Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość loko choco

za chwilę rzuci mnie chłopak

Polecane posty

Gość loko choco

czekam teraz na niego i na poważną rozmowę, która wiem jak się skończy. jestem w lekkim szoku, ale na tyle uzalezniłam się od kafeterii, że nawet teraz mogę tu pisać pierdoły kiedy za chwilę wsszystko runie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotekmlotek
a dlaczego ma cie rzucić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdsfdsf
i właśnie dlatego cię rzucił bo wszystkie problemy rozwiązujesz na kafeterii ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdsfdsf
ja też to widzę :) założę się, że nie ma 20 at nawet ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
a więc streszczam uwaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
mam 22 lata i kafeterię traktuję z przymróżeniem oka ;) rzucił mnie. 3 godziny trwala nasza beznadziejna, jałowa dyskusja, i głowię się, jak ją tutaj streścić i wytłumaczyć. Po pierwsze byliśmy ze sobą krótko, bo niecały miesiąc. Do tej pory wszystko układało się wspaniale. To był najcudowniejszy chłopak i taki pomocny, dobry i czuły. Cóż z tego, że tłumaczył mi kiedyś całą noc, że jest złym człowiekiem i wybiera złe priorytety. Uwierzylam, ale wierzyłam też, że skoro on to zauważa, to chciałby to w sobie zmienić. Ja zresztą nie miałam względem jego zachowania żadnych zastrzeżeń. Jest pewna ważna kwestia, od której wszystko się zaczęło. Miał za dwa miesiące wyjechać na staż do innego miasta na drugim końcu kraju. Nie planował więc żadnego związku, ale tak się jakoś spotkaliśmy i mimochodem zaczęliśmy być razem. Tak, zostało powiedziane, ze to związek, że tak powiem zwerbalizowane... :) ja brałam pod uwagę, że to się może skończyć, ale w międzyczasie no cóż, rozkwitło we mnie uczucie... dość silne uczucie, by dziś się przed nim płaszczyć. Po prostu nawet po tym co mi powiedział, patrzyłam na niego i tak chciałam go mieć... tak chciałam by mnie przytulił... po 3 godzinach, gdyby powiedział słowo, rzuciłabym mu się na szyję, choć zupełnie nie zgadzałam się z jego poglądami i dla mnie było to wręcz groteskowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mój chłop
jedzdzi po mnie starsznie i wogule obaza sie fochy strzela, potrafi sie nie odzywac cały dzien po klotni a jak sie spytam czemu tak to odpowiada no bo po co? nie znosi krytyki i jak sie poklócimy nawet jak wiem ze mam racje to on sie tak obraza ze w koncu ja musze go przepraszac i tak i sie plaszczyc...nie wiem czemu tak mi zalezy.jestem idiatką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
hehe, to jest właśnie ciekawe... możesz tłumaczyć sobie po 100 razy przed spotkaniem: zachowaj honor, zachowaj honor, nie ten to inny i te i inne pierdoły. kiedy właśnie chcę: nie inny, tylko ten... nic już nie mogę zrobić! jak to mogło tak się skończyć, że jeden wieczór skreślił wszystko? byliśmy w klubie i on musiał mnie opuścić na dwie godziny i kazał mi się bawić samej, zaprowadził do swoich przyjaciół których nie znałam. Byłam trochę wstawiona, ale tak, że nie było po mnie widać, chodziłam i tańczyłam normalnie. Porozmawiałam uprzejmie z jego znajomymi, poszłam tańczyć z jego kolegą. Ale po półtorej godziny takiej zabawy znudziło mi się trochę i wyszłam mu trochę "poprzeszkadzać", zagadywałam do niego i ogólnie było wesoło, po czym przytuliłam się do niego i pocałowałam go. Że byłam umówiona już tydzień wcześniej w inne miejsce tego samego wieczora, powiedziałam że lecę i poleciałam :)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mój chłop
no wlasnie ja mam problem ze jak sie juz zaangazują to nie mam honoru ani godnosci i mimo ze wiem ze mam racje co to niestosownosci jego zahpwania to nie jestem niemiła i nie fochuje, tylko wszytsko spokojnie chce wyjasniac...a jak on sie wkurzy to jest bezczelny niemiły i wrecz no takiprzykry...a ja nic czekam i błagam go zeby mu juz pszesżło...jestem beznadziejna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
po czym po dwóch godzinach stwierdziłam, że pora do niego wracać i zadzwoniłam że idę z powrotem. wróciliśmy i następnego dnia była wycieczka, na której zachowywał się jakby mnie nie znał, był zimny i nie zwracał na mnie uwagi. hehe opisywałam to tu pod innym nickiem i dużo osób powiedziało mi, że powinnam od niego odejść, skoro się tak zachowuje i skoro wybrał kolegę niż mnie... od soboty do teraz miałam wielką załamkę i praktycznie przeleżałam całe dwa dni w łóżku, starając się nie myśleć, a i tak mając stale jego twarz przed oczami. to jest najokropniejsze, nieważne jak się wyłączysz, zawsze jest przy tobie ta twarz.. ta osoba... słowa, wspomnienie dotyku... takie namacalne, bolesne uczucie że chcesz go przytulić i nie wypuścić i że nie wiesz co by było gdyby... to wszystko runęło... czy jest możliwa miłość po dwóch tygodniach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mój chłop
nie, bardziej zauroczenie,,,,ale to chemia silna wiec dlatego objawy są jak z odstawienia....duzo czasu z nim nie byłam wiec odwyk powinien byc w miare krótki..tego życze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mój chłop
nie byłaś miało byc...ja sie mecze długo i nie wiem jak sobie poradzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
kiedy dziś napisał wreszcie, ze mamy do pogadania, wiedziałam, ze to się źle skończy. wpadła jeszcze do mnie koleżanka z porcją dobrych rad i wmawianiem, że nie ten to inny, a ja jestem wspaniała itp. typowe, oczywiście bardzo pomaga... i tu zonk. myślałam, że ten kolega, który u niego nocuje, coś mu uprzytomnił co do sensu naszego związku, i że po prostu wyciągniemy jeszcze raz to, że on i tak ma jechac itp. tymczasem chodziło mu o ten piątkowy wieczór. Zachowywałam się nie jak powinnam. Zaczęła się dyskusja, próbowałam zrozumieć o co mu chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
dzięki, a mój chłop :) zostań ze mną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mój chłop
jestem teraz w trakcie takiej kotni...wczoraj była..dzis cały dzien nic...a wczoraj naprawde zle mnie potraktował..krzyyczał zebym sobie robiła co chciała juz, był ironiczny i lekcewazący ...a dzis oschły obojetny obrazony ze wytknelam mu ze sie zle w stosunku do mnie odnosi...potrzebuję chyba terapii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
no i zaczęły się schody. Otóż właściwie nie wiedział, o co mu chodzi. Po prostu mam zrozumieć, że takie a nie inne zachowanie mu nie odpowiada. Zaczęłam nalegać, by wymienił jakieś elementy tego zachowania, bo nie rozumiem. Że on nie lubi się przytulać w miejscu publicznym (zaznaczam że nie rzuciłam się na niego z jęzorem, publiczne obściskiwanie jest dla mnie obrzydliwe). Że byłam za bardzo uchachana. Że nie odnalazłam się w środowisku jego przyjaciół. Że wyszłam sama w nocy i wracałam tam sama w nocy a to niebezpieczne. Że przy fontannie na placu zagadnął mnie Murzyn, gdy czekałam na Mojego. I ogólnie wiele małych elementów, które zaważyły na tym , że to co było między nami, nagle po prostu znikło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
a moj chłop - twój chłop Cię obraża, ale jest z Tobą... mojemu wystarczyło wyjście do klubu, by skreślić wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mój chłop
jestem na niego taka zła ze tak mnie obraza ze ja za nim latam a on mnie jak nie wiem co nawet...jakby mu bylo wszytsko jedno wie ze za nim bede chyba zawsze i mnie nie szanuje...a jak bym tylko mu to powiedziała to by sie juz obraził na amen...nic mu sie nie da pwiedziec...a kiedys był mily cudowny..tesknie za nim...czy to mozliwe zeby ktos sie zrobil nagle takim nieczułym człowiekiem...nawet w stosunku do zwykłych znjomych tak nie nie mówi...jakby mu niezalezało czy bede z nim czy nie czy nie obraze czy nie...tesknie za tym jaki był ludze sie idiotka ze to wroci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mój chłop
no niby jest...ale wiem ze jakbym mu powiedziała ze mi nieodpowiada zachowanie i zaczełaznowu cos wytykac to by mnie tak wyzwał tak by sie obraził ze bym oszalała...a jak powiem ze chce zerwac to nawet sie nie spytalby dlaczego..tylko juz by sie pozegnał z tekstem..nie to nie...najgorsze ze ja to wszytsko wiem a i tak cos mnie przy nim trzyma i znosze te upokorzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
słuchałam tego z oczmi jak podkówki. przecież nic nie zrobiłam. przecież nie zachowywałam się jak idiotka, nie zrobiłam mu wstydu przed przyjaciółmi, sam mi to przyznał, że stwierdzili oni, że jestem bardzo sympatyczna i że fajnie im się ze mną rozmawiało... ale on po prostu czuje, że nie odpowiada mu "takie" (błagania z mojej strony by określił jakie) zachowanie. zaczęłam się kłócić z początku, ze przecież nic nie zrobiłam, że go nie rozumiem itp, a potem już, że ok, że więcej się tak nie zachowam, że nie jest dla mnie problemem zachować się bardziej stonowanie... boże ... zaczną się tu tłumaczyć, ale naprawdę nie zachowywałam się jak jakaś pijana laska, w sposób wulgarny, czy jakieś głupie gadki - pamietam dokładnie... i wiem, co można nazywać takim zachowaniem... próbowałam sobie jakoś w głowie poukładać, co mogło być nie tak, ale z mojej strony nie dopatrzyłam się jakichś karygodnych zachowań...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mój chłop
nie szukaj winy w sobie...moze szukal tylko pretekstu...nie przezyłas z nim za długo wiec dasz sobie napewno rade...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
ale mówiłam do ściany. On zbijał moje argumenty swoimi, przypominając mi że jest złym człowiekiem i że się nie zmieni. coś w nim wtedy pękło i nie mogłoby już być między nami tak jak do tej pory. że to kompletne bzdury - skwitował że to poświadcza ze się nie rozumiemy i rozmijamy w zapatrywaniach. Nie chce żebym się zmieniła i wyeliminowała takie zachowanie, bo on nie zamierza mnie zmieniać ani wychowywać. to męczące. sam też nie chce być zmieniany. Nie chce mi mówić, co mu się nie podoba i czego chciałby, czego potrzebuje. Bo nie oczekuje po mnie zmiany tylko dlatego że robię to poświęcając się. Po tamtej imprezie przestało mu zależeć, był ze mną dlatego ze było łatwo i przyjemnie, bez kłopotów, a jak są kłopoty, on walki nie podejmuje. i tak zresztą nie moze mieć teraz dziewczyny, bo wyjeżdża, i ani nie chce mnie obligować do tego, bym podążyła za nim, ani sam nigdzie by za mną nie podążył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mój chłop
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
takie słowa, a ja nadal próbowałam złapać wspólny grunt. dla mnie podstawą jest rozmowa i chcę, by jeśli partnerowi się coś nie podoba, żeby to zakomunikował i żebyśmy rozwiązali problem, sama też tak postępuję i nie rozumiem, jak można po jednym razie nie dać szansy na naprawę, nie chcieć naprawy... zresztą jak mowiłam sprawa jest paradoksalna! nic nie zrobiłam wtedy! kompletnie go nie rozumiem! no i to że nie rozumiem ostatecznie go przekonało, ze jesteśmy całkiem inni i nie ma sensu... nawet jak mówiłam że się zmienie... nawet jak mówiłam, że w życiu racjonalnie bym nie prosił osoby o kontakt ze mną, ale przemawia w tym momencie za mną uczucie. kurwa mać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anq
Laska a po co ty tak analizujesz miesieczna znajomosc...bylo-mineło...bedzie takich jeszcze pełno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mój chłop
no ja tez stawiam na komunikacje ale niktórzy to zapatrzeni w siebie doopki...szkoda ze nie moge bez niego zyc bo mnie rani i wszytsko jeszce mu sie wydaje ok. ja musze isc juz spac:( zycze dobrej nocy i powodzienia;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
nie chciał przyjąć mojej deklaracji "poprawy" czymkolwiek miałaby ona być, bo ja rozumiem że jakbym np. jakiś numer wywinęła przed jego znajomymi albo np. zrzygała się w klubie, to by było coś, ale on mi nawet nie potrafił wyjaśnić, jakie zachowanie mu nie odpowiadało. całokształt. zobaczył mnie inną niż przez te dwa tygodnie. głowię się.... co... wychodzi na to, ze przeżył traumę jak chciałam go przytulić i miałam "dobry humorek" do tego to, że poszłam sama do innego miejsca, że jestem nieodpowiedzialna i roztrzepana w życiu codziennym ( a jednak wszystko mi się na koniec udaje... zawsze mam czego chcę, prócz szczęścia w miłości)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
Ank, bo ja się dośc mocna na ten miesiąc zakochałam... no i wkurw bierze, jak wszystko idzie dobrze i jeden jedyny wieczór (och jakbym nie poszła na tą impreze) zawalił mi mój mały, cudowny świat... nie rozumiem takiego podejscia i tego, że człowiek mi nawet nie może przekazać, co mu tak strasznie zaciążyło że nie może już być ze mną... jak można sie aż tak nie rozumieć... jak mozna tak odbierac świat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loko choco
ja go nie poznaje... ja go pamiętam, jak mnie chciał, jak się do mnie odnosił i widzę jakieś uparte ciele teraz, w życiu bym nie pomyslała że taka osoba może tak spojrzeć na sprawę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×