NIENAWIDZĘ JEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

a czy to taka filozofia przytakiwać na wszystko co ona mówi, mówić, że ma rację, i że musicie to przemyśleć a robić po swojemu?

no tak robimy i przy kazdej okazji napotykamy na jakieś napastliwe uwagi.... to po prostu jest NIE PRZYJEMNE, każdy drobny błąd jest nam wytykany i wyolbrzymiany, ze to przez to, ze nie słuchamy mądrych rad itp że POWINNIŚMY - słowo klucz- robic to i tamto i tak w kółko.... wiesz, jeśli to dotyczy jakichś abstrakcyjnych rzeczy, w stylu urządzanie domu.... to można puszczać mimo uszu.... ale jak np. mnie mąz "molestuje", żebym brała zlecenia od jego brata - nie ciekawe i mało płatne jak dla mnie....bo mu matka nawinie odpowiednio makaron na uszy.... to juz trudno puszczać od tak sobie.... bo ma to realny wpływ na nasze zycie, relacje między nami, naszą sytuację materialna itp

w takim razie nie widze innej rady jak porozmiawiać z mężem i przekonać go do stworzenia wspólego frontu i poproszenie go, żeby to on dyskutował z mama np w kwestii tych zleceń, bo jak Ty odmówisz to będziesz ta zła, ale jak to powie jej ukochany synek, i będzie to solidnie uargumentowane, to może zrozumie?

no własnie mąż jest pod jej wpływem w tym sensie, że ona to argumentuje tym, ze rodzina jest najważniejsza....czemu trudno nie przyznać racji i ciężko z tym dyskutować..... tyle, szkoda, ze to działa w jedną stronę...czyli my mamy dawać i się dopasowywać... a odwrotnie to ani na krok nie ma mowy o ustępstwach....

nikt tego nie powiedzial tylko ja sadze ze dobra wola powinna wychodzic od obu stron...tesciowa to starszy czlowiek dlatego malezy go szanowac i to synowa wchodzi do rodziny a nie na odwrot...

ja to napisałam :P

TO ZNACZY CO?