Gość sekuryfa Napisano Marzec 7, 2009 Wiem, ze kocha, ze uwielbia, ze mysli i dba, ale... mam niedosyt spotkań, widzenia go. Wrecz czuje, ze sie narzucam pytajac sie, cz w yen weekend sie widzimy. Chce dluzej, czesciej i jestem zla sama na siebie, ze go... tłamszę? Jesli po roku znajomosci nie czuje potrzeby widywac sie czesciej, to nie wiem, czy kiedykoliwek zechce ze mna zamieszkac. Ile mozna spotykac sie co drugi weekend, po pare godzin w tygodniu...jak szczeniaki jakies. Zreszta, nie chodZi o godziny, chodzi o to, ze jak sie kocha, to chyba chce sie z nim byc, czyz nie? Trafil mi sie stary kawaler, ktory pewnie czuje sie "osaczony" :O A ja czuje sie,jakbym zebrala o czas. A tam. Chciałam sie wyzalic tylko. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach