Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość skrajny pesymista

Nienawidzę optymistów

Polecane posty

Gość skrajny pesymista

Bo uważają, że jak w czymś można znaleźć dobrą stronę to znaczy, że jest to OK, a wcale tak nie jest, bo coś co ma zalety ma też i wady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deprechaaa
ja wszędzie widzę samo zło:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
Optymiści są kimś kto pcha świat do przodu. Wierzą w coś i robią coś z wielkiej wiary. Można powiedzieć, że naziści też byli optymistami. Wierzyli, że Niemcy będą rządzić całym światem. Ale się przejechali. Niemniej nawet po samobójstwie Hitlera wielu nazistów dalej wierzyło w Wieikie Niemcy. Czy mieli rację? wystarczy spojrzeć. ODrodzili se jak Feniks z popiołu, a mogli załamać ręce - nie, nic z tego, tyle morderstw. Za to Poland została w popiołach roku 1945 i do dziś rozstrząsanie piór na dupie koguta. Dosłownie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deprechaaa
smutki życia>>>wiemy, wiemy, historię II wojny światowej przerabialiśmy:o może coś nowatorskiego?:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
ps. Albo raczej roztrząsanie piór na dupie pawia lub papugi. Czyż Słowacki nie prorokował? "Pawiem narodów byłaś i papugą a teraz jesteś służebnica cudzą!" Polsko ojczyzno moja ty jesteś jak choroba... umysłowa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
Do kraju tego gdzie każdego pijaka z rowu podnoszą przez uszanowanie... tęskno mi Panie. Czy to przypadkiem nie jest choroba umysłowa takie zachowanie jakie opisuje Konrad z III części Dziadów???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deprechaaa
taa, nie po to weszłam na kafe by powtarzać historię Polski:o P.S. paw i papuga mają kuper:o:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skrajny pesymista nie martw się-będzie lepiej:) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to uwazacie ze wszyscy powinni zdziczec? i nikomu nie pomagac, miec ciagle doła i swiat widziec w ciemnych barwach? masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
Historia Polski jest teraz na czele tego narodu. Peremier rządu - historyk. Trzęsie się jak galaera pawia i paugi ...KUPER (niech będzie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
A wiecie czemu się trzęsie ten kuper? Ze strachu!!! Bo to kuper chorej umysłowo papugi i pawia. I to jest prawda. Bo ogarnęła te zwierzeta PSYCHOZA dlatego, że nie mogą powiedzieć swojego zdania. Pal licho, że i tak sie nikt nim nie przejmnie. Ale nie. Nie mogą. Takie są zasady. Mogą jedynie trząść dupą. To tyle :( Tak teraz jest w Polsce. Albo jechać na Zachód. Podziwiać ich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
sorki - Trząść kuprem. Tyle mogą. I ja też! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agugugu
smutki nie pieeerdol:classic_cool::D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
Moje życie udowodniło mi, że bez trzęsienia dupą nie ma w Polsce niczego. I żąłuję, że byłam taką optymistką. Boże przebacz. teraz się zastanawiam z czym ja pójdę na ten Sąd Ostateczny... jakby to nie nazwać (a zwał jak zwał) z GOŁĄ DUPĄ. Dosłownie :(. Tak nienawiść i zawiść polska życie mi rozwaliła. Zbudowałam sobie pewien zamek na lodzie, a zawiść polska i nienawiść mi go rozwaliła. Także komuna, postkomuna oraz żydokomuna. Co ja powiem Bogu? To co nalezy? _ I PO CO TY TO BOŻE DOPUŚCIŁEŚ? TE ZYDOKOMUNĘ? Jak ja teraz przez nich wyglądam. jak U...ŁOM. :( Tak powiem. Ułom umysłowy. Ale pocieszam się, ze nie jak U...BEK. A to i to na U, nie? :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutkiżycia czy ty masz jakąś obsesje na punkcie dupy i jej odmian?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
Nie... mam obsesję na punkcie...KIM BYŁ Adam Mickiewicz - autor tego oto tekstu... czy on może nie był ..Zydokomunistą? :( SCENA II IMPROWIZACJA KONRAD (po długim milczeniu) Samotność - cóż po ludziach, czym śpiewak dla ludzi? Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha, Obejmie okiem wszystkie promienie jej ducha? Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi: Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; Myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie, A słowa myśl pochłoną i tak drżą nad myślą, Jak ziemia nad połkniętą, niewidzialną rzeką. Z drżenia ziemi czyż ludzie głąb nurtów dociek, Gdzie pędzi, czy się domyślą? - Uczucie krąży w duszy, rozpala się, żarzy, Jak krew po swych głębokich, niewidomych cieśniach; Ile krwi tylko ludzie widzą w mojej twarzy, Tyle tylko z mych uczuć dostrzegą w mych pieśniach, Pieśni ma, tyś jest gwiazdą za granicą świata! I wzrok ziemski, do ciebie wysłany za gońca, Choć szklanne weźmie skrzydła, ciebie nie dolata, Tylko o twoję mleczną drogę się uderzy; Domyśla się, że to słońca, Lecz ich nie zliczy, nie zmierzy. Wam, pieśni, ludzkie oczy, uszy niepotrzebne; - Płyńcie w duszy mej wnętrznościach, Świećcie na jej wysokościach, Jak strumienie podziemne, jak gwiazdy nadniebne. Ty Boże, ty naturo! dajcie posłuchanie. - Godna to was muzyka i godne śpiewanie. - Ja mistrz! Ja mistrz wyciągam dłonie! Wyciągam aż w niebiosa i kładę me dłonie Na gwiazdach jak na szklannych harmoniki kręgach. To nagłym, to wolnym ruchem, Kręcę gwiazdy moim duchem. Milijon tonów płynie; w tonów milijonie Każdy ton ja dobyłem, wiem o każdym tonie; Zgadzam je, dzielę i łączę, I w tęcze, i w akordy, i we strofy plączę, Rozlewam je we dźwiękach i w błyskawic wstęgach. - Odjąłem ręce, wzniosłem nad świata krawędzie, I kręgi harmoniki wstrzymały się w pędzie. Sam śpiewam, słyszę me śpiewy - Długie, przeciągłe jak wichru powiewy, Przewiewają ludzkiego rodu całe tonie, Jęczą żalem, ryczą burzą, I wieki im głucho wtórzą; A każdy dźwięk ten razem gra i płonie, Mam go w uchu, mam go w oku, Jak wiatr, gdy fale kołysze, Po świstach lot jego słyszę, Widzę go w szacie obłoku. Boga, natury godne takie pienie! Pieśń to wielka, pieśń-tworzenie. Taka pieśń jest siła, dzielność, Taka pieśń jest nieśmiertelność! Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę, Cóż Ty większego mogłeś zrobić - Boże? Patrz, jak te myśli dobywam sam z siebie, Wcielam w słowa, one lecą, Rozsypują się po niebie, Toczą się, grają i świecą; Już dalekie, czuję jeszcze, Ich wdziękami się lubuję, Ich okrągłość dłonią czuję, Ich ruch myślą odgaduję: Kocham was, me dzieci wieszcze! Myśli moje! gwiazdy moje! Czucia moje! wichry moje! W pośrodku was jak ojciec wśród rodziny stoję, Wy wszystkie moje! Depcę was, wszyscy poeci, Wszyscy mędrce i proroki, Których wielbił świat szeroki. Gdyby chodzili dotąd śród swych dusznych dzieci, Gdyby wszystkie pochwały i wszystkie oklaski Słyszeli, czuli i za słuszne znali, I wszystkie sławy każdodziennej blaski Promieniami na wieńcach swoich zapalali, Z całą pochwał muzyką i wieńców ozdobą, Zebraną z wieków tyla i z pokoleń tyla, Nie czuliby własnego szczęścia, własnej mocy, Jak ja dziś czuję w tej samotnej nocy: Kiedy sam śpiewam w sobie, Śpiewam samemu sobie. Tak! - czuły jestem, silny jestem i rozumny. - Nigdym nie czuł, jak w tej chwili - Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili, Dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny; Dziś jest chwila przeznaczona, Dziś najsilniej wytęzę duszy mej ramiona - To jest chwila Samsona, Kiedy więzień i ślepy dumał u kolumny. Zrzucę ciało i tylko jak duch wezmę pióra - Potrzeba mi lotu, Wylecę z planet i gwiazd kołowrotu, Tam dojdę, gdzie graniczą Stwórca i natura. I mam je, mam je, mam - tych skrzydeł dwoje; Wystarczą:- od zachodu na wschód je rozszerzę, Lewym o przeszłość, prawym o przyszłość uderzę. I dojdę po promieniach uczucia - do Ciebie! I zajrzę w uczucia Twoje, O Ty! o którym mówią, że czujesz na niebie. Jam tu, jam przybył, widzisz, jaka ma potęga, Aż tu moje skrzydło sięga. Lecz jestem człowiek, i tam, na ziemi me ciało; Kochałem tam, w ojczyźnie, serce me zostało, - Ale ta miłość moja na świecie, Ta miłość nie na jednym spoczęła człowieku Jak owad na róży kwiecie: Nie najednej rodzinie, nie na jednym wieku. Ja kocham cały naród! - objąłem w ramiona Wszystkie przeszłe i przyszłe jego pokolenia, Przycisnąłem tu do łona, Jak przyjaciel, kochanek, małżonek, jak ojciec: Chcę go dźwignąć, uszczęśliwić, Chcę nim cały świat zadziwić, Nie mam sposobu i tu przyszedłem go dociec. Przyszedłem zbrojny całą myśli władzą, Tej myśli, co niebiosom Twe gromy wydarła, Śledziła chód Twych planet, głąb morza rozwarła - Mam więcej, tę Moc, której ludzie nie nadadzą, Mam to uczucie, co się samo w sobie chowa Jak wulkan, tylko dymi niekiedy przez słowa. I Mocy tej nie wziąłem z drzewa edeńskiego, Z owocu wiadomości złego i dobrego; Nie z ksiąg ani z opowiadań, Ani z rozwiązania zadań, Ani z czarodziejskich badań. Jam się twórcą urodził: Stamtąd przyszły siły moje, Skąd do Ciebie przyszły Twoje, Boś i Ty po nie nie chodził: Masz, nie boisz się stracić; i ja się nie boję. Czyś Ty mi dał, czy wziąłem, skąd i Ty masz - oko Bystre, potężne: w chwilach mej siły - wysoko Kiedy na chmur spójrzę szlaki I wędrowne słyszę ptaki, Żeglujące na ledwie dostrzeżonym skrzydle; Zechcę i wnet je okiem zatrzymam jak w sidle - Stado pieśń żałośną dzwoni, Lecz póki ich nie puszczę, Twój wiatr ich niezgoni. Kiedy spójrzę w kometę z całą mocą duszy, Dopóki na nią patrzę, z miejsca się nie ruszy. Tylko ludzie skazitelni, Marni, ale nieśmiertelni, Nie służą mi, nie znają - nie znają nas obu, Mnie i Ciebie. Ja na nich szukam sposobu Tu, w niebie. Tę władzę, którą mam nad przyrodzeniem, Chcę wywrzeć na ludzkie dusze, Jak ptaki i jak gwiazdy rządzę mym skinieniem, Tak bliźnich rozrządzać muszę. Nie bronią - broń broń odbije, Nie pieśniami - długo rosną, Nie nauką - prędko gnije, Nie cudami - to zbyt głośno. Chcę czuciem rządzić, które jest we mnie; Rządzić jak Ty wszystkimi zawsze i tajemnie: Co ja zechcę, niech wnet zgadną, Spełnią,tym się uszczęśliwią, A jeżeli się sprzeciwią, Niechaj cierpią i przepadną. Niech ludzie będą dla mnie jak myśli i słowa, Z których, gdy zechcę, pieśni wiąże się budowa; - Mówią, że Ty tak władasz! Wiesz, żem myśli nie popsuł, mowy nie umorzył; Jeśli mnie nad duszami równą władzę nadasz, Ja bym mój naród jak pieśń żywą stworzył, I większe niżli Ty zrobiłbym dziwo, Zanuciłbym pieśń szczęśliwą! Daj mi rząd dusz! - Tak gardzę tą martwą budową, Którą gmin światem zowie i przywykł ją chwalić, Żem nie próbował dotąd, czyli moje słowo Nie mogłoby jej wnet zwalić. Lecz czuję w sobie, że gdybym mą wolę Ścisnął, natężył i razem wyświecił, Może bym sto gwiazd zgasił, a drugie sto wzniecił - Bo jestem nieśmiertelny! i w stworzenia kole Są inni nieśmiertelni; - wyższych nie spotkałem. - Najwyższy na niebiosach! - Ciebie tu szukałem, Ja najwyższy z czujących na ziemnym padole. Nie spotkałem Cię dotąd - żeś Ty jest, zgaduję; Niech Cię spotkam i niechaj Twą wyższość uczuję - Ja chcę władzy, daj mi ją, lub wskaż do niej drogę! O prorokach, dusz władcach, że byli, słyszałem, I wierzę; lecz co oni mogli, to ja mogę, Ja chcę mieć władzę, jaką Ty posiadasz, Ja chcę duszami władać, jak Ty nimi władasz. (Długie milczenie) (z ironią) Milczysz, milczysz! wiem teraz, jam Cię teraz zbadał, Zrozumiałem, coś Ty jest i jakeś Ty władał. - Kłamca, kto Ciebie nazywał miłością, Ty jesteś tylko mądrością. Ludzie myślą, nie sercem, Twych dróg się dowiedzą; Myślą, nie sercem, składy broni Twej wyśledzą - Ten tylko, kto się wrył w księgi, W metal, w liczbę, w trupie ciało, Temu się tylko udało Przywłaszczyć część Twej potęgi. Znajdzie truciznę, proch, parę, Znajdzie blaski, dymy, huki, Znajdzie prawność, i złą wiarę Na mędrki i na nieuki. Myślom oddałeś świata użycie, Serca zostawiasz na wiecznej pokucie, Dałeś mnie najkrótsze życie I najmocniejsze uczucie. - (Milczenie) Czym jest me czucie? Ach, iskrą tylko! Czym jest me życie? Ach, jedną chwilką! Lecz te, co jutro rykną, czym są dzisiaj gromy? Iskrą tylko. Czym jest wieków ciąg cały, mnie z dziejów wiadomy? Jedną chwilką. Z czego wychodzi cały człowiek, mały światek? Z iskry tylko. Czym jest śmierć, co rozprószy myśli mych dostatek? Jedną chwilką. Czym był On, póki światy trzymał w swoim łonie? Iskrą tylko. Czym będzie wieczność świata, gdy On go pochłonie? Jedną chwilką. Głos z lewej strony Wsiąść muszę Na duszę Jak na koń, Goń! goń W cwał, w cwał! Głos z prawej Co za szał! Brońmy go, brońmy, Skrzydłami osłońmy Skroń Chwila i iskra, gdy się przedłuża, rozpala - Stwarza i zwala. Śmiało, śmiało! tę chwilę rozdłużmy, rozdalmy, Śmiało, śmiało! tę iskrę rozniećmy, rozpalmy - Teraz - dobrze - tak. Jeszcze raz Ciebie wyzywam, Jeszcze po przyjacielsku duszę Ci odkrywam. Milczysz, - wszakżeś z Szatanem walczył osobiście? Wyzywam Cię uroczyście. Nie gardź mną, ja nie jeden, choć sam tu wzniesiony. Jestem na ziemi sercem z wielkim ludem zbratan, Mam ja za sobą wojska, i mocy, i trony; Jeśli ja będę bluźnierca, Ja wydam Tobie krwawszą bitwę niźli Szatan: On walczył na rozumy, ja wyzwę na serca. Jam cierpiał, kochał, w mękach i miłości wzrosłem; Kiedyś mnie wydarł osobiste szczęście, Na własnej piersi ja skrwawiłem pięście, Przeciw Niebu ich nie wzniosłem. Głos Rumaka Przedzierzgnę w ptaka. Orlimi pióry Do góry! W lot! Głos Gwiazdo spadająca! Jaki szał W otchłań cię strąca Teraz duszą jam w moję ojczyznę wcielony? Ciałem połknąłem jej duszę, Ja i ojczyzna to jedno. Nazywam się Milijon - bo za milijony Kocham i cierpię katusze. Patrzę na ojczyznę biedną, Jak syn na ojca wplecionego w koło; Czuję całego cierpienia narodu, Jak matka czuje w łonie bole swego płodu. Cierpię, szaleję - a Ty mądrze i wesoło Zawsze rządzisz, Zawsze sądzisz, I mówią, że Ty nie błądzisz! Słuchaj, jeśli to prawda, com z wiarą synowską Słyszał, na ten świat przychodząc, Że Ty kochasz; - jeżeliś Ty kochał świat rodząc, Jeśli ku zrodzonemu masz miłość ojcowską; - Jeżeli serce czułe było w liczbie źwierząt, Któreś Ty w arce zamknął i wyrwał z powodzi; Jeśli to serce nie jest potwór, co się rodzi Przypadkiem, ale nigdy lat swych nie dochodzi; Jeśli pod rządem Twoim czułość nie jest bezrząd, Jeśli w milijon ludzi krzyczących "ratunku!" Nie patrzysz jak w zawiłe zrównanie rachunku; - Jeśli miłość jest na co w świecie Twym potrzebną I nie jest tylko Twoją omyłką liczebną... Głos Orła w hydrę! Oczy mu wydrę. Do szturmu daléj! Dymi! pali! Ryk, grzmot! Głos Z jasnego słońca Kometo błędu! Gdzie koniec twego pędu? Bez końca, bez końca! Milczysz! - Jam Ci do głębi serce me otworzył Zaklinam, daj mi władzę - jedna część jej licha, Część tego, co na ziemi osiągnęła pycha, Z tą jedną cząstką ileż ja bym szczęścia stworzył! Milczysz! - nie dasz dla serca, dajże dla rozumu. - Widzisz, żem pierwszy z ludzi i z aniołów tłumu, Że Cię znam lepiej niźli Twoje archanioły, Wart, żebyś ze mną władzą dzielił się na poły - Jeślim nie zgadł, odpowiedz - milczysz! ja nie kłamię. Milczysz i ufasz, że masz silne ramię - Wiedz, że uczucie spali, czego myśl nie złamie - Widzisz to moje ognisko: - uczucie, Zbieram je, ściskam, by mocniej pałało, Wbijam w żelazne woli mej okucie, Jak nabój w burzące działo. Głos Ognia! pal! Głos Litość! żal! Odezwij się, - bo strzelę przeciw Twej naturze; Jeśli jej w gruzy nie zburzę, To wstrząsnę całym państw Twoich obszarem; Bo wystrzelę głos w całe obręby stworzenia: Ten głos, który z pokoleń pójdzie w pokolenia: Krzyknę, ześ Ty nie ojcem świata, ale... GŁOS DIABŁA Carem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiemy-jesteś w liceum i nudzi ci się w piątkowy wieczór:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
To tu jest krótsze - ciekawe czy się zmieści w całości??? =============================================== Teraz duszą jam w moję ojczyznę wcielony? Ciałem połknąłem jej duszę, Ja i ojczyzna to jedno. Nazywam się Milijon - bo za milijony Kocham i cierpię katusze. Patrzę na ojczyznę biedną, Jak syn na ojca wplecionego w koło; Czuję całego cierpienia narodu, Jak matka czuje w łonie bole swego płodu. Cierpię, szaleję - a Ty mądrze i wesoło Zawsze rządzisz, Zawsze sądzisz, I mówią, że Ty nie błądzisz! Słuchaj, jeśli to prawda, com z wiarą synowską Słyszał, na ten świat przychodząc, Że Ty kochasz; - jeżeliś Ty kochał świat rodząc, Jeśli ku zrodzonemu masz miłość ojcowską; - Jeżeli serce czułe było w liczbie źwierząt, Któreś Ty w arce zamknął i wyrwał z powodzi; Jeśli to serce nie jest potwór, co się rodzi Przypadkiem, ale nigdy lat swych nie dochodzi; Jeśli pod rządem Twoim czułość nie jest bezrząd, Jeśli w milijon ludzi krzyczących "ratunku!" Nie patrzysz jak w zawiłe zrównanie rachunku; - Jeśli miłość jest na co w świecie Twym potrzebną I nie jest tylko Twoją omyłką liczebną... Głos Orła w hydrę! Oczy mu wydrę. Do szturmu daléj! Dymi! pali! Ryk, grzmot! Głos Z jasnego słońca Kometo błędu! Gdzie koniec twego pędu? Bez końca, bez końca! Milczysz! - Jam Ci do głębi serce me otworzył Zaklinam, daj mi władzę - jedna część jej licha, Część tego, co na ziemi osiągnęła pycha, Z tą jedną cząstką ileż ja bym szczęścia stworzył! Milczysz! - nie dasz dla serca, dajże dla rozumu. - Widzisz, żem pierwszy z ludzi i z aniołów tłumu, Że Cię znam lepiej niźli Twoje archanioły, Wart, żebyś ze mną władzą dzielił się na poły - Jeślim nie zgadł, odpowiedz - milczysz! ja nie kłamię. Milczysz i ufasz, że masz silne ramię - Wiedz, że uczucie spali, czego myśl nie złamie - Widzisz to moje ognisko: - uczucie, Zbieram je, ściskam, by mocniej pałało, Wbijam w żelazne woli mej okucie, Jak nabój w burzące działo. Głos Ognia! pal! Głos Litość! żal! Odezwij się, - bo strzelę przeciw Twej naturze; Jeśli jej w gruzy nie zburzę, To wstrząsnę całym państw Twoich obszarem; Bo wystrzelę głos w całe obręby stworzenia: Ten głos, który z pokoleń pójdzie w pokolenia: Krzyknę, ześ Ty nie ojcem świata, ale... GŁOS DIABŁA Carem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
To też jest dobre...Wielka Improwizacja... ========================================== Daj mi rząd dusz! - Tak gardzę tą martwą budową, Którą gmin światem zowie i przywykł ją chwalić, Żem nie próbował dotąd, czyli moje słowo Nie mogłoby jej wnet zwalić. Lecz czuję w sobie, że gdybym mą wolę Ścisnął, natężył i razem wyświecił, Może bym sto gwiazd zgasił, a drugie sto wzniecił - Bo jestem nieśmiertelny! i w stworzenia kole Są inni nieśmiertelni; - wyższych nie spotkałem. - Najwyższy na niebiosach! - Ciebie tu szukałem, Ja najwyższy z czujących na ziemnym padole. Nie spotkałem Cię dotąd - żeś Ty jest, zgaduję; Niech Cię spotkam i niechaj Twą wyższość uczuję - Ja chcę władzy, daj mi ją, lub wskaż do niej drogę! O prorokach, dusz władcach, że byli, słyszałem, I wierzę; lecz co oni mogli, to ja mogę, Ja chcę mieć władzę, jaką Ty posiadasz, Ja chcę duszami władać, jak Ty nimi władasz. (Długie milczenie) (z ironią) Milczysz, milczysz! wiem teraz, jam Cię teraz zbadał, Zrozumiałem, coś Ty jest i jakeś Ty władał. - Kłamca, kto Ciebie nazywał miłością, Ty jesteś tylko mądrością. Ludzie myślą, nie sercem, Twych dróg się dowiedzą; Myślą, nie sercem, składy broni Twej wyśledzą - Ten tylko, kto się wrył w księgi, W metal, w liczbę, w trupie ciało, Temu się tylko udało Przywłaszczyć część Twej potęgi. Znajdzie truciznę, proch, parę, Znajdzie blaski, dymy, huki, Znajdzie prawność, i złą wiarę Na mędrki i na nieuki. Myślom oddałeś świata użycie, Serca zostawiasz na wiecznej pokucie, Dałeś mnie najkrótsze życie I najmocniejsze uczucie. - (Milczenie) Czym jest me czucie? Ach, iskrą tylko! Czym jest me życie? Ach, jedną chwilką! Lecz te, co jutro rykną, czym są dzisiaj gromy? Iskrą tylko. Czym jest wieków ciąg cały, mnie z dziejów wiadomy? Jedną chwilką. Z czego wychodzi cały człowiek, mały światek? Z iskry tylko. Czym jest śmierć, co rozprószy myśli mych dostatek? Jedną chwilką. Czym był On, póki światy trzymał w swoim łonie? Iskrą tylko. Czym będzie wieczność świata, gdy On go pochłonie? Jedną chwilką. Głos z lewej strony Wsiąść muszę Na duszę Jak na koń, Goń! goń W cwał, w cwał! Głos z prawej Co za szał! Brońmy go, brońmy, Skrzydłami osłońmy Skroń Chwila i iskra, gdy się przedłuża, rozpala - Stwarza i zwala. Śmiało, śmiało! tę chwilę rozdłużmy, rozdalmy, Śmiało, śmiało! tę iskrę rozniećmy, rozpalmy - Teraz - dobrze - tak. Jeszcze raz Ciebie wyzywam, Jeszcze po przyjacielsku duszę Ci odkrywam. Milczysz, - wszakżeś z Szatanem walczył osobiście? Wyzywam Cię uroczyście. Nie gardź mną, ja nie jeden, choć sam tu wzniesiony. Jestem na ziemi sercem z wielkim ludem zbratan, Mam ja za sobą wojska, i mocy, i trony; Jeśli ja będę bluźnierca, Ja wydam Tobie krwawszą bitwę niźli Szatan: On walczył na rozumy, ja wyzwę na serca. Jam cierpiał, kochał, w mękach i miłości wzrosłem; Kiedyś mnie wydarł osobiste szczęście, Na własnej piersi ja skrwawiłem pięście, Przeciw Niebu ich nie wzniosłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
Kurde - moim zdaniem nie ma żartów z tym narodem. On wydaje Bogu krwawszą bitwę niźli Szatan. Nalezy od czubków zwiewać i tyle :(. A ich odesłac do psychiatrów. Od leczenia...nienawiści. Podtsawowe uczucie każdego Polaka. Jeszcze nie wiem co i jak - nic, ale juz nienawidzę szczerze i zawiszczę. KOSZMAR :( ========================================= Teraz - dobrze - tak. Jeszcze raz Ciebie wyzywam, Jeszcze po przyjacielsku duszę Ci odkrywam. Milczysz, - wszakżeś z Szatanem walczył osobiście? Wyzywam Cię uroczyście. Nie gardź mną, ja nie jeden, choć sam tu wzniesiony. Jestem na ziemi sercem z wielkim ludem zbratan, Mam ja za sobą wojska, i mocy, i trony; Jeśli ja będę bluźnierca, Ja wydam Tobie krwawszą bitwę niźli Szatan: On walczył na rozumy, ja wyzwę na serca. Jam cierpiał, kochał, w mękach i miłości wzrosłem; Kiedyś mnie wydarł osobiste szczęście, Na własnej piersi ja skrwawiłem pięście, Przeciw Niebu ich nie wzniosłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
Mi się wydaje , że ja mam depresję. Pewnego dnia jedna taka powiedziała, że uposledzenie umysłowe to cos, z czym człowiek się rodzi. Jasne. Ona pierwsza sie z tym urodziła. Ale tak ogólnie.... nie wiem... to ona musiała wymyślić, że ja mam psychozę. Jak na nią patrzę to straszną :( Bo ona pije, a póxniej gada od rzeczy. Jak tu nie mieć psychozy póxniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
Tu oto Mickiewicz rozprawia sie z chorymi umysłowo... ============================== SCENA III WCHODZĄ KAPRAL, BRACISZEK BERNARDYN PIOTR, JEDEN WIĘZIEŃ KS. PIOTR W imię Ojca i Syna i Świętego Ducha. WIĘZIEŃ On zapewne osłabiał. - Konradzie! - nie słucha. KS. PIOTR Pokój temu domowi, pokój grzesznikowi! WIĘZIEŃ Dla Boga, on osłabiał, patrz - miota się, dąsa, To jest wielka choroba, patrz, on usta kąsa. (Ks. Piotr modli się) KAPRAL (do Więźnia) Mój Panie, idźcie sobie, a nas tu zostawcie. WIĘZIEŃ Ale dla Boga! próżnych modlitew nie prawcie; Podejmijcie go z ziemi, położmy do łóżka; Księże Pietrze. KS. PIOTR Tu zostaw. WIĘZIEŃ Oto jest poduszka. (kładnie Konrada) E, ja wiem, co to znaczy. - Czasem nań napada Takie szaleństwo: długo śpiewa, potem gada, A jutro zdrów jak ryba. Lecz kto wam powiedział, Że on osłabiał? KAPRAL Panie, ot byś cicho siedział. Niech brat Piotr pomodli się nad waszym kolegą; Bo ja wiem, że tu było - coś - tu - niedobrego. Gdy runt odszedł, w tej celi hałas posłyszałem, Spójrzę dziurką od klucza, a co tu widziałem, To mnie wiedzieć. Pobiegłem do mojego kmotra, Bo on człowiek pobożny, do braciszka Piotra - Patrz na tego chorego: niedobrze się dzieje - WIĘZIEŃ Dalibóg nie pojmuję - nic,i oszaleję. KAPRAL Oszaleć? - Ej, Panowie, strzeżcie się, Panowie! U was usta wymowne, wiele nauk w głowie, A patrzcie, głowa mądra w prochu się taczała, I z tych ust, tak wymownych, patrzaj - piana biała. Słyszałem, co on śpiewał, ja słów nie pojąłem, Lecz było coś u niego w oczach i nad czołem. Wierz mi, że z tym człowiekiem niodobrze się dzieje Byłem ja w legijonach, nim wzięto w rekruty, Brałem szturmem fortece, klasztory,reduty; Więcej dusz wychodzących z ciała ja widziałem, Niźli Waćpan przeczytał książek w życiu całem. A to jest rzecz niemała widzieć, jak człek kona, Widziałem ja na Pradze księży zarzynanych, I w Hiszpaniji żywcem z wieży wyrzucanych; Widziałem matek szablą rozrywane łona, I dzieci konającena kozackich pikach, I Francuzów na śniegu, i Turków na palu; I wiem, co w konających widać męczennikach, A co w złodzieju, zbójcy, Turku lub Moskalu. Widziałem rozstrzelanych, co patrzyli śmiele W rurę broni, nie chcieli na oczy zasłony; A jak padli na ziemię, widziałem w ich ciele Strach, co za życia wstydem i pychą więziony, Wyszedł z trupa jak owad i pełzał wokoło: Gorszy strach niż ten, który tchórza w bitwie nęka, Taki strach, że dość spojrzeć na zamarłe czoło, Aby widzieć, że dusza dąsa się i lęka, Gardzi bolem i cierpi, i wieczna jej męka. A więc, mój Panie, myślę, że twarz umarłego Jest jak patent wojskowy do świata przyszłego; I poznasz zaraz, jak oń tam będzie przyjęty, W jakiej randze i stopniu: święty czy przeklęty. - A więc tego człowieka i pieśń, i choroba, I czoło, i wzrok wcale mi się nie podoba. Otoż Waćpan spokojnie idź do swojej celi, My z bratem Piotrem będziem przy chorym siedzieli,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
Tu są exorcyzmy z III części Dziadów...walcz czarny! =================================== KONRAD Przepaść - tysiąc lat - pusto - dobrze - jeszcze więcéj! Ja wytrzymam i dziesięć tysiąców tysięcy - Modlić się? - tu modlitwa nie przyda się na nic - I byłaż taka przepaść bez dna i bez granic? - Nie wiedziałem - a była. KAPRALl Słyszysz, jak on szlocha. KS. PIOTR Synu mój, tyś na sercu, które ciebie kocha. (do Kaprala) Wyjdź stąd i patrz, ażeby nikt tędy nie chodził I póki stąd nie wyjdę, nikt mi nie przeszkodził. (Kapral odchodzi) KONRAD (zrywa się) Nie! - oka mi nie wydarł! mam to silne oko, Widzę stąd, i stąd nawet, choć ciemno - głęboko, Widzę ciebie, Rollison, - bracie, cóż to znaczy? I tyś w więzieniu, zbity, krwią cały zbryzgany, I ciebie Bóg nie słuchał, i tyś już w rozpaczy; Szukasz noża, próbujesz głowę tłuc o ściany: - "Ratunku!" - Bóg nie daje, ja ci dać nie mogę, Oko mam silne, spójrzę, może cię zabiję - Nie - ale ci pokażę okiem - śmierci drogę. Patrz, tam masz okno, wybij, skocz, zleć i złam szyję, I ze mną tu leć w głębie, w ciemność - lećmy na dół - Otchłań - otchłań ta lepsza niźli ziemi padół; Tu nie ma braci, matek, narodów, - tyranów - Pójdź tu. KS. PIOTR Duchu nieczysty, znam cię po twym jadzie, Znowuś tu, najchytrzejszy ze wszystkich szatanów, Znowu w dom opuszczony leziesz, brzydki gadzie. Tyś wpełznął w jego usta, na zgubęś tu wpełznął, Z Imię Pańskie jam ciebie pojmał i ochełznął. Exorciso... DUCH Stój, nie klnij - stój, odstąp od progu, Wyjdę - KS. PIOTR Nie wyjdziesz, aż się upodoba Bogu. Lew z pokolenia Judy tu Pan - on zwycięża: Sieć na lwa zastawiłeśi w twym własnym wniku Złowiłeś się - Bóg ciebie złowił w tym grzeszniku. W jego ustach chcę tobie najsrozszy cios zadać: Kłamco, ja tobie każę, musisz prawdę gadać. DUCH Parle-moi donc francais, mon pauvre capucin, J'ai pu dans le grand monde oublier mon latin. Mais étant saint, tu dois avoir le don des langues Vielleicht sprechen Sie deutsch, was murmeln Sie so bang - What it is, - Cavalleros rispondero Io. KS. PIOTR Ty to z ust jego wrzeszczysz, stujęzyczna źmijo, DUCH C'est juste, dans ce jeu, nous sommes de moitié, Il est savant, et moi, diable de mon métier. J'etais son precepteur et je m'en glorifie, En sais-tu plus que nous? parle - je te défie. KS. PIOTR W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. DUCH Ale stój, stój, mój Księże, stój, już dosyć tego; Tylko, księżuniu, nie męcz na próżno: - czyś szatan; Żeby tak męczyć! KS. PIOTR Ktoś ty? DUCH Lukrecy, Lewiatan, Voltaire, Alter Fritz, Legio sum. KS. PIOTR Coś widział? DUCH Zwierza. KS. PIOTR Gdzie? DUCH W Rzymie. KS. PIOTR Nie słucha mię - wróćmy do pacierza. (modli się) DUCH Ale słucham. KS. PIOTR Gdzieś widział więźnia? DUCH Mówię, w Rzymie - KS. PIOTR Kłamiesz. DUCH Księże, na honor, na kochanki imię, Mej kochanki czarniutkiej, co tak do mnie wzdycha A wiesz ty, jak się zowie moja luba? - Pycha. Jakiś ty nieciekawy! - KS. PIOTR (do siebie) Przeciwią się duchy; Upokórzmy się Panu i zróbmy akt skruchy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
Robię sobie właśnie dobrze i zaspokajają mnie teksty Mickiewicza, którym towarzyszy posuwisto-zwrotne wkładanie sobie krzyżyka w cipcię. Życie jest ciężkie, a ten krzyżyk taki... metalowy... mmm to dopiero exorcyzm i wyzbycie się pożądania!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutkiżycia
A tu rozmowa księdza z diabłem , w której dowiaduje się jak pomóc grzesznikowi. Przeczytajcie sami. ===================================== KS. PIOTR Tyranie i pochlebco, i podły, i dumny, Żebyś pierś ugryzł, u nóg wleczesz się po piasku. DUCH (śmiejąc się) Aha! gniewasz się, pacierz przerwałeś - da capo; Żebyś sam widział, jak ty śmiesznie kręcisz łapą - Istny niedzwiadek, gdy się broni od komarów! - On trzepie swoje, - no więc - dosyć już tych swarówi Znam twoję moc i chcę się tobie wyspowiadać, Będę ci o przeszłości i przyszłości gadać. - A wiesz ty, co o tobie mówią w całym mieście? (Ksiądz modli się) A wiesz ty, co to będzie z Polską za lat dwieście? - A wiesz, dlaczego tobie przeor tak nie sprzyja? - A wiesz, w Apokalipsie co znaczy bestyja? - Milczy i trzepie - oczy aż strach we mnie wlepił. Powiedz, Księżuniu, czegoś do mnie się uczepił? Co ja winien, że takie mam odbierać chłosty Czy ja jestem król diabłów - wszak ja diabeł prosty. Zważ, czy to prawnie sługę ukarać za pana Wszakże ja tu przyszedłem z rozkazu Szatana. Trudno mu się tłumaczyć, bo z nim nie brat za brat, Jestem jako Kreishauptmann, Gubernator, Landrat - Każą duszę brać w areszt, biorę, sadzę w ciemność. Zdarza się przy tym duszy jaka nieprzyjemność Ale czyż z mojej winy? - jam ślepe narzędzie; Tyran szelma da ukaz, pisze: "Niech tak będzie" - Czyż to mnie miło męczyć, - mnie samemu męka. - Ach - (wzdycha) jak to źle być czułym. - Ach, serce mi pęka. Wierzmi: gdy pazurami grzesznika odzieram Nieraz ogonem, ach! ach! - łzy sobie ocieram. (Ksiądz modli się) A wiesz, zé jutro będziesz bity jako Haman? KS. PIOTR In nomine Patris et Filii et Spiritus Sancti, Amen. Ego te exorciso, spiritus immunde - DUCH Księże, stój - słucham - gadam - stój - jedną sekundę! KS. PIOTR Gdzie jest nieszczęsny więzień, co chce zgubić duszę? - Milczysz - Exorciso te - DUCH Gadam, gadam - muszę. KS. PIOTR Kogo widziałeś? DUCH Więźnia. KS. PIOTR Jakiego? DUCH Grzesznika. KS. PIOTR Gdzie? - DUCH Tam, w drugim klasztorze. KS. PIOTR W jakim? DUCH Dominika. Ten grzesznik już przeklęty, prawem mnie należy. KS. PIOTR Kłamiesz. DUCH On już umarły. KS. PIOTR Kłamiesz. DUCH Chory leży. KS. PIOTR Exorciso te DUCH Gadam, gadam, skaczę - śpiewam - Tylko nie klnij - jak gadać? - dusisz - ledwie ziewam. KS. PIOTR Mów prawdę. DUCH Grzesznik chory, lata bez pamięci I jutro rano szyję niezawodnie skręci. KS. PIOTR Kłamiesz. DUCH Poświadczy godny świadek, kmotr Belzebub. Pytaj go, męcz - niewinnej duszy mojej nie gub. KS. PIOTR Jak ratować grzesznika? DUCH Bodajeś zdechł klecho, Nie powiem. KS. PIOTR Exorciso - DUCH Ratować pociechą. KS. PIOTR Dobrze, gadaj wyraźnie - czego mu potrzeba? DUCH Mam chrypkę, nie wymówię. KS. PIOTR Mów! DUCH Mój panie! królu! Daj odpocząć - KS. PIOTR Mów, czego potrzeba - DUCH Księżulu, Ja tego nie wymówię. KS. PIOTR Mów! DUCH He - Wina - Chleba - KS. PIOTR Rozumiem, Chleba Twego i Krwi Twojej, Panie - Pójdę, i daj mi spełnić Twoje rozkazanie. (do Ducha) A teraz zabierz z sobą twe złości i błędy, Skąd wszedłeś i jak wszedłeś, idź tam i tamtędy. (Duch uchodzi)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×