków w stylu "czegokolwiek nie zrobisz, będę przy Tobie, braciszku" bo tak nie czuję. W razie rozwodu będę już raczej wspierać jego żonę i dzieciaki, bo będa bardziej poszkodowani...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie Tobie oceniać
to przede wszystkim Jego zycie i on decyduje, Ty powinnaś Go po prostu wspierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy ty w ogóle
pomyślałaś że za rozpad małżeństwa winę też może ponosić bratowa? Zreszta piszesz tu, że ona nie ma pracy, ale przeciez ma studia, więc może iść do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez odbioru
nie rozumiem Cię, autorko. masz brata, który jest w trudnym momencie życia. szuka pomocy, a Ty masz do niego pretensje, że szuka tej pomocy u SWOJEJ SIOSTRY??? a u KOGO??? mówisz, że odpowiedzialność za dzieci spadnie głównie na żonę... no rozumiem, że jako kobieta poczuwasz się do solidarności z bratową, ALE, czy naprawdę sądzisz, że warto spędzić życie z człowiekiem, którego się nie kocha, z którym nie można się porozumieć? uważasz, że dla dzieci jest dobre dorastanie w takiej atmosferze? czy Twój brat zdradził żonę, czy nie, tego nie wiesz, więc nie ma sensu taka dywagacja. brat Cię potrzebuje. może jest to szansa na naprawienie relacji między Wami, na ułożenie ich tak, jak powinny wyglądać między rodzeństwem? a może kiedyś Ty staniesz przed trudną decyzją i będziesz potrzebowała kogoś bliskiego... czy chciałabyś żeby Twój brat pomyślał wtedy to, co Ty piszesz tutaj? i jeszcze jedno - rozwód to nie koniec świata. rozwód rodziców to bardzo nieprzyjemne doświadczenie, ale o wiele gorsze jest życie w rodzinie, która istnieje tylko na papierku, bo rodzice nie mogą na siebie patrzeć, nie mają o czym rozmawiać i ciągle na siebie warczą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedz mu niech rozważy, czy będzie miał tyle siły i odwagi by wywlekać brudy i obrzucać nimi kobietę, którą kochał, z którą ma dzieci. No chyba , że wierzy w to, że dzieci przyniósł bocian, albo żona sikała pod wiatr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może i nie masz dobrego kontaktu z bratem, ale to w końcu brat, wygląda na to, że potrzebuje Twojej pomocy i wsparcia jeśli chcesz, możesz mu odmówic rady, przecież nei masz obowiązku, prawda? ale wątpię, żebyś poczuła się po tym lepiej.. a końcu on jest i będzie Twoim bratem bez względu nato czy się dogadujecie czy nie, na tym polega rodzina... jeśli chodzi o pomoc w decyzji - to taką decyzję on musi podjąć SAm i nie daj się wciągnąć w podjęcie decyzji za niego nie może oczekiwać od Ciebie, że powiesz mu "dobrze, rozwiedź się", bo onsekwencje tej decyji on musi ponieść SAM, ewentualnie z żona i dziećmi, Ty nie możesz być za to odpowiedzialna w najmniejszym stopniu, zwłaszcza, że często bywa tak, że potem na Tobie skupiłoby się wszystko gdyby się jeszcze pogodzili, albo pretensje byłyby do Cibeie, gdyby po rozwodzie okazało się i tak nie mogą sobie ułożyc życia ale możesz jak najbardziej z nim porozmawiać i pomóc mu sobie to wszystko jakoś poukładać jeśli sama mówisz, że oni się kłócili cały czas o byle co w dodatku przy dzieciach, to być może ten związek rzeczywiści ejest martwy i ne ma o co walczyć w Polsce jednak mimo wszystko decyzji o rozwodzie nie podejmuje się z dnia na dzień, zwłaszcza jeśli są dzieci uświadom mu konsekwencje (podział majatku, alimnety, bc moze nawet na jego żonę, jeśli wyrok zapadnie z jego wyłącznej winy, wyciąganie brudów przed sądem, ustalanie kontaktu z dziecmi, wizyty - nie musi tak być ale może) które będą sie za nim ciagnęły do końca życia, ale powiedz mu równiez, że każdy ma prawo do szczęścia, zarówno on jak i jego żona mogą jeszcze spotkac wielką miłość i ułożyć sobei życie z kms kto ich będzie kochał i rozumiał, a nie wyłącznie traktował jak błąd w przeszłości za który oboje muszą teraz płacić przecież w końcu nei na tym pooelga małżeństwo, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraKrrretyna
Nie wierdzę, że moja bratowa nie jest winna, absolutnie. Oboje są winni, ale wydaje mi się, że decyzja o rozwodzie byłaby dla mojego brata ucieczką od problemów i odpowiedzialności, a jego żona nie bardzo ma gdzie uciekać. Do pracy pewnie w końcu pójdzie, ale nie już, bo mały ma 2 miesiące. Od początku małżeństwa pensja mojego brata jest jedynym źródłem ich utrzymania. Swoją drogą, ja nie pozwoliłabym sobie na takie uzależnienie od faceta, ale cóż, tak wyszło... Jestem wkurzona bo wydaje mi się, że gdyby oni się trochę postarali, to ich małżeństwo wyglądłoby inaczej. Uważam, że w związku trzeba rozmawiać, a nie obrażac się po karczemnych kłótniach o jakieś głupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmanierrowana
wreszcie jakas kobieta poukladana umyslowo mysle o autorce dobrze myslisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraKrrretyna
Pojechaliście mi po ambicji, że się tak wyrażę... Faktycznie chyba nie jestem wcale biedna i pokrzywdzona i to dośc normalne, że on się do mnie zwrócił... Spróbuję na to spojrzeć bez złości i uprzedzeń... Ale sama nigdy się do niego nie zwrócę ze swoim problemem - jego by to po prostu nie obeszło... A ja mam przyjaciół. Wiem, że to jego decyzja... Ale on chyba tego nie wie. Mam dziwne wrażenie, że szuka kogoś, kogo będzie mógł obarczyć odpowiedzialnością. Ostatnio w rozmowie zdarzyło mu się zasugerować, że pierwsze dziecko w ich małżeństwie się pojawiło, bo nasza matka zasugerowała, że byłoby fajnie już bawić wnuki. A może i sugerowała, ale w żartach i na pewno nie dlatego się zdecydowali na dziecko. Nie byli 10 lat po ślubie, tylko rok i zaplanowali nawet miesiąc, w którym się urodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy ty w ogóle
nie zyjesz z nimi, jestes młodsza więc nie masz w ogóle prawa mówić co mają robić. Nie wiesz czy się nie starali rozmawiać czy naprawić to wszystko, bo nie mieszkasz z nimi na co dzień. Bratowa moze opiekunke wynająć i iść do pracy poza tym ma jeszcze rodziców i Twojego brata który po rozwodzie powinien jej pomagać. Nie ma co się użalać nad kims kto nie pracował całe życie tylko liczył na pensję męża i jeszcze jest współwinny rozpadowi małżeństwa. Nie wchodź z buciorami w ich życie tylko wspieraj brata i uświadom mu, że po rozwodzie wciąż będzie miał zobowiązania wobec rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmanierrowana
Mam dziwne wrażenie, że szuka kogoś, kogo będzie mógł obarczyć odpowiedzialnością. oczywiscie ze tak a jesli im sie ulozy - bedziesz winna kryzysu nie idz w to wysluchaj go ale nie doradzaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmanierrowana
zaplanowali nawet miesiąc, w którym się urodzi to moj ulubiony typ rodzicow ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz racje, że związek polega na rozmowach i wyjasnianiau...tyle, że jeśli nie ma między ludźmi miłości, jesli się źle dobiorą to im się poprostu nie chce bardzo to brzmi nieodpowiedzialnie i mało dojrzale, ale oni mają poprostu siebie dosyć, nie mogą na sibeie patrzeć, mijają się w domu, nie maja wspólnych tematów, miłych wieczorów, ciekawych rozmów - skupiają się na tym kto ma wynieść śmieci, kto robi zakupy i kto odbiera dziecko z przedszkola... jest dużo takich małżeństw, niestety jeśli nei da się nic naprawić (a jeśli żadna ze stron już nie chce, to znaczy, że się nie da) to trzeba przerwać to błędne koło i zacząć żyć przecież nie trzeba być małżeństwem, żeby być dobrym rodzicem, prawda? co z tego, że nie w jednym domu? rodzice robią o wiele większą krzywdę dzieciom skazując ich na wysłuchiwanie swoich kłótni i patrzenie jak związek się rozpada, bo takie dziecko potem wynosi model małżeństwa pozbawiony pozytywnych uczuć i bliskości i tak się to potem ciagnie przez pokolenia :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mnie sie wydaje, że Twój brat się poprosu wpakował w ten związek i od samego początku coś jest nie tak... wygląda, że tam nigdy nie było wielkiej miłości, wspólnych pasji ani dyskusji aż po świt...ot poznali się, nawet nie pamiętają dlaczego i jak, zaczęli się spotykać i jakos tak "poszło" ktoś w żartach zapytał "kiedy ślub", więc on sie oświadczył, potem matka z uśmiechem powiedziała, że marzą jej się wnuki, więc "zaplanowali" dziecko a teraz, po X latach okazuje się, że właściwie mieszkają z zupełnie obcą osobą, która ich nie rozumie i której oni nigdy nie kochali i za cholerę nie mogą dojść, jak oni się w tym bagnie znaleźli cofnąć się nie da, więc próbuja jakoś ucieć i dobrze chyba, bo przyszłości dla tekiego związku nie ma, chyba, że po czasie obudzą się na nowo, nie wyjdzie im z nikim innym i wrócą do siebie ze względu na wspólne lata ale teraz ja tego jakos nie widzę... niestety, takich scenariuysz jest bardzo dużo jeszcze jedno, jak facet mówi, że "planowali dzieci co do miesiąca" to gołym okiem widać, jak to planowanie wyglądało :p nawet co do tego "wspólnego" planowania można mieć wątpliwości, skoro dla niego jedynym bodźcem było to, że mama chciała wnuki pobawić :D szkoda tylko takich dzieci "zaplanowanych", bo po latach sę okazuje, że niby razem je zrobili ale nie mogą dojść kto tak naprwdę chciał zacząć i oboje sobie wmawiają, że chciało to drugie, a ja się "tylko zgodziłem/łam", tak dla świętego spokoju zazwyczaj :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_sem_netoperek
Masz szansę zrobić dobry uczynek i POKAZAĆ bratu: -jak się zachowuje w stosunku do rodziny, jak jest chwiejny emocjonalnie i jaką krzywdę zamierza zrobić swoim dzieciom. Nie certol się tylko pytaj: o kochanki, o podzial obowiązków w małżeństwie, o odpowiedzialność za innych, wreszcie O ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA WŁASNE DECYZJE Jesteś mądrą kobitką, dasz sobie radę :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraKrrretyna
To nie przejdzie. Kiedy zaczynam ostrzej z nim rozmawiać, to on na mnie wrzeszczy, mówi, że ja nie znam życia, że jak będę miała tyle lat co on i rodzinę na utrzymaniu, to pogadamy itd...Trochę sobie przeczy, ale to nie przeszkadza mu zadzwonić ponownie. Ja też niespecjalnie widzę to małżeństwo, choć teoretycznie wszystko było "jak trzeba" - poznali się, byli ze sobą przez trzy lata (jeśli mam szukać jakiejś wspólnej pasji, to łażenie po Tatrach), akurat ona kończyła studia, on miał już te 20 pare lat, to postanowili, że się pobiorą. Tak nawiasem mówiąc, to moja bratowa pochodzi z bardzo religijnej rodziny i zgrywała cnotkę (chociaż sypiali ze sobą przed ślubem aż się kurzyło) Nie chcę też jej oceniać, ale wydaje mi się, że trochę nie chciało jej się iśc do pracy i samej się utrzymywać. Z tego powodu też szybko zaplanowali ciążę, żeby miała pretekst, żeby zostać w domu... Nie uważam, żeby to był dobry model związku, ale z drugiej strony bywało między nimi dobrze, byli ze sobą szczęśliwi, wydaje mi się, że jeszcze moga być. Mój brat dobrego wzoru rodziny w domu nie miał, bo nasi rodzice byli okropnym małżeństwem z rozsądku, bez miłości, a w końcu łączyła ich tylko wzajemna niechęc i wieczne kłótnie. Ja na razie jestem bardzo szczęśliwa z moim chłopakiem, ale ślub i dzieci jeśli już, to za ładnych kilka lat. Kurde, sorry, robi się z tego historia mojego życia, a miałam konkretny problem. No nic, jeśli pozwoli mi mówić, to mu powiem, że jestem przy nim, ale decyzje musi podjąć sam. Zasugeruję, żeby jednak porozmawiał z żoną, uważam jednak, że rozwód to konieczność. A potem niech robi, co chce. Zawsze będzie miał we mnie siostrę, nigdy przed nim drzwi nie zamknę, ale nie będę za niego podejmowac decyzji. I nie będę stawać przeciwko bratowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_sem_netoperek
No widzisz, już jesteś na dobrej drodze :) A co do jego krzyków - pytaj, nie tłumacz. A co z... Powiedziałeś X, a za chwilę Y. X wyklucza Y. To ja nie rozumiem, możesz mi to jaśniej wytłumaczyć? Dlaczego? Z czego to wynika? Czy dobrze rozumiem, że... i tu własna interpretacja. Zmusisz go do MYŚLENIA a nie BRONIENIA SIĘ w ten sposób... Możesz go tez pytać o jego stosunek do CIEBIE( na pewno ci powie, że jest ok :P). Po czym zwrócić uwagę, że jak potrzebowałaś pomocy ( praca) to cię olał - a to chyba swiadczy o tym, że ok jest tylko wtedy jak spełniane są JEGO potrzeby ( w tym wypadku jest się komu wyżalić)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraKrrretyna
Dzięki, zapamiętam i będę się stosować. Dobrze, że tu napisałam, trochę mi się rozjaśniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×