Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaraz mnie cos trafi

zaraz mnie cos trafi

Polecane posty

Gość zaraz mnie cos trafi

oboje pracujemy, ja zaczynam i koncze wczesniej ale czesto zostaje w pracy po godzinach, on nigdy. Jak wracam styrana po 12 godzinach pracy to w najlepszym razie czeka na mnie w domu mrozona pizza, a i to pod warunkiem ze wysle ksieciu smsa z dokladnymi intrukcjami, bo sam przeciez nie wpadnie na to zeby mi zrobic jakas kolacje. Jego argument jest taki, ze on pracuje fizycznie (nie az tak ciezko, gornikiem nie jest) i po przyjsciu z pracy musi walnac sie na kanape przed TV, a ja mam prace biurowa, wiec przez 8 godzin pierdze w stolek i gram w pasjansa! no to super sie urzadzilam bo placa mi duzo wiecej niz jemu, tylko ciekawe czemu jestem taka zestresowana i zmeczona, od pasjansa? Obowiazki domowe? w weekend powiesil i zdjal pranie i teraz przez pare dni bedzie mowil jak to sie on nie napracowal. Na kazda rozmowe o podziale obowiazkow stwierdza ze niepotrzebnie cokolwiek robie i jak dla niego to nie ma znaczenia: moze byc nie posprzatane, nieugotowane, niewyprane, w lodowce moze byc sam szron - dla niego jest ok, dla mnie nie. Sprzata w domu bo musi, gdyby nie to to bysmy brudem zarosli, sam z siebie niewiele by zrobil. Chce odmalowac mieszkanie - jego argument: po co, szkoda weekendu, lepiej polezec przez TV, od brudnych scian nikt nie umarl. Mamy zwierzaka, jak przychodzi do placenia za wizyty u weta to jest moj, jak do glaskania to wspolny. Ani razu sie nie dorzucil do kosztow leczenia, a zwierzak czesto ma problemy. Zeby choc zawiozl go do lecznicy albo odebral; nie, to ja musze sie urywac z pracy i zajmowac wszystkim. strach pomyslec co by bylo gdybysmy mieli dziecko. proponowalam jakis weekendowy wypad w fajne miejsce, wyjscie do knajpy: nie, bo za drogo (placimy po polowie za wszystko, czynsz, rachunki, jedzenie itp, kasa jest osobna), a on musi oszczedzac bo za X lat cos tam chce kupic. 'jak mi postawisz to pojde'. Niedlugo moje urodziny, wiem ze nic mi nie przygotuje poza przywiednietymi kwiatkami kupionymi w ostatniej chwili na stacji benzynowej, a i to pod warunkiem ze nie zapomni. Ja mu szukalam prezentu, chodzilam po sklepach zeby znalec cos super; koniec z tym. wczoraj bylam na niego zla, wieczorem sie poplakalam i uslyszalam ze nie daje mu spac. szlag mnie jasny trafil, wzielam poduszke, koc i poszlam spac na kanape w drugim pokoju. Dzis jestemy umowieni po pracy, mam dla niego zrobic cos, co zajmie mi caly wieczor. obiecalam wiec zrobie, ale wcale nie mam ochoty. jestem zla, rozgoryczona; najchetniej wyszlabym z domu, trzasnela drzwiami i nigdy nie wracala. Napisalam to zeby sie wyladowac, bo szlag mnie trafia i musze wylac zale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarynka
No,to masz przesrane z takim facetem.Współczuje i to bardzo. Wg mnie ,jak oboje pracujecie ,to i oboje powinniście robić po równo w domu a nie ,że pan i władca zasiądzie przed tv i będzie brudem zarastał na własne życzenie.Jemu to nie przeszkadza? Ale tobie tak a że razem mieszkacie ,to trzeba iśc na kompromis. Ja nie mówię ,żeby Ci trzydaniowe obiady robił i sypał płatkami róz pod nogi codziennie ale ,do licha ciężkiego ,facet tez powinien cos w domu robić. Mój np nie za bardzo potrafi gotować ale ,jak przyjde zmęczona z pracy ,to zawsze cos tam wymyśli łatwego do szamnia,sam zrobi i poda. Wynosi śmieci ,sprząta zwierzakowi ,robi zakupy,odwozi mnie do pracy,zawsze pamięta o moich urodzinach i prezenty dostaję niezwykle trafione. Po prostu widze ,że zależy mu.I nie obawiam sie miec z nim dziecka ,bo wiem ,że zawsze mogę liczyc na jego pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaraz mnie cos trafi
jak sie zmusi to zrobi, przewaznie ponarzeka, pomarudzi ale zrobi. Ja bym chciala zeby on sam, z wlasnej inicjatywy zrobil mi obiad, gdy wroce zmeczona czy wpadl na to ze trzeba zrobic pranie. Tlumaczylam, mowilam setki razy ze dom to obowiazki. Nie pomoglo, jego zdaniem za duzo narzucam tych obowiazkow na siebie i na niego. Po co zmywac jak mozna zjesc plastikowymi sztuccami z papierowych talerzy? Dziwna jestem bo chce jesc z normalnego talerza, a jak gotuje to brudze kilka garnkow. Teraz planuje strajk generalny: nic nie robie, zarosniemy brudem az w mieszkaniu zalegna nam sie karaluchy ktore pozniej padna z glodu, bo zarcia kupowac ani robic tez nie bede.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejjj 0
zjadł pranie?? dziwny jakiś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaraz mnie cos trafi
heh, nie a szkoda:D mialabym przynajmniej ubaw jakby przezuwal skarpetki;)... zdjal je z szuszarki i poskladal, tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak to jest że
mamusie nauczyły swoich synków nicnierobienia to teraz mamy... swoje dzieci trzeba uczyć tych rzeczy... co do pracy to jakiś dziwny przesąd że ludzie pierdzą w stołek jak pracują w biurze i nic nie robią, pracowałam i tak tak i wierzcie mi że prace te porównywalnie męczące... albo go nauczysz że musi też w domu sprzątać i coś robić albo się z nim pożegnaj a nowemu facetowi powiedz że miałaś takiego byłego co gówno robił i powiedz że w życiu tego nie będziesz przechodzić po raz 2, więc niech się stara. ale coś mi sie wydaje że ten Twoj to niezły cwaniaczek, szacunku do Ciebie ma niewiele... to ja Wasze życie będzie wyglądało za pare lat..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejjj 0
źle przeczytałem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajaka
Moge sie podpisac pod tym co napisałas. Z tym ze moj maz pracuje od 7 do 15 nie siedzi w biurze ale w kopalni tez nie zasuwa, ja natomiast mam swoja działalnosc i czas pracy nielimitowany jednak zasuwam po 10 godzin. On twierdzi ze sie narobi a ja jade do biura zeby sie kawy napic!!Musze ugotowac posprzatac, wyprac bo inaczej on z głodu umrze albo kanapki sobie zrobi. A dlaczego ja? Bo moj małzonek jest zmeczony i jedyne co moze robic to ogladac eurosport albo CSI na axn!! Sobota tez nie jest do sprzatania tylko do odpoczywania a to ze pranie wychodzi juz z łazienki i czystych gatek nie ma to nie jego sprawa, bo on nawet nie ma pojecia jak pralke uruchomic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak to jest że
Heheh ciekawe co by było jakbyś sobie rękę złamała czego Ci nie zyczę oczywiście i nie mogłabyś sie zająć obowiązkami w domu...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie winncie od razu mam, bez przesady.Zobaczymy jak wy wychowacie swoje dzieci.A jak wam tak źle to sobie zmiencie facetow.Wychowani mamisynkowie to nie potrafia nic zrobic a nie tacy ktorzy nie chcą zrobic.Twoj to ewidentny leń i nudziasz.A wdodatku chyba zgred! I uwazaj bo za pare lat bedziesz podobna.Jesli to nie ten typ to po co sie męczyc.Tyle jest facetow na swiecie.Dzieci nie macie ślubu chyba tym bardziej.Wyobrażasz go sobie za kilka lat? Lepiej sobie nie wyobrażaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta mam za sobą podobne przejścia. 1. były mąż, wypisz wymaluj jak u ciebie. jak wymagałam to tylko jęki stęki, zasłanianie się inwalidztwem, udawanie że nie słyszy, lub "zrób sama jeśli uważasz że to niezbędne"...plus w trakcie zbierania opierdzielu że nic nie robi łzy w oczach, że go nie kocham skoro go tak krytykuje...nie szło. jestem rozwódką. 2. obecny partner. tu już się wkopałam na własne życzenie, bo od pierwszego spotkania wiedziałam że facet jest leń i bałaganiarz. ten przypadek jest nie nauczony prowadzenia domu i się nie nauczy. nie ma w zwyczaju myśleć co trzeba zrobić, za to robi wszystko co mu pokazać palcem (bo ma zakodowane że coś tam trzeba robić). zrób tu zrób tam i w miarę bez szemrania robi, czasem sam coś wymyśli. da się żyć (ale sposób postępowania z nim podpatrzyłam u jego współlokatora). i teraz tak. jak masz faceta jak moja 1. to się nie da tego długo wytrzymać i nawet zarośnięcie nie wiem jakim brudem nie pomoże...bo on zmyje ten talerz którym mu jest potrzebny, jak pusta lodówka to zadzwoni po pizze, a jak zabraknie mu czystych gaci to odszuka węchem gaci pt "brudne ale można włożyć". marne szansę wytrwania w strajku masz. do tego jak mu wprost powiesz że ma coś zrobić to się wykręci albo zrobi Ci awanturę że zrzędzisz. beznadziejny przypadek. jak masz takiego jak moja 2. to zacisnąć zęby i miło mówić kochanie zrób to i to z odpowiednią regularnością to po kilku latach masz szanse na wypracowanie odruchu pawłowa, a przy odrobinie sprytu możesz zwalić na niego wszystkie obowiązki, a samej tylko dyrygować co ma zrobić (bo osobnik jest nieświadomy jakie są obowiązki i jak mu się a bardzo nie rzucisz w oczy z książką na kanapie to się nie skapuje że robi większość). tu się można dobrze ustawić o ile nie męczy Cię wymyślanie co i kiedy ma być zrobione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamy sa winne jednak
To jest wina mam. Nie piszę tego złośliwie. Ale mamy wychowuja tak synów często, ale nie zdaja sobie sprawy co z tego później wynika. Chcą jak najlepiej, ale później to jest katorga. Znam b.wiele takich przypadków. Nie sa blisko mamy, dziewczyny, żony to żyją w syfie, na hot dogach, hamburgerach, pralki nie włączą, wioza do mamy co tydzień pranie brudne, przywożą czyste. Charaktery ok, ale z tym porządkiem, czystością w domu to nie wychopdzi za bardzo :) i wiem jak matki się zachowują bardzo często.......a masz to? a chcesz to? a może ugotuje w słoiczki? Jedna pranie pachnące, poskładane przynosi synkowi do pokoju :) inna jak wyjeżdza na góra 2 dni, to gotuje tyle żarcia jakby min.tydzień jej nie było, tylko do odgrzania, bo on sobie nie ugotuje i biedny głodny bedzie chodził :) jeszcze inny, jak sie wyprowadzil i mieszkał sam (obok mnie) to miał gacie z talerzami, kubkami itd. syf jaki mało i sie dziwił że "w domu jakoś tak potrafię utrzymać porządek a tu nie" :) mówiłam mu że w domu mama utrzymywała za niego porządek, a tu jej nie ma :) ale charakter miał ok. Żołądek póxniej sobie spieprzył, bo stołował sie w KFC miesiącami i chipsami na kolację, aż pewnego dnia żołądek się zbuntował się i po 2 tygodniach wyprowadził sie spowrotem do domu rodzinnego....nie wiem jaki był powód dokładnie. I nie piszę teraz złośliwie na facetów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tam tak bardzo na mamy bym nie zwalała :P ja wychowywałam się przy mamie kurze domowej i latami nie musiałam robić nic...dosłownie...w 8 klasie podstawówki nie umiałam włączyć gazu ani obrać ziemniaka. jak się wyprowadziłam na swoje to przeżywałam koszmar uczenia się jakie rzeczy się robi w domu i do dziś mam z tym problemy i mistrzynią porządków nie jestem, a gotować umiem tylko potrawy z prostych przepisów (kolekcjonuje takie) bo tradycyjnego schabowego spaprzę bankowo (chłop kotlety u mnie robi). ale u mnie jednak musi być zrobione bo po wychowaniu w domu gdzie mama robiła jestem przyzwyczajona do pewnych standardów. za to mój partner co nie wie co się w domu robi ma mamę, która owszem rozpieszcza go (no teraz to nas) słoiczkami, bo kocha gotować, ale stale go opierdzielała tu masz nie porządek tu powinieneś zrobić tak...i facet jak sam mieszkał to brudem zarastał chyba w ramach buntu ;) tak wiec nie wiadomo jakie wychowanie jakim charakterem zaowocuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamy sa winne jednak
co innego z kobietami, a co innego z mężczyznami. W domu mamy nie goniły do sprzątania, to im sie później wydaje że tak jest, tak powinno być, że przejdzie to na żonę. A baby wiedzą, że jak same nie sprzątną to brud nie zniknie. Cos w tym jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tam takie gadanie. znam facetów wrodzonych pedantów i kobiety takie syfiary że aż się wierzyć nie chce. tylko albo się rozumie że życie niesie za sobą pewna prace i się uczy żyć i ma się pociąg do samodzielności. albo jest się jest kutasem co z jakiegoś powodu czeka aż "samo sie zrobi"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie o tym ze faceci nie maja podzielnosci uwagi? To tylko mniejszosc ktora dodala fcectowi sprytu i damskich hormonow.sa zaradni faceci ktorzy wszystko zrobic potrafia i chcą.Ale to garstka.To normalne, ze matka robi w domu prawie wszystko.Taka jest rola kobiety.Przesada jest nadskakiwanie dziecku.Obojetne czy to chłopak czy dziewczyna.kazda z was jest taka sama.Pierzecie, gotujecie, zmieniacie dziecku posciel szykujecie czasem sniadania do szkoly.Wszystko a dlaczego/? Bo dziecko sie uczy w szkole.I chcesz wszystko zrobic zeby ten czas poswiecal dla siebie i na nauke.Teraz malo sie od dzieci wymaga.Ale z tych dzieci wyrastaja pozniej odpowiedzialni ludzie bo mialy w domu dobry przyklad.Widziala corka jak mama dba o dom a syn, ze tato pracowal na rodzine.I mysla ze tak ma byc.To czy facet bedzie elastyczny w zyciu i logiczny to juz zalezy od jego charakteru.I jezeli macie pretensje to do ojcow miejcie do tesciow bo to oni musieli siedziec calymi dniami w fotelu i nic nie pomagac swoim zonom.I taki syn mysli ze tak ma byc.Oczywiscie zgadzam sie ze matki bywaja nadgorliwe.Ale nie przesadzajcie z ta iloscia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o tak ja się zgadzam z facetem! mój obecny potencjalny teść jest od męskich prac tylko (tyle że akurat ma ich dużo, bo jest dom z ogrodem warzywnym i na kanapie nie przesiaduje) i mój tż też tylko męskie sprawy bez napominania robi (tyle że w bloku jest ich mało).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaraz mnie cos trafi
gwiazdki : strajk ma szanse sie udac bo kiedys moj mezczyzna mieszkal z kumplem i o dziwo jakos dawal rade chodzic w czystych gaciach, z glodu tez nie padl. Ja wlasnie mam juz dosc dyrygowania, zrzedzenia, nudzenia... ile mozna? Np jemy kolacje, on ma pozmywac. Mowi 'kochanie zmyje za pol godzinki, po wiadomosciach', koniec koncow zmywa wieczorem nastepnego dnia, bo zapomnial, bo rano nie mial czasu, bo byl zmeczony, bo przeciez nic sie nie stanie jak gary poleza dzien w zlewie i jeszcze zdziwiony ze sie nieslusznie wsciekam na 'biedactwo', bo przeciez pozmywal? pozmywal.to, ze ja w miedzyczasie czesc pozmywalam bo byla mi np potrzebna patelnia albo ze musialam wyjac gary ze zlewu zeby umyc ziemniaki to juz pryszcz. Mam dosc bycia zolza, chce miec wszystko z glowy i chce, zeby ktos mnie wreszcie porozpieszczal. Dochodze do wniosku ze lepiej sie nie wiazac na powaznie, faza randek jest najlepsza: kolacyjka, buzi buzi, potem kazde do swojego domku i luz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarynka
Otóż to kobietki. Niestety trzeba faceta trochę "oświecić",ile i co jest do zrobienia w domu. Pies Pawłowa-dobrze powiedziane:P.Coś w tym jest ,że po czasie wyrabia się jakiś nawyk. Jak poznałam mojego faceta ,to też był na bakier z pracami domowymi ale ,że mieszkał sam od czasów studiów ,to jakoś sobie radził. Do teraz potrafi z rozbrającą szczerością zapytać "a jest bałagan??",jak wokół burdel aż hula;). To ja mu wtedy mówie ,że owszem jest i sprzątamy wspólnie a nie ,że on se na kanapie leży,jak król. Na szczęście jest na tyle kumatym mężczyzna ,że jak pisałam-zrobi obiad ,kiedy widzi mnie zmęczona ,wstawi pranie ,jak kosz z brudną bielizną się nie domyka i kupi kartony ,kiedy widzi ,że mu dokumenty fruwaja po cały m pokoju. Trzeba mu tylko lekkiego bodżca. Dziewczyny ,wy nie wyręczajcie waszych facetów. Nie może byc tak ,że oni nic nie robią. Wałkowac i w kółko powtarzać-to jest do zrobienia wtedy i wtedy i jakoś sie nauczą. Jak nie -to przypadek beznadziejny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Święte słowa
W domu nic nie robiłam, no może prałam swoje ciuchy i sprzątałam swój pokój....ale nigdy nie gotowałam, gotować nauczyłam się po ślubie gdy zamieszkaliśmy na nowym mieszkaniu....żadna fizolofia, szukałam przepisów z netu i robiłam krok po kroku jak napisane... nadal nie robię pewnych "tradycyjnych" potraw bo uważam je za bardzo pracochłonne i mi się nie chce, np pierogi domowe czy gołąbki....ale nauczyłam się robić zrazy.... nadal nie umiem piec, ciata zawsze wychodzą mi zakalcowate

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no mój obecny mieszkał z kumplem i też wtedy było zrobione. tyle że miał kumpla dość porządnego jeśli chodzi o sprawy domowe. a kumpel się po prostu nie obzieleniał tylko mówił "stary twoje brudne gacie się ledwo mieszczą w łazience, weź to natychmiast upierz" i nie było wymówki żadnej bo padał tekst "stary ja kurwa na to nie chce patrzeć ani minuty dłużej" i co i było od razu robione. bo przed kumplem to większy wstyd niż przed dziewczyną.narzeczoną/żoną. ja to dziękuję losowi że miałam okazje tego kumpla podpatrzeć. ale też marze o tym by nie musieć myśleć o tym co jest do zrobienia i jak sobie biorę urlop od myślenia to zarastamy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×